sobota, 28 listopada 2015

~.48.~

Obudziłam się z ogromnym bólem w kobiecości. Wiedziałam, że jest to spowodowane wczorajszymi zdarzeniami. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że do tego doszło. Tak bardzo bałam się zbliżeń, wręcz płakałam ze strachu. A teraz zrobiłam to z Zaynem bez żadnych oporów.
Gdy otworzyłam oczy, mojego chłopaka nie było. Jednak musiał wstać chwilę wcześniej, bo poduszka cały czas była wgnieciona.
Zaczęłam bawić się palcami, rozmyślając o nowych doznaniach. Czułam się dobrze, pomijając ból. Byłam zadowolona, że doszło do seksu.
Chwilę później z tarasu wrócił Malik, miał na sobie jedynie bokserki. Jego włosy były rozczochrane, wrzucił do buzi dwie gumy, co oznaczało, że palił.
- Cześć, kochanie - wyszeptał, kładąc się obok mnie. - Wszystko dobrze?
- Tak, trochę boli, ale to nic - wymamrotałam, obejmując dłonią jego policzek.
- Zaraz przyjedzie śniadanie - oznajmił, całując mnie w czoło.
- Zayn, kocham cię - odparłam, trzymając go za rękę.
- Ja ciebie też - uśmiechnął się, wstając z łóżka.
Posprzątał na stole, zauważyłam też, że nasze ubrania leżały na krześle, a nie na podłodze tak, jak je zostawiliśmy. Podniosłam się, czując jeszcze silniejszy ból. Syknęłam, co usłyszał Malik. Podbiegł do mnie, pomagając wstać. Każdy krok sprawiał nieprzyjemne kłucie, jednak wyjęłam z szafy czyste ubrania i ruszyłam do łazienki. Tam umyłam dokładnie zęby, po czym weszłam pod prysznic. Użyłam szamponu, aby wyszorować włosy oraz tropikalnego żelu do ciała. Spłynął ze mnie cały brud, więc mogłam osuszyć się ręcznikiem, w który potem zawinęłam czarne kosmyki.
Założyłam bieliznę, miętową sukienkę do połowy uda oraz sandałki. Użyłam dezoderantu, perfum oraz balsamu do ciała.
Ściągnęłam ręcznik, rozczesałam włosy i wykonałam leciutki makijaż. Wyszłam z pomieszczenia, czekało już na mnie śniadanie, czyli świeże jajka, bułki, herbata. Zayn wszystko ułożył na stole.
Usiadłam obok, zabierając się za jedzenie.
- Tak naprawdę to nie dałam ci żadnego prezentu - mruknęłam, nalewając gorącą ciecz.
- Oddałaś mi siebie, to najlepszy prezent - wyszeptał, patrząc mi w oczy.
Złączył nasze usta w delikatnym pocałunku, aby następnie złożyć kolejny na moim czole.
Po śniadaniu postanowiłam się przejść, Zayn kąpał się w basenie, jednak ja wolałam pobyć chwilę sama. Udałam się na drewniany mostek obok rzeki, prowadzący do altanki. Oparłam się o barierkę, biorąc głęboki oddech. Czułam się jakaś inna, taka obca. Jakby coś zabrało cząstkę mnie, może faktycznie tak było.
I nagle podeszła do mnie jakaś dziewczyna. Blond włosy, dosyć niska.
- Cześć, jestem Aubrey - przywitała się nieśmiało.
- Lucy - podałam jej rękę.
- Widzę, że też nie masz towarzystwa - mruknęłam, opierając się o poręcz.
- Tak jakby, jestem tu z chłopakiem, ale koleżanek tu nie znalazłam - powiedziałam obojętnie.
- Też jestem z chłopakiem, przyjechaliśmy z Dublina. A wy? - odparła nieco raźniej.
- Londyn - mruknęłam beznamiętnie, bawiąc się źdźbłem trawy.
- Ile macie lat? - spytała po chwili ciszy.
- Ja 18, on od wczoraj 22 - oznajmiłam trochę radośniej.
- Mój chłopak ma 23, a ja 21 - poinformowała Audrey z uśmiechem na twarzy.
Rozmowa rozwinęła się dosyć szybko. Przeszłyśmy się razem na plażę, opowiadając o sobie. Audrey studiuje farmaceutykę, a Brad - jej chłopak, ekonomię. Przyjechali tu, bo zbierali od kilku lat na Bali, którego było jej marzeniem.
Audrey okazała się być przemiłą osobą, chętnie z nią rozmawiałam. Umówiliśmy się, że poznamy chłopaków na obiedzie.

Dni na Bali mijały niesamowicie szybko. Po poznaniu Audrey i Brada zaczęliśmy spędzać z nimi bardzo dużo czasu. Całymi godzinami leżeliśmy razem na plaży, byliśmy w mieście. Zayn również ich polubił. Każdy dzień wyglądał podobnie, spędzaliśmy go nad basenem lub na plaży. Chlapaliśmy się, jak dzieci.
Do tego czasu nie kochałam się z Zaynem, po prostu nic nas do tego nie ciągnęło. Oczywiście, że działaliśmy na siebie, ale woleliśmy odpoczywać. Zasypiać w swoich ramionach.
Przed ostatni dzień był dosyć przykry, nie chcieliśmy wyjeżdżać. Bali zdecydowanie nam się spodobało. Spędziliśmy tu wspaniały czas, poznaliśmy nowych ludzi. Ani razu nie doszło do kłótni, skupialiśmy się na sobie.
Właśnie leżeliśmy na plaży, opalałam się, chociaż i tak byłam już lekko spalona. Zayn i Brad pływali w oceanie, a Aubrey czytała książkę na leżaku.
- O której macie jutro samolot? - spytała po chwili.
- Chyba jakoś po 7 pm - oznajmiłam, patrząc na nią.
- My następnego dnia o 6 am - odparła, odkładając książkę.
- Musimy się jeszcze kiedyś spotkać - mruknęłam z lekkim uśmiechem.
- Spotkamy, macie nasze numery, jakoś się zgadamy - powiedziała, ściągając kapelusz z głowy.
- Idziemy się kąpać? - zapytałam, a Aubrey kiwnęła głową.
Pobiegłyśmy razem do wody, która o dziwo była cieplutka. Taka lazurowa. Zayn podpłynął do mnie, obejmując ciasno rękoma. Złożył pocałunek na mojej szyi, po czym rzucił się na wodę pociągając mnie za sobą.
To spowodowało, że oboje byliśmy całkowicie zanurzeni. Malik przyciągnął mnie do siebie, całując namiętnie. Zawiesiłam się na nim, więc wypłynął zaczerpnąć powietrza. Objęłam go nogami w pasie, a rękoma za szyję. Co chwila składałam mokre pocałunki na niej.
Zachichotałam, gdy chłopak ścisnął za moje pośladki. Obrócił się w okół własnej osi, zanurzając się mocniej.
- Nie chcę stąd wyjeżdżać - powiedział, gdy oparłam głowę o jego ramię,
- Ja też, jest idealnie - szepnęłam, wtulając się w nagi tors Mulata.
Oglądając tatuaże Zayna, stwierdziłam, że też chcę jeden. Już nawet miałam kilka wzorów. Jego coś znaczyły, jednak nigdy nie powiedział mi co. Mój też miały dla mnie sentyment. Wierzyłam, że kiedyś uda mi się go zrobić.
Gdy wróciliśmy na leżaki, sprawdziłam swój telefon. Wszyscy atakowali mnie wiadomościami.

Chris
18.01.2015, 2 pm
>Lucy, kto po was przyjeżdża na lotnisko?<

Lucy
18.01.2015, 2:05 pm
>Chyba Louis<

Sarah
18.01.2015, 2:06 pm
>Wracajcie już! Tęsknię ;c<

Lucy
18.01.2015, 2:07 pm
>Już jutro<

Joel
18.01.2015, 2:09 pm
>Jak tam na Bali? Dawaj jakieś zdjęcia!<

Lucy
18.01.2015, 2:10 pm
>Wysłano załącznik<

Schowałam telefon, po czym razem z Zaynem udałam się do bufetu po jakieś przekąski. Zabraliśmy trochę owoców i ciastek. Wracając, mój chłopak złapał mnie mocno za rękę.
- Lucy, Niall do mnie dzwonił. Musimy dać odpowiedź, co do wyścigów - powiedział, gdy zatrzymaliśmy się.
- Ja ci powiedziałam swoje zdanie na ten temat - odpowiedziałam stanowczo.
- Boję się o ciebie - szepnął, głaszcząc palcem mój policzek.
- Jak przeżyłam spotkanie z twoim kolegą, to wszystko już przeżyję - odparłam, klepiąc go dłonią po torsie.
Zaśmiałam się głośno, gdy Malik wypatroszył na mnie oczy ze zdumienia. Chyba nie spodziewał się takiej odpowiedzi. A ja miałam niezły ubaw.
- Od kiedy ty się taka zadziorna zrobiłaś, co? - wymruczał w moje usta, kładąc ręce na talii.
- Uczę się od mistrza - rzekłam seksownym tonem, chwytając zębami jego wargę.
Śmiejąc się, ruszyliśmy z powrotem na plażę. Ja usiadłam obok Aubrey, stawiając miski z jedzeniem na nasze leżaki. Zayn natomiast rozmawiał przez telefon. Pewnie oznajmiał już, że ja również dołączam do ekipy.
- Ile razy w tygodniu chodzisz na siłownię? - zapytała blondynka, opychając się ciastkami.
- Dwa, ale nie zawsze, bo szkoła przewyższa - oznajmiłam z uśmiechem.
Patrząc na siebie, wiedziałam, że po powrocie będę musiała wziąć się za siebie. Może i nie byłam otyła, ale chcę dbać o linię. Tańce też są ważne.
Gdy Zayn wrócił, skinął jedynie głową, co oznaczało, że wszystko załatwione.

Właśnie szykowałam się na ostatnią kolację w hotelu. Z mokrymi włosami, w samym ręczniku malowałam paznokcie u stóp, co niezwykle śmieszyło Zayna, który udawał, że wcale nie patrzy między moje nogi. Za co też dostał kilka razy poduszką.
Gdy skończyłam, ubrałam się w sukienkę koloru fiołków oraz buty na obcasie z odsłoniętym czubkiem. Do tego dobrałam biżuterię i perfumy. Makijaż wykonałam leciutki, tylko podkład i tusz. Zakładając kolczyki przed lustrem, poczułam ciepłe dłonie Zayna otulające moją talię oraz jego głowę, którą oparł o zagłębienie między szyją, a ramieniem.
- Wyglądasz ślicznie - szepnął mi do ucha.
- Dziękuję.
- Tylko moja - zagruchał, składając pocałunki na mojej szyi.

+18
Jego dłoń wślizgnęła się pod sukienkę, delikatnie pieszcząc moje uda. Zgryzłam wargę, lekko drżąc. Nagle palce chłopaka przejechały po koronkowym materiale moich majtek. Zassałam powietrze, opierając dłonie na ścianie na przeciwko mnie. W lustrze zobaczyłam, że Malik odpina spodnie, które spadają na dół do kostek.
- Jesteś taka kusząca - wymruczał, gwałtownie wkładając palce pod bieliznę.
Przejechał nimi wzdłuż mojej kobiecości, co sprawiło, że wypięłam się w stronę Mulata. Zsunął ze mnie stringi, które spadły na dół. Złapał za mój podbródek, przysuwając do siebie moją głową, złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Składał je też wzdłuż szyi, jednocześnie otwierając paczkę prezerwatyw. Nałożył jedną na penisa, po czym przysunął się do mnie. Oparł ręce na moim biodrach, myślałam, że oszaleję. Moje podbrzusze wariowało pod wpływem dotyku Zayna. Serce waliło, jak dzwon. Jego palce ponownie pieściły moje uda, gdy ja naciskałam dłońmi na ścianę.
Nagle poczułam, jak wsadza dwa do mojej kobiecości. Krzyknęłam przeciągle, zamykając oczy. Zaczął poruszać nimi w unormowanym tempie. Czułam podniecenie oraz mrowienie w podbrzuszu. A gdy jego ruchy stały się szybkie, brutalne niemal nie mogłam skontrolować jęków. Prawie osiągnęłam szczyt, ale Malik wyjął palce, oblizując je.
- Pyszna - mruknął, łapiąc za biodra i ciągnąc mnie za nie do siebie.
Chwilę później poczułam w sobie jego nabrzmiałą męskość. Poruszał się niewyobrażalnie szybko, zapierałam się, zaciskając oczy. Biodra mężczyzny obijały się moje.
- Zayn - sapnęłam, łapiąc powietrze.
W pokoju unosił się erotyzm, a między nami podniecenie. Nie mogłam wytrzymać, czułam już ból. Jednak było przyjemnie w pewien sposób, dawało mi to satysfakcję.
Osiągnęłam szczyt, krzycząc imię Mulata. On zrobił to samo chwilę po mnie. Wyszedł ze mnie, ściągając zużytą prezerwatywę i wyrzucił ją do kosza. Ja próbowałam unormować oddech, oparłam głowę o lustro.
W końcu włożyłam ponownie majtki, udając się do łazienki. Doprowadziłam się do ładu, po czym wróciłam do Zayna. Właśnie kończył palić papierosa.
Razem udaliśmy się na kolację. Spędziliśmy ją w towarzystwie Aubrey i Brada, rozmawiając, pijąc drinki i oczywiście jedząc.
Następnego dnia musieliśmy się pakować, po śniadaniu jednak postanowiliśmy chociaż na chwilę wejść do basenu. Pokąpać się jeszcze ostatnio raz. Starałam się nie moczyć włosów, ale Zayn niestety odwrotnie. Jednak gdy na niego nakrzyczałam, przestał chlapać na wszystkie strony.
Około godziny 4:45 pm byliśmy już całkowicie spakowani oraz gotowi do drogi. Czekaliśmy na busa, które zawiezie nas na lotnisko. Szkoda mi było opuszczać Bali, ale musiałam wrócić do szkoły. Mam już duże zaległości, które będę nadrabiać w samolocie.
Czekając, siedzieliśmy na recepcji razem z Aubrey i Bradem. Piliśmy pożegnalnego drinka, rozmawiając o naszym wyjeździe. Gdy przyjechał bus, przyszedł czas się pożegnać.
Najpierw przytuliłam Aubrey, życzyła nam miłego lotu i pobytu w Singapurze,
Bali pozostanie w mojej pamięci, będzie miało dla mnie sentyment. Wydarzyło się wiele.
Chętnie tu wrócę, może za rok. Na pewno zabiorę tu kiedyś swoje dzieci. Muszą zobaczyć Indonezję. Ja się w niej zakochałam.

Wsiadając do samolotu, byłam smutna. Nie chciałam wyjeżdżać. Odpoczynek był mi potrzebny. Nigdy nie byłam na takich wakacjach. To był wspaniały wyjazd. Samolot startował, a ja trzymałam Zayna mocno za rękę. Wciąż bałam się lotów.
- Dziękuję za ten wyjazd - szepnął Zayn, całując mnie w policzek. - I za najlepsze urodziny.
- Kocham cię - złączyłam nasze usta w delikatnym, czułym pocałunku.
Podczas lotu do Singapuru, cały czas spałam. Byłam zmęczona, więc odpłynęłam chwilę po starcie. Gdy samolot dotarł na lotnisko, musieliśmy przejść przez kilka bramek, aż w końcu stanęliśmy na ziemi malezyjskiej. Walizki zostawiliśmy w skrytkach na lotnisku, wzięliśmy taksówkę, prosząc o przejażdżkę po mieście. W godzinę objechaliśmy najważniejsze miejsca w Singapurze, nawet słynną fontannę. Co prawda widzieliśmy je jedynie z taryfy, ale przy niektórych miejscach zatrzymywaliśmy się, aby porobić zdjęcia.
Na lotnisko wróciliśmy lekko spóźnieni, ale i tak zdążyliśmy na odprawę. Lot do Londynu spędziłam na przepisywaniu zeszytów. Było tego dużo, lecz zrobiłam wszystko. Zayn spał, albo robił coś na tablecie. Jednak, gdy skończyłam postanowiliśmy porozmawiać.
- Pamiętasz, jak w twoje urodziny chciałeś mi coś powiedzieć? - spytałam dosyć niepewnie.
- Tak.
- O co chodziło?
Zayn napiął mięśnie, zaciskając oczy. Czyli sprawa była poważna.
- Chodzi o to, że ten świat jest bardzo niebezpieczny i śmierć ludzi nie jest obca. Musisz nauczyć się samoobrony - wyszeptał do mojego ucha.
Spojrzałam na niego lekko przerażona. Jednak nie zamierzałam zmieniać zdania, będę się ścigać, czy tego chce czy nie.

Do Londynu przylecieliśmy po południu, po przejściu przez wszystkie bramki, zauważyłam Louisa czekającego na nas. Niemal natychmiast rzuciłam się mu na szyję. Tęskniłam za przyjacielem.
- Cześć, księżniczko. Dobrze, że już jesteście - powiedział, szczelnie mnie przytulając.
- Tęskniłam za tobą - szepnęłam, gdy mnie puścił.
Tomlinson przywitał się z Zaynem, po czym razem udaliśmy się do Hyundai'a Louisa. Chłopaki zapakowali nasze walizki do bagażnika, a ja zajęłam miejsce z tyłu. Napisałam sms do rodzeństwa, że jestem w Londynie.
- Zawiozę was do Liama, bo jest sprawa do obgadania - odparł Lou, skręcając w inną stronę, niż ta do naszego domu.
- Co się stało? - zapytał zdenerwowany Zayn.
- Dowiesz się na miejscu - burknął, zmieniając pas ruchu.
Podjeżdżając pod dom Payne'a, zauważyłam auta Nialla i Harrego, więc oni pewnie też tam byli. Wysiadłam z pojazdu, udając się środka. Otworzyła mi Rachel, którą przytuliłam na powitanie. Zaprowadziła nas do salonu, gdzie zastałam Liama, Sarah, Harrego, Nialla. Wszyscy siedzieli przy stole z komputerem oraz jakimiś dokumentami.
Po przywitaniu się przyszedł ten czas na rozmowę.
- A więc co się stało? - spytałam siadając na kanapie obok Rachel.
- Jest bardzo źle - zaczął Liam, biorąc głęboki oddech. - Lucy jest w niebezpieczeństwie.
- Ludzie Kejiro dotarli już do niej - wyjaśnił Niall, przełykając głośno ślinę.
- Co? - wrzasnął Zayn, uderzając ręką o blat.
Moje serce momentalnie zaczęło bić mocniej. Jeszcze nie wiedziałam dokładnie, co się dzieje, ale to nie wróżyło nic dobrego.
- Chcą ją zabić za to, że pokonała Kejiro, a Zayna za to, że zabił jego - dodał Harry, gdy wszyscy byli zbyt przestraszeni by nam o tym zakomunikować.
Zassałam powietrze, przykładając ręce do twarzy. Byłam przerażona, szykowało się coś strasznego. To już nie była zabawa.
_____________________________________________________________________
O to i jestem :) Trochę znowu zawaliłam, ale musiałam napisać coś na inne blogi. Trochę ich mam, więc czasem nie wyrabiam. Jednak przychodzę do was z ostatnim już sielankowym rozdziałem. Teraz zacznie się akcja, bo życie Lucy i Zayna jest zagrożone. Nie będzie tak łatwo!
Co sądzicie o rozdziale?
Podoba się wam?
Proszę komentujcie, bo coraz lepiej wam idzie :)
Chciałabym też podziękować za ponad 60k wyświetleń, nigdy bym nie przypuszczała, że moje prace tyle osiągną. I to tylko dzięki wam! Kocham <3

Serdecznie zapraszam na moje opowiadanie z Zaynem na Wattpad - KLIK


wtorek, 10 listopada 2015

~.47.~

Resztę dnia spędziliśmy z Zaynem nad basenem. Próbowałam się opanować, bo za każdym razem, patrząc na jego ciało, twarz, usta miałam ochotę rzucić się na niego bez opamiętania. Coś dziwnego się działo. Zdecydowanie zaczynałam się zmieniać, wydoroślałam przez to wszystko. Wcześniej byłam zagubioną dziewczynką, bałam się świata. Teraz jestem pewna siebie, odważna i walczę o swoje.
Po obiedzie postanowiliśmy pozwiedzać trochę hotel. Ubrałam ponownie sukienkę oraz klapki, włosy związałam w kitkę i nałożyłam okulary aviatorki przeciwsłoneczne.
Wyszliśmy z domku, łapiąc się za rękę. Udaliśmy się na spacer.
- Jest tak cudownie - mruknęłam, rozglądając się.
Otaczał nas piękny las tropikalny z ptakami, gadami i pięknymi roślinami. Gdzieniegdzie były zagłębienia z kanapami i stolikami, aby posiedzieć, coś zjeść. Odnaleźliśmy kawiarnię, grał w niej jakiś zespół. Usiedliśmy przy wolnym miejscu, byłam taka szczęśliwa.
- Zayn, myślałeś o tym, czy wracasz na tor? - zapytałam szeptem, przybliżając się do niego.
- Tak, chcę wrócić. Co o tym myślisz? - spoważniał, marszcząc brwi.
- Dobrze, ale pod jednym warunkiem - odparłam, patrząc na niego intensywnie, zakładając nogę na nogę.
- Jakim? - zdziwił się, podpierając na palcach.
- Wrócę z tobą - szepnęłam, zaciskając usta.
Spiął się, biorąc głęboki oddech. Poprawił się na krześle, przygryzając wargę. Nie spodobało mu się to. Wiedziałam to, ale cholernie mi zależało. Chcę się ścigać, nie pozwolę na to, aby robił to sam.
- Lucy, to jest...
- Wiem - przerwałam mu szybko z pewnością siebie.
- Pomyślę nad tym - mruknął, przeczesując włosy.
Chwilę później wzięliśmy sobie ciastka i drinki. Było naprawdę gorąco, w porównaniu z Londynem to jakieś piekło. Jednak muszę przyznać, że uwielbiam Bali. Cieszę się, że akurat tę wyspę wybrałam.
W pewnym momencie skłamałam, że muszę do łazienki. Zamiast do niej, udałam się do obsługi. Załatwiłam z nimi wszystko odnośnie jutrzejszych urodzin Zayna. Miałam dla niego cały dzień niespodzianek. Rozplanowałam wszystko i jeszcze przed wylotem rozmawiałam z właścicielami. Na całe szczęście zgodzili się na przygotowania.
Gdy wróciłam Zayn palił papierosa, rozmawiając z kimś przez telefon. Idąc, usłyszałam, że był to Louis. Usiadłam na swoim miejscu, pakując ciastko do buzi.
Malik opowiadał przyjacielowi o Bali, gdy ja wyjęłam swojego iphone'a i napisałam do Mel.

11.01.2015 5:19 pm
Lucy
>Kocham Bali, kocham Zayna, tu jest idealnie!<

11.01.2015 5:20 am
Melissa
>Farciara! A ja siedzę z książkami, bo jutro sprawdzian z historii<

11.01.2015 5:20 am
Lucy
>Powodzenia, słońce! Kocham cię ♥<

Odłożyłam urządzenie na stolik, widząc, że Zayn kończy rozmowę. Zgasił też niedopałek i wypuścił dym z ust, a ja przygryzłam swoje. Uwielbiam, gdy to robi.

*Zayn*
Obudziłem się rano i pierwsze, co zauważyłem to to, że nie ma obok Lucy. Przetarłem oczy, wstając z łóżka. Rozejrzałem się po domu, sprawdziłem nad basenem, ale nigdzie jej nie było. Wtedy przypomniało mi się, że dziś są moje 22 urodziny. Nie lubię tego dnia. Wiele razy spędziłem go sam, wszyscy zawsze się cieszą, dostają prezenty. Ja tego nie miałem od dawna. W swoje 16 urodziny popadłem w niezłe gówno, ale mało kto o tym wie. Nawet Lucy nie ma pojęcia.
Na drzwiach zauważyłem kartkę, oderwałem ją i przeczytałem.
"Po kwiatach do niespodzianki ;)"
Zaśmiałem się pod nosem, odkładając papier na szafkę.
- Co ta myszka znowu wymyśliła? - mruknąłem do siebie, wyciągając ubrania z szafy.
Wiedziałem już, że Lucy coś zaplanowała. Nie chciałem niczego, ale ona i tak postawiła na swoim.
Umyłem szybko zęby, ułożyłem włosy. Ubrałem biały tshirt na ramiączkach z nadrukiem, czarne spodenki do kolan. Spryskałem ciało perfumami, wrzuciłem telefon do kieszeni i wyszedłem z domku. a tuż przed nim usypana droga z płatków róż. Zaśmiałem się głośno, podążając za nimi.
Byłem bardzo ciekawy, co ta kruszynka wymyśliła. Cieszyłem się, że pamiętała o mnie. Wcześniej nikt nie pamiętał.
Lucy jest, jak taki aniołek. Będąc z nią nauczyłem się być lepszym człowiekiem, lepiej traktować kobiety i troszczyć się o nie. Nawet nie wiem, jak przestałem być aroganckim dupkiem, która kobiety ma na jedną noc. Po prostu, gdy pojawiła się moja mała księżniczka przestałem o tym myśleć, zająłem się nią, a te rzeczy zniknęły.
Kwiaty doprowadziły mnie do restauracji. Na patio stała Lucy w pięknej, czarne sukience, czarnych szpilkach i biżuterii. Włosy miała spięte w wysoką kitkę, wyglądała cudownie. Byłem dumny, że mam tak śliczną dziewczynę. Obok niej duży stół z przygotowanym śniadaniem, między lampami wielki napis "Happy Birthday Zayn!"
Na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Podszedłem do niej, kładąc dłonie na talii dziewczyny.
- Wszystkiego najlepszego, kochanie - odparłam, obejmując rękoma moje policzki.
- Dziękuję - mruknąłem, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Czeka cię dzień niespodzianek - oznajmiła, przygryzając wargę.
Kochałem kiedy to robi, ale równie nienawidziłem. Wiedziałem, że nie chce, aby doszło do zbliżenia, ale sama mnie prowokowała. Nieświadomie robiła to niemal codziennie. Miałem dość samo zaspokajania się, chciałem Lucy.
- Mam nadzieję - wymamrotałem, chwytając jej wargę swoimi zębami i lekko pociągając.
Usiedliśmy przy stoliku, na którym leżała idealnie czysta zastawa. Na białym obrusie leżały płatki róż i innych kwiatów. Kelner podał nam śniadanie, którym zajadaliśmy się w ciszy.
- Moje rodzeństwo dzwoniło, masz od nich życzenia - oznajmiła po chwili brunetka.
- Dziękuję - uśmiechnąłem się, pakując do buzi widelec.
Po śniadaniu Lucy zaprowadziła mnie na coś w stylu sesji zdjęciowej. Chciała, abyśmy mieli ładne fotografie z tego dnia. Pozowaliśmy na tle roślin, przytulając się, całując. Podobało mi się to, bo mogłem mieć ją tak blisko.
Gdy sesja skończyła się, fotograf poinformował, że po zdjęcia możemy przyjść pod koniec dnia. W tym czasie Lucy miała już kolejne plany.
- Skarbie, gdzie teraz idziemy? - zapytałem, łapiąc ją za rękę.
- Najpierw do pokoju - oznajmiła, ciągnąc mnie.

Po 15 minutach byliśmy w busiku, który wiózł nas do parku. Lucy rozplanowała wszystko. Byłem w szoku, to musiało ją kosztować. Sam przylot tutaj był cholernie drogi, a do tego te niespodzianki. Nigdy nikt tyle dla nie nie zrobił. Byłem szczęśliwy, mając ją przy boku.
- Kochanie, jest jedna sprawa - zacząłem temat, który może wywołać kłótnię.
- Tak? - spojrzała na mnie tymi pięknymi, rozmarzonymi oczami.
- Chodzi o to, że ja nie tylko się ścigam. Wiesz o tym - jąkałem się, patrząc na nią.
- Zayn, poczekaj - ujęła moją twarz dłońmi. - Jesteśmy na wakacjach, porozmawiajmy o tym, gdy wrócimy.
- No dobrze - wymamrotałem, a w tym momencie zatrzymaliśmy się przed wielkim parkiem zwierząt.
Wysiedliśmy z busa, a przewodnik zaprowadził nas do specjalnego wejścia. Od razu zauważyłem pełno kolorowych ptaków i atrakcji. Mieliśmy czas dla siebie, aby zwiedzać. Lucy miała mapkę, dostała jakiegoś szału. Wyglądała tak uroczo, zachwycając się wszystkim.
- O Boże! Tam są słonie, a obok jaszczurki - niemal krzyczała z podekscytowania.
- Spokojnie, zobaczymy wszystko - zaśmiałem się, kładąc dłonie na jej talii.
- Najpierw do słoni! - zadecydowała, idąc w stronę wybiegu.
Brunetka zachwycała się zwierzętami, robiąc nam masę zdjęć. Cieszyłem się, że to sprawiało jej tyle radości. Mi również, bo kiedy ona była szczęśliwa to ja też. Tylko na niej mi zależało.

Chodząc po parku spędziliśmy dobre 1,5 godziny. Zakładali nam węże na szyje, trzymaliśmy papugi na ramionach. To było wspaniałe przeżycie, ale jeszcze lepsze było, gdy Lucy zakomunikowała mi, że będziemy pływać z delfinami.
Zaprowadzono nas do szatni, gdzie przebraliśmy się w stroje kąpielowe. Wtedy dopiero zauważyłem blizny Lucy. Ręce i uda. To było straszne, na szczęście dopiero przy dokładnym przyjrzeniu się zobaczyłem ślady, ale one będą z nią już do końca. To potworne, że robiła sobie krzywdę nawet z mojego powodu. Nawaliłem.
Lucy zauważyła, że zbyt długo patrzyłem się na jej ciało. Posmutniała, chowając ubrania do szafki. Strzeliłem sobie mentalnego kopa, zakluczając zamek. Złapałem ją za rękę, delikatnie całując w wierzch głowy. Udaliśmy się za przewodnikiem i grupą ludzi w kierunku basenu. Dostaliśmy dziwne kapoki, po czym weszliśmy do wody. Każdy musiał ustawić się w linii. Chwilę później wypłynęły dwa delfiny, zaczęły krążyć w okół nas. Pozostali ludzie się bali, ale ja oraz Lucy głaskaliśmy je, to takie wspaniałe uczucie. One są, jak aksamit. Odwróciłem się do swojej dziewczyny, razem bawiliśmy się z jednym delfinkiem. Lucy była taka radosna. Momentalnie na mojej twarzy również pojawił się uśmiech.
Po pływaniu z delfinami, wysuszyliśmy się i udaliśmy na obiad w parku. Uwielbiałem Lucy w tej czarnej sukience, teraz jedynie zmieniła buty, ale i tak wyglądała niesamowicie. Po posiłku odwiedziliśmy ostatni punkt, czyli coś w stylu paralotni. Usiedliśmy wygodnie, a po chwili motorówka ruszyła unosząc naszą dwójkę w powietrze. Lucy na początku się bała, ale złapałem ją za rękę i cały strach uleciał.
Do hotelu wróciliśmy lekko zmęczeni, brunetka natychmiast opadła na łóżko. Ściągnąłem buty z jej małych stópek, kładąc się obok. Chwyciłem za telefon hotelowy, grzecznie zamówiłem drinki do pokoju.
Lucy wzięła swojego iphone'a, pisała z kimś sms przez ponad 5 minut. Aż w końcu usłyszeliśmy pukanie do drzwi, poszedłem otworzyć.
- Dzień Dobry, dwa drinki Mohito i La Palma - uśmiechnął się mężczyzna, podając mi tackę z napojami.
- Dziękuję - mruknąłem, zamykając drewnianą powłokę.
Położyłem napoje na łóżku, a moja dziewczyna natychmiast wzięła swoje Mohito. Upiła trochę, po czym wzięła swoją torebkę, z której wyjęła mojego ipada.
- Idź się umyj i przebierz, bo zaraz kolejna niespodzianka - posłała mi zadowolony uśmiech.
- A co ty masz zamiar robić? - zapytałem, unosząc brwi.
- Oglądać nowy odcinek The Fosters - wyszczerzyła się, wystukując coś na tablecie.
Prychnąłem pod nosem, wchodząc do łazienki. Wziąłem odświeżający prysznic, umyłem włosy. Postanowiłem nie golić zarostu, więc szybko wyszedłem z pomieszczenia. Przygotowałem ubrania, aby następnie wrócić do toalety. Założyłem białą, luźną koszulę, podwijając jej rękawy i rozpinając 2 pierwsze guziki. Wziąłem żel do włosów i grzebyk, aby zwolnić już Lucy łazienkę.

*Lucy*
Cieszyłam się, że spędzamy ten dzień razem. Zaplanowałam wszystko dosyć szczegółowo, chciałam, aby Zayn miał udane urodziny. Widziałam, że był szczęśliwy. Może nie jest to wymarzone świętowanie chłopaka, ale starałam się. Pływanie z delfinami, śniadanie, park i teraz kolejna niespodzianka. Niestety, to już ostatnia.
W łazience wzięłam kąpiel w wannie, dosyć krótką. Rozczesałam umyte włosy, nakremowałam ciało balsamem z brokatem i ubrałam koronkową bieliznę. Pokręciłam kosmyki lokówką, tworząc fale. Pomalowałam paznokcie na złoto, po czym wykonałam starannie makijaż.
Ubrałam beżową sukienkę z wycięciami oraz złotymi wstawkami, do tego dobrałam botki do kostki o tym samym kolorze z kawałkiem, jakby sznurowadła z boku. Jako biżuterię nałożyłam kolczyki pióra, dużo złotych bransoletek i naszyjnik.
Spryskałam ciało perfumami, przeglądając się w lustrze. Podobałam się sobie, w końcu uważałam, że jestem piękna. To było wspaniałe uczucie.
Wychodząc z łazienki, zobaczyłam Zayna na tarasie, palącego papierosa. Podeszłam do niego od tyłu, obejmując go. Odwrócił się, robiąc wielkie oczy.
- O kurwa - wymamrotał, skanując mnie wzrokiem.
Zachichotałam pod nosem, całując go w policzek. Malik zgasił niedopałek, wypuszczając seksownie dym z ust. Weszliśmy do domku, ja podłączyłam tablet do ładowania, a mój chłopak wrzucił gumę do buzi.
- A więc teraz kolejna niespodzianka? - zapytał, gdy wychodziliśmy.
- Owszem - uśmiechnęłam się, zamykając drzwi.
Złapałam go za rękę, ruszając w stronę plaży. Miałam nadzieję, że wszystko było przygotowane.
- Kocham cię - odparł nagle, całując mnie w czoło.
- Ja ciebie też - szepnęłam, wchodząc na drewnianą kładkę.
Przeszliśmy kawałek, gdzie rozpalone było ognisko. Wokół niego tutejsza ludność tańczyła w tradycyjnych strojach.
Podeszły do nas dwie kobiety, które dały nam wieńce z kwiatów. Zaczęli uczyć nas tańca, to było wspaniałe. Dużo się śmialiśmy, panowała świetna atmosfera. Balijczycy są naprawdę mili, pokazali mi i Zaynowi stroje, słowa. Byłam zachwycona.
Następnie pożegnaliśmy się, idąc w stronę ostatniego miejsca niespodzianki. Była to chyba najbardziej romantyczna część. Zaprowadziłam swojego chłopaka w głąb lasku, gdzie czekał na nas pięknie udekorowany stolik z jedzeniem. Otaczały nas kwiaty oraz papugi. Było dużo świec i kilka lampek.
Usiedliśmy na przeciwko siebie, Zayn oczywiście najpierw odsunął mi krzesło.
- Skarbie, chciałabym jeszcze raz życzyć ci wszystkiego najlepszego, abyś zawsze się uśmiechał, bo twój uśmiech jest cudowny. Abyś spełniał swoje marzenia, nie zapominał, że jestem tutaj z tobą. Kocham cię z całego serca i nigdy cię nie opuszczę - mówiłam, patrząc w jego piękne oczy.
- To ja dziękuję ci za to wszystko, co zorganizowałaś. Nikt nigdy nie poświęcił mi tyle. Świetnie się dziś bawiłem, to zdecydowanie najlepsze urodziny. Pokazałaś mi, że zależy ci na mnie, na nas. Doceniam to, bo bardzo cię kocham. I prawda jest taka, że zmieniłaś mnie, Lucy - odparł, łapiąc mnie za rękę. - Dzięki to stałem się lepszym człowiekiem, inaczej patrzę na świat.
Posłałam mu uśmiech, biorąc do ręki kieliszek wina.
- Za nas - wniosłam toast, stykając się z nim.
- Za nas - powtórzył, gdy oboje wzięliśmy łyk.
Atmosfera była idealna, siedzieliśmy razem, zajadając pyszne potrawy. W końcu odpoczęliśmy od tego świata. Wyjazd tutaj był dobrą decyzją. Zostawiliśmy na chwile wyścigi, szkołę, te cały gangi, pracę. Cieszyliśmy się sobą, ucząc się siebie nawzajem.
- Musimy częściej wyjeżdżać - stwierdził Zayn, pakując do buzi widelec.
- Zgadzam się, to gdzie następny cel? - uśmiechnęłam się.
- Zawsze chciałem polecieć całą paczką do Hiszpanii - oznajmił, patrząc na mnie.
- To dobra opcja, ale teraz cieszmy się Bali - szepnęłam, obejmując dłonią jego policzek.
- Nie masz pojęcia, jak bardzo cię kocham - powiedział, przygryzając wargę. - Wyglądasz tak cholernie seksownie, że mam ochotę zedrzeć z ciebie tę sukienkę.
Zachichotałam pod nosem, poprawiając włosy.
- Masz taki uroczy śmiech - stwierdził, gdy wstawałam z krzesła.
Cmoknęłam go w nos, po czym złapałam za rękę. Udaliśmy się w kierunku naszego domku, powoli, spacerkiem. Było cholernie ciepło, słyszeliśmy szum wody i pokrzykiwanie ptaków.

Oj, tak kochani. Czerwona czcionka oznacza +18 (w końcu)

- Jesteś taka piękna - sapnął, gdy otwierałam drzwi.
Zadrżałam na jego słowa, a gdy szarpnął mnie i namiętnie pocałował, myślałam, że oszaleję. Ręce chłopaka błądziły po moim ciele, ja swoje wplotłam w jego włosy. Rozpoczęła się walka naszych języków, myślałam, że wybuchnę. Zayn mnie podniecił.
Pchnęłam drzwi i szybko weszliśmy do środka, nie przerywając pocałunku, który stawał się coraz zachłanniejszy. Mulat zaczął wsuwać dłonie pod moją sukienkę, czułam, jak ściska uda oraz pupę. Dobrałam się do koszuli chłopaka, rozpinając guziki po kolei. Wszystko działo się tak szybko. Mój organizm wariował, ale pozytywnie. Nie bałam się już, chciałam zbliżenia. Przełamałam się. Byłam gotowa, podniecona i pewna siebie. Czułam dziwne kłucie w brzuchu, a myśli krążyły, jak szalone.
Opadliśmy na łóżko, założyłam nogi na biodra Zayna, który zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi. W pewnym momencie poczułam, jak zrywa naszyjnik, rzucając go na ziemię. W tym czasie ja rozpięłam koszulę, odsłaniając seksowny tors chłopaka który ozdobiony był tatuażami. Uwielbiałam je. Błądziłam po nim dłońmi. Całowaliśmy się namiętnie, on jeździł ręką po moim ciele, które aż drżało. Był taki pociągający, że nie mogłam przestać się patrzeć.
Malik natychmiastowo zabrał się za rozpinanie mojej sukienki, która w kilka sekund znalazła się na drugim końcu pokoju. Jednocześnie zostawiając mnie przed nim w samej bieliźnie. Na ten właśnie widok Zayn na chwilę przestał, po prostu patrzył na każdą cząstkę mnie. To sprawiło, że poczułam skrępowanie. Bałam się, że nie spodoba mu się moje ciało. Nie będę dla niego wystarczająca.
Po chwili postanowiłam przejąć inicjatywę, odpinając spodnie chłopaka. Moje podbrzusze szalało.
Zayn zdjął moje buty, po czym składał pocałunki na mojej klatce piersiowej. Drżałam, zaciskając zęby. Czy to właśnie teraz miało dojść do mojego pierwszego razu?
Jego dłonie ściskały piersi, a ja złączyłam nasze usta. Sapałam lekko, uniosłam rękę nad głowę, opierając ją o łóżko. Zayn przycisnął ją mocniej, niemal pożerając mnie ustami. I nagle zatrzymał się, po prostu przestał. Spojrzałam na niego niezrozumiale, ale on miał tylko przerażony wzrok.
- Ja nie mogę - szepnął, odsuwając się. - Lucy, nie możemy.
- Dlaczego? - zapytałam wciąż nabuzowana.
- Nie jestem facetem, z którym chciałabyś stracić dziewictwo - stwierdził, chowając twarz w dłoniach.
- Ale chcę - odparłam, podnosząc się i łapiąc go za nadgarstek. - Chcę, bo cię kocham i jesteś jedyną osobą, z którą mogłabym to zrobić.
Spojrzał mi prosto w oczy, chwilę odczekał, aż w końcu ja musiałam ponownie złączyć nasze usta. Gdy opadłam na poduszkę, Zayn złożył mały pocałunek na moim policzku, a palcami pieścił szyję.  Lustrował moje ciało, przygryzając wargę. Podobało mu się to, co widzi. Położyłam dłonie na jego biodrach, a on na moich piersiach.
- Kocham cię - wysapał, a moje serce zaczęło bić, jak oszalałe.
Złapał za moje kolana, aby rozsunąć je. Jeździł dłońmi po udach, co sprawiło mi niesamowitą rozkosz. Chciałam tego najbardziej na świecie.
Wtedy delikatnie odpiął mój stanik i zrzucił go. Nie czułam już skrępowania, nie wstydziłam się być nagą przed nim. Jego duża dłoń pieściła moją pierś, gdy ja bawiłam się gumką od bokserek Malika. Ucałował obie, po czym wpił się w moje usta, zdejmując szybko koronkowe stringi. Wziął głęboki oddech, patrząc na kobiecość. Wykorzystałam to zsuwając bokserki Zayna, z których wyskoczyła duże, nabrzmiałe przyrodzenie mężczyzny. Takim sposobem leżeliśmy przed sobą całkowicie nadzy. Rozszerzył moje nogi i usiadł pomiędzy nimi. Jego męskość naparła na moją przyjaciółkę, przez jęknęłam zasysając powietrze.
- Skarbie, jeśli cokolwiek będzie bolało, masz mi powiedzieć - przerwał na chwilę czynności, aby popatrzeć mi w oczy. - Będę ostrożny.
Przytaknęłam, gdy zakładał kosmyk włosów za ucho. Nagle poczułam go w sobie. Ból rozprowadził się po moim podbrzuszu, pozbywając się już na zawsze mojego dziewictwa. Tak o to straciłam swoją niewinność z moim chłopakiem, którego kochałam całym sercem. Coś czego bałam się całe życie właśnie się stało i było cudowne.
 Pchnięcie z początku było delikatne, ale kolejne coraz szybsze. Fala gorąca rozlała się po moim brzuchu, a on wchodził i wychodził wywołując tym lekkie stęknięcia. Zaciskałam ręce na prześcieradle, wyginałam plecy w łuk. To było tak przyjemne, gdy był we mnie. Błądził dłońmi, zaciskał szczęki.
- Kocham cię - jęknął, patrząc w moje oczy.
- Ja ciebie też - wychrypiałam poprzez jęki. - Szybciej.
Poruszał się mocniej, a ja krzyczałam jego imię. Poczułam dotyk na udzie, więc uniosłam lekko biodra. Nasze oddechy były przyśpieszone. Trochę się bałam, że jestem w tym za słaba, że nie zadowolę Zayna. Moje policzki oblały się różem na samą myśl o tym. Spojrzałam na Malika, który miał zamknięte oczy i otwartą buzię, wyglądał tak bezpruderyjnie.
- Kurwa - wyjęczał gardłowo, gdy jeździłam paznokciami po jego plecach. - Bierzesz tabletki?
- Tak - warknęłam przez podniecenie.
- Twoje ciało jest idealne - mruknął, liżąc mój biust.
Czułam się wspaniale, mrowiące kłucie w podbrzuszu dawało o sobie znać.
- Zayn, ja chyba...
- Ja też - przerwał mi, trudząc się z wymową.
I chwilę później chłopak wbił się we mnie cholernie mocno. Doszliśmy w tym samym czasie, krzycząc swoje imiona, a ja czułam, jak ciepła ciecz rozlewa się we mnie. Próbowałam unormować oddech, a Malik wysunął się z mojego ciała wciąż wisząc nade mną.
- Jesteś świetna - szepnął, opadając na miejsce obok mnie. - Boli cię coś?
- Trochę, ale to nic - mruknęłam, gdy odwrócił się w moją stronę.
Czułam się dziwnie, taka otępiała i obolała. Jednak po ruszeniu nogą, zorientowałam się, że prześcieradło jest mokre. Chciałam spojrzeć, ale zakuło i opadłam z powrotem na poduszkę. Zayn wstał, patrząc na pościel. Spojrzał na mnie, po czym zaczął ściągać brudne prześcieradło. Zakryłam się kołdrą i dopiero wtedy wszystko do mnie doszło. Straciłam dziewictwo. Mój umysł zaczął analizować to pojęcie. Coś czego tak bardzo się bałam. Nie mogłam uwierzyć, że to zrobiliśmy. Moje serce biło, jak oszalałe. Oddech powoli się unormował.
Zayn wrócił, kładąc się, a ja szybko położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Objął mnie, całując wierzch głowy.
- Dziękuję - szepnęłam, wtulając się mocniej.
- To ja dziękuję, kochanie. Wciąż w to nie wierzę - odparł zmęczonym głosem.
- Nie mów już nigdy, że jesteś złym mężczyzną dla mnie. Bo jesteś najlepszym, kocham cię i jestem dumna, że to z tobą to zrobiłam - wymamrotałam, zasypiając.
- Jesteś najlepszą osobą w moim życiu - mruknął, a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
Byłam dumna, szczęśliwa i zakochana. Właśnie przed chwilą uprawiałam seks na pieprzonym Bali z mężczyzną, którego kocham.

_______________________________________________________________________
Witajcie skarby! O to jest dzień, który dał nam Pan! Lucy nie jest już taka grzeczna ;) Wciąż  nie wierzę, że to tak szybko minęło. Aczkolwiek trochę trzeba było czekać.

Co sądzicie o rozdziale? Podoba wa się?

Kochani, dziękuję, że tu jesteście i czytacie moje opowiadanie ♥ To dla mnie naprawdę dużo znaczy! Kocham was :)

Niestety, muszę was zmartwić, bo powoli kończy się sielanka ;c

niedziela, 1 listopada 2015

~.46.~

Po przylocie do Londynu musiałam się porządnie wyspać, podróże mnie wymęczyły. Zmiana czasu też nie sprzyja. Do tego za chwilę kolejny lot, który będzie prawdziwą męczarnią. Samolot z Londynu mamy o 3 am, przesiadkę w Singapurze, gdzie czekamy godzinę i kolejny na Bali.
Dziś miałam wizytę u ginekologa, ale Zayn o tym nie wiedział. Wcześniej spotkałam się z Chrisem, który miał mnie tam zawieźć. Rano oczywiście musiałam nastawić pranie, przepakować walizki i zetrzeć okropne kurze w sypialni. Zjadłam śniadanie z Zaynem, który również gdzieś wybywał. Podwiózł mnie do Starbucks'a niedaleko szpitala, po czym odjechał w swoją stronę.
Ja weszłam do środka, gdzie zobaczyłam Chrisa, siedzącego przy stoliku w kącie.
- Czika! Jak ja się stęskniłem - wydarł się niemal na całą kawiarnię, dusząc mnie w swoich ramionach.
- Ja też, głuptasie - zaśmiałam się, ściągając kurtkę.
- Opowiadaj! Zaliczyłaś go w końcu? - zapytał podekscytowany, gdy zajęliśmy miejsca.
- Nie! Chris, uspokój się - burknęłam, zakładając ręce pod biustem.
- Brakuje mi seksu, mami. Z tym gościem z internetu nie wypaliło, w sylwestra przelizałem się z jednym ciachem, ale nie zapisałem jego numeru - zasmucił się, biorąc łyk gorącej kawy.
- A pamiętasz chociaż, jak się nazywa? - odparłam, wyjmując portfel z torebki.
- Tak, szukałem na facebooku, ale nie ma nic - wychlipał, podpierając się na dłoni.
- Znajdziesz jeszcze kogoś, a teraz mam dla ciebie mały prezent - powiedziałam, podając mu torbę.
Była w niej koszulka "I <3 NY", jakieś inne gadżety tego typu, dużo słodyczy, szalik Tommy'iego Hilfigera oraz szara piżama onesie, o której marzył. Niemal natychmiast rzucił się na mnie z podziękowaniami.
- Kocham cię, suczko. Jesteś najlepsza - mówił, całując mnie w policzek. - Ale głupio się czuję.
- Czemu? - zdziwiłam się, poprawiając włosy.
- Kupujesz mi takie drogie rzeczy, a mnie nie stać na takie prezenty dla ciebie - wyszeptał wyraźnie zawstydzony, kładąc pakunek na krześle obok siebie.
- Chris, mówiłam ci już, że dla mnie to nie jest problem. A wiem, że marzysz o Armanim, Hilifigerze czy innych takich firmach. Chcę, żebyś się ucieszył - pocieszyłam go, wstając, aby zamówić kawę.
Udałam się do kasy, gdzie zapłaciłam za karmelowe latte. Odebrałam je, po czym wróciłam do przyjaciela. Ubrałam kurtkę, szalik i rękawiczki, abyśmy następnie ruszyli w stronę gabinetu.
- Masz jakieś plany na Bali? - zapytał podchwytliwie, gdy wyszliśmy ze Starbucksa.
- Możliwe, ale zabraniam ci o tym mówić. Lepiej pogadajmy o czymś innym - mimowolnie uśmiechnęłam się, a moje policzki nabrały odcień różu.
Tak o to obgadując wszystkich w szkole, dotarliśmy do przychodni, gdzie miałam wizytę. Bałam się, nie lubię chodzić do jakichkolwiek lekarzy.

Po wizycie byłam w sklepie i wróciłam do domu, Zayna wciąż nie było, ale mimo to zabrałam się za robienie obiadu. Dziwnie było stać w tej ogromnej kuchni całkowicie sama. Brakowało tu Zayna, ale również innego, pociesznego stworzonka. Zawsze chciałam mieć psa, ale w domu dziecka zabraniali zwierząt. Do tego w Anglii ciężko o nie.
Gdy Zayn wrócił, zjedliśmy razem spaghetti przed telewizorem wtuleni w siebie. Czułam się wspaniale, w jego ramionach przy ciepełku, które dawał kominek. Było tak błogo, idealnie.

Lot z Londynu do Singapuru był okropną męczarnią, najpierw na szczęście spaliśmy, ale potem przez kolejne godziny nie mieliśmy żadnego zajęcia. Czekaliśmy tylko na lądowanie, które nie nadeszło prędko. 13 godzin było koszmarne, potem czekanie 1 godzinę na lotnisku. Mogliśmy jedynie patrzeć na miasto przez szyby. Całe szczęście na Bali były tylko 2,5.
Pierwszy raz byłam na takich wakacjach. To jak jakiś raj, myślałam, że oszaleję. Od razu zakochałam się w Bali. A gdy busik zawiózł nas do kurortu, czułam jak tracę umysł. Osobne budynki położone w środku lasu tropikalnego. Wszędzie idealne dróżki, lampy. Pełno roślin, kwiatów. Baseniki z wodą, mostki. To było niemożliwe.
- Zayn, jest idealnie - wyszeptałam, łapiąc go za rękę.
- Zgadzam się - odparł, całując mnie w czubek głowy.
Przez ten gest znowu poczułam się, jak karzeł. I faktycznie nim byłam. Bez obcasów, mógł pocałować mnie w głowę bez problemu.
Obsługa zaprowadziła nas do budynku z recepcją, która wyglądała, jak pałac.
- Witamy w Ayana Resort, proszę podać nazwisko rezerwacji - odrzekła kobieta za ladą.
- Lucy Collins, jeden domek dwuosobowy - powiedziałam, opierając się o blat.
- Tak, zgadza się. Domek numer 12. Proszę o pokazanie paszportów - uśmiechnęła się do nas, po sprawdzeniu rezerwacji w komputerze.
Podaliśmy jej wszystkie dokumenty, aż w końcu dała nam karty do domku, a boy hotelowy zaprowadził nas do niego. Chatka z elementami drewnianymi otoczona drzewami, prowadziła do niej śnieżka murowana. Otworzyliśmy drzwi, które ukazały nam wspaniałe wnętrze. Po prawej, zaraz przy drzwiach jakieś wieszaki i półki, dalej drzwi prawdopodobnie do łazienki. Salon połączony z sypialnią. Duże okna, którymi można wejść na taras, a z niego widać nasz prywatny basen. Wszystko było magiczne. Natychmiast rzuciłam się na wygodne łóżko. Za 2 dni Zayn miał urodziny, a ja już miałam na nie plany. Chwilę później po prostu położyliśmy się spać, bo podróż nas naprawdę zmęczyła.
Następnego dnia obudziliśmy się około 9 am czasu Bali. Śpiew tutejszych ptaków był cudowny, a poranek rześki i słoneczny. Zayn jeszcze leżał w łóżku, lecz ja postanowiłam wstać. Rozpakowałam kosmetyczkę, po czym umyłam zęby i rozczesałam włosy, spinając je w luźnego koka. Nałożyłam na twarz podkład oraz tusz do rzęs, udałam się do pokoju, aby wziąć ubrania z walizki.
- Skarbie, cieszę się, że tu jesteśmy. To wspaniały prezent - wymamrotał Malik, przeciągając się.
Naprężył swoje mięśnie, a przez brak koszulki mogłam je idealnie zobaczyć. Serce zaczęło mi mocniej bić, momentalnie spojrzałam się na niego. Z rąk wypadły mi wszystkie rzeczy. Wyglądałam, jak zapatrzona nastolatka, patrząca na jej wymarzonego chłopaka. I w sumie faktycznie nią byłam.
Zayn zachichotał pod nosem, wstając z łóżka. Podszedł do mnie, kładąc rękę na mojej talii.
- Uwielbiam, gdy się tak na mnie patrzysz - odparł, składając delikatny pocałunek na policzku.
Wszedł do łazienki, a ja zrobiłam się cholernie czerwona. Pozbierałam ubrania, chowając je do szafy. W walizce Zayna znalazłam te obleśne papierosy, które rzuciłam na półkę przy wejściu.
Zjadłam resztę M&M'Sów z samolotu, po czym wybrałam ubrania na śniadanie. Zayn jednak brał prysznic, więc postanowiłam wyjść na taras. Otworzyłam szklane drzwi, a świeże powietrze obwiało moją twarz. Było gorąco, nie to co w mroźnym Londynie.
Usiadłam na leżaku, wpatrując się w morze niedaleko. Wszystkie problemy spłynęły ze mnie, teraz liczył się odpoczynek. Byłam tu z mężczyzną, którego kocham.
I w tym momencie wszedł właśnie on, z ręcznikiem na biodrach. Ciało wciąż miał pokryte malutkimi kropelkami wody, włosy całkowicie mokre. Położył dłoń na moich ramieniu.
- Wszystko dobrze? - zapytał, a ja wstałam z leżaka.
Złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Malik położył dłonie na moich biodrach, a ja objęłam go wokół szyi. Toczyliśmy walkę języków, aż jego palce wkradły się pod moją koszulkę. Zadrżałam lekko, ale nie odepchnęłam go. Oswajałam się z dotykiem mężczyzny. Nawet gdy ścisnął moją pierś. Już się nie bałam, a wręcz pragnęłam tego.
Odsunęliśmy się od siebie, idąc do domku. Wzięłam ubrania i weszłam do łazienki. Nałożyłam bieliznę, kwiecistą sukienkę do połowy uda oraz klapki. Srebrne, małe kolczyki dodały mi uroku.
Gdy wyszłam, Zayn był już ubrany w zwykły, biały tshirt z nadrukiem i szare, materiałowe spodenki przed kolano. Włosy idealnie postawione na żel, a na ręce kilka bransoletek.
Razem opuściliśmy domek, udając się na śniadanie. Musieliśmy spojrzeć na mapę, bo nie znaliśmy jeszcze kurortu. Znaleźliśmy drogę do budynku. Nie miał on okien, więc było widać całą restaurację, do której weszliśmy, aby zjeść śniadanie. Stał tam ogromny bufet szwedzki. Nabrałam sobie trochę jedzenia, wzięłam kawę i usiadłam przy stoliku. Zaraz za mną przyszedł Zayn.
- Jak było na spotkaniu z Chrisem? - zapytał, smarując bułkę masłem.
- Dobrze, pogadaliśmy trochę, dałam mu prezent - odparłam, pakując jajecznicę do ust.
- Co masz zamiar dziś robić? - mruknął, patrząc na mnie.
- Leżeć nad basenem - uśmiechnęłam się, przygryzając wargę.
- Mówiłem coś - warknął, zaciskając dłoń na nóżu.
Wiedziałam, że chodzi o wargę. Nie lubił, gdy to robię. A zwłaszcza w miejscach publicznych, bo nie mógł rzucić się na mnie z pocałunkami.
Po śniadaniu wróciliśmy do pokoju, aby przebrać się w stroje. Ja wybrałam biało-granatowe bikini, które kupiłam przed wyjazdem. Wzięłam ręcznik i poszłam na leżak przy basenie. Położyłam się, ubierając okulary. Musiałam się trochę opalić, ponieważ byłam blada. Za długo pracowałam na szczupłą sylwetkę, by teraz odstraszać kolorem skóry.
Zayn przyszedł chwilę później z Pringlesami w ręce. Położył się obok, chrupiąc niezdrową bombę kaloryczną.
- Masz piękne ciało - wychrypiał, a ja otworzyłam oczy.
Lustrował mnie, oblizując usta. Podobało mi się to, więc wstałam z leżaka i podeszłam do niego seksownym krokiem. Kręciłam biodrami, ściągając okulary, które wzięłam do ust. Usiadłam na nim okrakiem, niemal natychmiast położył ręce na mojej pupie.
- Jesteś cholernie seksowna - wymruczał w moją szyję, na której składał soczyste pocałunki.
- Zayn - jęknęłam, gdy zassał moją skórę, tworząc "malinkę".
- Kocham cię, twoje ciało, całą ciebie - szeptał, całując mnie.
Było mi tak dobrze, wplatałam palce w jego włosy. Oboje czuliśmy napięcie, ale nie chcieliśmy, aby teraz doszło do czegoś więcej. W pewnym momencie przerwałam wszystko, wracając na swój leżak. Malik wstał, a ja myślałam, że spalę się ze wstydu, widząc wybrzuszenie w jego spodenkach. Zrobiłam się cała czerwona, zakrywając twarz dłońmi.
Zayn wskoczył do basenu, a ja pobiegłam do domku po telefon. Napisałam do Louisa, że wszystko w porządku i siedzimy nad wodą, to samo wysłałam Mel oraz Sarah.
Natomiast do Chrisa wystukałam coś innego.

Lucy
10.01.2015, 12 am
> Kurwa, Chris! <

Chris
10.01.2015, 12:01 am
>Co jest?>

Lucy
10.01.2015, 12:02 am
>Podnieciłam Zayna, gdybym nie odeszła pewnie by teraz do czegoś doszło<

Chris
10.01.2015, 12:03 am
>Kurwa mać! Wracaj do niego, pieprzcie się, czika!<

Lucy
10.01.2015, 12:03 am
>Nie, teraz już nie. Nie chcę stracić dziewictwa na leżaku<

Odłożyłam urządzenie na stoliczek obok, po czym patrzyłam na pływającego Zayna. Wyglądał cholernie seksownie, przygryzałam wargę. Chłopak wyszedł z basenu, a ja myślałam, że eksploduje. Dlaczego on musiał mnie tak pociągać? Moje ciało wariowało, pragnęłam go.

_______________________________________________________
Witam, skarby :) Przepraszam, że tyle czekacie, ale naprawdę staram się, jak mogę. Nie wyrabiam z pisaniem, bo mam jeszcze inne blogi. Do tego szkoła. Na razie rozdziały nic nie wnoszą, bo są przejściówką do tych ważniejszych, które będą już od następnego.
Lucy i Zayn w końcu na Bali!
W końcu ona poczuła prawdziwe podniecenie, ciekawe co z tego będzie ;)
Cieszę się, że poprawiła się liczba komentarzy! Oby tak dalej, kocham was <3