sobota, 28 listopada 2015

~.48.~

Obudziłam się z ogromnym bólem w kobiecości. Wiedziałam, że jest to spowodowane wczorajszymi zdarzeniami. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że do tego doszło. Tak bardzo bałam się zbliżeń, wręcz płakałam ze strachu. A teraz zrobiłam to z Zaynem bez żadnych oporów.
Gdy otworzyłam oczy, mojego chłopaka nie było. Jednak musiał wstać chwilę wcześniej, bo poduszka cały czas była wgnieciona.
Zaczęłam bawić się palcami, rozmyślając o nowych doznaniach. Czułam się dobrze, pomijając ból. Byłam zadowolona, że doszło do seksu.
Chwilę później z tarasu wrócił Malik, miał na sobie jedynie bokserki. Jego włosy były rozczochrane, wrzucił do buzi dwie gumy, co oznaczało, że palił.
- Cześć, kochanie - wyszeptał, kładąc się obok mnie. - Wszystko dobrze?
- Tak, trochę boli, ale to nic - wymamrotałam, obejmując dłonią jego policzek.
- Zaraz przyjedzie śniadanie - oznajmił, całując mnie w czoło.
- Zayn, kocham cię - odparłam, trzymając go za rękę.
- Ja ciebie też - uśmiechnął się, wstając z łóżka.
Posprzątał na stole, zauważyłam też, że nasze ubrania leżały na krześle, a nie na podłodze tak, jak je zostawiliśmy. Podniosłam się, czując jeszcze silniejszy ból. Syknęłam, co usłyszał Malik. Podbiegł do mnie, pomagając wstać. Każdy krok sprawiał nieprzyjemne kłucie, jednak wyjęłam z szafy czyste ubrania i ruszyłam do łazienki. Tam umyłam dokładnie zęby, po czym weszłam pod prysznic. Użyłam szamponu, aby wyszorować włosy oraz tropikalnego żelu do ciała. Spłynął ze mnie cały brud, więc mogłam osuszyć się ręcznikiem, w który potem zawinęłam czarne kosmyki.
Założyłam bieliznę, miętową sukienkę do połowy uda oraz sandałki. Użyłam dezoderantu, perfum oraz balsamu do ciała.
Ściągnęłam ręcznik, rozczesałam włosy i wykonałam leciutki makijaż. Wyszłam z pomieszczenia, czekało już na mnie śniadanie, czyli świeże jajka, bułki, herbata. Zayn wszystko ułożył na stole.
Usiadłam obok, zabierając się za jedzenie.
- Tak naprawdę to nie dałam ci żadnego prezentu - mruknęłam, nalewając gorącą ciecz.
- Oddałaś mi siebie, to najlepszy prezent - wyszeptał, patrząc mi w oczy.
Złączył nasze usta w delikatnym pocałunku, aby następnie złożyć kolejny na moim czole.
Po śniadaniu postanowiłam się przejść, Zayn kąpał się w basenie, jednak ja wolałam pobyć chwilę sama. Udałam się na drewniany mostek obok rzeki, prowadzący do altanki. Oparłam się o barierkę, biorąc głęboki oddech. Czułam się jakaś inna, taka obca. Jakby coś zabrało cząstkę mnie, może faktycznie tak było.
I nagle podeszła do mnie jakaś dziewczyna. Blond włosy, dosyć niska.
- Cześć, jestem Aubrey - przywitała się nieśmiało.
- Lucy - podałam jej rękę.
- Widzę, że też nie masz towarzystwa - mruknęłam, opierając się o poręcz.
- Tak jakby, jestem tu z chłopakiem, ale koleżanek tu nie znalazłam - powiedziałam obojętnie.
- Też jestem z chłopakiem, przyjechaliśmy z Dublina. A wy? - odparła nieco raźniej.
- Londyn - mruknęłam beznamiętnie, bawiąc się źdźbłem trawy.
- Ile macie lat? - spytała po chwili ciszy.
- Ja 18, on od wczoraj 22 - oznajmiłam trochę radośniej.
- Mój chłopak ma 23, a ja 21 - poinformowała Audrey z uśmiechem na twarzy.
Rozmowa rozwinęła się dosyć szybko. Przeszłyśmy się razem na plażę, opowiadając o sobie. Audrey studiuje farmaceutykę, a Brad - jej chłopak, ekonomię. Przyjechali tu, bo zbierali od kilku lat na Bali, którego było jej marzeniem.
Audrey okazała się być przemiłą osobą, chętnie z nią rozmawiałam. Umówiliśmy się, że poznamy chłopaków na obiedzie.

Dni na Bali mijały niesamowicie szybko. Po poznaniu Audrey i Brada zaczęliśmy spędzać z nimi bardzo dużo czasu. Całymi godzinami leżeliśmy razem na plaży, byliśmy w mieście. Zayn również ich polubił. Każdy dzień wyglądał podobnie, spędzaliśmy go nad basenem lub na plaży. Chlapaliśmy się, jak dzieci.
Do tego czasu nie kochałam się z Zaynem, po prostu nic nas do tego nie ciągnęło. Oczywiście, że działaliśmy na siebie, ale woleliśmy odpoczywać. Zasypiać w swoich ramionach.
Przed ostatni dzień był dosyć przykry, nie chcieliśmy wyjeżdżać. Bali zdecydowanie nam się spodobało. Spędziliśmy tu wspaniały czas, poznaliśmy nowych ludzi. Ani razu nie doszło do kłótni, skupialiśmy się na sobie.
Właśnie leżeliśmy na plaży, opalałam się, chociaż i tak byłam już lekko spalona. Zayn i Brad pływali w oceanie, a Aubrey czytała książkę na leżaku.
- O której macie jutro samolot? - spytała po chwili.
- Chyba jakoś po 7 pm - oznajmiłam, patrząc na nią.
- My następnego dnia o 6 am - odparła, odkładając książkę.
- Musimy się jeszcze kiedyś spotkać - mruknęłam z lekkim uśmiechem.
- Spotkamy, macie nasze numery, jakoś się zgadamy - powiedziała, ściągając kapelusz z głowy.
- Idziemy się kąpać? - zapytałam, a Aubrey kiwnęła głową.
Pobiegłyśmy razem do wody, która o dziwo była cieplutka. Taka lazurowa. Zayn podpłynął do mnie, obejmując ciasno rękoma. Złożył pocałunek na mojej szyi, po czym rzucił się na wodę pociągając mnie za sobą.
To spowodowało, że oboje byliśmy całkowicie zanurzeni. Malik przyciągnął mnie do siebie, całując namiętnie. Zawiesiłam się na nim, więc wypłynął zaczerpnąć powietrza. Objęłam go nogami w pasie, a rękoma za szyję. Co chwila składałam mokre pocałunki na niej.
Zachichotałam, gdy chłopak ścisnął za moje pośladki. Obrócił się w okół własnej osi, zanurzając się mocniej.
- Nie chcę stąd wyjeżdżać - powiedział, gdy oparłam głowę o jego ramię,
- Ja też, jest idealnie - szepnęłam, wtulając się w nagi tors Mulata.
Oglądając tatuaże Zayna, stwierdziłam, że też chcę jeden. Już nawet miałam kilka wzorów. Jego coś znaczyły, jednak nigdy nie powiedział mi co. Mój też miały dla mnie sentyment. Wierzyłam, że kiedyś uda mi się go zrobić.
Gdy wróciliśmy na leżaki, sprawdziłam swój telefon. Wszyscy atakowali mnie wiadomościami.

Chris
18.01.2015, 2 pm
>Lucy, kto po was przyjeżdża na lotnisko?<

Lucy
18.01.2015, 2:05 pm
>Chyba Louis<

Sarah
18.01.2015, 2:06 pm
>Wracajcie już! Tęsknię ;c<

Lucy
18.01.2015, 2:07 pm
>Już jutro<

Joel
18.01.2015, 2:09 pm
>Jak tam na Bali? Dawaj jakieś zdjęcia!<

Lucy
18.01.2015, 2:10 pm
>Wysłano załącznik<

Schowałam telefon, po czym razem z Zaynem udałam się do bufetu po jakieś przekąski. Zabraliśmy trochę owoców i ciastek. Wracając, mój chłopak złapał mnie mocno za rękę.
- Lucy, Niall do mnie dzwonił. Musimy dać odpowiedź, co do wyścigów - powiedział, gdy zatrzymaliśmy się.
- Ja ci powiedziałam swoje zdanie na ten temat - odpowiedziałam stanowczo.
- Boję się o ciebie - szepnął, głaszcząc palcem mój policzek.
- Jak przeżyłam spotkanie z twoim kolegą, to wszystko już przeżyję - odparłam, klepiąc go dłonią po torsie.
Zaśmiałam się głośno, gdy Malik wypatroszył na mnie oczy ze zdumienia. Chyba nie spodziewał się takiej odpowiedzi. A ja miałam niezły ubaw.
- Od kiedy ty się taka zadziorna zrobiłaś, co? - wymruczał w moje usta, kładąc ręce na talii.
- Uczę się od mistrza - rzekłam seksownym tonem, chwytając zębami jego wargę.
Śmiejąc się, ruszyliśmy z powrotem na plażę. Ja usiadłam obok Aubrey, stawiając miski z jedzeniem na nasze leżaki. Zayn natomiast rozmawiał przez telefon. Pewnie oznajmiał już, że ja również dołączam do ekipy.
- Ile razy w tygodniu chodzisz na siłownię? - zapytała blondynka, opychając się ciastkami.
- Dwa, ale nie zawsze, bo szkoła przewyższa - oznajmiłam z uśmiechem.
Patrząc na siebie, wiedziałam, że po powrocie będę musiała wziąć się za siebie. Może i nie byłam otyła, ale chcę dbać o linię. Tańce też są ważne.
Gdy Zayn wrócił, skinął jedynie głową, co oznaczało, że wszystko załatwione.

Właśnie szykowałam się na ostatnią kolację w hotelu. Z mokrymi włosami, w samym ręczniku malowałam paznokcie u stóp, co niezwykle śmieszyło Zayna, który udawał, że wcale nie patrzy między moje nogi. Za co też dostał kilka razy poduszką.
Gdy skończyłam, ubrałam się w sukienkę koloru fiołków oraz buty na obcasie z odsłoniętym czubkiem. Do tego dobrałam biżuterię i perfumy. Makijaż wykonałam leciutki, tylko podkład i tusz. Zakładając kolczyki przed lustrem, poczułam ciepłe dłonie Zayna otulające moją talię oraz jego głowę, którą oparł o zagłębienie między szyją, a ramieniem.
- Wyglądasz ślicznie - szepnął mi do ucha.
- Dziękuję.
- Tylko moja - zagruchał, składając pocałunki na mojej szyi.

+18
Jego dłoń wślizgnęła się pod sukienkę, delikatnie pieszcząc moje uda. Zgryzłam wargę, lekko drżąc. Nagle palce chłopaka przejechały po koronkowym materiale moich majtek. Zassałam powietrze, opierając dłonie na ścianie na przeciwko mnie. W lustrze zobaczyłam, że Malik odpina spodnie, które spadają na dół do kostek.
- Jesteś taka kusząca - wymruczał, gwałtownie wkładając palce pod bieliznę.
Przejechał nimi wzdłuż mojej kobiecości, co sprawiło, że wypięłam się w stronę Mulata. Zsunął ze mnie stringi, które spadły na dół. Złapał za mój podbródek, przysuwając do siebie moją głową, złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Składał je też wzdłuż szyi, jednocześnie otwierając paczkę prezerwatyw. Nałożył jedną na penisa, po czym przysunął się do mnie. Oparł ręce na moim biodrach, myślałam, że oszaleję. Moje podbrzusze wariowało pod wpływem dotyku Zayna. Serce waliło, jak dzwon. Jego palce ponownie pieściły moje uda, gdy ja naciskałam dłońmi na ścianę.
Nagle poczułam, jak wsadza dwa do mojej kobiecości. Krzyknęłam przeciągle, zamykając oczy. Zaczął poruszać nimi w unormowanym tempie. Czułam podniecenie oraz mrowienie w podbrzuszu. A gdy jego ruchy stały się szybkie, brutalne niemal nie mogłam skontrolować jęków. Prawie osiągnęłam szczyt, ale Malik wyjął palce, oblizując je.
- Pyszna - mruknął, łapiąc za biodra i ciągnąc mnie za nie do siebie.
Chwilę później poczułam w sobie jego nabrzmiałą męskość. Poruszał się niewyobrażalnie szybko, zapierałam się, zaciskając oczy. Biodra mężczyzny obijały się moje.
- Zayn - sapnęłam, łapiąc powietrze.
W pokoju unosił się erotyzm, a między nami podniecenie. Nie mogłam wytrzymać, czułam już ból. Jednak było przyjemnie w pewien sposób, dawało mi to satysfakcję.
Osiągnęłam szczyt, krzycząc imię Mulata. On zrobił to samo chwilę po mnie. Wyszedł ze mnie, ściągając zużytą prezerwatywę i wyrzucił ją do kosza. Ja próbowałam unormować oddech, oparłam głowę o lustro.
W końcu włożyłam ponownie majtki, udając się do łazienki. Doprowadziłam się do ładu, po czym wróciłam do Zayna. Właśnie kończył palić papierosa.
Razem udaliśmy się na kolację. Spędziliśmy ją w towarzystwie Aubrey i Brada, rozmawiając, pijąc drinki i oczywiście jedząc.
Następnego dnia musieliśmy się pakować, po śniadaniu jednak postanowiliśmy chociaż na chwilę wejść do basenu. Pokąpać się jeszcze ostatnio raz. Starałam się nie moczyć włosów, ale Zayn niestety odwrotnie. Jednak gdy na niego nakrzyczałam, przestał chlapać na wszystkie strony.
Około godziny 4:45 pm byliśmy już całkowicie spakowani oraz gotowi do drogi. Czekaliśmy na busa, które zawiezie nas na lotnisko. Szkoda mi było opuszczać Bali, ale musiałam wrócić do szkoły. Mam już duże zaległości, które będę nadrabiać w samolocie.
Czekając, siedzieliśmy na recepcji razem z Aubrey i Bradem. Piliśmy pożegnalnego drinka, rozmawiając o naszym wyjeździe. Gdy przyjechał bus, przyszedł czas się pożegnać.
Najpierw przytuliłam Aubrey, życzyła nam miłego lotu i pobytu w Singapurze,
Bali pozostanie w mojej pamięci, będzie miało dla mnie sentyment. Wydarzyło się wiele.
Chętnie tu wrócę, może za rok. Na pewno zabiorę tu kiedyś swoje dzieci. Muszą zobaczyć Indonezję. Ja się w niej zakochałam.

Wsiadając do samolotu, byłam smutna. Nie chciałam wyjeżdżać. Odpoczynek był mi potrzebny. Nigdy nie byłam na takich wakacjach. To był wspaniały wyjazd. Samolot startował, a ja trzymałam Zayna mocno za rękę. Wciąż bałam się lotów.
- Dziękuję za ten wyjazd - szepnął Zayn, całując mnie w policzek. - I za najlepsze urodziny.
- Kocham cię - złączyłam nasze usta w delikatnym, czułym pocałunku.
Podczas lotu do Singapuru, cały czas spałam. Byłam zmęczona, więc odpłynęłam chwilę po starcie. Gdy samolot dotarł na lotnisko, musieliśmy przejść przez kilka bramek, aż w końcu stanęliśmy na ziemi malezyjskiej. Walizki zostawiliśmy w skrytkach na lotnisku, wzięliśmy taksówkę, prosząc o przejażdżkę po mieście. W godzinę objechaliśmy najważniejsze miejsca w Singapurze, nawet słynną fontannę. Co prawda widzieliśmy je jedynie z taryfy, ale przy niektórych miejscach zatrzymywaliśmy się, aby porobić zdjęcia.
Na lotnisko wróciliśmy lekko spóźnieni, ale i tak zdążyliśmy na odprawę. Lot do Londynu spędziłam na przepisywaniu zeszytów. Było tego dużo, lecz zrobiłam wszystko. Zayn spał, albo robił coś na tablecie. Jednak, gdy skończyłam postanowiliśmy porozmawiać.
- Pamiętasz, jak w twoje urodziny chciałeś mi coś powiedzieć? - spytałam dosyć niepewnie.
- Tak.
- O co chodziło?
Zayn napiął mięśnie, zaciskając oczy. Czyli sprawa była poważna.
- Chodzi o to, że ten świat jest bardzo niebezpieczny i śmierć ludzi nie jest obca. Musisz nauczyć się samoobrony - wyszeptał do mojego ucha.
Spojrzałam na niego lekko przerażona. Jednak nie zamierzałam zmieniać zdania, będę się ścigać, czy tego chce czy nie.

Do Londynu przylecieliśmy po południu, po przejściu przez wszystkie bramki, zauważyłam Louisa czekającego na nas. Niemal natychmiast rzuciłam się mu na szyję. Tęskniłam za przyjacielem.
- Cześć, księżniczko. Dobrze, że już jesteście - powiedział, szczelnie mnie przytulając.
- Tęskniłam za tobą - szepnęłam, gdy mnie puścił.
Tomlinson przywitał się z Zaynem, po czym razem udaliśmy się do Hyundai'a Louisa. Chłopaki zapakowali nasze walizki do bagażnika, a ja zajęłam miejsce z tyłu. Napisałam sms do rodzeństwa, że jestem w Londynie.
- Zawiozę was do Liama, bo jest sprawa do obgadania - odparł Lou, skręcając w inną stronę, niż ta do naszego domu.
- Co się stało? - zapytał zdenerwowany Zayn.
- Dowiesz się na miejscu - burknął, zmieniając pas ruchu.
Podjeżdżając pod dom Payne'a, zauważyłam auta Nialla i Harrego, więc oni pewnie też tam byli. Wysiadłam z pojazdu, udając się środka. Otworzyła mi Rachel, którą przytuliłam na powitanie. Zaprowadziła nas do salonu, gdzie zastałam Liama, Sarah, Harrego, Nialla. Wszyscy siedzieli przy stole z komputerem oraz jakimiś dokumentami.
Po przywitaniu się przyszedł ten czas na rozmowę.
- A więc co się stało? - spytałam siadając na kanapie obok Rachel.
- Jest bardzo źle - zaczął Liam, biorąc głęboki oddech. - Lucy jest w niebezpieczeństwie.
- Ludzie Kejiro dotarli już do niej - wyjaśnił Niall, przełykając głośno ślinę.
- Co? - wrzasnął Zayn, uderzając ręką o blat.
Moje serce momentalnie zaczęło bić mocniej. Jeszcze nie wiedziałam dokładnie, co się dzieje, ale to nie wróżyło nic dobrego.
- Chcą ją zabić za to, że pokonała Kejiro, a Zayna za to, że zabił jego - dodał Harry, gdy wszyscy byli zbyt przestraszeni by nam o tym zakomunikować.
Zassałam powietrze, przykładając ręce do twarzy. Byłam przerażona, szykowało się coś strasznego. To już nie była zabawa.
_____________________________________________________________________
O to i jestem :) Trochę znowu zawaliłam, ale musiałam napisać coś na inne blogi. Trochę ich mam, więc czasem nie wyrabiam. Jednak przychodzę do was z ostatnim już sielankowym rozdziałem. Teraz zacznie się akcja, bo życie Lucy i Zayna jest zagrożone. Nie będzie tak łatwo!
Co sądzicie o rozdziale?
Podoba się wam?
Proszę komentujcie, bo coraz lepiej wam idzie :)
Chciałabym też podziękować za ponad 60k wyświetleń, nigdy bym nie przypuszczała, że moje prace tyle osiągną. I to tylko dzięki wam! Kocham <3

Serdecznie zapraszam na moje opowiadanie z Zaynem na Wattpad - KLIK


6 komentarzy:

  1. Czekałam i wyczekałam :D
    Rozdział cudowny :*
    Kocham tego bloga <3
    czekam na dalszą akcję :)
    weny//Ronnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak miło dzisiaj zobaczyć nowy rozdział. Dziękuję! :)
    Jest świetny. I fajnie, że znowu zacznie się coś dziać niebezpiecznego. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo.. Świetny xD czekam na next xD

    OdpowiedzUsuń
  4. jak zawsze super :)

    OdpowiedzUsuń