sobota, 10 maja 2014

~.6.~

Mój żołądek wywinął fikołka, jak jakiś kozioł, więc o spaniu mogłam zapomnieć. Wciąż leżałam w sypialni Zayna mimo, iż cholernie się go bałam. Za każdym razem, gdy na mnie patrzy w jego oczach nie widać emocji. Nie potrafię z nich niczego wyczytać.
Z myśli wyrwał mnie brzuch, który przypomniał o sobie. 
Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Oparłam się dłońmi o deskę, a wczorajsze jedzenie wylądowało w toalecie. Nie mogę być w ciąży, bo dalej jestem dziewicą. Chyba, że Zayn dał mi w nocy pigułkę gwałtu.
Wzięłam swoje ubrania, po czym ubrałam się w nie i zbiegłam na dół. Od razu wyczułam, że jakaś inna kobieta jest w domu. No, ale co ja sobie mogłam myśleć. Zayn to facet, który nigdy nie ustatkuje się, jemu wystarczą łatwe panienki. Ja do nich nie należę, bo nie mimo, iż się go boje nie pozwolę mu zabrać tego, co jest ważne dla każdej dziewczyny. 
Weszłam niepewnie do kuchni, gdzie zobaczyłam lekko siwą, starszą panią wkładającą brudne naczynia do zmywarki. Miała śliczne, niebieskie oczy, malinowe usta. Nie była zbyt wysoka, ale to dodawało jej uroku. Bladoróżowa bluzka i czarne dresy pasowały do siebie.
- Emm..Dzień dobry - odparłam z uśmiechem, wchodząc do kuchni.
- Witaj maleńka, jestem Mildreth - rzekła wesoło, odrywając się od sprzątania.
- Lucy, a wie pani może...
- Pan Malik prosił mnie, żebym przekazała ci, że musiał wyjść w ważnej sprawie i właściwie kazał ci tu zostać do jego powrotu - przerwała, bo najwidoczniej musiała mi przekazać tę informację.
- Kazał? - zdziwiłam się, wlepiając wzrok w kobietę.
- Ja tylko przekazuję - powiedziała, wracając do pracy.
Zauważyłam, że na patelni smażyła się już jajecznica.
- To dla ciebie myszko. Pan Malik prosił, żebym zrobiła dla ciebie śniadanie - odrzekła, jakby znała moje myśli.
- Pomogę pani - pognałam do wyspy.
- Ohh nie trzeba, ja tu jestem od tego - zaśmiała się, podchodząc do mnie.
- To zrobię herbatę - zaproponowałam nie czekając na odpowiedź.
Zaczęłam przeszukiwać wszystkie szafki, ale cały ten dom był dla mnie obcy.
- Ahh tu koteńku - wskazała na szafkę w rogu.
Wyjęłam z niej dwa kubki, nastawiłam wodę i oparłam się dłońmi o blat.
- Proszę pani, czy Zayn mówił coś jeszcze? - zapytałam, oblizując usta. I nie było to sprośne, nie myślcie sobie.
- Tylko to, co przekazałam - odpowiedziała przygotowując jedzenie - Jesteście razem?
- My? Nie - zaprzeczyłam siadając na krześle przy wyspie.
- On jest naprawdę innym człowiekiem. Od kiedy tu pracuję ciągle przyprowadza dziewczyny. Różne, niektóre ładne. Ale nie myśl, że chcę  cię zniechęcić. Pamiętaj, że możesz zmienić jego życie-uśmiechnęła się pod koniec.
- Wątpię, że będzie okazja - stwierdziłam, biorąc głęboki oddech.
Czajnik zaczął oznajmiać o zagotowanej wodzie, którą zaraz wlałam do kubków z torebkami herbaty. Postawiłam je na wyspie i zajęłam jedno krzesło.
- Skoro zabronił ci wychodzić chyba coś do ciebie czuje złotko - odrzekła z uśmieszkiem.
- Nie, raczej liczy tylko na jedno - wymamrotałam zgodnie z prawdą.
- Nie myśl tak. Ludzie się zmieniają - podała mi talerz.
Zajęłam się jedzeniem dokładnie analizując słowa starszej pani. Czemu niby miałabym być z Zaynem? Jak to on powiedział jestem jego własnością, ale chyba tylko po to, by dobrze wyglądał. Nie czuje tego.
Wypiłam z panią Mildreth herbatę, po czym posprzątałam razem z nią kuchnię.
- To ja będę uciekać, miło było panią poznać - uśmiechnęłam się delikatnie uderzając rękami o uda.
- Ale pan Malik zakazał, zwolni mnie za to, że cię puściłam - zaniepokoiła się, patrząc na mnie.
- Ja już zadbam, żeby nie zrobił pani nic złego. Do widzenia - zapewniłam, po czym założyłam buty.
Otworzyłam drzwi, na dworze panowała niezbyt przyjemna pogoda. Jednak wyszłam z domu, przemierzyłam podjazd i udałam się w stronę centrum. Co prawda mam 14 km, ale niedaleko jest przystanek. Nikogo na ulicach nie było ze względu na poniedziałek, czyli dzień roboczy. Gdy dochodziłam do obrzeży miasta minęłam może 3 samochody oraz 5 przechodniów, a na Londyn to malutko. Zobaczyłam długo wyczekiwany postój autobusów, sprawdziłam kiedy przyjedzie mój. Na szczęście czekałam tylko 4 minuty.
Wsiadłam do środka, rozsiadłam się na siedzeniu i przeszukałam swoją torebkę. Nagle zobaczyłam coś czego na 100% nie wrzuciłam. Koperta. Otworzyłam ją, a tam kartka + prezerwatywa.
"Uważaj na siebie, jeśli jesteś sam na sam z Zaynem. :* Sarah"
Szybko schowałam to z powrotem do torby.
Musiała mi to wrzuć rano za nim wyszłyśmy z domu. Czyli wiedziała, że do niego pojadę. Ahh mam już tego dość. Najpierw wizyta chłopców, potem wyścigi, następnie impreza, jeszcze później dzień z Malikiem. Ile  tych niespodzianek?
Moje życie zupełnie się zmienia. Od kiedy mieszkam z Sarah ciągle się coś dzieje.

Autobus zatrzymał się nie daleko mojej kamienicy, więc wysiadłam. Rozejrzałam się, a następnie pognałam do mieszkania. Wbiegłam na klatkę i otworzyłam drzwi.
- Hej - przywitałam się, nie widząc jeszcze współlokatorki.
- Cześć Lucy - odezwał się męski głos.
Zdziwiona poszłam do salonu, gdzie zastałam Louisa.
- Co tu robisz? - zapytałam zdziwiona, ściągając obuwie.
- Harry i Sarah poszli gdzieś razem i prosili mnie, żebym tu był jak wrócisz - oznajmił radośnie, klaszcząc w dłonie.
- To dobrze - uśmiechnęłam się.
Szczerze mówiąc dobrze, że Lou dotrzyma mi towarzystwa. Wybaczyłam mu za to co zrobił, bo wiem, że był pijany.
Usiadłam obok niego na sofie, po czym zaczęłam kolejny temat.
- Była ta impreza wczoraj?
- Nie, pojechaliśmy do kina - posłał mi parszywy uśmieszek.
- Czyli to ściema? po co? - dopytywałam, lekko wkurzona.
- Żebyś pojechała z Zaynem - odpowiedział, jakby to było oczywiste.
- A więc wszystko zaplanowaliście! - wrzasnęłam oburzona z rękami założonymi pod biustem.
- Tak, ale byłaś u niego prawda? - zmienił temat z zadziornym spojrzeniem.
- No i? - warknęłam, przewracając oczami.
- Gdzie spaliście? Wybacz, ale Sarah kazała zapytać - odrzekł drapiąc się po szyi.
- W jego sypialni, a to takie ważne? - wymamrotałam, odwracając wzrok.
- Zabrał cię do swojej sypialni? - zdziwił się, lustsując moją twarz.
- Tak - wyszeptałam speszona.
- Musisz dla niego wiele znaczyć - odparł pod nosem, łapiąc mnie za rękę.
- Czemu? - spojrzałam na niego rozkojarzona.
- Nigdy nie kocha się z dziewczyną w sypialni, zawsze w gościnnym - odpowiedział skrępowany.
- Ale my się nieee... - jąkałam cała w rumieńcach.
- Spałaś z nim w jednym łóżku i nie? On jest do siebie niepodobny - rzekł całkowicie zszokowany.
- Nie chcę o tym rozmawiać - spuściłam wzrok na swoje dłonie, dzięki czemu kosmyki włosów zakryły twarz.
- Ok, przepraszam. To co robimy? - powiedział wesoło, przeczesując swoje włosy.
- Opowiedz mi o sobie - zaproponowałam, odwaracając się do niego.
- Co by tu...A no jestem Louis Tomlinson. Mam 22 lata - mówił spokojnie - Nie jestem uznawany za dobrego gościa, w mieście sie mnie boją.
- Zawsze jesteś taki, jak pierwszego dnia? - zapytałam z ciekawości.
- Nie, lubię cię przecież - koksnął mnie w ramię, na co zachichotałam.
- To źle? - odparłam podchwytliwie.
- Skądże - zaprzeczył lekko zmieszany.
- Możesz mi powiedzieć. Ile tajemnic skrywacie przede mną? - warknęłam, przewracając oczami.
- Ale my...wcale nie ukrywamy... - speszył się i całkowicie zamotał. 
- Dobra,co robimy? - zmieniłam temat, rozsiadając się wygodniej.
- Może film - zaproponował, włączając TV.
- Zgoda,a co mamy?-odparłam biorąc pudełko z płytami.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to "Igrzyska Śmierci: W pierścieniu ognia".
- Nie! Widziałem już to - rzekł Louis widząc moje zainteresowanie filmem.
- Ohh...ty decyduj - mruknęłam, podając mu pudło.
- To "Transcendencja" - powiedział dumny z filmem w ręce. 
- O nie! - wrzasnęłam, wyrywając mu pudło.
- Oglądamy "Inna Kobieta" i tyle -zdecydował po chwili.
I tak właśnie się stało, że wybraliśmy komedię.
Usiadłam wygodnie na kanapie, co zrobił też Lou,p o czym położył swoje stopy na moich udach. Postanowiłam ich nie zrzucać, ale za to następnym razem ja uwalę się na niego. Sama nie wiem jakim cudem nie sikam ze strachu wiedząc, że on tu jest ze mną. Najprawdopodobniej moje serce zaufało temu nieogarniętemu głuptasowi.
-Głodny jestem-odparł po chwili, gdy seans trwał już połowę.
- Zamówmy chińszczyznę! -zaproponowałam wesoło, po minucie namysłu.
- Już dzwonię - rzekł wyjmując swojego iphone'a 5 z kieszeni.
Pewnie myślicie, jak mogłam tak szybko się zmienić prawda? Już mówię. Tylko cząstka mnie stała się inna, w środku kryje się wiele zagubionych myśli. Boję się wciąż wielu osób i rzeczy, ale próbuję być silna. Sarah dalej nie jest mi zaufaną osobą. Z resztą nie ma takiej, jedynie z Liamem i Louisem mogę normalnie pogadać.
Po około 30 minutach usłyszeliśmy pukanie do drzwi, ja pognałam otworzyć.
- Dzień dobry, to pani zamawiała...
- Tak, ile to będzie?
- 18 funtów.
Już chciałam iść po pieniądze do pokoju, ale Louis wyprzedził mnie. Gdy dostawca poszedł wróciliśmy z jedzeniem do salonu.
- Oddam ci to, jak znajdę pracę - odparłam, otwierając swoje pudełko.
- Nie trzeba - uśmiechnął się, przez co ukazał się makaron na jego ustach.
Zaśmiałam się głośno. Odłożyłam kubeczek i sięgnęłam po chusteczkę.
Wytarłam go, po czym wróciłam do jedzenia.
Oglądaliśmy dalej film. Cameron Diaz właśnie odkryła drugą kochankę swojego kochanka. Ohhh naprawdę dziwne te filmy.

Około 5 pm zaczęliśmy się nudzić, bo seans się zakończył.
- Co robimy? - jęczałam znudzoną do reszty.
- Nie wiem. Pogadajmy o życiu - wymamrotał,  przecierając oko.
- Egh.. no dobra. Opowiedz mi coś o sobie - powiedziałam, biorąc szklankę z sokiem.
- Urodziłem się Doncaster. Tak na prawdę to jestem Louis Troy Austin, ale moi rodzice rozwiedli się, gdy byłem mały. Potem mama znalazła nowego faceta, którego nazwisko przyjąłem. Mam 4 przyrodnie siostry. Nie utrzymuje z nimi kontaktu - mówił, a ja dokładnie słuchałam. 
- Dlaczego? W ogóle jak się tu znalazłeś? - dopytywałam, byłam bardzo ciekawa.
- Gdy miałem 19 lat wyjechałem na studia do Londynu, pewnego dnia spotkałem Zayna w klubie. Pokazał mi cały ten świat i rzuciłem naukę. Z rodziną nie mam zbytniego kontaktu. Ostatnio byłem tam na święta 1,5 roku temu. Wciąż wysyłam im kasę na szkołę sióstr - odpowiedział z małą łzą w oku.
- Nie tęsknisz?-  zdziwiłam się.
- Szczerze? Trochę tak. Chciałbym zobaczyć mamę, ale nie mam jak tam jechać. Nie powiem im czym się zajmuję - odrzekł smutno.
- To takie tajne?Ccałe te wyścigi? - zapytałam niepewnie.
- Wie o nich mało ludzi. Tylko ci, którzy się ścigają, tancerki, DJ, przyjaciele - oznajmił Tommo.
- Co jest takiego ważnego w tym? - powiedziałam z zainteresowaniem.
- Wygrywa się wielką kasę, to jest nielegalne. Zawsze są narkotyki w sporych ilościach - mówił ściszonym tonem.
- Matko... - wypuściłam powietrze przez zęby.
- Nie jest tak źle - zaśmiał się Louis.
-A masz dziewczynę lub...-odparłam kiwając głową.
- A co zazdrosna? - wyszczerzył się zadziornym uśmieszkiem.
- Chyba śnisz - warknęłam przewracając oczami.
- Nie mam, dla mnie jest tylko jedna przygoda z tą samą dziewczyną - rzekł obojętnie.
- Ohyda - wymamrotałam, biorąc łyk soku.
- Taki już jestem.
- To ohydny jesteś.
- Lucy powiedz mi coś o sobie proszę.
Wiedziałam, że to kiedyś się wydarzy. Nie lubię opowiadać o sobie, bo to za trudne. Coraz więcej osób o to prosi,a  ja nie wiem co odpowiedzieć. W sumie po tych 6 godzinach z Louisem trochę się zaprzyjaźniliśmy. Jest naprawdę zabawny i niegroźny. Kiedyś może mu zaufam, kto wie.
- Louis ja rozumiem, że chcesz mnie poznać, ale...
- Ok,cnie mów, ale trochę mi przykro, że nie ufasz mi - powiedział ze smutkiem wymalowanym na twarzy.
- To nie tak. Miałam trudną przeszłość, nie lubię mówić czegokolwiek na mój temat - wytłumaczyłam, drżącym głosem.
- Kiedyś będziesz musiała - wymamrotał pod nosem. - Myślisz, że nikt nie widział twoich rąk.
Trafił w mój czuły punkt. Zawsze, gdy ktoś o tym wspominał robiło mi się gorąco. To co robiłam i wciąż robię jest oznaką mojej słabości, która przepełnia mnie całą. Nigdy nie byłam silna na tyle, by poradzić sobie choćby z najmniejszym problemem. Całe 13 lat jestem osamotniona, w domu dziecka nikt nie zwracał na mnie uwagi. Cicha, nielubiana Lucy - taką miała reputację. Szydzili ze mnie wszyscy,ca wychowawcy nie interesowali się mną. Jedynie przez 3 lata pani Natalie opiekowała się mną, ale później odeszła na emeryturę.
- Okey, rozchmurz się - Louis koksnął mnie lekko w ramię - Opowiem ci coś. Kiedyś jak byłem mały w telewizorze leciała jakaś bajka dla dziewczyn, której nienawidziłem. Więc wpadłem na pomysł, wyrzuciłem telewizor przez okno. Dostałem za to niesamowity opierdziel o mamy.
- Hahahahah głupi jesteś - śmiałam się w niebo głosy.
Nagle usłyszałam huk, a zaraz potem wkurwiony Zayn stał w drzwiach. Cholera zapomniałam o tym, że zakazał mi wychodzić z jego domu...


3 komentarze:

  1. U już nie żyjesz młoda xd fajny blog

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog! Jesteś bardzo utalentowana :) kiedy pojawi się kolejny rozdział? Pozdrawiam! G

    OdpowiedzUsuń