tag:blogger.com,1999:blog-44253420499436910002024-02-19T08:23:25.825-08:00Life-Fan Fiction Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.comBlogger56125tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-90028806947393715792016-10-13T16:11:00.000-07:002016-12-01T10:25:45.830-08:00~.55.~- Wszystkiego najlepszego! - usłyszałam szept Zayna nad uchem, który zbudził mnie ze snu.<br />
Otworzyłam oczy, przekręcając się na plecy. Malik siedział na krańcu łóżka z wielką tacką w rękach. Miał na sobie tylko szare dresy, co od razu pobudziło we mnie poranne hormony. Uwielbiałam jego ciało.<br />
Ah, no tak. Moje 19 urodziny. Dzień, którego nienawidziłam z całego serca. W domu dziecka zawsze mieli to gdzieś, życzenia składały mi może z dwie osoby. Dzień ten kojarzył mi się tylko i wyłącznie ze smutkiem.<br />
<a href="http://data.whicdn.com/images/121261599/large.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://data.whicdn.com/images/121261599/large.jpg" height="238" width="320" /></a>Jednak dziś już z samego ranka uśmiech gościł na mojej twarzy. Zayn zrobił śniadanie w postaci kawy i owoców w czekoladzie. Wszystko miał poukładane na tacy, na nadgarstku zaczepione miał dwie torebki prezentowe, a na szafce nocnej stał bukiet białych tulipanów.<br />
To było tak wspaniałe, że zadbał o najmniejszy szczegół. Postarał się, choć wiedziałam, że nie lubi takich rzeczy.<br />
- Dziękuję, skarbie - wychlipałam, obejmując go wokół szyi. - Kocham cię.<br />
- A ja ciebie.<br />
- Muszę zrobić zdjęcie - zachichotałam, sięgając po telefon.<br />
Odłączyłam go od ładowania, wstając z łóżka. Położyłam tackę na pościeli, to samo zrobiłam z resztą prezentów. Postanowiłam stworzyć tło z poduszek, które przysłała babcia Zayna 3 tygodnie temu z napisami "Pan i pani". Gdy fotografia była gotowa, wstawiłam ją na swojego instagrama, kładąc się ponownie pod pościelą.<br />
- Jestem ciekawa, co wybrałeś - mruknęłam, sięgając po prezenty.<br />
Zayn położył się na boku obok mnie, podpierając się ręką i uważnie patrzył na moje czyny. Chwyciłam za torebeczkę Chanel, wyjmując z niej perfumy N5 L'eau Paris. Najnowsze na rynku, moje wymarzone. Oglądałam je kilkanaście razy w sklepie, ale nie miałam pieniędzy, aby je kupić.<br />
- O matko! - pisnęłam, rzucając się na Malika, który zachichotał pod nosem.<br />
Schowałam je ponownie do opakowania, po czym wzięłam kolejne. Tym razem z Maca, znajdowała się w niej bordowa szminka z kolekcji Ariany Grande wraz z konturówką, dwa cienie do powiek, eyeliner i 4 rodzaje pędzli.<br />
- Dziękuję, Zayn - wyszeptałam, złączając nasze usta w delikatnym pocałunku.<br />
- Podoba ci się? - spytał, przygryzając wargę.<br />
- Oczywiście, że tak. Skąd wiedziałeś? Kto ci pomógł? - powiedziałam, chowając kosmetyki.<br />
- Nikt, po prostu zacząłem patrzeć, co oglądasz w sklepach - oznajmiłam, a ja zaśmiałam się.<br />
Chwyciłam za szklankę z kawą, biorąc łyk. Smakowała wybornie, nie za gorąca i bez cukru. Tak, jak lubię. Zaczęłam maczać owoce w czekoladzie, która roztopiła się pod wpływem podgrzewacza. Zajadaliśmy się oboje, cieszyłam się, że moje urodziny wypadały w sobotę, bo nie musiałam iść do szkoły. Czułam się tak wspaniale.<br />
Spojrzałam na Malika i wtedy dojrzałam, że jego tatuaż uległ zmianie. Usta, które znajdowały się na środku jego klatki piersiowej miały w sobie malutką datę rzymskimi literami. Położyłam dłoń obok, przyglądając się. To była moja data urodzenia.<br />
- Cholera, Zayn - mruknęłam, dotykając ją palcami.<br />
- Kocham cię - odrzekł, kładąc swoją dłoń na moją.<br />
Oczy zaszkliły się, a serce biło, jak oszalałe. To zostanie z nim na zawsze, ja zostanę z nim na zawsze. Byłam prze szczęśliwa, że znalazłam kogoś takiego, jak on. Prawdziwą miłość. Nie miałam już żadnych wątpliwości do naszego związku. Może i był cholernie niebezpieczny, ale tylko dla innych. Mnie traktował, jak księżniczkę.<br />
- Zrobiłem go dwa dni temu i ciężko było to ukryć przede tobą - oznajmił, chowając kosmyk włosów za ucho.<br />
Po dokończeniu posiłku, Malik poprosił, abym ubrała się, bo chce zabrać mnie w pewne miejsce. Weszłam do garderoby, wybierając <a href="http://cdn04.cdn.justjaredjr.com/wp-content/uploads/pictures/2013/05/lucy-bongo/lucy-hale-bongo-macys-01.jpg" target="_blank">czarną koszulę bez rękawów, barwne spodnie i złoty naszyjnik z kluczem.</a> Do tego zegarek i kilka bransoletek. Udałam się do łazienki, abym umyć zęby oraz wykonać makijaż za pomocą nowych kosmetyków, które poukładałam na szafce. Spryskałam ciało perfumami Chanel, ubrałam się, a następnie spakowałam torebkę. Zeszłam na dół, gdzie czekał Zayn. Razem poszliśmy do garażu, wsiadając do Range Rovera. Malik wyjechał, a ja włączyłam radio. Chwyciłam za telefon, widząc milion wiadomości. Zdążyłam odebrać dwa telefony, od Olivii i Derecka oraz Devonne i Joela. Składali mi życzenia, opowiadali, co u nich.<br />
Nagle Zayn zatrzymał się, a ja zobaczyłam studio tatuażu.<br />
- Mówiłaś, że chcesz tatuaż, więc pomyślałem, że...<br />
- O Boże! - wrzasnęłam, rzucając mi się na szyję. - Dziękuję.<br />
Wybiegłam z auta, czekając na swojego chłopaka. Weszliśmy do środka, gdzie grała głośna muzyka i słychać było dźwięk maszyny do tatuowania. Czarnoskóry mężczyzna w czapce podszedł do nas, a ja wiedziałam już, że to tatuażysta Zayna.<br />
- Hej, ty musisz być Lucy. Jestem Brian - przedstawił się, podając mi rękę.<br />
- Zgadza się, miło cię poznać - odparłam entuzjastycznie.<br />
- To co? Masz już wzór? - spytał, prowadząc nas do swojej kozetki.<br />
- Tak, myślałam o 6 jaskółkach w tym miejscu - oznajmiłam, pokazując na bok lewej ręki.<br />
- Dobrze - mruknął, szkicując na kartce papieru.<br />
<br />
Po godzinie <a href="http://www.nailarttattoo.com/wp-content/uploads/2013/12/bird-tattoos-for-girls-tumblr.jpg" target="_blank">mój tatuaż był gotowy,</a> podobał mi się niezmiernie. Bolało, ale do wytrzymania. Byłam podekscytowana, to moja pierwsza dziara. Już dawno miałam ten wzór w głowie. Cieszyłam się, że mogłam go w końcu zrobić. Zayn pokrył koszty, a na koniec zrobiliśmy wspólne zdjęcie.<br />
- Głodna? - spytał, gdy wychodziliśmy z budynku.<br />
- Okropnie - przytaknęłam, otwierając drzwi od auta.<br />
Malik odpalił silnik, ruszając w nieznanym mi kierunku. Dziwiłam się, że nikt z moich znajomych jeszcze do mnie nie zadzwonił. Ani Chris, Melissa, Sarah. Nikt. Zrobiło mi się przykro, ale i tak obecność Zayna mnie uszczęśliwiała.<br />
Droga zajęła nam 20 minut, mój chłopak zabrał mnie na Covent Garden do włoskiej restauracji Orso. Złączył nasze dłonie, idąc do środka. Mężczyzna zapytał o nazwisko rezerwacji, po czym zaprowadził nas do stolika. Zajęłam swoje miejsce na przeciwko Zayna, otwierając kartę dań.<br />
Przestudiowałam ją, wybierając spaghetti carbonara. Do picia wzięłam sok.<br />
Gdy kelner zapisał nasze zamówienia, Zayn zaczął mówić.<br />
- Posłuchaj, moi dziadkowie obchodzą za 2 tygodnie 50 lecie małżeństwa i chciałbym, abyś pojechała ze mną - odparł, łapiąc mnie za rękę.<br />
- No pewnie, że pojadę, Zayn - wyszeptałam, posyłając mu szczery uśmiech.<br />
Nie poznałam dziadków Zayna, od Wigilii nie byliśmy w Bradford, bo rodzice Malika przyjechali do nas. Chciałam zaproponować, żeby jechać tam w ferie, ale spędziliśmy je w Miami i Rzymie, bo mój chłopak wykupił wycieczkę znacznie wcześniej.<br />
Nagle mój telefon zaczął wibrować, a dźwięk dzwonka dopadł nasze uszy. Wyjęłam go z kieszeni, widząc imię Fabio na wyświetlaczu. Wiedziałam, że Zayn go nie lubi, ale nie mogłam nie odebrać.<br />
<br />
<i>- Halo.</i><br />
<i>- Wszystkiego najlepszego, bella.</i><br />
<i>- Dziękuję.</i><br />
<i>- Dużo zdrówka, miłości, szczęścia i spełnienia marzeń, Lucy. Kiedy do nas przylatujesz?</i><br />
<i>- Oj, nie wiem. Raczej nie tak prędko.</i><br />
<i>- A to szkoda, stęskniłem się za tobą.</i><br />
<i>- Uwierz mi, że ja za wami też. W każdym razie, dziękuję za pamięć i przepraszam, ale muszę kończyć.</i><br />
<i>- Ciao, bella.</i><br />
<br />
Schowałam urządzenie ponownie do torebki, widząc niezadowoloną minę Mulata. Chrząknęłam, złączając dłonie.<br />
- Fabio? - spytał oschle, przewracając oczami.<br />
- Tak, złożył mi życzenia - potwierdziłam, przełykając głośno ślinę. - Odpuść, Zayn.<br />
- Po prostu go nie trawię i tyle - warknął, drapiąc się po karku.<br />
Kelner podał nasze potrawy, więc nie kończyliśmy tematu. Przepyszny smak makaronu, jajka, sera i bekonu muskał moje podniebienie. Uwielbiałam włoską kuchnię, zdecydowanie to najlepsza ze wszystkich.<br />
Posiłek zajął nam około 30 minut, Zayn uregulował rachunek, po czym ruszyliśmy do domu. W aucie zadzwoniła do mnie ciotka Roselyn i dziadkowie oraz rodzina Zayna. Cieszyłam się, że o mnie pamiętali.<br />
Gdy Malik zaparkował w garażu, udałam się do środka. Od razu weszłam do kuchni, aby zrobić gorącą czekoladę. Wyjęłam dwa kubki.<br />
- Kochanie, chcesz kakao? - krzyknęłam, czekając chwilę na odpowiedź.<br />
- Tak, proszę - usłyszałam, więc wsypałam proszek do obu kubków.<br />
Gdy napój był gotowy, poszłam do salonu, aby opatulić się kocem i oglądnąć telewizję. Włączyłam serial The Fosters, sącząc gorący płyn. Zayn wyszedł z piwnicy, dołączając do mnie.<br />
Usiadł obok, biorąc kubek do ręki. Upił trochę, wpatrując się w jeden punkt. Powoli się rozgrzewałam, gdy Malik złapał mnie za rękę i biorąc kolejnego łyka, wstał. Pociągnął mnie za sobą. Byłam ciekawa, co ma zamiar zrobić. Mężczyzna ruszył w stronę schodów na górę.<br />
- Zayn, co robisz? - spytałam, lecz nie uzyskałam odpowiedzi.<br />
Zmrużyłam oczy, idąc tuż za Malikiem. Zaprowadził mnie do sypialni, a następnie łazienki. Zapalił światło, pozwalając mi wejść do środka. Na kabinie prysznicowej zauważyłam futerał na odzież. Wieszak zaczepiony był o róg.<br />
- Masz godzinkę, kochanie - oznajmił, całując mnie w policzek.<br />
Następnie ulotnił się, zostawiając mnie samą. Zdezorientowana podeszłam do pokrowca, rozsuwając zamek. Moim oczom ukazała się prześliczna biała sukienka ze zdobionym przodem. Dech zaparł mi w piersi, a więc niespodzianek nie koniec. Zayn naprawdę się postarał. Byłam pod wrażeniem.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9y5lyrxueVW0EtcDvtUN2uUEtkeEMSeG2yXbFnPWCDSSCfuW036MQ4rhIfTC_8t5co1uMN_7bMdWcsdWajoKia15APHm0M8y2ilT4FwqPmfCoLLUN2dXgKyZDGnHAM50kkGzU460N03A/s1600/14686274_868152939987488_423038792_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="197" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9y5lyrxueVW0EtcDvtUN2uUEtkeEMSeG2yXbFnPWCDSSCfuW036MQ4rhIfTC_8t5co1uMN_7bMdWcsdWajoKia15APHm0M8y2ilT4FwqPmfCoLLUN2dXgKyZDGnHAM50kkGzU460N03A/s200/14686274_868152939987488_423038792_n.jpg" width="200" /></a>Postanowiłam najpierw się odświeżyć, więc weszłam pod prysznic. Użyłam nowego żelu, ciało osuszyłam ręcznikiem. Już chciałam iść po bieliznę do garderoby, gdy zobaczyłam torebeczkę Chanel w wannie. Wzięłam ją, wyciągając pudełko. Otworzyłam wieczko, widząc cudowną, koronkową bieliznę. Od razu się w niej zakochałam i ubrałam. Podeszłam do lustra, aby się przejrzeć. Do głowy wpadł mi pewien pomysł. Sfotografowałam się w nowym fancie, zdjęcie wysłałam do Zayna z dopiskiem <i>"Podoba ci się? ;)" </i><br />
Nie czekałam długo na odpowiedź w postaci krocza Malika z uwydatnionym wybrzuszeniem napierającym na materiał spodni mojego chłopaka wraz z wiadomością <i>"Zobacz, jak bardzo!"</i><br />
Moje policzki przybrały kolor różu, przygryzłam dolną wargę, zablokowując telefon. Zayn pobudził we mnie hormony, przez które w mojej głowie pojawiło się milion brudnych myśli. Szybko się za nie skarciłam, potrząsając głową. Narzuciłam na siebie aksamitny szlafrok w kolorze białym. Zaczęłam wykonywać makijaż, nie był krzykliwy, ale wyrazisty. Podkreśliłam oczy, usta musnęłam delikatnym błyszczykiem. <a href="http://www2.pictures.zimbio.com/gi/MuchMusic+Video+Awards+2013+Press+Room+1AR8WP4-rlpx.jpg" target="_blank">Włosy zakręciłam lokówką, po czym wbiłam się w przecudowną sukienkę od Zayna</a>. Ostatni raz spojrzałam na siebie w lustrze, a następnie udałam się na dół z nadzieją znalezienia tam mojego chłopaka. I tak też się stało, zastałam Malika w salonie. Na jego widok zassałam powietrze. <a href="https://s10.postimg.org/6uvggt3dl/i_U4_R3_D5.png" target="_blank">Wyglądał cholernie seksownie </a>w czarnej koszuli z podwiniętymi rękawami, obcisłymi spodniami tego samego koloru i złotym paskiem. Jego włosy zaczesane były na boki, a jeden wystający kosmyk dodawał temu smaczku. Wpatrywaliśmy się w siebie, przygryzając wargę. Zayn był tak niebiańsko pociągający, moje oczy błądziły po jego ciele i wice wersa.<br />
- Wyglądasz...<br />
- Ty też.<br />
Malik zwilżył wargę, nagle podszedł do mnie energicznie, ujmując moją twarz dłońmi, aby złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku. Wszystkie cząsteczki mojego ciała pobudziły się pod wpływem jego palącego dotyku. Czułam, jak podniecenie wzrastało z każdym pocałunkiem. Zarzuciłam ręce na szyję Malika, gdy on toczył walkę naszych języków, ssąc i przygryzając moje usta. Miałam na niego taka ochotę, chciałam zbliżenia. Moje dłonie zjechały do jego torsu, błądząc po nim zaciekle. Malik atakował moje wargi, pociągał za nie, pieścił dokładnie. Moje podbrzusze wręcz szalało, było mi tak dobrze.<br />
Mulat przeniósł się na szyję, na której składał mokre i subtelne pocałunki. Zrobił z nich ścieżkę ku obojczykowi. Nie pominął ani milimetra, obcałowywał mnie całą. Jego lewa dłoń zaciskała się na moim pośladku, prawa zaś wpleciona była we włosy. Przymknęłam oczy, oddając się chwili. Nasze perfumy mieszały się ze sobą, a oddechy otulały skórę.<br />
Czułam, jak wszystko zbiera się we mnie i buzuje. Doprowadzało mnie do istnego szaleństwa.<br />
Nagle poczułam, jak ręka Zayna zsuwa się powoli w dół. Zatrzymała się na zgięciu w kolanie, jednak mężczyzna nie zaprzestał pocałunkom ani na moment. Ścisnął delikatnie moją skórę, dając mi znak, aby podskoczyła, oplatając go nogami w biodrach. Tak też zrobiłam, obejmując go za szyję. Sapnęłam, gdy złapał za moją pierś. Powoli poruszał się w stronę jadalni. Mój oddech znacznie przyśpieszył. Zayn usadził mnie na stole, muskając ustami linię żuchwy, przenosząc się do ucha, aby przygryźć jego płatek.<br />
- Tu jeszcze tego nie robiliśmy - wyszeptał, łapiąc za klamrę paska.<br />
Przygryzłam wargę, obserwując jego poczynania. Czułam, jak płonę. Mój mężczyzna rozpalał mnie do czerwoności, powodował napływ brudnych myśli. Sprawiał, że każda cząsteczka mnie wręcz błagała o jego dotyk.<br />
Postanowiłam mu pomóc i odpięłam zamek od spodni Zayna, zsuwając je w dół. Moim oczom ukazała się ogromna męskość natarczywie błagająca o wypuszczenie spod materiału bokserek. Nie przeciągałam więc i uwolniłam ją. Kolosalny, gruby penis stał na baczność. Zassałam powietrze, mając wrażenie, że eksploduję. Tak bardzo chciałam poczuć go w sobie, a on chciał znaleźć się we mnie.<br />
Zayn zachichotał, łapiąc mnie za ręce i uniósł je nad moją głowę, abym położyła się na stole. Zaczął ponownie całować moje gorące wargi, lecz ręce mężczyzny wsunęły się pod sukienkę. Przejeżdżał palcami po mokrych udach, uśmiechając się mimowolnie.<br />
- Taka mokra, kochanie - mruknął, kreśląc kółka na skórze.<br />
Przeniósł się wyżej, wkładając dłoń pod koronkę. Pieścił mój wzgórek, doprowadzając mnie do szału. Pisnęłam, wyginając się lekko. I nagle Zayn złapał za boki majtek, aby bestialsko je ze mnie zdjąć. Schował je do kieszeni spodni, gdy moja pupa zderzyła się z zimnym blatem. Nie było to przyjemne, ale nie dbałam o to. Brunet chwycił swoje przyrodzenie, przybliżając się. Potarł koniuszkiem o moje wejście parę razy, po to by następnie wbić się we mnie. Krzyknęłam, zacieśniając się na nim. Zaczął poruszać się w umiarkowanym tempie, przyzwyczajałam się do jego obecności. Dyszałam, ledwo łapiąc oddech. Walczyłam o każdą dawkę powietrza. Złapałam za krańce stołu, zaciskając dłonie. Zayn przyśpieszał, a ja nie mogłam wytrzymać z podniecenia. Dźwięk naszych ciał obijających się o siebie z każdym pchnięciem roznosił echo po domu. Oboje sapaliśmy, zasysaliśmy powietrze, napawając się sobą. Byliśmy jednostką. W tamtej chwili nic innego się nie liczyło. Tylko ja i on, bo ja byłam jego, a on był mój.<br />
- Szybciej - zaskomlałam na ostatnim tchu, wijąc się przed nim.<br />
Tempo było niewiarygodne, wytrzymywałam je przez dużą dawkę przyjemności. Moje podbrzusze wariowało, zaciskałam zęby. Zayn przez cały czas na mnie patrzył, co chwilę jedną ręką gładził mój policzek w miłym geście. Starał się utrzymywać moje nogi, bo parę razy nie miałam nawet sił ich unosić.<br />
- Bierzesz tabletki? - spytał ledwo wydobywając z siebie każde słowo.<br />
Przytaknęłam, wyginając plecy w łuk. Byłam blisko, chciałam dać Zaynowi znak, więc przełknęłam głośno ślinę i przeniosłam ręce na jego pupę. Chwilę później szczytowałam, krzycząc imie Mulata. On zrobił to samo, wystrzeliwując we mnie. Starałam się doprowadzić umysł do normalnego myślenia. Zayn wyszedł ze mojej waginy, opierając dłonie o blat między moją talią. Zawiesił się, próbując unormować oddech. Zamknął na moment oczy, po czym opadł na mnie. Jego głowa spoczywała na moim brzuchu, więc zaczęłam głaskać go po policzku. Oddychałam ciężko, leżeliśmy w takiej pozycji kilka minut.<br />
- Byłaś zajebista - skwitował, podnosząc się.<br />
Ubrał bokserki, a następnie spodnie i podał mi rękę, abym mogła znaleźć się w pozycji siedzącej. Byłam obolała, zmęczona. Po prostu patrzyłam, jak zapina klamrę od paska.<br />
- Skarbie, wiem, że cię wymęczyłem, ale cała noc przed nami - oznajmił z zawadiackim uśmieszkiem.<br />
Złapał mnie w talii i uniósł, aby postawić na ziemię. Zachwiałam się, łapiąc go za ramię.<br />
- Spokojnie, jestem tu - wychrypiał, prowadząc mnie do przedpokoju.<br />
- Oddałbyś mi majtki? - spytałam po drodze, przełykając ślinę.<br />
- Nie.<br />
- Zayn!<br />
- No co? Chce mieć do ciebie łatwiejszy dostęp - wyjaśnił, a ja spojrzałam na niego spod byka. - Oh, no dobra.<br />
Wyciągnął materiał z kieszeni, podając mi go. Schyliłam się, aby ubrać bieliznę.<br />
- Nie licz dzisiaj na więcej, bo po tym nie mam siły nawet chodzić - wysapałam, wciągając koronkę na pupę.<br />
Podeszłam do lustra, przeklinając w duchu za zmazany błyszczyk i potargane włosy. Całe szczęście w łazience na dole była szczotka, więc doprowadziłam kosmyki do perfekcji, a usta przeciągnęłam innym kosmetykiem, który znalazłam w torebce. Otworzyłam szafę z butami, wybierając satynowe czółenka. Zayn w tym czasie ubrał skórzaną kurtkę, jedną z wielu oczywiście.<br />
- Weź szalik, bo będzie ci zimno - poleciłam, szperając między wieszakami.<br />
- Brzmisz, jak moja matka - burknął, sięgając po bawełniany materiał.<br />
Przewróciłam oczami, zakładając beżowy płaszcz i chustkę na szyję koloru butów. Przepakowałam torebkę na małą, biało - złotą na pasku. Malik otworzył mi drzwi, jak na dżentelmena przystało i razem wyszliśmy na zewnątrz, gdzie przed bramą czekał czarny pojazd. Spojrzałam pytająco na mojego chłopaka.<br />
- Nie jeżdżę taksówkami, skarbie. Mam od tego ludzi - wyjaśnił, wyjmując papierosa z paczki.<br />
Schował ją z powrotem do kieszeni kurtki, a ja prychnęłam pod nosem. Podeszliśmy do auta, brunet otworzył mi drzwi i powiedział, abym zaczekała, aż skończy palić.<br />
W tym czasie wyjęłam telefon z torebki, aby odczytać kilka wiadomości urodzinowych. Kierowca to mężczyzna, którego kiedyś widziałam na wyścigach.<br />
- Wszystkiego najlepszego, Lucy - powiedział grubym głosem, odwracając się do mnie.<br />
- Dziękuję - posłałam mu promienny uśmiech.<br />
- Słyszałem, że za tydzień wracasz z nami na tor - odparł, a ja przytaknęłam. - W czerwcu mocne zawody przed nami, jak wygramy z Francuzami to czeka nas bitwa z Quatarem.<br />
Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo Malik wsiadł do środka, a kierowca ruszył w nieznanym mi kierunku.<br />
Jak się okazało po 30 minutach, był to klub, w którym nigdy wcześniej nie byłam. Wyglądał na bardzo ekskluzywny i drogi, oczywiście zostaliśmy wpuszczeni przed kolejką. W środku była jedna, ogromna sala, która miała dosyć duży taras, z którego widać było całe pomieszczenie. Dj przygrywał różne kawałki, a ludzie tańczyli ze sobą, popijając drinki. Wystrój był wspaniały, nowoczesny i ekstrawagancki.<br />
- A teraz moment kulminacyjny, kochanie - wychrypiał Zayn do mojego ucha, łapiąc mnie za rękę.<br />
Rozpięłam płaszcz, a w rękaw schowałam szalik. Obsługa zabrała nasze odzienia, po czym Mulat prowadził mnie prosto na taras. Weszłam po schodach, a to co tam zastałam przerosło moje oczekiwania.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://worldwidetour.org/wp-content/uploads/2016/02/Expensive-Nightclubs7.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://worldwidetour.org/wp-content/uploads/2016/02/Expensive-Nightclubs7.jpeg" height="208" width="320" /></a></div>
Wszyscy moi znajomi, ogromny tort w kształcie Louboutina. Jedna, wielka loża ze stolikiem, na którym stała masa szotów i jakieś przekąski. Po prawej stronie była góra różnych prezentów. Zauważyłam też szampany oraz ogromny napis "Wszystkiego najlepszego Lucy!" nad kanapą. Balony białe, czarne i szare poprzyczepiane były do różnych mebli lub pałętały się po ziemi. Wszystko było po prostu idealnie. Lepiej, niż to sobie wymarzyłam.<br />
Za nim zdążyłam jakkolwiek zareagować, goście zaczęli śpiewać "sto lat". Nigdy w życiu nie miałam prawdziwej imprezy urodzinowej, w domu dziecka dostawałam jedynie czekoladę. Teraz stałam przed przyjaciółmi w jednym z najdroższych klubów Londynie, wszyscy byli tu dla mnie. Wydawało się tak perfekcyjnie. Jednak wtedy nie wiedziałam jeszcze, co czeka mnie później...<br />
<br />
______________________________________<br />
No i mamy powrót! Kto się stęsknił? Ja za wami na pewno. Wiem, że opowiadanie było zawieszone i prawdopodobnie straciłam większość czytelników, ale wiem, że jakaś garstka was jeszcze tu jest. Mam nadzieję, że spodobał wam się nowy rozdział. Musze przyznać, że ciężko z nim było, gdyż wczoraj usunęła mi się ponad połowa. Nie jest on, więc taki, jak chciałam. Jednak starałam się powtórzyć równie dobry.<br />
<br />
<b><span style="font-size: large;">Bardzo was proszę o wyrażenie opinii w komentarzu! </span></b><br />
<br />
Ps zalecam sprawdzenie bohaterów i okolicy :)<br />
<br />
<br />Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-90758742828727401262016-09-30T14:03:00.000-07:002016-09-30T14:03:50.098-07:00Jest tu ktoś jeszcze?Witajcie kochani,<br />
Długo się tutaj nie odzywałam do was. Kompletnie straciłam wenę i chęci na to opowiadanie. Kiedyś było dla mnie najważniejsze, historia Zayna i Lucy to moja pierwsza poważna historia. Uwielbiałam pisać coś dla was. A nagle to wszystko wygasło, nie dawało mi żadnej przyjemności. Przez to przestałam tworzyć, pewnie straciłam większość czytelników. Jednak zastanawiam się nad wznowieniem tego ff. Nabrałam nowych pomysłów, świeżej weny. Jeśli dużo osób wyrazi chęć dalszego czytania, to chętnie dokończę opowiadanie. Wszystko zależy od was, komentujcie proszę, czy mam kontynuować!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_m3v5wtDZj71r7ifqv.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/tumblr_m3v5wtDZj71r7ifqv.gif" height="172" width="320" /></a></div>
<br />Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-91149579940324162182016-05-14T18:16:00.001-07:002016-05-14T18:16:28.086-07:00~.54.~Między mną, a Zaynem było coraz lepiej. Z każdym dniem wracaliśmy do tego, co było. Malik naprawdę się starał, chciał wynagrodzić mi to pobicie i każde inne złe wydarzenie w moim życiu. Chodził ze mną na cmentarz rodziców, pozwolił nawet na wyjście z Adamem, którego polubiłam.<br />
W szkole zaczął się szał, bal lada dzień, a ja wciąż nie miałam sukienki, ani partnera. Tak właściwie to nie chciałam na niego iść, ale Melissa i Chris by nie odpuścili.<br />
Poprawił mi się kontakt z Sarah, z którą ostatnio często się spotykałam. Pomagała mi dużo z francuskim, abym nie zawaliła testów. Poprawiłam się w szkole, regularnie chodziłam z Zaynem na siłownię oraz na zajęcia taneczne.<br />
<br />
Wychodząc z sali od angielskiego, spotkałam Melissę. Dzisiejszy dzień był chyba jednym z najważniejszych w szkole, wieczorem odbywa się bal i każda dziewczyna nie umie rozmawiać o niczym innym, niż on. Ja natomiast nie miałam żadnych planów, nie miałam ochoty iść.<br />
- Jeszcze tylko jedna lekcja i lecę do fryzjera - zaświergotała moja podekscytowana przyjaciółka.<br />
- Ja zostanę w domu, nie chcę tam iść - wymamrotałam, stając przy swojej szafce.<br />
- Będziesz tego żałować Lucy, to ostatni bal - przypomniała mi po raz setny.<br />
- Ale i tak będę się nudziła, nikt ze mną nie zatańczy, a Zayn tam nie wejdzie - wymieniałam, chowając książki.<br />
- Ugh, cokolwiek - prychnęła, a dzwonek rozległ się po całej szkole.<br />
Wróciłam na lekcje, siadając w swojej ostatniej ławce. Oczywiście, że nie obyło się bez wrednych spojrzeń koleżanek z klasy. Od kiedy przyszłam do tej szkoły nikt mnie nie lubił oprócz Melissy i Chrisa. Jednak, gdy pojawiłam się z Zaynem dziewczyny zaczęły się mnie przyczepiał, żeby go poderwać, ale on wiele razy dał im do zrozumienia, że jest zajęty.<br />
Nauczyciel wszedł do klasy, więc wyjęłam zeszyty, zapisując wszystko. Nagle poczułam wibracje w kieszeni moim spodni, wyjęłam komórkę, chowając ją do piórnika. Odblokowałam urządzenie, odczytując wiadomość.<br />
<br />
<i>Zayn ♥</i><br />
<i>27.02.2016, 1 pm</i><br />
<i>>Musiałem pojechać z Niallem do Birmingham, wrócę późno w nocy<</i><br />
<br />
Prychnęłam pod nosem, wrzucając telefon z powrotem do torebki. Nie lubiłam, gdy Zayn wyjeżdżał. Nawet, jeśli były to jednodniowe wycieczki. Brakowało mi go wtedy, zazwyczaj siedziałam przed kominkiem, oglądając seriale na laptopie.<br />
Po lekcji nareszcie mogłam udać się do domu, zostawiłam książki w szafce, gdzie spotkałam Chrisa.<br />
- Gotowa na bal, suczko? - pisnął podekscytowany, ruszając zabawnie brwiami.<br />
- Nie idę na niego - mruknęłam obojętnie, zatrzaskując drzwiczki.<br />
- Ty ocipiałaś, czy co? - sarknął, krzywiąc się ze zdziwienia.<br />
- Zbytnio nie musiałam - odparłam, idąc w kierunku wyjścia.<br />
- Lucy, nie wyobrażam sobie, żeby cię tam nie było - powiedział śmiertelnie poważnie, patrząc na mnie.<br />
- Muszę iść, Chris. Autobus - odrzekłam, dając mu buziaka w policzek.<br />
Wbiegłam do pojazdu, siadając na wolnym miejscu. Spojrzałam na swoją tapetę w telefonie, przedstawiała mnie i Zayna na Bali. Całowaliśmy się, a za nami było lazurowe morze. Mimowolnie uśmiechnęłam się, a uczucie szczęścia przepełniało mnie od środka. Między nami było różnie, zaczynając od samego zakładu, gdy się go bałam, a on miał mnie tylko za ubezpieczenie, gdyby komuś coś się stało i nie mógłby pojechać w wyścigu. Jednak prawda była taka, że rozkochał mnie w sobie, w swoim uśmiechu, oczach, charakterze, który nie był idealny. Oboje byliśmy i jesteśmy skomplikowani, ale to nas do siebie ciągnie. Byłam w stanie przetrwać dwukrotne porwanie, poważne zatrucia, postrzelenie, nieczyste zagrywki, wyścigi uliczne i więzienie. Pewnie czeka mnie jeszcze dużo takich zdarzeń, ale jestem w stanie przeżyć wszystko dla Zayna. Kocham go.<br />
Wysiadłam 2 przystanki wcześniej, aby udać się na zakupy do Tesco. Weszłam do środka, biorąc koszyk i ruszyłam na wybrane regały. Wrzucałam najpotrzebniejsze produkty, których brakowało nam w domu. Oczywiście wzięłam też moje ulubione lody Bena&Jerrego. Powędrowałam do kasy, gdzie zapłaciłam i udałam się z powrotem na przystanek. Gdy byłam przy bramie, akurat wjeżdżali nowi lokatorzy. Była to rodzina z dwójką dzieci.<br />
Spacerem udałam się domu, w uszach miałam słuchawki, a wiatr otulał moje policzki. Do domu weszłam, czując zapach płynu do mycia. Postawiłam torby na ziemię, ściągając kurtkę oraz buty, po czym złapałam za siatki i udałam się do kuchni, gdzie zastałam panią Mildreth szorującą półki.<br />
- Dzień dobry - posłałam jej wdzięczny uśmiech.<br />
- A dzień dobry, dzień dobry. Ja już prawie kończę, rozpakować zakupy? - odparła wesoło, nie przerywając sprzątania.<br />
- Nie trzeba, poradzę sobie - rzekłam, wyjmując po kolei produkty.<br />
Zaczęłam wykładać jedzenie do szafek lub lodówki, pani Mildreth dalej wycierała kurze. Po skończonej robocie, chwyciłam za pudełko lodów i ruszyłam na kanapę, gdzie okryłam się szczelnie kocem oraz włączyłam telewizor. Leciała akurat powtórka Orange Is The New Black. Nie skończyłam nawet jednego pudełka, a ktoś zadzwonił do drzwi.<br />
- Otworzyć? To wasi znajomi - usłyszałam głos kobiety, na co przytaknęłam.<br />
Za chwilę usłyszałam, jak do domu wpadają Melissa i Chris, zdezorientowana czekałam, aż przyjdą do salonu.<br />
- Okej, laski. Mam 2 godziny, wszytko zabraliśmy, idziemy na górę - odparł zabiegany Chris, wyrywając mi lody przez co fuknęłam.<br />
- Zaniosę wszystko na górę - poinformowała Melissa obładowana kuferkami i pokrowcami na sukienki.<br />
- Zbieraj się, czika. Czeka cię wspaniała noc - wyśpiewał podekscytowany, akcentując każde słowo.<br />
- Ale...<br />
- Nie ma żadnego ale, chodź - przerwał mi, zaciągając mnie na górę.<br />
Wdrapaliśmy się po schodach do łazienki, gdzie blondynka rozłożyła swoje rzeczy.<br />
- Ja byłam już u fryzjerki, ale razem z Chrisem wymyślimy coś dla ciebie. Weź prysznic, a my zaraz wrócimy - powiedziała, wychodząc z pomieszczenia.<br />
Totalnie nie podobało mi się to, że będę zmuszona iść na ten bal. Nie miałam ochoty na zabawy, a szczególnie szkolne, ale skoro przyszli tutaj w pełni przygotowani, to postanowiłam ustąpić.<br />
Zdjęłam swoje ubrania, kładąc je na półkę, po czym weszłam pod prysznic, aby umyć włosy. Ciepła woda spłukała pozostałości szamponu, a ja wytarłam się ręcznikiem, zakładając aksamitny szlafrok. Przyjaciele wrócili pełni energii i zapału.<br />
- Zajmę się paznokciami u stóp, a ty Chris rozczesz jej włosy - poleciła Mel, wybierając lakier.<br />
- Kochani, doceniam to, ale umiem sama się ubrać - wymamrotałam niepewnie, przygryzając wargę.<br />
- Lucy, ty byś pewnie poszła tam w jeansach, więc daj nam działać - odrzekł Chris, delikatnie rozczesując moje kosmyki.<br />
Melissa pomalowała na biało paznokcie u <a href="http://img.zszywka.pl/1/0457/w_3362/moj-swiat/bialy-lakier-na-paznokciach-u-stop-.jpg" target="_blank">moich stóp, po czym zabrała się za dłonie. Zmyła z nich czerwony lakier, zamieniając go na biały i złoty dodatek.</a> Moje włosy zdążyły wyschnąć, a mój przyjaciel zaplótł je w luźnego warkocza na boku.<br />
- Dobra, zacznijmy się malować - zaproponowała Mel, a ja podeszłam do lustra.<br />
Wykonałam zwykły makijaż, używając podkładu, pudru, maskary, eyelinera i różu. Wybrałam szminkę, którą potraktuję usta później. Dopiero wtedy zorientowałam się, że nie miałam sukienki.<br />
- Cholera, przecież ja nie mam, co ubrać - pisnęłam, łapiąc się za głowę.<br />
- Właściwie to masz - zaczął Chris, biorąc do rąk wieszak z pokrowcem. - Co prawda miałem ci ją dać na urodziny, ale uznałem, że teraz się nada. Szyłem ją sam dosyć długo, oczywiście jak ci się nie podoba, to rozumiem.<br />
Zaniemówiłam z wrażenia, gdy Wilson rozsunął suwak, ukazując suknię. Byłam prześliczna, idealna. Chłopak naprawdę się postarał, nie mogłam uwierzyć, że zrobił ją sam. To był cudowny prezent.<br />
- Jesteś najlepszy - szepnęłam, rzucając mu się na szyję.<br />
- Podoba ci się? - spytał dla potwierdzenia.<br />
- Tak, jest piękna - mruknęłam, oglądając ją. - Zaraz wrócę.<br />
Szybko przeszłam do garderoby, gdzie założyłam bieliznę pod kolor i moją kreację. Miała krótki rękaw, <a href="http://prettylittleliarsstyle.com/characters/aria/images/164.png" target="_blank">góra błyszczała się od broku, a dół był rozkloszowany. Znajdowały się na nim srebrne elementy, które zwracały na siebie uwagę.</a> Do tego wybrałam srebrne buty z paskami oraz trzema dużymi diamentami z przodu.<br />
Gdy wróciłam do łazienki, moje przyjaciele otworzyli buzie z zaskoczenia.<br />
- Wyglądasz, jak księżniczka - stwierdzili oboje, przykładając dłonie do twarzy.<br />
- Chris, dałeś czadu. Jej sukienka to cudo - odezwała się blondynka, całując go w policzek.<br />
- Okręć się - polecił, łapiąc mnie za rękę i podnosząc ją do góry, a ja wykonałam obrót wokół własnej osi. - No, mami. Wyglądasz nieziemsko.<br />
- Twoja robota - puściłam mu oczko, podchodząc do mojego kuferka z biżuterią.<br />
Wybrałam diamentowe, wiszące kolczyki, które dostałam od Zayna na mikołajki. Naciągnęłam rajstopy i spryskałam ciało perfumami, po czym ruszyłam ponownie do garderoby, bo kopertówkę, do której włożyłam najpotrzebniejsze rzeczy. Razem z <a href="http://www3.pictures.zimbio.com/gi/Sasha+Pieterse+Insidious+Chapter+2+Premieres+Kwc85QqY3_bl.jpg" target="_blank">Melissą ubraną w śliczną, czarną, koronkową sukienkę </a>oraz Chrisem w garniturze zeszliśmy na dół. Pomalowałam usta, zakładając elegancki płaszcz.<br />
- Mamy jakąś podwózkę? - spytałam po chwili, gdy wszyscy się ubierali.<br />
- Tak, załatwiłem nam kogoś - potwierdził Chris, a ja wyszłam na dwór.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4BAkL6lI8gCK2rwwdAS0n2f-ZAoD-iO61wt58DBN5o-a9JAzCSSiOM7I51-3kJcDCmNSYApIX7P8LCuH7t4d17-MGzMlcDcQwi4y6WgFhORjoqOTTObrZJOUb2NOsrP5x5hTSZIoR68k/s1600/13149882_784660475003402_1798329831_n+%25281%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4BAkL6lI8gCK2rwwdAS0n2f-ZAoD-iO61wt58DBN5o-a9JAzCSSiOM7I51-3kJcDCmNSYApIX7P8LCuH7t4d17-MGzMlcDcQwi4y6WgFhORjoqOTTObrZJOUb2NOsrP5x5hTSZIoR68k/s320/13149882_784660475003402_1798329831_n+%25281%2529.jpg" width="213" /></a>Na naszym podjeździe stało pierdolone Ferrari. Moje oczy zrobiły się wielkości monety, a serce zaczęło mocniej bić. Skąd Chris wziął tak drogi i szybki samochód?<br />
Podeszłam bliżej, widząc Louisa w środku. Wtedy zrozumiałam, że najprawdopodobniej umówił się z nim, że nas zawiezie.<br />
Zapakowaliśmy się do auta, a ja przywitałam Tomlinsona buziakiem w policzek.<br />
- A więc prosto na bal? - zapytał retorycznie, odpalając silnik.<br />
Byłam pod wrażeniem tego Ferrari, na drodze było ciche, ale gdy Lou wyjechał na prostą drogę i rozpędził się, to nas wbiło w fotele. Marzyłam tylko o tym, jak je od niego pożyczę i przejadę się po torze. Korciło mnie, ale wiedziałam, że nie było szans na przejażdżkę.<br />
- Skąd nabyliście to auto? - spytałam, oglądając kokpit.<br />
- Przyjechały dzisiaj, zamówiliśmy je, bo poprzednie poszły do kasacji - oznajmił zadowolony, gdy wyjechaliśmy z naszej dzielnicy.<br />
- Kochani, zapomnieliśmy o czymś. To bal maskowy - przypomniała nagle Melissa.<br />
- A ja mam je dla was - rzucił Chris, dając mi pudełko.<br />
Otworzyłam wieczko, widząc przepiękną maskę z wieloma ozdobami. <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzIKl2w3ha_hke3U12sJxZ-RokHuy5Ke4QPE7bQln6ifDsisr9guqMpM75XI-MtxBxUABqk6D0hv7_U71c9jQ1RrxCQBtHL55mNp4Udu6MIYd_w-UN3LQQ0gDAaizAnjPm_cFuZCSdbHQb/s320/tumblr_nr6lquSWjg1uss11oo1_1280.jpg" target="_blank">Była to połowa, zakrywająca tylko oczy. Miała dużo koronkowych naszyć, perełek</a>. Ubrałam ją, czując się wspaniale. Nabrałam ochoty na zabawę, na odstresowanie się choć trochę.<br />
Zatrzymaliśmy się przed moją szkoła, która była w pełni oświetlona. Co chwilę podjeżdżały samochody, jednak nasz najbardziej przykuł uwagę innych. Nawet najwredniejsze dziewczyny z mojego rocznika spojrzały w kierunku Ferrari, wyczekując kto z niego wysiądzie.<br />
- Przyjadę po was, bo Zayn raczej nie zdąży - powiedział Louis, odwracając się w naszą stronę.<br />
- Dobra, suki. Czas pokazać tym złamasom, kto tu rządzi - rzekł podekscytowany Chris, biorąc głęboki oddech.<br />
- Pa, Louis. Dziękuję - mruknęłam, otwierając powoli drzwi.<br />
Jako, że byłam najbliżej to ja opuściłam samochód, jako pierwsza. Oczy wszystkich skupiły się na mnie, a zaraz potem na Melissie i Chrisie, którzy również opuścili auto. Poczułam się lekko skrępowana, nie lubiłam tego uczucia. Mimo to we trojkę udaliśmy się do wejścia. Przy drzwiach stała Adreinne, czyli szkolna piękność, która lubiła mi dokuczać. Chciałam ją po prostu zignorować, ale ten palący wzrok mnie irytował.<br />
Gdy znaleźliśmy się tuż obok niej, czułam stres.<br />
- Wiesz co mnie ciekawi, Collins? - zaczęła nagle, a ja stanęłam. - Ile razy musiałaś dać dupy temu twojemu chłopakowi za to, żeby cię tak sponsorował?<br />
Nie wytrzymałam, złość kipiała ze mnie. Od zawsze słyszałam od niej wiele obelg, codzienne wyzywanie, szydzenie, wytykanie palcem. Potem chciała zostać moją przyjaciółką, bo zależało jej na dobraniu się do Zayna. Teraz miała czelność tak mnie osądzać.<br />
Wszystko się we mnie buzowało, byłam wściekła. Tym razem zdecydowanie przegięła.<br />
- Na pewno nie tyle, ile ty dałaś za swoje cycki, złotko - powiedziałam sztucznie, mrużąc lekko oczy.<br />
- Nieźle ci w tym więzieniu mordę wyostrzyli - zakpiła, odgarniając włosy swoimi ohydnie długimi paznokciami.<br />
- A żebyś wiedziała - splunęłam, spoglądając na nią z zażenowaniem.<br />
- No pochwal mi się, co takiego zrobiłaś, że tak za tobą lata ten...<br />
- Ale nie ma potrzeby, on i tak na ciebie nie spojrzy - odparłam z wyższością, mrugając do niej.<br />
Odeszłam, przewracając oczami. Tuż po wejściu do środka, odetchnęłam z ulgą. Miałam zdecydowanie dość tej plastikowej suki.<br />
- Czy ty właśnie przygadałaś największej manipulantce w tej szkole? - spytał retorycznie zszokowany Chris, patrząc na mnie wielkimi oczami. - To twoje pakistańskie hot ciacho ma na ciebie dobry wpływ.<br />
Zaśmiałam się pod nosem, przewracając zabawnie oczami. Na korytarzu porozwieszane były jakieś serpentyny i plakaty o balu, a z sali już słychać było głośną muzykę. Postanowiłam ostatni raz spojrzeć na telefon, by zobaczyć, czy Zayn dał znak, ale niestety brak wiadomości.<br />
Weszliśmy na salę, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Górowały tu kolory białe, beżowe, szare. Świeciło się pełno lampek. Przy ścianie znajdował się DJ, a w kątach stały stoliki. Do tego w jednym z nich znajdowała się ścianka do zdjęć. Na środku był ogromny parkiet, gdzie już kilka par kołysało się w rytm utworu.<br />
- Idziemy zająć sobie stolik? - zaproponowała Melissa, pokazując na jeden w kącie.<br />
Przytaknęliśmy, udając się do wypatrzonego przez nas miejsca. Usiadłam wygodnie, kładąc torebkę na stół.<br />
Pierwsze trzydzieści minut minęło na zwykłym siedzeniu, robieniu zdjęć telefonami i obgadywaniu wszystkich obecnych. Oczywiście Adrienne w swojej obcisłej sukience z dekoltem ruszała tyłkiem przy najlepszym chłopaku w naszej szkole, którego nienawidziłam tak samo bardzo, jak jej. Po chwili jednak postanowiliśmy zatańczyć do skocznej, żywej piosenki. Stanęliśmy w swoim gronie, podśpiewując i bujając się do rytmu. Melissa kręciła lekko biodrami, więc ja również zaczęła. W końcu zaczęłam się dobrze bawić razem z moimi przyjaciółmi. Po trzech kawałkach nie miałam już siły, postanowiłam odłączyć się od nich. Podeszłam do dużego stolika z prowiantem, chwyciłam szklany kubeczek, nalewając do niego ponczu.<br />
- Pięknie wyglądasz - usłyszałam znany mi męski głos, a ciecz w moim gardle prawie je opuściła.<br />
Brian Preston, największy przystojniak, a zarazem dupek w szkole właśnie mnie skomplementował. Był to ten sam chłopak, który razem z Adrienne szydził ze mnie przez te wszystkie lata, ten którego Zayn uderzył kiedyś w mojej obronie.<br />
- Twój chłopak nieźle mnie poturbował - zaśmiał się, biorąc łyk napoju.<br />
Brian stał tuż obok mnie z ręką w kieszeni spodni od garnituru, jego włosy były idealnie postawione na żel, a koszula opinała mięśnie. Patrzył na mnie swoimi brązowymi oczami, które aż paliły.<br />
- Sam się prosiłeś - burknęłam, odwracając się w jego stronę z brwiami uniesionymi lekko do góry.<br />
- Auć - zaśmiał się, udając, że go zabolało. Położył rękę na sercu, mrużąc oczy.<br />
- Naprawdę jesteś takim dupkiem, czy tylko go zgrywasz? - zapytałam ironicznie, kładąc jedną rękę na biodrze.<br />
Patrzył się na mnie bez słowa, analizując to, co właśnie do niego powiedziałam. Prychnęłam pod nosem, odchodząc. Nie wiem, co miał zamiar zdziałać, ale jego plan się nie powiódł. Wciąż był cholernie denerwujący i nie miałam ochoty na rozmowy.<br />
Zajęłam swoje miejsce przy stoliku, wyjmując telefon. Przesłałam rodzeństwo zdjęcia zrobione do tej pory, odpisałam na sms Sarah, o to, jak się bawię i zaczęłam czytać jedno z moich ulubionych fanfiction. Akurat wrócili Melissa i Chris lekko zmęczeni.<br />
- Czy ja dobrze widziałem, że Brian Hottie Preston z tobą rozmawiał? - zaczął chłopak, miażdżąc mnie wzrokiem.<br />
- Yup, powiedział, że ładnie wyglądam i mój chłopak go poturbował - mruknęłam obojętnie, wrzucając do buzi jednego czipsa.<br />
- No cóż, ma rację. Moja robota - pochwalił się Chris, otrzepując niewidzialny kurz z ramion.<br />
- Niezawodna - posłałam mu wdzięczny uśmiech, gdy nagle na sali zrobiło się cicho.<br />
- Witajcie na balu studniówkowym rocznika 96, mam nadzieję, że dobrze się bawicie. Tam dostępny jest stół szwedzki z jedzeniem, natomiast każdą parę zapraszamy po pamiątkowe zdjęcie. Nie zapomnijcie też zagłosować na króla i królową balu w urnach przy wejściu - przemówił dyrektor przez mikrofon.<br />
- Głosujecie? - spytała Mel, patrząc na mnie oraz Chrisa.<br />
- Po co? Żeby przyczynić się do wygranej tej dwójki plastikowych lachociągów? - zakpił przyjaciel przewracając oczami, a ja zachichotałam.<br />
- Przecież Brian jest hetero - przypomniała blondynka, szukając czegoś w torebce.<br />
- No wiecie, niby to, o czym rozmawiamy w szatni od wuefu nie powinno wyjść poza jej ściany, ale trochę się nasłuchałem tam - wyszeptał, a ja kaszlnęłam z wrażenia. - Brian upił się na jednej z imprez i zrobił loda Cole'owi.<br />
Razem z Melissą wybuchłyśmy niepohamowanym śmiechem, nie mogłam uwierzyć, że ten sam chłopak, który co tydzień pieprzył inną dziewczynę, dopuścił się czegoś tego. Wykorzystam to, ale dopiero w odpowiednim czasie.<br />
- Idziemy na zdjęcia? - spytałam, wstając od stolika.<br />
Przyjaciele ruszyli ze mną w stronę ścianki z napisem "Prom 2016" Na przeciwko stał fotograf z aparatem, a po bokach jakieś balony i kartonowe księżyce. Ustawiliśmy się, robiąc głupie miny lub pozując zwyczajnie. Zaczęłam bawić się coraz lepiej, nie żałowałam, że przyszłam. To o wiele lepsze, niż siedzenie samej w domu.<br />
Muzyka roztańczyła większość uczniów, lecz ja nie chciałam wychodzić na parkiet. Te wszystkie pary mnie przytłaczały. Chciałam tylko, aby Zayn był przy mnie.<br />
Po 20 minutach siedzenia przy stoliku, poczułam chęć pójścia gdzieś. Zrobienia z sobą coś więcej, niż objadanie się przystawkami. Chwyciłam Chrisa za rękę, ciągnąć na parkiet. On przez ostatnie 10 minut cały czas robił coś na telefonie.<br />
Stanęliśmy wśród rozbawionych tłumów, ruszając się w rytm muzyki. Śpiewałam pod nosem, tańcząc wokół przyjaciela. Obrócił mną, więc wykonałam posunięcie do tyłu i okręciłam się delikatnie, jednak gdy miałam wpaść ponownie w ramiona Chrisa, nie spotkałam ich. Zderzyłam się z umięśnionym torsem, pachnącym dokładnie mi znanym zapachem. Zayn.<br />
Wyglądał idealnie w czarnych spodniach, białej koszuli z 3 guzikami rozpiętymi oraz małą maską na twarzy. Jego zarost wpasował się w strój, poczułam kłucie gorąca na widok mojego faceta.<br />
- Co ty tu robisz? - spytałam szeptem, patrząc na niego.<br />
- Niespodzianka, kochanie - odparł, po czym obrócił mną w rytm utworu.<br />
Przykładał ręce do moich bioder, ja swoje trzymałam na jego karku. Ruszaliśmy się zgodnie, Malik prowadził, często przyciągając mnie do siebie lub błądząc dłońmi po moim ciele. Czułam na sobie wzrok zazdrosnych rówieśniczek, więc z dumą przytulałam się wręcz do Zayna, kręcąc się przy nim.<br />
Muzyka nas pochłonęła, po czasie nie zwracaliśmy uwagę na innych.<br />
Palce Zayna muskały moją talię, często okręcałam się wokół niego. Było wspaniale. Gdy zmęczenie dawało się we znaki, oboje po prostu przytuliliśmy się do siebie, ciężko dysząc.<br />
- Chodźmy stąd - wyszeptał do mojego ucha, głaszcząc po plecach.<br />
- Dobrze - przytaknęłam, a on złapał mnie za rękę i ruszył do wyjścia.<br />
Nie miałam ochoty siedzieć na tej sali, zapach potu powoli zaczął penetrować otoczenie, zakochane pary tańczyły, śliniąc się do siebie. A mi do szczęścia potrzebny był tylko Zayn.<br />
Wiedziałam, że Melissa i Chris patrzyli na nas, jak w obrazem, więc widzieli też, jak opuszczamy szkołę.<br />
Zimne powietrze owiało mnie, gdy tylko znaleźliśmy się na dworze. Było już ciemno, lecz światła miasta rozjaśniały ulice. Minęliśmy kilka osób z papierosami, idąc w kierunku parkingu obok szkoły. Byłam taka szczęśliwa, że Malik pojawił się na balu i zatańczył ze mną ten jeden taniec.<br />
Stanęliśmy obok Ferrari, którym zawiózł nas Louis. Zajęłam miejsce pasażera, zapinając pas.<br />
- Nie jedziemy do domu, prawda? - spytałam, przygryzając wargę. Pokręcił głową.<br />
Moja dłoń momentalnie znalazła się na jego udzie, specjalnie ją tam położyłam, zerkając na niego. Mięśnie mężczyzny napięły się, a on zacisnął zęby, naciskając mocniej gaz. Poczułam zadowolenie, delikatnie smyrając go palcami. Nie zatrzymał się, owijając dłonie na kierownicy.<br />
Byłam rozemocjonowana, pełna energii i dobrego humoru, widząc minę Zayna, gdy jeździłam ręką po jego nodze, dawała mi satysfakcję. Chichotałam pod nosem, gdy spinał się mocniej.<br />
Gdy jednak dotarłam naprawdę wysoko, praktycznie przy jego przyrodzeniu, które uciskało się w spodniach, Malik wręcz buzował.<br />
- Pieprzyć to - sarknął, zatrzymując pojazd na zjeździe.<br />
Momentalnie zaatakował moje usta, chwytając moją twarz w dłonie. Całował namiętnie, a wręcz brutalnie. Podniecenie narastało we mnie, więc zaczęłam bawić się włosami bruneta. On zajął się moją talią. Nasze ręce błądziły po naszych ciałach, a języki toczyły zaciekłą walkę.<br />
Było mi tak dobrze, ta chwila mogłaby się nie kończyć.<br />
Jego dotyk, smak doprowadzały mnie do szaleństwa.<br />
Gdy nasze ciała i zmysły ochłonęły postanowiliśmy ruszyć dalej, Zayn obiecał jakieś miejsce, którym okazał się parking piętrowy. Wjechaliśmy na samą górę, wyszłam z samochodu, a widok zaparł dech w piersiach. London Eye, pełno świateł, budynków. Stałam tam, patrząc na krajobraz, ale chłód otrząsnął mnie.<br />
Zayn wyciągnął z bagażnika dwa koce, po czym jeden ułożył na masce auta, abyśmy mogliśmy usiąść. Zajęłam miejsce obok niego, owijając nas drugim kocem.<br />
- Wyglądasz ślicznie - skomplementował, zerkając na mnie.<br />
- Zasługa Melissy i Chrisa, miałam nie iść - wyjaśniłam, bawiąc się paznokciami.<br />
- Wiem.<br />
- Jak to się stało, że zdążyłeś? Miałeś wrócić w nocy - odrzekłam, przyłapując go na patrzeniu na mnie.<br />
- Wyjechaliśmy rano po samochody, wróciliśmy po piątej, ale trzeba było je rozjeździć na torze. Potem musiałem wbić się w garniak i przyjechać do ciebie - opowiadał, złączając nasze dłonie.<br />
- Zaplanowałeś to? - spytałam, unosząc brwi.<br />
- Tak, już dawno. Melissa i Chris pomogli mi wyciągnąć cię z domu - wyjaśnił, oblizując lekko usta.<br />
- O, ty! - prychnęłam, marszcząc nos.<br />
- Chciałem, żebyś się dobrze bawiła - dodał po chwili, przygryzając dolną wargę.<br />
- I się udało, dziękuję - szepnęłam, całując go w policzek.<br />
- Zależy mi na tobie, Lucy - wymruczał, poprawiając koc, który zsunął się z naszych ramion.<br />
- A mi na tobie, kocham cię - odparłam, złączając nasze usta w romantycznym pocałunku.<br />
- Jesteś jedną osobą, która umie zobaczyć we mnie dobro - oznajmił, kładąc moją dłoń na swojej piersi. - Ono bije tylko dla ciebie.<br />
Poczułam niesamowite kłucie, całe moje ciało zmroziło się pod wpływem jego słów. Miałam ochotę płakać, ale próbowałam się powstrzymać. To było piękne.<br />
Posłałam mu szczery uśmiech, opierając głowę na jego ramieniu. Siedzieliśmy na masce auta, wpatrzeni w blask miasta, kochając się bardziej, niż to w ogóle możliwe.<br />
_________________________________________________<br />
Witajcie :) Proszę o wybaczenie za 2 miesięczną przerwą, miałam urwanie głowy. Masa sprawdzianów mnie przytłoczyła i zabrała wenę. Ciężko było mi napisać nawet jedno zdanie, skleić jakoś myśli. Wszystkie moje ff na tym ucierpiały.<br />
Jednak powracam z dawką nowych pomysłów!<br />
Komentujcie proszę, chcę zobaczyć, czy ktoś jeszcze tu jest ♥<br />
Kocham!<br />
<br />Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-53820190897937651312016-03-04T13:38:00.000-08:002016-05-02T07:13:19.092-07:00~.53.~<div style="text-align: center;">
*Zayn*</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Odczekałem 25 minut, aż Lucy wyjdzie z łazienki i zamknie się w naszej sypialni. Byłem zły na siebie, nie na nią. Po telefonie od Chantal, że nie ma teraz pieniędzy na zapłatę za zabicie jej byłego męża, po prostu straciłem panowanie. W momencie, gdy klient uregulował rachunek, wiedziałem, że nie wyda mnie w ręce policji. Jednak z nią zawsze było ciężko. Ona mnie zmieniła. </div>
<div style="text-align: left;">
Sam musiałem odetchnąć po kłótni z Lucy. Nabrałem trochę myśli, postanowień i ruszyłam powoli na górę. Otworzyłem drzwi, widząc moją malutką dziewczynkę siedzącą na ziemi, opierała się o łóżko, ocierając łzy. Ten widok mnie złamał, nienawidziłem, gdy płakała, a szczególnie przeze mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Zająłem miejsce obok niej, biorąc głęboki oddech. </div>
<div style="text-align: left;">
- Przepraszam, Lucy. Miałem dosyć nerwową rozmowę z pewną osobą i wyładowałem się na tobie. Nie powinienem, wiem. Zawaliłem, a ty masz rację. To przeze mnie to wszystko. Tak naprawdę, gdy się poznaliśmy to nawet cię o nic nie pytałem. Po prostu stwierdziłem, że będziesz moja nie myśląc, czy tego chcesz. Traktowałem cię, jak moją własność, jak zabawkę. I przepraszam cię za to, bo przeze mnie były te wszystkie porwania, zatrucia. Tyle się nacierpiałaś...</div>
<div style="text-align: left;">
- Ale ja tego nie żałuję. No cóż, racja. Nie jestem twoim workiem, żebyś się na mnie wyżywał, ale doceniam to, że już rozumiesz i się przyznałeś - wtrąciła ledwo słyszalnym tonem. - A co do tego to fakt, na początku cię nie lubiłam, bo byłeś taki pewny siebie i traktowałeś mnie, jak rzecz. Nie zapominając o całym zakładzie, ale to już jestem nieważne, bo nie jestem zła. Wybrałam tę drogę, bo chcę nią iść z tobą, Zayn. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ale coś między nami jest nie tak - dokończyłem za nią, przygryzając wargę.</div>
<div style="text-align: left;">
Posmutniała, przełykając głośno ślinę. Objąłem ją ręką, przyciągając bliżej siebie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Źle to wszystko zaczęliśmy, a potem są przez to kłótnie. Nie chodzimy na randki, nie spotykamy się z nikim, nie wychodzimy nigdzie. Staliśmy się, jak te stare małżeństwa. Wiesz, o co mi chodzi - mówiła niepewnie, patrząc mi w oczy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Masz na myśli, że nie ma tego, czego zazwyczaj oczekują od chłopaków te wszystkie nastolatki? - spytałem bardziej retorycznie. - W ogóle skąd wy bierzecie te wyidealizowania faceta?</div>
<div style="text-align: left;">
- Z fan fiction, Zayn. Nigdy tego nie zrozumiesz - zaśmiała się, kładąc głowę na moim ramieniu. </div>
<div style="text-align: left;">
Tak, to w tym śmiechu się zakochałem.</div>
<div style="text-align: left;">
- A więc czego jeszcze chcesz? - mruknął, całując ją w wierzch głowy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie chcę by było między nami tak zimno, sucho. Nie ma tej pasji, bo za bardzo przejął nas ten świat. Musimy mieć kontrolę nad życiem, Zayn. Przestań bać się, że ktoś może nas zabić czy skrzywdzić. Starasz się mnie chronić i doceniam to, ale po prostu odpuść. Zabaw się, bo cały czas jesteś taki poważny, zdystansowany. Ja rozumiem, że lubisz w sobie tego bad boya, ja też to lubię. Jednak czasem chciałabym tych banalnych wyjść do kina, wspólnego śmiania się z głupot - powiedziała, a ja uważnie kodowałem każde słowo.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wiesz, że z tym jest ciężko. Jesteśmy już w tym gównie, moja praca nie jest idealna, ale staram się. Muszę mieć ciągle przy sobie broń, być czujny. Jednak brakuje mi takiego normalnego życia, imprez, na które przestałem chodzić, gdy się pojawiłaś...</div>
<div style="text-align: left;">
- Ej, nie zwalaj na mnie. Możemy chodzić na imprezy - przerwała, udając lekko oburzoną.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ale nie na takie, na jakie chodziłem wcześniej - zaśmiałem się, przejeżdżając palcem po wardze.</div>
<div style="text-align: left;">
<a href="http://33.media.tumblr.com/tumblr_m3v5n0iGX11r7ifqv.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://33.media.tumblr.com/tumblr_m3v5n0iGX11r7ifqv.gif" height="170" width="320" /></a>- Wiesz co? Możemy iść dzisiaj - odparła po chwili pełna entuzjazmu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś pewna? - zdziwiłem się, patrząc na nią.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, bo w sumie czemu nie? Jest niedziela, ale zabawmy się - przekonywała mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze, może zadzwonię po Louisa? - rzekłem, gdy Lucy podniosła się.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jasne, a ja idę się przebrać - mruknęła, znikając za drzwiami garderoby. </div>
<div style="text-align: left;">
Cieszyłem się na ten pomysł, bo dawno nie byłem na prawdziwej imprezie. Praca i Lucy przejęła wszystko. Wszedłem do łazienki, aby poprawić włosy i spryskać się perfumami. Uważałem, że zwykłe jeansy, biała koszulka i czarna, skórzana kurtka są dobre na takie wyjście.<br />
Zadzwoniłem do Louisa, który zgodził się pójść z nami. Czekając na Lucy, spojrzałem na zdjęcie mnie i Perrie, stojące na szafce. To dziwne, że Lu nie kazała mi go zdjąć. Wziąłem ramkę do ręki, patrząc na nie. Owszem, Perrie była dla mnie cholernie ważna. To ją pierwszą pokochałem, z nią chciałem być już zawsze. Jednak, świat postanowił mi ją odebrać. I nie mówię, że to dobrze, ale gdyby nie śmierć Perrie, nie poznałbym Lucy. Mojej Lucy, która stała się dla mnie kimś najważniejszym. Dla nikogo się tak nie poświęciłem, jak dla niej. To ta mała wariatka wydobyła ze mnie dobro. Zakochałem się w niej.<br />
Wziąłem głęboki oddech, decydując się ściągnąć zdjęcie z półki. Zbiegłem na dół, chowając je do szafki w moim biurze. To był czas, aby do końca ruszyć dalej. Zapomnieć o Perrie, a skupić na Lucy.<br />
W kuchni przygotowałem sobie małego drinka na rozluźnienie, po czym zjadłem kanapkę z szynką. Dopiero wtedy na dół zeszła brunetka<a href="http://www.ubiore.pl/style/142100/" target="_blank"> w ślicznej, czarnej sukience na ramiączkach, brązowej, skórzanej kurtce i wysokich butach. W dłoni trzymała czarną kopertówkę, a na jej szyi gościł duży naszyjnik.</a><br />
- Wyglądasz cudownie, ale naprawdę mam ochotę to z ciebie zdjąć - mruknąłem, przyciągając ją do siebie za talię.<br />
- Zayn, taksówka przyjechała. Jak wrócimy to pomyślimy o tym - powiedziała, na koniec mrugając do mnie.<br />
Zaśmiałem się pod nosem, ubierając buty. Wyszliśmy z domu, wsiadając do taryfy, która miała zawieźć nas do klubu.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
*Lucy*</div>
<br />
W klubie spotkaliśmy się z Louisem, który był wprost wniebowzięty, że może wyjść z nami na imprezę. Pierwsze 30 minut było raczej słabe, po prostu siedzieliśmy w loży, pijąc drinki. Jednak potem, gdy poczułam się odważniejsza i wzmocniona o trochę wódki w organizmie, chwyciłam Malika za rękę, aby wstał.<br />
- Lucy, ja nie tańczę - wymamrotał lekko rozbawiony.<br />
- Idź, Malik. Dziewczyna cię prosi - zaśmiał się Louis, upijając trochę z kieliszka.<br />
- No, Zayn.<br />
- Dobra - mruknął, podnosząc się.<br />
Ciągnęłam go na parkiet, wśród pijanych ludzi. Na początku w ogóle nie wykazywał zainteresowania, ale gdy zaczęłam kręcić cię w okół niego, ruszając seksownie biodrami, doznał ożywienia. Wplotłam dłoń w jego włosy, ruszając pupą. Ręce Zayna spoczęły na mojej talii, przyciągając mnie naprawdę blisko. W pewnym momencie zaczęła zniżać się, a on oblizał wargę. Odwróciłam się do niego tyłem, ocierając mocno tyłkiem o krocze chłopaka, który jeździł dłońmi po moim ciele. To było naprawdę gorące. Czułam to między nami.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://36.media.tumblr.com/8b475ebcf2c318f96ace7c3b394530ce/tumblr_ni85mjuZZB1r8rwi8o1_500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://36.media.tumblr.com/8b475ebcf2c318f96ace7c3b394530ce/tumblr_ni85mjuZZB1r8rwi8o1_500.jpg" height="187" width="200" /></a></div>
Gdy muzyka skończyła się, Zayn przyciągnął mnie do siebie, namiętnie całując.<br />
- Widzisz? Jednak umiesz tańczyć - rzekłam, gdy się odsunął.<br />
Zaśmiał się, przewracając zabawnie oczami. Wróciliśmy na miejsce, gdzie oboje ściągnęliśmy nasze kurtki.<br />
Louis zrobił nam też zdjęcie moim telefonem, a następnie poszedł na parkiet, szukając jakiejś dziewczyny do tańca.<br />
- Obstawiasz, że zabierze kogoś do domu? - spytał Malik, sącząc swojego drinka.<br />
- Nie, wątpię - mruknęłam, patrząc, jak przyjaciel przeciska się przez ludzi.<br />
- Zakład? - odparł chłopak, unosząc jedną brew.<br />
- Dobra - podałam mu rękę, po czym "przecięłam" umowę.<br />
Przysunęłam się do Zayna, kładąc mu głowę na ramieniu. On objął mnie, całując w wierz głowy.<br />
- Kiedyś w domu dziecka zrobili nam taką małą dyskotekę z okazji Sylwestra - zaczęła niepewnie. - Wszystkie dziewczyny poprzebierały się w jakieś sukienki, wymalowały się. A ja poszłam tam w zwykłym tshircie i jeansach. Myślałam, że mnie tam wyszarpią. Wszystkie były w szoku, jak ja mogłam się tak ubrać. To było naprawdę zabawne, bo potem one nie mogły tańczyć przez to obcisłe wdzianka. A ja miałam dużo swobody.<br />
- No cóż, moje imprezy tak nie wyglądały. Na pierwszej domówce, na jakiej byłem, jeszcze w Bradford zarzygałem koledze kanapę. Jego rodzice nie wiedzieli o imprezie, on wszystko posprzątał, ale nie mógł sprać tej plamy i rodzice się dowiedzieli - mówił, a ja wybuchłam niepohamowanym śmiechem.<br />
- A właśnie, Sarah dzwoniła i zapraszają nas w piątek za tydzień na imprezę do nich do domu - poinformowałam, pijąc kolejnego drinka.<br />
- Dobrze, skarbie - powiedział, a moje serce zabiło mocniej.<br />
Skarbie.<br />
- Idę do toalety - mruknęłam, wstając z kanapy.<br />
Udałam się w kierunku ubikacji, gdzie załatwiłam potrzebę. Stanęłam przed lustrem, poprawiając makijaż. Wyszłam z pomieszczenia, idąc jeszcze do baru. Zamówiłam nam drinki, gdy nagle usłyszałam swoje imię. Odwróciłam się, widząc znanego mi skądś chłopaka,<br />
<a href="http://38.media.tumblr.com/tumblr_m3v5oxnRlx1r7ifqv.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://38.media.tumblr.com/tumblr_m3v5oxnRlx1r7ifqv.gif" height="180" width="320" /></a>- Cześć, Lucy. To ja, Adam - odparł z ogromnym entuzjazmem.<br />
- Ah, hej. Nie poznałam cię - rzekłam, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.<br />
- Opowiadaj, jak tam u ciebie!<br />
- Dobrze, po domu dziecka stanęłam na nogi. Kończę szkołę w tym roku - opowiadałam, pamiętając, by nie zdradzić mu za dużo.<br />
- Ah tak, bo ty odeszłaś rok po mnie - przypomniał sobie, przykładając rękę do podbródka. - Ja już studiuję filologię angielską tu w Londynie.<br />
- Tak? To świetnie, a gdzie mieszkasz? - odparłam, poprawiając włosy.<br />
- Mam mieszkanie na Havering, pracuję w restauracji jako kelner - oznajmił przyjaźnie.<br />
- Ja nie pracuję, ale mieszkam z moim chłopakiem. Tańczę w studiu tanecznym.<br />
Adam jest rok starszy ode mnie, był w domu dziecka od 15 roku życia. Został odebrany matce narkomance. Może nie było między nami przyjaźni, ale on nigdy mnie nie wyzywał.<br />
- Muszę już lecieć, ale może dasz mi swój numer? - zaproponował, patrząc na mnie z nadzieją.<br />
- Jasne - przytaknęłam, a on dał mi telefon.<br />
Zapisałam mu numer, oddając urządzenie.<br />
- Dzięki, pa Lucy - pożegnał się, kładąc dłoń na moim przedramieniu.<br />
Adam zniknął w tłumie, a ja zabrałam nasze drinki i wróciłam do Zayna i Louisa.<br />
- Gdzie byłaś? - spytał Tomlinson, biorąc kieliszek.<br />
- Spotkałam kolegę z domu dziecka - oznajmiłam, podśpiewując pod nosem piosenkę, która leciała.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jakiego kolegę? - wtrącił Malik, spinając się.<br />
- Adama, wyszedł stamtąd rok przede mną - powiedziałam, wlewając w siebie kolejną dawkę alkoholu.<br />
- Zayn, mogę porwać Lucy na parkiet? - uratował mnie Louis.<br />
- Tak - mruknął obojętnie, opadając na oparcie kanapy.<br />
Udaliśmy się razem na parkiet, muzyka nie była jakaś specjalna, więc taniec był zwykły. Jak przyjaciel z przyjaciółką.<br />
- Dziękuję, pewnie zaczęłaby się seria pytań - szepnęłam mu do ucha.<br />
- Tak, trochę znam Zayna i wolałem go powstrzymać przed atakiem - zaśmiał się, kładąc dłonie na mojej talii.<br />
- Jak tam u ciebie, Louis? - spytałam po chwili.<br />
- Dobrze, nic nowego - jęknął, a wiedziałam, że kłamie.<br />
- Louis...<br />
- Oh, no wszystko prawie po staremu. Byłem ostatnio u rodziny, codziennie jeżdżę na siłownię. I poznałem nawet kogoś - mówił mi do ucha.<br />
- Kogo? - pisnęłam, patrząc na przyjaciela.<br />
- Taka dziewczyna, nie znamy się jeszcze za dobrze. Poznaliśmy się na jednej z imprez u ludzi z branży. Ma chłopaka, ale... - poinformował nieco niepewnie.<br />
- Louis, nie możesz podrywać zajętej dziewczyny - przypomniałam mu, miażdżąc go wzrokiem.<br />
- Wiem, wiem - wymamrotał, przytulając się do mnie.<br />
- Ale chcę, żebyś w końcu był z kimś szczęśliwy - dodałam po chwili ledwo słyszalnie.<br />
- Ja też tego chcę, Lucy. To sentymentalne, ale chcę kogoś mieć. Niestety, nie jest mi to pisane. Jestem samotnikiem, który nie powinien być sam - tłumaczył, gdy kołysaliśmy się na parkiecie.<br />
- Znajdziesz dziewczynę, którą pokochasz. Na pewno, Louis. A może nawet to ta, o której mówiłeś. Może kiedyś skończy z tym swoich chłopakiem, a wtedy przyjdzie do ciebie. Kto wie? Życie jest tak nieprzewidywalne. Kto by pomyślał, że z przestraszonej szarej myszki z domu dziecka, wyląduję w tym miejscu? - szeptałam do jego ucha, zapominając o wszystkim wokół.<br />
- Dziękuję - odparł, przytulając mnie naprawdę mocno.<br />
- Nie masz za co, ale chodźmy już, bo po pierwsze Zayn dostanie kurwicy, że nas tak długo nie ma. A po drugie siedzi sam, a w tym klubie kręci się milion dziewczyn, które chciałyby mi go ukraść - odparłam, gdy ruszyliśmy do stolika.<br />
Oczywiście, przy moim Zaynie siedziały 3 dziewczyny, prężąc się i zarzucając włosami. Widziałam po minie chłopaka, że one go nie pociągają. Jakieś niewyżyte nastolatki, które pewnie nawet nie są pełnoletnie adorowały bruneta, myśląc, że coś im się uda.<br />
- Dam ci działać, idź - usłyszałam nagle, po czym Louis popchnął mnie w stronę stolika.<br />
Pewnym siebie krokiem podeszłam do nich, dziewczyny spojrzały na mnie szyderczym wzrokiem, po czym wróciły do podrywania mojego chłopaka. Czułam, jak wszystko mi się w środku gotuje. Wzięłam głęboki oddech, siadając na kolanach Zayna. Te pustaczki spojrzały na mnie z pogardą.<br />
- Przepraszam, skarbie. Już jestem - odparłam przesłodzonym tonem, całując Malika namiętnie.<br />
- Nic się nie stało, kochanie. Panie mnie pilnowały, ale już jesteś, więc...<br />
Przerwałam mu, tocząc zaciętą walkę naszych języków. Dziewczyny przewróciły oczami, odchodząc zdegustowane. Posłałam im wygrane spojrzenie, machając.<br />
- Jezu, dziękuję. Nie chciały mi dać spokoju - odetchnął, gdy usiadłam obok niego.<br />
- Tak jasne, sprzyja ci, że takie dziewczyny się w...<br />
- Lucy, daj spokój. Te gówniary nawet 18 nie mają, poza tym są brzydkie, a ja mam przy sobie najpiękniejszą, najwspanialszą kobietę na tym świecie - powiedział, patrząc mi w oczy.<br />
- Oh, nie słodź mi już tak - zachichotałam, ujmując dłońmi jego twarz.<br />
Złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Byłam już pijana, ale wciąż piłam kolejne drinki. Bawiliśmy się w trójkę naprawdę długo, widziałam wzrok dziewczyn w klubie. Zayn i Louis są przystojni, a one miały na nich ochotę, ale cóż. Zayn jest mój, a Louisa trzeba oduczyć zabaw na jedną noc, jeśli chce znaleźć dziewczynę.<br />
Do domu wróciliśmy bardzo późno, byłam totalnie wstawiona. Wysiadając z taksówki, przewróciłam się, upadając na ziemię, zdarłam kolano. Wybuchłam panicznym śmiechem, gdy Zayn zbierał mnie z podjazdu.<br />
Weszliśmy do domu, gdzie zrzuciłam buty i próbowałam wdrapać się na górę, śmiejąc się ze wszystkiego. Dotarłam sama do łazienki, gdzie przyszedł też Zayn. Posadził mnie na blacie.<br />
- Ugh, czyżby jakieś niedozwolone ruchy? - wybełkotałam, przygryzając wargę.<br />
Zayn klęknął, znajdując się idealnie na wysokości mojego miejsca intymnego, zaczął ściągać rajstopy.<br />
- Oh, wiem. Minetka! Wiesz, że jesteś w tym taki dobry - mamrotałam pijackim tonem, kiwając głową.<br />
Malik zaśmiał się, sięgając po wodę utlenioną i gazę, a ja prychnęłam pod nosem.<br />
- Ja chcę się pieprzyć, a ty się bawisz w pielęgniarkę - pisnęłam oburzona, krzyżując ręce pod biustem.<br />
Naprawdę miałam ochotę na seks, ale byłam taka pijana. Ledwo wymawiałam słowa, kołysało mi się w głowie i czułam się, jakbym zaraz zwymiotowała.<br />
- Kochanie, ja też chcę, ale jesteś tak wstawiona, że nie wiesz, co mówisz - tłumaczył mi przez śmiech, nalewając wodę na wacik.<br />
Przyłożył tę piekielnie bolącą gazę na ranę, a ja syknęłam, uderzając go stopą w klatę piersiową.<br />
- Nie ruszaj się - polecił, przytrzymując moją nogę.<br />
- Łatwo ci mówić - warknęłam, zaciskając zęby.<br />
- Skończone - odparł, a ja zeskoczyłam z blatu, prawie lądując na ziemi.<br />
Podeszłam do Zayna, chciałam zdjąć z niego koszulkę. Chwiałam się, a chłopak musiał mnie łapać, bym nie upadła.<br />
- Jesteś taki gorący - wymamrotałam, patrząc na niego.<br />
Wsadziłam dłonie pod materiał bluzki mężczyzny, ciągnąc go do góry.<br />
- A ty chyba zbyt pijana - zaśmiał się, zatrzymując mnie.<br />
- No nie powiesz mi, że nie masz ochoty - kusiłam go, rozpinając seksownie sukienkę.<br />
Wybuchłam śmiechem, zostając w samej bieliźnie. Przygryzłam wargę, chichocząc pod nosem.<br />
- Mam i to wielką - wymruczał, przeciągając koszulkę przez głowę.<br />
Zaczął rozpinać pasek od spodni, a ja ruszyłam w stronę prysznica, ściągając stanik. Następne były majtki, a gdy weszłam do kabiny, Malik był już obok. Odkręciłam wodę, czując jak przyciąga mnie do siebie. Zaatakował mnie namiętnymi pocałunkami, opierając o ścianę. Gorąca woda oblała nasze nagie ciała, a ja czułam, jak makijaż spływa po mojej twarzy.<br />
Nagle dłoń Malika sunęła coraz niżej, aż w końcu gwałtownie włożył dwa palce do mojej kobiecości. Krzyknęłam, wyginając się na wszystkie możliwe strony. Zaśmiałam się, uciekając od niego.<br />
- Co ty robisz? - zapytał zdziwiony, gdy skuliłam się w rogu prysznica.<br />
- Wychodzę - mruknęłam, opuszczając kabinę.<br />
Podeszłam do lustra, widząc, że cała się rozmazałam, więc próbowałam zmyć resztki makijażu. Nagle poczułam szarpnięcie, a tuż potem znalazłam się blacie, który był zimny i drażniło to mój tyłek.<br />
- Nie wywiniesz mi się teraz - wymruczał chłopak, całując mnie namiętnie.<br />
Momentalnie poczułam, jak znowu wkłada we mnie dwa palce. Zassałam powietrze, wyginając plecy w łuk. Czułam się tak dobrze, gdy ruszał się w mojej kobiecości. Stękałam, zaciskając zęby. Zayn dodatkowo składał pocałunki na mojej szyi i piersiach, wiłam się,<br />
- Kurwa - jęknął Zayn, gdy zacisnęłam swoje ścianki wokół niego.<br />
Jego ruchy były szybkie, ale w miarę dokładne. Doprowadzał mnie do istnego szaleństwa, oparłam się na dłoniach, zrzucając przy tym coś z szafki. Ocierał się o moje najczulsze punkty. Drżałam, gdy je drażnił. Nagle ruszył mocno, sprawiając mi lekki ból. Krzyknęłam imię chłopaka, jeżdżąc paznokciami po blacie. Malik całował mój biust, pieszcząc jedną pierś dłonią.<br />
- Chyba muszę cię częściej upijać - zaśmiał się, dopijając do punktu.<br />
Szczytowałam, jęcząc imię Zayna. Momentalnie objęłam go rękoma za szyję, próbując unormować oddech. Byłam tak zmęczona, że oparłam głowę o ramię chłopaka, zamykając oczy.<br />
- Moja biedna - szepnął, a ja czułam, jak bierze mnie na ręce.<br />
Położył mnie wygodnie na naszym łóżku, byłam zbyt wyczerpana i pijana, by jakkolwiek zareagować. Przykryłam się kołdrą, czując, jak Malik przytula się do mnie. To był udany dzień.<br />
_________________________________________________________________<br />
Witajcie :) O to i 53! Matko tak dużo za nami, ale też masa akcji przed nami. Uwierzcie, że wszystko dopiero się zacznie! Powrócą osoby, które pojawiły się wcześniej ;)<br />
Proszę komentujcie, bo chcę wiedzieć, czy tu jesteście!<br />
<br />
Ps Pijana Lucy to moja ulubiona Lucy hahah </div>
Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-36720126450409050732016-02-12T13:17:00.001-08:002016-05-02T07:08:08.086-07:00~.52.~Rodzice i siostry Zayna spędzili u nas weekend. Było lepiej, niż myślałam. Udało się ukryć wszystkie rzeczy związane z wyścigami, a każdy nie mógł się nadziwić, jak piękny dom ma Zayn. Oprowadziliśmy ich po Londynie, poznali Louisa. Zabrałam dziewczyny na zakupy, podczas gdy Malik i jego ojciec spędzili męski dzień razem. Na całe szczęście wszyscy mnie polubili, a Safaa nie odstępowała na krok. Wyjechali w niedzielę, a ja musiałam w końcu zabrać się za naukę.<br />
<br />
Czas do Walentynek leciał naprawdę szybko, impreza urodzinowa Melissy była świetna. Zorganizowaliśmy ją 23 stycznia w jednym z klubów nocnych w mieście, Daniel zrobił jej niespodziankę i przyleciał na 5 dni do Londynu. Była taka szczęśliwa, gdy podczas śpiewania "sto lat", chłopak wszedł na salę z kwiatami. Popłakała się, przytulając go.<br />
Tego dnia Chris poznał jakiegoś chłopaka, z którym spotykał się tydzień, ale zerwali, bo był straszy i uważał, że mój przyjaciel jest dla niego zbyt dziecinny.<br />
W szkole szło mi dobrze, dawałam radę z ocenami i nauką, bo pomagał mi Zayn. On naprawdę umiał świetnie tłumaczyć, a ja byłam w szoku, że skrywa to w sobie. Chodziliśmy też razem na siłownię, dzięki czemu trochę schudłam. Zajęcia taneczne były ciężko, ponieważ przygotowywaliśmy się do kwalifikacji konkursowych. Są 3 etapy do przejścia, aby dostać się do finału. Główną nagrodą jest wyjazd do Nowego Jorku na grupowe i indywidualne zawody. Jeśli dostaniemy się tam, to wystąpimy na Broadway'u, a solowy artysta z naszej grupy ma szanse wygrać stypendium do Juilliard.<br />
Pierwsze kwalifikacje, które udało nam się przejść odbyły się 3 lutego. Nie były ogólno-dostępne, więc nikt z moich znajomych nie widział występu.<br />
Dziś były Walentynki, do niegdyś dzień przeze mnie znienawidzony. W domu dziecka było kilka par, które chodziły po korytarzach, śliniąc się do siebie. Wszystkie dziewczyny rozmawiały tylko o tym, a ja miałam serdecznie dosyć. Jednak teraz, mając osobę, by świętować było zupełnie inaczej. Niestety, musiałam iść do szkoły.<br />
Wstałam rano, ale Zayna obok nie było. Pierwsze rozczarowanie w ten dzień. Zobaczyłam jedynie kartkę, że musiał gdzieś pojechać i do szkoły podrzuci mnie Niall. Odrzuciłam ją, prychając pod nosem. Wykonałam poranną toaletę, <a href="http://www.ubiore.pl/style/127732/" target="_blank">ubierając czarne rurki, beżową koszulę bez rękawów z czarnym kołnierzykiem oraz wysokie, skórzane botki.</a>Dobrałam do tego naszyjnik z sową, złoty zegarek i bransoletki. Włosy splotłam w luźnego warkocza, pomalowałam się, po czym zeszłam na dół. Nie zjadłam śniadania, aby nie przytyć. Muszę wyglądać dobrze, a obwisły brzuch mi w tym nie pomoże.<br />
Napiłam się jedynie herbaty, pakując książki do ogromnej, czarnej torebki. Zobaczyłam, że Niall podjechał, więc szybko nałożyłam kurtkę i popędziłam do samochodu Horana, w którym siedziała też Zoe.<br />
- Cześć - mruknęłam, wsiadając do tyłu.<br />
- Hej - odparli zgranie, a ja zauważyłam, że dziewczyna trzyma w dłoni różę.<br />
- Walentynki, huh? - powiedziałam, patrząc na uśmiech Zoe.<br />
- Tak, Niall przyjechał dziś rano z kwiatami i prezentem, stwierdzając, że zawiezie mnie na zajęcia - oznajmiła naprawdę szczęśliwa.<br />
- To super, postarałeś się Horan - zaśmiałam się, klepiąc go po ramieniu.<br />
Resztę drogi rozmawialiśmy głównie o mało istotnych rzeczach, a ja widziałam, że blondyn i Zoe to już coś poważnego. Ona patrzyła na niego z taką miłością w oczach.<br />
Pod szkołą byłam na czas, wysiadłam z auta, żegnając się z parą, po czym podreptałam do szkoły. Po drodze spotkałam Melissę.<br />
- I co wymyślił twój gorący bad boy? - spytała, akcentując "gorący".<br />
- Nic, zniknął rano, bo musiał gdzieś jechać - wymamrotałam lekko zawstydzona i zła.<br />
- Oh, zamknij się. Na pewno coś ma - odparła, nie dowierzając w to, co powiedziałam.<br />
- Myślę, że nie - burknęłam, wchodząc do klasy.<br />
<br />
Cała szkoła obwieszona była jakimiś sercami, kwiatami i innymi ozdobami walentynkowymi, ja nie miałam na to ochoty. Czułam się zażenowana, bo Zayn nawet nie raczył napisać im sms'a. Daniel cały czas wydzwaniał do Melissy, rozmawiali przez face time'a, więc nawet ja się załapałam.<br />
Podczas przerwy obiadowej, gdy to blondynka wymieniała ciepłe słówka ze swoim chłopakiem, Chris i ja przeżuwaliśmy swoje dania, czekając, aż skończy.<br />
- Już mi się rzygać chcę od tej słodyczy - wymamrotał znudzony Chris.<br />
- Mi też.<br />
- Jesteście zazdrośni - wtrąciła nagle Mel, przewracając oczami.<br />
- Raczej zdegustowani, suko - jęknął Chris, jakby to było oczywiste.<br />
Melissa prychnęła pod nosem, kończąc rozmowę z Danielem. Ja natomiast zabrałam się za niezbyt dobrą sałatkę.<br />
- Zastanawialiście się, co z balem? - spytał mój przyjaciel, dosyć nieśmiało, jak na niego.<br />
- Prawdopodobnie na niego nie pójdę - burknęłam, grzebiąc widelcem w talerzu.<br />
- Pójdziesz - przyjaciele odparli stanowczo w tym samym czasie.<br />
- Nie widzę sensu.<br />
- A ja widzę, pójdziesz Lucy.<br />
- Nie mam nawet partnera.<br />
- My też nie, ale idziemy we trójkę - mówił chłopak, patrząc na mnie.<br />
- No nie wiem - mruknęłam, wstając od stolika.<br />
Zanieśliśmy swoje tacki, po czym udaliśmy się na lekcję, dyskutując o nadchodzącym balu maturalnym.<br />
<br />
Po szkole miałam jeszcze zajęcia na prawo jazdy, na które musiałam dojechać metrem. Całe szczęście towarzyszył mi Chris i razem zaszliśmy do Starbucks'a. Siedzieliśmy wygodnie z cieplutką kawą, rozmawiając dużo. Dowiedziałam się, że przyjaciel nie ma na razie żadnych obiektów westchnień i skupia się na nauce, bo zamierza wyjechać na studia do Nowego Jorku. Chris marzy o akademii krawieckiej, od dawna interesuje się modą i pomaga nam dobierać ubrania. Sam również szkicuje, a pokazy mody ogląda na okrągło. Chce walczyć o stypendium, które otworzy mu wiele dróg.<br />
- A co jak się nie uda? To znaczy ja wierzę w ciebie, ale wiesz...<br />
- Zostanę w Londynie, pewnie pójdę na ekonomię lub coś w tym stylu - oznajmił, biorąc łyk napoju.<br />
- Ja nie mam żadnego pomysłu, co robić. Moim marzeniem jest Julliard, akademia taneczna. Jednak nie wiem, czy bym się w ogóle dostała i to wszystko też zależy od Zayna - mruknęłam, opierając głowę o szybę.<br />
- Kiedy zaczyna się sezon? - spytał, bawiąc się moimi bransoletkami.<br />
- W marcu treningi, a w kwietniu jazdy. Dlatego muszę w końcu zrobić prawo jazdy, żeby się z nimi ścigać, ale Zayn wciąż się boi - szeptałam zrezygnowana.<br />
- Chcę kiedyś pójść na te wyścigi - powiedział nagle, patrząc na mnie z nadzieją.<br />
- Nie ma szans, to zbyt niebezpieczne - od razu ostudziłam jego zapał.<br />
- Ale ty jesteś dziwna, niebezpieczne jest najlepsze. Życie to ryzyko.<br />
<br />
Do domu wróciłam sama, dzwoniłam do Malika, ale nie odbierał telefonu, więc po prostu skorzystałam z metra, autobusu i spaceru. Było mi naprawdę przykro, że Zayn zapomniał o walentynkach. Ja miałam nawet prezent dla niego, kupiłam mu zegarek Rolexa, bo je uwielbia oraz spinki do koszuli. Wszystko leżało schowane w moich rzeczach.<br />
Weszłam do środka, słysząc niesamowitą ciszę, co pewnie oznaczało, że Zayna nie ma. Zdjęłam kurtkę i szalik, odwieszając je na wieszak, po czym skierowałam się do salonu. Jednak ku mojemu zdziwieniu na podłodze rozsypane były płatki róż.<br />
Czy Zayn zrobił mi właśnie niespodziankę?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaPWAuDtJq9DNuvKe7vFW2YzBE7PNA89m8Frno21faIyR-838VCWhyrR7fu_c22mE3k3SNnSOnTXcCPKaEGy08mFySuiTvKwBTqxxpNdYoEFJumM2TidHdwEkZIWlfJR4SQKpio2m6B6o/s1600/12650436_739763706159746_897005571_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaPWAuDtJq9DNuvKe7vFW2YzBE7PNA89m8Frno21faIyR-838VCWhyrR7fu_c22mE3k3SNnSOnTXcCPKaEGy08mFySuiTvKwBTqxxpNdYoEFJumM2TidHdwEkZIWlfJR4SQKpio2m6B6o/s320/12650436_739763706159746_897005571_n.jpg" width="320" /></a></div>
Zszokowana szłam wskazaną mi drogą prosto do salonu, gdzie obok rozpalonego kominka zobaczyłam koc, na którym leżały kieliszki z winem, truskawki w czekoladzie, cukierki i pełno świeczek. Położyłam ręce na buzi ze zdumienia. On jednak nie zapomniał, to była niespodzianka.<br />
Poczułam, jak ręce Malika oplatają mnie w talii. Wystawił bukiet kwiatów przede mną, co było naprawdę urocze.<br />
- Wszystkiego najlepszego, skarbie - wyszeptał, gdy wzięłam od niego wiązankę.<br />
- Dziękuję - pisnęłam, rzucając mu się w ramiona.<br />
- Mam nadzieję, że ci się podoba - szepnął, gdy siadaliśmy na ziemi obok kocyka.<br />
Zayn nalał wino, a ja skubnęłam jedną truskawkę w mlecznej czekoladzie.<br />
Rozmawialiśmy naprawdę długo, na miliony tematów. O dzieciństwie Zayna, jego historiach z chłopakami. Aż doszliśmy do przyszłości, która nas czeka.<br />
- Wyobrażasz sobie nas za kilka lat? - spytałam, leżąc na nim.<br />
- Nie myślałem nad tym - burknął, spinając się.<br />
- Ciekawe, jak to wszystko będzie wyglądać - szepnęłam, bawiąc się jego palcami.<br />
- Nie wiem - warknął, a ja wyczułam, że lepiej zakończyć temat.<br />
Nagle sięgnął ręką po śliczne pudełko w serduszka, które mi wręczył. Otworzyłam je, widząc śliczny, kremowy<a href="http://images.selfridges.com/is/image/selfridges/128-3001451-32F92JSZ3L150_VANILLA_M?$PDP_M_ALL$" target="_blank"> portfel Michael'a Korsa</a> oraz <a href="http://data.whicdn.com/images/103557818/large.jpg" target="_blank">bordową szminkę Chanel.</a> Pisnęłam, przytulając go.<br />
- Dziękuję, to idealne - odparłam, dając mu soczystego buziaka.<br />
- Cieszę się, że ci się podoba - mruknął, biorąc łyk wina.<br />
Chwilę później zaczęliśmy sprzątać brudne naczynia, ja pogasiłam świeczki, zabierając dwie do sypialni, gdzie znaleźliśmy się chwilę potem. Położyłam nową szminkę na półce z kosmetykami, a portfel na szafce. Weszliśmy razem do łazienki, gdzie zmyłam cały makijaż, wyszorowaliśmy zęby, po czym zaczęliśmy się rozbierać.<br />
Uwielbiałam patrzeć na jego ciało, idealne w każdym calu. Ozdobione masą tatuaży, które ciągle przybywały. Zawsze przygryzałam wargę, gdy się rozbierał.<br />
Weszłam pod prysznic, a on zaraz za mną. Odkręciłam wodę, która polała się na nasze ciała. Jeździłam dłońmi po swoim w celu wyszorowania, ale on wykorzystał to, przyciągając mnie do siebie za talię. Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, rozpoczynając walkę języków. Moje ręce przeniosły się na klatkę piersiową chłopaka.<br />
Przywarł mną do ściany, ściskając za pośladki. Byłam cholernie podniecona i gotowa, oplotłam nogami jego biodra, czując nabrzmiałą męskość na udzie. Trzymałam się go, nie zaprzestając erotycznym pocałunkom. Po chwili poczułam, jak wchodzi we mnie gwałtownie, co wywołało przeciągły jęk z moich ust. To było zajebiście dobre.<br />
- Tu jeszcze tego nie robiliśmy - sapnął, poruszając się coraz szybciej.<br />
Moje pośladki obijały się o zimną ścianę, czułam, jak rozsadza mi podbrzusze. Zaciskałam paznokcie na plecach Zayna, zamykając oczy.<br />
Wiedziałam, że nam obu było dobrze. Potrzebowaliśmy tego zbliżenia, aby rozładować atmosferę.<br />
Woda moczyła nas coraz bardziej, na szybie powstawała smuga pary, która unosiła się w powietrzu. Czuć było też erotyzm.<br />
Zaciskałam się się na nim, dysząc. Wyginałam plecy w łuk, gdy jego ruchy były coraz szybsze.<br />
Górowałam, krzycząc imię Mulata. On chwilę po mnie.<br />
Czułam się wspaniale, ból nie był nawet odczuwalny. Zayn postawił mnie na podłogę, a ja wzięłam żel i umyłam dokładnie włosy oraz ciepło, które następnie owinęłam w ręcznik. Osuszyłam je, wkładając piżamę. Rozczesałam mokre kosmyki, idąc po prezent dla Zayna, który leżał wygodnie w łóżku, oglądając telewizję. Zajęłam miejsce obok, dając mu pudełko. Spojrzał na mnie pytająco.<br />
- No weź, to dla ciebie - zachichotałam, gdy odebrał pakunek.<br />
- Nie trzeba było, ale dziękuję - uśmiechnął się, całując mnie w policzek.<br />
Otworzył zegarek i spinki, które naprawdę mu się spodobały, co mnie cieszyło. Leżeliśmy wtuleni w swoje ciepłe ciała, oglądając jakiś serial, co niby było zwyczajne, jednak dla mnie magiczne. Było mi tak świetnie w ramionach Malika. Nawet nie pamiętam, kiedy odpłynęłam.<br />
<br />
Następnego dnia wstałam po 12 pm, była sobota i miałam w końcu wolne. Po umyciu się, ubraniu w wygodny dres i spięciu włosów w kitkę, zeszłam na dół, gdzie czekało na mnie pyszne śniadanie. Zjadłam je z Zayn'em, który potem oznajmił, że musi gdzieś jechać. Ja w tym czasie wzięłam swojego laptopa i zadzwoniłam na skype do Olivii.<br />
- A więc potrzebuję twojej pomocy w dobraniu zastawy stołowej.<br />
- Jasne, pokazuj, co masz.<br />
Olivia i Dereck wezmą ślub w jednym z nowojorskich kościołów 7 lipca. Oczywiście dostałam już zaproszenie, które wybierali razem. Moja siostra jest naprawdę podekscytowana całą ceremonią. Podobno pojawić się na niej mają nasi dziadkowie i ciotka, którą miałam okazję poznać. Bałam się tego, w końcu są moją rodziną, ale nigdy ich nie widziałam. Po prostu ciężko będzie tam siedzieć i udawać, że nic się nie stało.<br />
- Myślałam nad złotymi, ale lepsze te czy te?<br />
Pokazała mi dwa zdjęcia kompletnie różnych zestawów, pomogłam jej wybrać jeden z nich, po czym zastanawiałyśmy się nad obrusami. I muszę przyznać, że to wcale nie jest takie łatwe. Przygotowania do ślubu są czymś niesamowicie trudnych, pracochłonnym i ważnym. Od tego wszystkiego poczułam się, jakby to wszystko było moje. Jakbym to ja miała wkrótce wyjść za mąż. Jednak wiedziałam, że to jeszcze nie na to czas i z Zayn'em mam małe szanse. On nie uznaje małżeństwa.<br />
- Gdzie właściwie jest Dereck?<br />
- Poszedł po jakieś śniadanie do Starbucksa na dole.<br />
- Zazdroszczę, Zayn gdzieś zniknął.<br />
- A jak tam między wami? Jak walentynki?<br />
- Dobrze, zrobił mi niespodziankę. Dostałam portfel i szminkę, przygotował wino i truskawki.<br />
- Oh, to świetnie. Ja i Dereck byliśmy na lodowisku, a potem na kolacji.<br />
- A co tam u Joel'a?<br />
- Byliśmy u nich na obiedzie kilka dni temu, Diana rośnie, jak na drożdżach. Devonne bardzo schudła.<br />
Nagle usłyszałam dźwięk swojego telefonu, sięgnęłam po niego, odbierając połączenie od Melissy.<br />
- Halo?<br />
- Lucy...Ja...Proszę cię, przyjedź.<br />
- Co się stało?<br />
- Daniel miał wypadek.<br />
- Już jadę.<br />
Melissa była naprawdę roztrzęsiona, zapłakana. Wiedziałam, że muszę być teraz przy niej. Szybko wyjaśniłam siostrze całą sprawę, a ona odparła, aby zadzwoniła, gdy się czegoś dowiem. Chwilę później złapałam za torebkę i mimo braku prawa jazdy, wsiadłam do swojego fiata, który od dawna stoi w garażu. Ruszyłam w kierunku domu swojej przyjaciółki, gdzie znalazłam się po 20 minutach. Byłam lekko przestraszona, bo jakby mnie złapali to wracam za kratki, ale na szczęście udało mi się. Drzwi otworzyła mi zapłakana blondynka, wtulając się we mnie. Przeszłyśmy do jej pokoju z ciepłą herbatą.<br />
<a href="http://media.tumblr.com/328c2abbbf6587c323bb840d31433f9b/tumblr_mnxrc9HMrL1snieypo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/328c2abbbf6587c323bb840d31433f9b/tumblr_mnxrc9HMrL1snieypo1_500.gif" height="179" width="320" /></a>- Dzwoniła do mnie jego mama, powiedziała tylko, że był jakiś wypadek i on jest w szpitalu - załkała, kładąc głowę na moich kolanach.<br />
- Ale co dokładnie się stało? - spytałam, głaszcząc ją po włosach.<br />
- Było jakieś zderzenie metra, on był w środku. Masa poszkodowanych, ale Daniel odciągnął jakąś dziewczynkę i spadła na niego ta rura, co jest między sufitem, a podłogą - wyjaśniła ledwo, zanosząc się płaczem.<br />
- Melissa wiesz, że będzie dobrze. On jest silny i wyjdzie z tego - próbowałam ją pocieszać. - Uratował dziewczynkę, jest bohaterem.<br />
Przyjaciółka nie mogła pogodzić się z wypadkiem Daniela, naprawdę się o niego bała. I stwierdziła, że zrobi wszystko, aby polecieć do niego za tydzień na ferie. Zasnęła po godzinie, ja również postanowiłam zmrużyć oczy.<br />
Rano wstałam szybciej, niż Mel, więc umyłam zęby palcem i zeszłam na dół, gdzie zastałam jej rodziców, którzy zrobili mi małe śniadanie.<br />
- Jest mi jej tak szkoda, tego chłopaka też. Widać, że się kochają, a teraz takie coś - wymamrotała pani Doyle, stawiając na stół dzbanek z herbatą.<br />
- Dlatego postanowiliśmy, że poleci do niego z Britney, ale nie mów jej jeszcze, dopóki wszystko nie będzie pewne - dodał ojciec Mel.<br />
- To świetnie, na pewno będzie zadowolona. Dziękuję państwu, do widzenia - rzuciłam na odchodne, ruszając w kierunku swojego auta.<br />
Chciałam, jak najszybciej znaleźć się w domu, wziąć prysznic i obejrzeć nowy odcinek The Fosters. Droga zajęła mi nerwowe 25 minut, myślenia tylko o tym, aby mnie nie złapali.<br />
Po przekroczeniu progu domu, usłyszałam krzyki Zayna.<br />
- Nie obchodzi mnie to! Pieniądze mają być przelane do jutra.<br />
- Spróbuj ją tknąć, a cię zniszczę!<br />
- Do jutra, mam nadzieję, że rozumiesz!<br />
Byłam przestraszona jego rozmową telefoniczną. Niepewnie weszłam do salonu, gdzie siedział na kanapie naprawdę zdenerwowany. Aż od niego buchało.<br />
- Cześć - szepnęłam, przełykając nerwowo ślinę.<br />
- O, w końcu się pojawiłaś. Miałaś zamiar mi w ogóle powiedzieć, że wyszłaś? - warknął nieprzyjemnie, wstając z miejsca.<br />
- Tak, Melissa mnie potrzebowała. Daniel miał wypadek...<br />
- Gówno mnie to obchodzi, nic mi nie powiedziałaś. Gdyby coś ci się stało, ja nawet nie wiedziałbym, gdzie jesteś! - przerwał, podnosząc znacznie ton.<br />
- Oh proszę cię, nie zachowuj się, jak mój ojciec - krzyknęłam, rozprzestrzeniając ręce.<br />
- Jak ojciec? Chyba muszę się tobą opiekować, bo pamiętaj, że żyjemy w takim świecie, gdzie jest milion osób, które chcą nas zabić do kurwy nędzy! - wywrzeszczał, podchodząc do mnie cholernie blisko.<br />
Złość od niego emanowała i przeniosła się też na mnie. Czułam, że wybuchnie z tego większa kłótnia. Irytował mnie.<br />
- Ciekawe przez kogo - warknęłam, posyłając mu spojrzenie wygranej i wyrzutu.<br />
Prychnęłam pod nosem, przewracając oczami. Miałam dosyć tej jego kontroli, więc bez słowa udałam się na schody.<br />
- Teraz przegięłaś - krzyknął, przyciągając mnie brutalnie za zgięcie w łokciu.<br />
Jego oczy były pełne gniewu, a ja czułam strach. Bałam się własnego chłopaka. Moje ciało było sparaliżowane, nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje. Zdecydowanie nie lubiłam tej drugiej części Zayna, która została w nim.<br />
- Gdyby nie lokalizator, nie znalazłbym cię. Tyle razy zdarzyło się tak wiele, dlaczego do chuja nie umiesz zrozumieć, że masz mi mówić wszystko?<br />
- Jaki lokalizator? - czułam, jak miękną mi nogi.<br />
- W twoim telefonie...<br />
- Żartujesz sobie do kurwy? - sarknęłam, wyrywając się.<br />
W tym momencie byłam już naprawdę oburzona, to było za dużo. Naprawdę zakłada mi jakieś kontrole na telefon? Miałam go serdecznie dosyć, więc parsknęłam śmiechem, wchodząc na górę. Chwyciłam szybko za czyste ubrania, zamykając się w łazience, gdzie napuściłam wody do wanny. Włączyłam muzykę i zanurzyłam się, próbując oczyścić myśli.<br />
<br />
_______________________________________________________________<br />
Witajcie kochani ♥ Przepraszam, że znowu się przeciąga, ale naprawdę nie miałam teraz czasu kompletnie na nic. Jednak wracam z odrobinką akcji ;) Coś się zburzyło w idealnej relacji między Lu, a Zaynem. Zobaczycie sami!<br />
<br />
Komentujcie, proszę ♥ To naprawdę wiele dla mnie znaczy, staram się pisać, jak najlepiej specjalnie dla Was.Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-26640580024258345152016-01-20T10:23:00.003-08:002016-01-20T10:23:51.477-08:00~.51.~<div style="text-align: center;">
*Zayn*</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Siedziałem w klubie, paląc kubańskie cygaro. Był dzień, więc to miejsce raczej do pełnych nie należało. Skórzanych kanap miałem już dosyć, jednak spotkanie, które się tu odbywało było ważne. Patrzyłem na siedzącą przede mną brunetkę o krwisto-czerwonych ustach i ciemnych oczach. Jej piersi ściśnięte były przez obcisłą, czarną sukienkę. W dłoni trzymała papierosa, którego co chwilę popalała. </div>
<div style="text-align: left;">
- A więc po prostu chcesz się go pozbyć? - spytałem obojętnie, wypuszczając dym z ust.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chcę, żeby umierał długo i boleśnie. Tylko tyle - odpowiedziała, posyłając mi kuszące spojrzenie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Powody? - mruknąłem, zgniatając niedopałek w popielniczce.</div>
<div style="text-align: left;">
- Osobiste - szepnęła po chwili, wstając w fotela. </div>
<div style="text-align: left;">
Podeszła do mnie, kładąc dłoń na moim policzku. Ja swoje ułożyłem na jej talii, czułem napięcie w swoich ciele. Była cholernie seksowna, starsza, doświadczona.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak bardzo się zmieniłeś, Zayn. Jestem z ciebie dumna - odparła, głaszcząc mnie po włosach. </div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzała kusząco, bawiąc się kołnierzem mojej kurtki. Przygryzła wargę, ściągając ją z moich ramion. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nigdy nie zapominaj, że to ja cię stworzyłam - sarknęła, po czym natarczywie przyssała się do mojej szyi. </div>
<div style="text-align: left;">
Ścisnąłem zgrabny tyłek Chantal, a ona jęknęła cicho, składając namiętne pocałunki. Palce kobiety wślizgnęły się pod moją koszulkę, gdy nagle przerwał nam mój telefon. Jego denerwujący dźwięk był nie do zniesienia, więc zacząłem szukać go w kieszeni. </div>
<div style="text-align: left;">
- Chantal, muszę odebrać - powiedziałem lekko przerażony, widząc numer Chrisa na ekranie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie musisz - pisnęła, próbując ściągnąć moją koszulkę, lecz wyrwałem się jej.</div>
<div style="text-align: left;">
Prychnęła, siadając na fotelu. Upiła łyk drinka, gdy ja odebrałem połączenie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chris, co się dzieje?</div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn, aresztowali Lucy do kurwy nędzy!</div>
<div style="text-align: left;">
Moje serce zamarło, a myśli biegały, jak szalone. Nie byłem w stanie nic zrobić, zamurowało mnie. To nie mogła być prawda, kurwa.</div>
<div style="text-align: left;">
- Malik, zabrali ją w szkole. Musisz coś zrobić do jasnej cholery. Chodzi o ten nielegalny wyścig.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zrobię wszystko, żeby ją stamtąd wyciągnąć.</div>
<div style="text-align: left;">
Chris rozłączył się, a w moich oczach pojawiły się łzy. Szybko otarłem je, aby Chantal nie mogła zobaczyć mojej skruchy. A przede wszystkim nie dowiedziała się o Lucy.</div>
<div style="text-align: left;">
Stałem, patrząc na nią. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Byłem w zbyt wielkim szoku. </div>
<div style="text-align: left;">
- No jedź, ona cię potrzebuje - powiedziała, wypuszczając dym z ust.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, to nie o to...</div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn, znam cię. Nie ukryjesz przede mną niczego, a teraz jedź - poleciła, a ja spojrzałem wdzięcznie.</div>
<div style="text-align: left;">
Szybko pognałem do swojego auta, odjechałem z piskiem opon. Po drodze zadzwoniłem do chłopaków, abyśmy spotkali się u mnie w domu. Zacząłem obmyślać plan, co mogę zrobić, aby ją wyciągnąć. Moje serce kołotało, jak oszalałe. Było mi duszno, nie myślałem trzeźwo.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Od dwóch godzin siedzimy w schronie, przeszukując wszystko, aby znaleźć jakieś papiery, żeby uwolnić Lucy. Nie mamy nic, a tylko masę rzeczy, które wkopałyby też nas. </div>
<div style="text-align: left;">
- Możemy starać się o kaucję - powiedział Liam, drapiąc się po głowie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nic innego raczej jej nie uratuje - odparła Zoe, opierając głowę o Nialla. </div>
<div style="text-align: left;">
- Powinniście zmienić auta, mogą dotrzeć do was i coś znaleźć, żeby was wsadzić - dodała Sarah, patrząc na mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tym zajmę się ja - zadeklarował Harry, biorąc swojego laptopa.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jadę na komisariat - odparłem, chwytając kurtkę w rękę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Czekaj, trzeba wyczyścić twoje dane i dać inny samochód. Nie możesz im się wstawić - zatrzymał mnie Louis.</div>
<div style="text-align: left;">
- Módlmy się, żeby zgodzili się na kaucję - wymamrotała Rachel, łapiąc się za głowę.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
*Lucy*</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Resztę dnia spędziłam na zwykłym leżeniu lub rozmawianiu z Hailey, dowiedziałam się, że pochodzi z Brighton, ale przeprowadziła się do Londynu na studia. Nie ukończyła ich, ale zamierza zrobić to, gdy wyjdzie. </div>
<div style="text-align: left;">
Czułam się tak okropnie, nie miałam na nic ochoty. Posiłki smakowały gorzej, niż w szpitalach. Każdy dzień wyglądał tak samo. Wstawanie, śniadanie, prysznic, leżenie bezczynnie, obiad, zajęcia, kolacja, prysznic, spanie. Spędziłam tu dokładnie 4 dni, nie miałam z nikim kontaktu. Nie można było mnie odwiedzać, więc przyjaciele nie przychodzili. Najbardziej brakowało mi Zayna, jego dotyku, pocałunków. Z każdą chwilą zmieniała się moja psychika, odechciewało mi się żyć, walczyć. Byłam w rozsypce, pewnego dnia nie mogłam wytrzymać i zdesperowana pożyczyłam żyletkę od jednej z więźniarek. Nie wiem, skąd ją miała, ale naprawdę trochę pomogła. Nikt tutaj nie patrzył na moje ręce, tylko pilnowali korytarzy. </div>
<div style="text-align: left;">
Dokładnie 4 dnia, gdy bezczynnie leżałam na swoich łóżku, do celi weszła strażniczka.</div>
<div style="text-align: left;">
- Collins, kaucja została wpłacona, wychodzisz - burknęła, przewracając oczami.</div>
<div style="text-align: left;">
Moje serce zabiło mocniej, a na twarzy pierwszy raz od pobytu tutaj, pojawił się uśmiech. Już myślałam, że o mnie zapomnieli. Nie mogłam uwierzyć w to, że nie spędzę tu ani chwilę dłużej.</div>
<div style="text-align: left;">
- Hailey! Wychodzę! - krzyknęłam, przytulając ją. - Gdy wyjdziesz, spotkamy się, obiecuję.</div>
<div style="text-align: left;">
- To świetnie, powodzenia Lucy - pożegnała się, a ja ruszyłam za strażniczką.</div>
<div style="text-align: left;">
Prowadziła mnie korytarzami do pokoju, gdzie była torba z rzeczami, w których tu przybyłam i z nowymi, przyniesionymi przez mojego wybawcę.</div>
<div style="text-align: left;">
Szybko nałożyłam bieliznę, zwykłe jeansy i gruby, czarny sweter. Na nogi wciągnęłam converse, biorąc swoje rzeczy. Chwilę później policjantka przepuściła mnie przez wielkie drzwi, żegnając raz na zawsze. Tam zobaczyłam Zayna, opierającego się o samochód. Niemal natychmiast rzuciłam się w jego ramiona.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nigdy więcej tam nie wrócisz, obiecuję - szepnął, ściskając mnie cholernie mocno.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak bardzo tęskniłam - szepnęłam, ujmując jego twarz dłońmi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ja też - mruknął, składając namiętny pocałunek na moich ustach.</div>
<div style="text-align: left;">
Wsiedliśmy do auta, które pierwszy raz widziałam na oczy, po czym Malik ruszył w stronę naszego domu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Myślałem nad zmianą szkoły - rzucił podczas drogi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, chcę skończyć ją i zapomnieć, nie będę uciekać, jak tchórz - zaprotestowałam niemal od razu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ale wiesz, że po więzieniu nie dadzą ci życia - przypomniał, spoglądając na mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mam to gdzieś, nauczyłeś mnie, żebym walczyła do końca, więc będę - mruknęłam, opierając głowę o szybę.</div>
<div style="text-align: left;">
Resztę drogi spędziliśmy w zupełnej ciszy, a pierwsze, co zrobiłam, wchodząc do domu to długa kąpiel. Napuściłam wody do wanny, rozebrałam się i usiadłam wygodnie. Odpaliłam też kilka świeczek, żeby zrobić nastrój. Brakowało mi tego cholernie mocno. </div>
<div style="text-align: left;">
Nagle do środka wszedł Zayn, ściągnął skarpetki, po czym zaczął rozpinać spodnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Stęskniłem się za twoim ciałem, kochanie - mruknął, ściągając z siebie ubrania w szybkim tempie.<br />
<i>Kochanie.</i><br />
Przygryzłam wargę, widząc go w samych bokserkach, które po chwili zdjął, ukazując mi swoją dużą, nabrzmiałą męskość. Momentalnie zrobiło mi się gorąco, czułam podniecenie. Zayn wszedł do wanny, a ja zaatakowałam go pocałunkami. On ścisnął moje pośladki, kładąc się na oparciu. Ja trzymałam się na rękach, które umieściłam na klatce piersiowej chłopaka. Zaczął ssać skórę mojej szyi, gdy czułam, jak jego przyjaciel ociera się o moje uda. Jęknęłam cicho, a Mulat bawił się moim biustem. Ściskał piersi, całując obie. Drżałam, pragnąc dotyku Malika. </div>
<div style="text-align: left;">
- Pozwól mi sprawić, że poczujesz się kurewsko dobrze - wysyczał, zbliżając rękę do mojego wejścia.<br />
Przytaknęłam, opierając dłonie na jego ramionach. Chwilę później poczułam, jak wsadza we mnie dwa palce. Krzyknęłam, zaciskając dłonie. To było zajebiście przyjemne. Drażnił moje ścianki, gdy jęczałam z podniecenia. Woda uderzała o moje uda, ponieważ wierciłam się. Zayn dokładnie zataczał koła, pchał coraz mocniej. <i>Kurwa.</i><br />
<i>-</i> Dobrze? - spytał, dobijając palcami o mój punkt G.<br />
- Tak - wyrwałam, wbijając paznokcie w jego ramiona.<br />
- Dojdź dla mnie, skarbie - wysyczał, a ja w tym czasie szczytowałam, krzycząc imię mojego chłopaka.<br />
Opadłam na jego tors, a on objął moje nagie ciało długimi rękoma. Próbowałam unormować oddech, ale on nie dał za wygraną. Przystawił swoją męskość do mnie, po czym wszedł gwałtownie. Czułam kłucie w podbrzuszu, zaciskając się wokół niego.<br />
- Będę pieprzył się w każdym zakątku tego domu - wyjęczał, poruszając się powoli.<br />
- Zayn - szepnęłam, podnosząc się i opadając. - Nie brałam tabletek.<br />
Nie przestał, a wręcz przyśpieszył. Doprowadzał mnie do szału, nie mogłam oprzeć się przyjemności. Uwielbiałam sposób, w jaki mnie posuwał.<br />
Ściskał moje pośladki, od czasu do czasu klepiąc mnie po nich. Czułam lekki ból, ale ignorowałam go.<br />
Doszłam, zaciskając się na nim. Dyszałam, gdy on dokończył robotę sam i górował chwilę później. Położyłam się na Zaynie, nasze plecy się stykały, a brunet objął mnie rękoma.<br />
- Lubię być na górze - stwierdziłam, polewając się wodą.<br />
- Ale nie będziesz - zaśmiał się, całując mnie w policzek.<br />
- Zayn - zaczęłam niepewnie.<br />
- Tak?<br />
- Ile dziewczyn miałeś przede mną? - spytałam, przygryzając wargę. Bałam się odpowiedzi.<br />
- Tylko Perrie - odpowiedział, przełykając głośno ślinę.<br />
- A z iloma spałeś? - palnęłam, naprawdę tego żałując.<br />
- To nieważne - burknął, spinając się.<br />
- A kiedy...no wiesz...pierwszy raz?<br />
- Miałem 16 lat, jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć - żachnął. rysując kółka na moim brzuchu.<br />
- Ona coś dla ciebie znaczyła? - szepnęłam, denerwując się.<br />
- Nie - mruknął krótko, złączając nasze dłonie.<br />
- A ja znaczę?<br />
Nastała cisza, okropna cisza. Czułam coraz większe zażenowanie. Ten człowiek jest tak trudny do rozszyfrowania. Chyba nigdy go nie zrozumiem.<br />
<a href="http://38.media.tumblr.com/91cc4bb5e8f2686c8a2b840942891206/tumblr_inline_mxtnjmVYiL1ssoo9t.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://38.media.tumblr.com/91cc4bb5e8f2686c8a2b840942891206/tumblr_inline_mxtnjmVYiL1ssoo9t.gif" height="177" width="320" /></a>- Lucy, zakochałem się w tobie. W tym, że jesteś inna, niż wszystkie. Taka delikatna, nieśmiała. Uwielbiam twój uśmiech i to spojrzenie, gdy powiem, jak bardzo cię kocham. Twoje oczy tak błyszczą wtedy. To, jak mnie przytulasz, bo jesteś, jak taki mały miś. I jak się denerwujesz, gdy tłumaczę ci matematykę, ale dalej nie rozumiesz. I rani mnie to, gdy ciągle nie jesteś pewna, czy jesteś dla mnie ważna, bo jesteś najważniejsza - mówił, a ja rozpływałam się pod jego słowami.<br />
Odwróciłam się, złączając nasze usta w romantycznym pocałunku.<br />
Wyszliśmy chwilę później, a ja ciągle myślałam o jego słowach. Jak udało mi się rozkochać kogoś, dla kogo związki były niemożliwe?<br />
Rozczesałam mokre włosy, umyłam zęby i ubrałam się w parę ciepłych dresów. Gdy zeszłam na dół, Zayn siedział przed telewizorem z tostami oraz herbatą. W kominku było rozpalone, a ja wtuliłam się w swojego chłopaka, przykrywając nas kocem. Zayn podał mi tosta, a ja rozkoszowałam się smakiem prawdziwego jedzenia. Było tak idealnie.<br />
Następnego dnia wróciłam do szkoły, było koszmarnie. Wszyscy wytykali mnie palcami, pytali, co się stało. Rozmawiałam z dyrektorem, ale to i tak nie było dla mnie czymś strasznym. Melissa i Chris nadmiernie przeżywali, lecz starałam się to ignorować. Lekcje mijały normalnie, a po nich pojechałam na zajęcia taneczne. Przeprosiłam za nieobecność, ucząc się układu, jak najlepiej. W lutym mamy występ w jednym z londyńskich klubów.<br />
<br />
Następnego dnia po szkole, Zayn zabrał mnie na pierwszą lekcję prawa jazdy. Mimo, iż znałam wszystko dokładnie, to jednak, aby jeździć legalnie muszę uczęszczać na zajęcia. Dziś miałam też iść na siłownię, ale Zayn dzwonił, że musimy coś załatwić w mieście.<br />
Po wyjściu z budynku, gdzie odbywają się szkolenia, zobaczyłam swojego chłopaka w Range Roverze.<br />
Wsiadłam do środka, witając go całusem.<br />
- Gdzie jedziemy? - spytałam, przeglądając się w lusterku.<br />
- Zabieram cię na prawdziwą randkę - posłał mi zadowolony uśmiech, a ja poczułam dziwne ciepło w sobie.<br />
Nie odpowiedziałam nic, było mi tak cholernie miło. Nie wierzyłam, że to się dzieje. To chyba pierwsza taka oficjalna randka, na którą zabiera mnie Zayn. Naprawdę cieszyłam się, że spędzimy czas razem, gdzieś w mieście, wyrwani od wszystkiego. A nie ciągle w domu, ja w szkole, a on nie wiadomo gdzie.<br />
Całe szczęście, że ubrałam się dziś nawet ładnie. <a href="http://ak2.polyvoreimg.com/cgi/img-set/cid/51531232/id/U1CMaswPRxqCW2EYUFpY4Q/size/y.jpg" target="_blank">Turkusowe rurki, biała bluzka w koronkę, czarne botki na szpilce oraz skórzana kurtka </a> prezentowały się dobrze. Zatrzymaliśmy się przy lodowisku. I wtedy dziękowałam Bogu, że zabierali nas tutaj każdej zimy. Dzięki temu umiem jeździć i nie zrobię z siebie sieroty przy Zaynie. Lodowisko nie było kryte, ale urokliwe. Wokół na drzewach zawieszono lampki i inne ozdoby, leciała muzyka.<br />
Wysiedliśmy z auta, podchodząc do wypożyczalni łyżew. Kupiliśmy też bilety, gdy oboje byliśmy gotowi, przyszedł czas wejść na lód.<br />
Na początku się trochę bałam, ale Malik dodał mi otuchy. Jechaliśmy, trzymając się za ręce.<br />
- Cieszę się, że tu jesteśmy - odparłam, spoglądając na niego.<br />
- Chcę, żebyś miała trochę więcej czasu dla mnie i odpoczęła od tego gówna - powiedział, ściskając mocniej moją dłoń.<br />
- Niedawno dopiero wróciliśmy z Bali, a ja nie mam sił. Szkoła mnie przewyższa, potem ta akcja z kasynem i zabójstwami, areszt. Ja nie jestem taka, jak ty. Nie umiem od tak zapomnieć - tłumaczyłam nieco ciszej.<br />
- Muszę cię zmartwić, bo tak będzie często, ale damy radę, razem - mówił, po czym dał mi szybkiego buziaka w wierz dłoni.<br />
Do końca jazdy myślałam tylko o jego słowach, zrozumiałam, że patrzy na mnie z przyszłością, chce dbać o ten związek. To było naprawdę nie do wiary, ja potrafiłam zmienić go z chamskiego indywidualisty na kochanego chłopaka. Byłam z siebie wręcz dumna.<br />
Po dosyć długiej jeździe, byliśmy zmęczeni, dlatego opuściliśmy lodowisko w kilka minut. Jednak Zayn zamiast do domu, skręcił w zupełnie inną ulicę. Nie pytałam o nic, czekałam, aż dojedziemy, jak się potem okazało pod jedną z najsmaczniejszych restauracji, w jakich jadłam. Była w wysokim apartamentowcu, mieliśmy stolik przy oknie, z którego widać było niemal cały Londyn. Tak idealnie wyglądał oświetlony milionami lampek, światłami samochodów i wszelakich budynków.<br />
Zamówiłam makaron z kurczakiem, a Zayn stek panierowany z ziemniakami. Czekając na zamówienia, piłam cieplutką herbatę.<br />
- Moi rodzice chcą jutro przyjechać, od piątku do niedzieli. Nie masz nic przeciwko? - odparł, patrząc na mnie.<br />
- Nie, to świetnie. Tylko trzeba wszystko przygotować, posprzątać i ugotować jakiś obiad, matko ja się z tym nie wyrobię - zaczęłam panikować.<br />
- Spokojnie, Mildreth właśnie teraz sprząta. A obiad zrobimy razem, jak wrócisz ze szkoły - próbował mi pomóc, ale ja i tak wariowałam.<br />
Wszystko musiało być idealnie, przecież nie przyjmiemy Trish w bałaganie. Muszę wypaść przed nią, jak najlepiej. Co jeśli nie spodoba jej się to, jaka jestem, jak żyjemy. A co najgorsze, że Zayn mnie utrzymuje. Bałam się cholernie.<br />
- Lucy, będzie dobrze. Poznałaś już ich - mówił z pociesznym uśmiechem.<br />
- Tak, ale teraz będą w naszym domu, a to coś innego - mruknęłam, przygryzając wargę.<br />
- Po pierwsze, to zostaw tę wargę - rzekł, spinając się lekko, a ja zachichotałam pod nosem. - A po drugie to też się boję, ale trzeba myśleć pozytywnie.<br />
- Tak? A czego ty się boisz? - prychnęłam, zakładając ręce pod biustem.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiy0II20eWwcttmUCILqFzvNySk29JioSriHuC3oZOurtAO_rEgBcTm7FxVaSOs9oj_PRCWZeusO0i1V81ZS7w2RDyv_jIHXWV6not0cVAEOYPlD449CEGL2uiywST6zWoKNlkAVtnKxc4/s1600/tumblr_mns864BVaW1s2ntdvo1_500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiy0II20eWwcttmUCILqFzvNySk29JioSriHuC3oZOurtAO_rEgBcTm7FxVaSOs9oj_PRCWZeusO0i1V81ZS7w2RDyv_jIHXWV6not0cVAEOYPlD449CEGL2uiywST6zWoKNlkAVtnKxc4/s320/tumblr_mns864BVaW1s2ntdvo1_500.jpg" width="246" /></a>- Tego, że mimo ich zakazów wyjechałem tutaj, twierdząc, że poradzę sobie sam, w co oni kompletnie nie wierzyli. Teraz przyjadą zobaczyć, co stworzyłem przez te lata bez nich. Boję się, że to nie będzie to czego chcieli i po prostu zgnoją mnie, a potem wyjadą - wygarnął, a mi zrobiło się cholernie głupio. - No i jak ukryję to, że zabijam ludzi i jeżdżę w nielegalnych wyścigach, mając dom warty więcej, niż 10 razy ich?<br />
- Przepraszam - mruknęłam, a w tym momencie kelner przyniósł nasze zamówienia.<br />
Zajadaliśmy się przysznościami, rozmawiając na miliony tematów. Było naprawdę pięknie. Chciałam więcej takich wieczorów.<br />
Spędziłam z Zaynem dużo czasu, nie myśląc o problemach, których się narobiło, aż nadmiar.<br />
Do domu wróciliśmy przed 9 pm, byłam wyczerpana, a czekały mnie jeszcze zadania domowe. Zrobiłam je niechętnie i oczywiście z internetu, przepisałam wszystko, po czym napiłam się soku i wbiegłam na górę. Wszystko faktycznie było posprzątane idealnie, w pokojach gościnnych leżała czysta pościel. Byłam wdzięczna Mildreth, ale czułam się dziwnie. To raczej ja powinnam przygotować dom na przyjazd rodziców Zayna, lecz po prostu nie miałam sił oraz czasu.<br />
Po długim prysznicu, położyłam się do łóżka obok wykąpanego, pachnącego Malika. Jego włosy tak uroczo opadały na jego czoło, ponieważ na noc oczywiście nie używał żelu. Zaczęłam bawić się kilkoma kosmykami, gdy chłopak złapał mnie za talię, przyciągając do siebie.<br />
- Co ty robisz? - mruknął ospale, nie otwierając nawet oczu.<br />
- Bawię się, to urocze - zachichotałam, nakręcając krótkie włosy Zayna na swój palec.<br />
- Nope, to niemęskie. Zostaw - powiedział, chwytając mój nadgarstek.<br />
Moją dłoń położył na swoim torsie, chcąc bym wreszcie spała, ale ja nie miałam już ochoty. Zaczęłam skubać paznokciami gumkę od bokserek Malika, przygryzając lekko wargę.<br />
- Lucy... - burknął, ale to nie powstrzymało mnie.<br />
Wsadziłam rękę pod majtki Mulata, który natychmiast rozbudził się, sycząc.<br />
- Boże, czekałem na ten dzień - wyjęczał, gdy chwyciłam jego męskość.<br />
Poruszałam dłonią w górę i w dół, a Zayn zaciskał oczy i jęczał moje imię. Nigdy w życiu tego nie robiłam, ale chciałam spróbować. Postarał się dzisiaj, więc mu się odwdzięczę.<br />
Pompowałam przyjaciela bruneta, robiąc mu tym niesamowitą przyjemność. Nagle Zayn pociągnął moją drugą rękę, abym złapała nią jądro. Zaczęłam ściskać je, ale również przyśpieszyłam tempo. Byłam cholernie zdenerwowana, że zrobię coś źle. Skrępowałam się, widząc zaciśnięte usta i zamknięte oczy Malika. Jęczał, ciężko oddychając.<br />
- To zajebiście dobre - wysapał, a ja jeździłam dodatkowo kciukiem po jego główce.<br />
Chwilę później doszedł, krzycząc moje imię. Byłam z siebie dumna, zabrałam rękę, pozostawiając go samego. Umyłam dłoń mydłem, po czym popatrzyłam na siebie w lustrze. Potrzebowałam jakiejś zmiany, czegoś nowego. Może tatuaż? O tak, to dobra opcja.<br />
Położyłam się z powrotem do łóżka, a Zayn wymienił się ze mną. Nie miałam sił czekać na niego, więc po prostu zasnęłam, ale czułam, jak przyszedł, wtulając się we mnie.<br />
<br />
___________________________________________________________<br />
No i witam wszystkich z nowym rozdziałem :) To było wiadome, że on ja wyciągnie, jednak sprawa z więzieniem jeszcze się nie zakończyła. Zobaczycie później. Mam nadzieję, że się podobało :)<br />
<br />
<b>Proszę was komentujcie, to dla mnie naprawdę dużo znaczy, a nie chcę wracać do limitów. Kocham mocno ♥</b><br />
<b><br /></b>
<b>PS Zapraszam na moje nowe ff na wattpad - <a href="https://www.wattpad.com/story/58849965-new-year%27s-kiss" target="_blank">KLIK</a></b></div>
Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-27352905068157489422016-01-09T18:06:00.000-08:002016-01-09T18:06:30.497-08:00~.50.~Po feralnej nocy zabójstw nie mogłam dojść do siebie. Chłopcy sprzątnęli wszystko, zadbali, aby nikt się nie dowiedział o całym zajściu. Ja natomiast czułam się okropnie, nie chciałam na to patrzeć. Poprosiłam Louisa, aby zawiózł mnie do Melissy. Nie obchodziło mnie zdanie Zayna, brzydziłam się go. Nie umiałam na patrzeć na własnego chłopaka.<br />
Louis próbował ze mną rozmawiać, ale chciałam Mel. Dziewczyny. Podwiózł mnie tam po prostu i pożyczył dobrej nocy.<br />
Zalana łzami, zapukałam do drzwi Melissy. Modliłam się, aby to ona otworzyła drzwi, a nie jej rodzice. I tak się stało, blondynka stała w piżamie z zaspaną i zdezorientowaną miną.<br />
- Lucy? Co się stało? Wejdź - wymamrotała, ciągnąc mnie za rękę do środka.<br />
Nie potrafiłam się odezwać, miałam gulę w gardle. Przyjaciółka zapaliła światło w kuchni, zamierając na mój widok.<br />
- Lucy, co ty do cholery zrobiłaś? - wymamrotała przestraszona, a ja spojrzałam w lustro.<br />
Moje włosy były potargane, oczy czerwone od płaczu, ubranie brudne. A co najgorsze bluza była lekko poplamiona krwią.<br />
- Czekaj, nie możesz w tym zostać. Chodź na górę - odparła, wchodząc po schodach.<br />
Weszłyśmy do jej barwnego <a href="http://41.media.tumblr.com/tumblr_m6faeq5psr1r4v5wno1_1280.jpg" target="_blank">pokoju</a>, Melissa wyjęła z szafy czystą piżamę oraz bluzę, podając mi je.<br />
- Umyj się i ubierz to, będę czekać na ciebie tutaj - szepnęła, a ja udałam się do jej łazienki.<br />
Zdjęłam z siebie ubrania, kładąc je na koszu do prania. Weszłam pod prysznic, gdzie zmyłam z siebie brud. Poczułam się trochę lepiej, spłynęły ze mnie ciężarki. To, co męczyło cały czas.<br />
Otarłam ciało ręcznikiem, ubierając rzeczy, które dała mi przyjaciółka. Wróciłam do niej, siedziała na łóżku z dwoma kubkami z herbatą, co było dobre, ponieważ zamarzałam z zimna.<br />
<a href="http://31.media.tumblr.com/809f19038396f984e2f94beafc7044dd/tumblr_mgqe8ipBCr1r59rfoo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://31.media.tumblr.com/809f19038396f984e2f94beafc7044dd/tumblr_mgqe8ipBCr1r59rfoo1_500.gif" height="179" width="320" /></a>Usiadłam obok niej, przykrywając się kołdrą.<br />
Opowiedziałam przyjaciółce o wszystkim. O kasynie, zabójstwach, gonitwie przez miasto. Płakałam w jej ramię, ale nic nie mówiła. Tylko słuchała.<br />
- Kochanie, nie płacz - szepnęła przytulając mnie. - Wiem, że jest ciężko to znieść. Jednak to byli źli ludzie, którzy zabiliby ciebie.<br />
- Po prostu ciężko mi jest zapomnieć - szepnęłam, biorąc łyk herbaty.<br />
- Rozumiem, ale z czasem to zniknie. Jesteś szoku, ale nie odtrącaj Zayna. Wiedziałaś, że taki jest i związałaś się z nim. Nie zachowuj się tak, bo to nie fair w stosunku do niego. Przestraszyłaś się, gdy zabił człowieka, ale musisz przypomnieć sobie, że nigdy nie skrzywdziłby ciebie - tłumaczyła powoli z lekkim uśmiechem.<br />
Wypuściłam powietrze ze świstem, kładąc się wygodnie. Szepnęłam "dobranoc", otulając się kołdrą.<br />
<br />
Obudziła mnie Melissa, wstała z łóżka, a ja spojrzałam na budzik. Była 5:45 am, wygramoliłam się, ziewając.<br />
- Ubiorę się, zjemy śniadanie i pojedziemy do ciebie po rzeczy - oznajmiła, wybierając ubrania z szafy.<br />
Weszłam razem z nią do łazienki, umyłam zęby szczoteczką przyjaciółki, bo mi pozwoliła. Następnie założyłam spodnie z wczoraj, zostając w tshircie i bluzie Melissy.<br />
- Gdzie twoi rodzice? - spytałam, gdy schodziłyśmy na dół.<br />
- Wstają o 7 am, więc jeszcze śpią - szepnęła, nastawiając wodę na herbatę.<br />
Zaczęłyśmy robić razem śniadanie w postaci tostów. Czułam się trochę niekomfortowo, ale nie narzekałam. Po posiłku Melissa spakowała torbę, po czym razem wyszłyśmy z domu. Nałożyłam okulary przeciwsłoneczne oraz kaptur na głowę. Wyglądałam okropnie przy idealnie ubranej, pomalowanej Mel. Nie miałam przy sobie niczego, nawet telefonu. W autobusie usiadłyśmy na końcu, rozmawiałyśmy o szkole. Melissa była podekscytowana nadchodzącym balem. Ja również, ale nie miałam partnera, ani sukienki. Nie czekałam tak na ten dzień.<br />
Gdy w końcu stały się przed bramą do mojego osiedla, zaczęłam czuć stres i skrępowanie. Było przed 7 am, Zayn prawdopodobnie spał, a ja będę musiała się z nim spotkać. Nie jestem gotowa na rozmowę.<br />
Otworzyłam drzwi od domu, zrzucając buty ze stóp. Światła były pogaszone, rolety zasunięte. Zaprowadziłam Melissę do kuchni, gdzie wzięła sobie serek.<br />
- Ubierz się, a ja poczekam tu - szepnęła, uśmiechając się.<br />
Przytaknęłam, wchodząc po cichutku na górę. Otworzyłam drzwi o sypialni, był tam. Spał zaplątany w kołdrę, jego usta były lekko rozchylone. Wyglądał tak niewinnie.<br />
Weszłam do jego garderoby, szukając swoich ubrań. <a href="https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/08/d6/ef/08d6efe0d54965a7adadc1843b2c0f76.jpg" target="_blank">Chwyciłam zwykłe jeansy, biało czarną bluzkę z krótkim rękawem i gruby granatowy sweter z białymi akcentami.</a> Przeszłam do łazienki, ale niestety Zayn zaczął się ruszać. Szybko zamknęłam się w pomieszczeniu, mając nadzieję, że się nie obudzi.<br />
Szybko przebrałam się, wrzucając stare ubrania do kosza na pranie. Umyłam dokładnie zęby, a włosy splotłam w luźnego warkocza. Zrobiłam delikatny makijaż. Nie czułam się najlepiej, ale i tak musiałam iść do szkoły. Wychodząc z łazienki, zobaczyłam stojącego przede mną Zayna. Zamarłam, nie wiedząc, co robić.<br />
- Lucy, porozmawiajmy - szepnął, zjeżdżając dłonią od mojego ramienia do nadgarstka.<br />
<div>
Nie wyrwałam się, jedynie drżałam wewnątrz. Przytaknąłem, gdy patrzył mi w oczy. </div>
<div>
- Nie chcę, żebyś się mnie bała...</div>
<div>
- Ja się po prostu przestraszyłam, zabiłeś tego człowieka z taką łatwością... - urwałam nagle, czując przypływ łez. - Boję się, że możesz skrzywdzić mnie. </div>
<div>
- Lucy, jesteś wszystkim, co mam. Nigdy bym cię nie skrzywdził - odparł, patrząc w moje oczy. </div>
<div>
Nie odpowiedziałam, po prosty wtuliłam się w niego. Objął mnie długimi rękoma, opierając brodę o wierzch mojej głowy. </div>
<div>
- Zawiozę cię do szkoły, jak się ubiorę. Leć na dół - mruknął, całując mnie w czoło. </div>
<div>
Zeszłam na dół, spakowałam książki do torebki i ruszyłam do kuchni, aby posiedzieć z Melissą. Opowiedziałam jej, co zaszło na górze. Ona natomiast zaczęła opowiadać o Danielu. </div>
<div>
- Wiesz, że ciężki jest związek na odległość, ale próbujemy. Ten prezent to nasze zdjęcie z wakacji w ramce, słodycze, przytulanka i bilet do Stanów - oznajmiła, przegryzając wargę. </div>
<div>
- Kupił ci bilet? - niemal krzyknęłam ze zdumienia. </div>
<div>
- Tak, w jedna stronę w ferie. Wiedział, że nic nie robię, więc kupił go. Chcę jechać, ale rodzice nie puszczą mnie samej. </div>
<div>
- Weź Chrisa - zaproponowałam, pijąc wodę z butelki. </div>
<div>
- On nie ma pieniędzy, a nie chce, żebym za niego płaciła. Mama się zastanawia, ale nie wie, czy dostanie urlop w tym terminie - powiedziała, gdy Zayn wszedł do pokoju.</div>
<div>
Miał na sobie zwykle jeansy, biały tshirt oraz bordową bluzę. </div>
<div>
- Cześć, Malik - przywitała się Melissa. </div>
<div>
- Hej, jedziemy? - odparł, po czym razem ruszyliśmy do przedpokoju. </div>
<div>
Założyłam kozaki, kurtkę oraz szalik. Natomiast Zayn nałożył mi czapkę na głowę, całując mój nos. Zachichotałam, przytulając go. </div>
<div>
Weszliśmy do garażu, a mój chłopak otworzył bramę. </div>
<div>
- A nie możemy jechać tym? - uśmiechnęła się blondynka, pokazując palcem na Lamborghini do wyścigów. </div>
<div>
- Nie, chyba, że chcesz, żeby mnie zamknęli - mruknął, gdy wskakiwałam do Range Rovera. </div>
<div>
Przez drogę Mel kłóciła się z Zaynem, że mając kanadyjskie prawojazdy może jeździć w Anglii. Oczywiście Malik miał rację, iż nie może, ale ona ciągle mówiła swoje. </div>
<div>
Gdy zatrzymaliśmy się przed szkołą, naprawdę nie chciałam tam iść, ale cóż. Zayn obrócił głowę, złączając nasze usta w namiętnym pocałunku. Wplotłam jedną dłoń w jego włosy, a on położył rękę na moim udzie. Zaczął jechać nią coraz wyżej, jęknęłam w usta chłopaka, gdy złapał za moje krocze. </div>
<div>
- Ugh, Chris ma rację. Wy naprawdę moglibyście grać w porno - usłyszałam obrzydzony głos Melissy. </div>
<div>
Zaśmialiśmy się, a ja opuściłam samochód. Szłyśmy razem z Mel do szkoły, gdy Malik odjechał.<br />
- Tak bardzo chciałabym móc całować, przytulać Daniela. Być jak wy - wyszeptała smutno, gdy weszłyśmy do środka.<br />
- Leć do niego, kiedy tylko możesz - mruknęłam, uśmiechając się do niej.<br />
<br />
W szkole nie było nic nowego, nudne lekcje i zwykłe przerwy. Jak zwykle chodziłam tylko w towarzystwie dwójki przyjaciół. minęłam raz Briana, ale odwrócił wzrok. Było mi głupio, lecz wciąż pamiętałam to, jak przez kilka lat szydził ze mnie. Wyśmiewał za to, że nie mam rodziców, jestem gruba i brzydka. Przez to czułam się okropnie, miałam obsesje na punkcie wagi. Chciałam schudnąć, co prawie wpędziło mnie w anoreksję w wieku 14 lat. Jednak dom dziecka został powiadomiony o mojej niedowadze i zmuszali mnie do jedzenia. Całe szczęście ran na rękach oraz nogach nie widzieli. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Resztę dnia spędziłam w domu, ucząc się na sprawdzian. Wieczorem oglądałam film z Zaynem, wpadli też Harry z Sarah. </div>
<div>
Chłopaki szukali jakiegoś wyjazdu na ferie. Tym razem woleli góry, narty. Ja się nie odzywałam, bo głupio było mi się przyznać, że nigdy nawet nie przymierzyłam nart czy snowboardu. Było mi wstyd. Po umyciu się<span style="font-family: 'Helvetica Neue Light', HelveticaNeue-Light, helvetica, arial, sans-serif;">, postanowiłam wejść na wagę. </span></div>
<div>
<span style="font-family: 'Helvetica Neue Light', HelveticaNeue-Light, helvetica, arial, sans-serif;">Ważyłam cholerne 50 kg. To było stanowczo za dużo, przez cały okres swiąteczny nie chodziłam na siłownię i przybyło mi tłuszczu. Jutro bez ociągań pójdę z Zayn'em. On ma takie idealne ciało, a ja jestem, jak wieloryb. </span></div>
<div>
<span style="font-family: 'Helvetica Neue Light', HelveticaNeue-Light, helvetica, arial, sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">Kolejny ranek był ciężki, naprawdę nie miałam sił wstać z łóżka. Zmotywował mnie jedynie Malik, który zaczął składać pocałunki na moich udach. Najgorsze było to, że robił to na bliznach. </span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">Wstałam momentalnie, wzięłam ubrania z garderoby i pognałam do łazienki. Wyszorowałam zęby, włosy rozczesałam, spinając przede kosmyki do tyłu. <a href="https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/ce/95/30/ce9530fef6a1aac1069be053021d3d4e.jpg" target="_blank">Nałożyłam bieliznę, rajstopy i brązowa spódniczkę</a>, po czym do środka wszedł ubrany już Zayn. </span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">- Uwielbiam twoje piersi - mruknął, skanując moją klatkę piersiową. </span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">- Do prawdy? - szepnęłam, zarzucając ręce na jego szyję. </span></div>
<div>
<a href="http://www.snugglyoranges.com/wp-content/uploads/2015/04/tumblr_n8f8c4VtWI1qkfq2ko2_r1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://www.snugglyoranges.com/wp-content/uploads/2015/04/tumblr_n8f8c4VtWI1qkfq2ko2_r1_500.gif" height="179" width="320" /></a><span style="font-family: inherit;">Złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku, gdy ścisnął za moje pośladki. Zachichotałam, a on podniósł mnie, sadzając na blacie. Wplotłam dłonie we włosy chłopaka, tocząc bitwę naszych języków. Czułam podniecenie w podbrzuszu, byłam rozpalona. Palce Zayna wślizgnęły się pod moją spódnicę, pieszcząc delikatnie skórę. To było takie gorące, miałam ochotę nigdy nie przestawać, ale SMS oderwał nas od przyjemności. Zeszłam z blatu, sięgając po bluzkę w czaszki. Narzuciłam ją na siebie, odczytując wiadomość od brata. Odpisałam mu pokrótce, co mnie słychać, po czym nałożyłam biżuterię. Wykonałam makijaż, spryskując ciało perfumami. </span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">W drodze pisałam z siostrą o jej nadchodzącym ślubie, jutro idzie wybierać lokal. Byłam zła, że nie mogłam jej w tym pomóc. Jednak obiecała, że zadzwoni do mnie na skype przy wyborze sukni. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Zatrzymując się pod szkołą, ucałowałam Malika. Wysiadłam z auta, udałam się w kierunku wejścia. Wtedy zaczepiła mnie szkolna piękność - Adrienne.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Cześć, Lucy - odparła z nadmiarem sztuczności w głosie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Hej - mruknęłam, nie zatrzymując się.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Urządzam imprezę w piątek, może chciałabyś przyjść? - spytała, a mnie zatkało.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Ja? </span><br />
<span style="font-family: inherit;">- No tak, ty. Daj mi swój numer to wyślę ci adres - powiedziała, a ja podałam jej telefon. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Na którą? </span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Na 8 pm, wpadnij, będzie fajnie - odpowiedziała na odchodne.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Byłam w szoku, osoba, która kiedyś mnie nienawidziła, teraz chce, żebym przyszła na jej imprezę. Pewnie krył się za tym, jakiś haczyk. Tylko ciekawe, jaki. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Po drugiej lekcji podeszłam do swojej szafki, aby wyjąć podręczniki do historii, gdy spotkałam Chrisa.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Witaj, laleczko - odparł, dając mi buziaka w policzek. - Jakieś nowe wieści?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Adrienne zaprosiła mnie na imprezę - oznajmiłam, opierając się o szafki.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Że co? - usłyszałam głos Mel za sobą.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Pójdziesz? - spytał Chris, patrząc na mnie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Sama nie wiem - mruknęłam, słysząc, że w szkole zrobiło się zamieszanie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Ludzie zebrali się na chwilę, ale nagle rozstąpili, przepuszczając dyrektora i dwóch policjantów. Szli w naszym kierunku, spięłam się.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Oho, ktoś znowu sprzedaje dragi - zaśmiał się mój przyjaciel, a ja przełknęłam nerwowo ślinę.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Jednak ja wiedziałam już, że to nie chodzi o narkotyki. Moje serce biło, jak oszalałe. Głowa bolała, jakby miała wybuchnąć.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Lucy Collins? Jesteś aresztowana za nielegalny wyścig w środku miasta bez prawa jazdy - odparł jeden komisarz, podchodząc do mnie. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Złapali mnie za ręce, skuwając kajdankami. Myślałam, że oszaleje. Mój mózg zaczął wariować, a w oczach pojawiły się łzy. To nie mogła być prawda, oni właśnie mnie aresztowali. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Dzwoń do Zayna - krzyknęłam przez płacz.</span><br />
Próbowałam się odwrócić do sparaliżowanych przyjaciół, ale policjanci ciągnęli mnie do przodu.<br />
- Dzwońcie do niego - wrzasnęłam, zanosząc się płaczem.<br />
Nie mogłam uwierzyć, w tym momencie zawalił się cały mój świat. Szłam szkolnym korytarzem, zakuta w kajdanki. Wszyscy patrzyli na mnie, tylko na mnie. Wpadłam w najgorsze gówno. Zgniję w więzieniu, ale jedyne, co muszę zrobić to uchronić Zayna. Gdy jesteś właśnie w takiej sytuacji, jak ja zaczynasz myśleć o rzeczach, które wcześniej nie były istotne. Co zrobią bliscy? Co stanie się, gdy wyjdę? Czy się zmienię? Czy Zayn dalej będzie mnie kochał?<br />
Wsiadłam do radiowozu, chowając głowę. Uczniowie zebrali się przy aucie, jednak nauczyciele odganiali ich na lekcje. Czułam się, jak potwór. Miałam ochotę zniknąć. Zapaść się pod ziemię.<br />
Nikt nie odzywał się przez całą drogę na komisariat. Patrzyłam przez okno, zapamiętując Londyn. </div>
<div>
<br />
Wchodząc do pomieszczenia, gdzie zrobili mi słynnego mugshot, miałam ochotę zwymiotować. Stanęłam na tej ściance z tabliczką z imieniem, było mi niedobrze. Policjanci śmiali się za szybą, a ja nie miałam odwagi spojrzeć w obiektyw. Usłyszałam warknięcie poruczniczki, niechętnie zerkając w aparat. Zrobiono mi zdjęcie, po czym wyszłam z tego okropnego pomieszczenia.<br />
- Przebierz się tutaj, rzeczy spakuj do torby obok - poleciła mi jedyna przyjaźnie wyglądająca strażniczka.<br />
Zdjęłam z siebie ubrania, zostając w bieliźnie. Nałożyłam okropny pomarańczowy strój, a swoje ubrania schowałam do torby tak, jak mi kazano. Strażniczka ponownie mu skuła, szłyśmy korytarzem pełnym cel. Kobiety patrzyły na mnie z pogardą. Nie obchodziło mnie, chciałam tylko wtulić się w Zayna i zasnąć, co było niemożliwe.<br />
- Twoja cela, Colinns - powiedziała, rozkuwając mnie i wpuszczając do okropnego pomieszczenia.<br />
Puste ściany, dwa łóżka, toaleta i umywalka oraz mały stoliczek. Na jednym z łóżek siedziała dziewczyna, miała związane włosy. Gdy weszłam do środka, spojrzała na mnie. Była ładna, ale wyraźnie zniszczona przez więzienie.<br />
- Nowa? - prychnęła, opierając się o ścianę. - Jestem Hailey, cześć.<br />
- Lucy - mruknęłam, stojąc w miejscu.<br />
- No siadaj obok - burknęła, a ja przycupnęłam. - Za co tu trafiłaś?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://files.shandymedia.com/images/body/hollyscoop/2pll-recap-pretty-little-liars2.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://files.shandymedia.com/images/body/hollyscoop/2pll-recap-pretty-little-liars2.gif" height="180" width="320" /></a></div>
- Nielegalny wyścig w mieście bez prawa jazdy - oznajmiłam, przełykając ślinę.<br />
- Ty? Wyglądasz raczej niewinnie - prychnęła, patrząc na mnie.<br />
- A ty dlaczego tu jesteś? - zmieniłam temat.<br />
- Narkotyki - burknęła obojętnie.<br />
- Ile masz lat? - spytałam, przygryzając wargę.<br />
- 19, jestem tu 11 miesiąc, w następnym wychodzę - powiedziała, bawiąc się palcami.<br />
- Ja 18, w marcu 19.<br />
Złapałam kontakt z Hailey, opowiedziałam jej trochę o wyścigach i Zaynie. Skryłam te nielegalną część. Dowiedziałam się natomiast, że ona w narkotyki wpadła, mając 17 lat. Uzależniła się, była na odwykach. Jednak wróciła do tego, ale zajęła się handlem. Złapali ją i trafiła tu.<br />
Gdy Hailey postanowiła się zdrzemnąć, ja po prostu zajęłam łóżko. Ułożyłam się, myśląc nad tym, co się stało. Było po prostu najgorzej. Zostałam skazana na 7 miesięcy. Spieprzyłam wszystko. Przez ten czas Zayn pewnie znajdzie kogoś lepszego ode mnie, Melissa i Chris wyjadą na studia. Wszyscy o mnie zapomną. Więzienie to najgorsze, co może być. Wciąż nie doszło do mnie do końca, że zabrano mi wolność. Czułam się okropnie, chciałam uciec, cofnąć czas. To nie było życie, jakiego chciałam.<br />
<br />
_____________________________________________________________________<br />
Witajcie, skarby :) Trochę się zadziało. Lucy w pace? O.o Jak myślicie wyciągną ją czy nie? Dużo akcji przed nami. Mam nadzieję, że wam się spodoba.<br />
Jest to pierwszy rozdział w nowym roku, więc życzę wam po prostu, aby był najlepszy.<br />
Komentujcie proszę was, bo nie wiem, czy wciąż tu jesteście ;c<br />
<br />
Ps Zapraszam na moje nowe ff na wattpad - <a href="https://www.wattpad.com/story/58849965" target="_blank">KLIK</a><br />
<br /></div>
Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-41406624511202896752015-12-20T12:50:00.001-08:002015-12-21T08:40:55.706-08:00~.49.~Od kiedy dowiedzieliśmy, że kilka wielkich organizacji chce mnie zabić, Zayn zaczął świrować. Chciał mnie chronić, ale chyba przesadzał. Postanowił, że codziennie będzie odprowadzał mnie pod drzwi szkoły i zabierał też stamtąd. Problem był taki, że nikt nie mógł pilnować mnie już w samym budynku, podczas lekcji. Wiedziałam już, że będę musiała nauczyć się samoobrony.<br>
Następnego dnia wstałam, jak zwykle o 6:30 am. Zayn wciąż spał, a ja powędrowałam do swojej części garderoby. Wybrałam czarne <a href="http://www.ubiore.pl/style/160996/" target="_blank">rurki, szary, ciepły sweter oraz bieliznę</a>. W łazience umyłam zęby, ubrałam się, załatwiłam potrzebę i zaczęłam wykonywać makijaż, gdy wszedł Zayn. Miał na sobie same bokserki, co spowodowało, że zgryźliwie wargę.<br>
<div>
Był taki seksowny, jego tatuaże idealnie dopasowały się do ciemniejszej karnacji chłopaka. Momentalnie w mojej głowie pojawiły się brudne myśli, skarciłam się za nie, podkreślając oczy cieniami.</div>
<div>
- Myślisz, że nie widzę, jak na mnie patrzysz? - usłyszałam szept przy swoim uchu. - Mam ochotę wziąć cię na tym blacie.</div>
<div>
- Zayn - jęknęłam, odkładając kosmetyki. </div>
<div>
Mężczyzna położył dłonie na moich biodrach, składając mokre pocałunki wzdłuż mojej szyi. </div>
<div>
Czułam się wspaniale, cały strach już dawno zniknął. </div>
<div>
- Jesteś taka piękna - wymruczał, łącząc namiętnie nasze usta. </div>
<div>
Nagle odsunął się z parszywym uśmieszkiem, mówiąc że czas do szkoły. Prychnęłam, przewracając oczami. Rozczesałam dokładnie włosy, nakręcając końce na lokówkę. Gdy byłam gotowa, udałam się na dół. Spakowałam torebkę, po czym weszłam do kuchni. Zobaczyłam kawę oraz jajecznicę na stole, które przygotował Malik. </div>
<div>
- Smacznego - mruknął, siadając obok mnie. </div>
<div>
Podziękowałam, zabierając się za śniadanie. Zayn zjadł jedynie kanapkę i napił się wody. Posprzątał po mnie, gdy zajęłam się ubieraniem wygodnych botek oraz ciepłej kurtki. Wzięłam z szafki w przedpokoju małą parasolkę, bo zanosiło się na deszcz. Zajęłam miejsce w Range Roverze, a Malik ruszył w kierunku mojej szkoły. </div>
<div>
- Rozmawiałem z Chrisem, masz się go trzymać cały czas. Większość przedmiotów macie razem, więc będzie cię chronił - oznajmił, a ja przewróciłam oczami, co go zdenerwowało. - Nie rób tak, kurwa. </div>
<div>
- Przesadzasz. </div>
<div>
- Wręcz przeciwnie - warknął, gasząc silnik na parkingu. </div>
<div>
Prychnęłam, wysiadając i ruszając w kierunku wejścia. Zayn oczywiście za mną, irytowało mnie to. </div>
<div>
- Trzymaj się Chrisa, miłego dnia - powiedział, całując mnie w policzek. </div>
<div>
- Pa. </div>
<div>
Za nim zdążyłam wejść, zobaczyłam przed sobą szkolnego króla - Briana. Kapitan drużyny, podrywacz. Nie lubił mnie, zawsze przezywał. Kiedyś się go bałam, teraz mniej. </div>
<div>
- Collins, co za alfonsa sobie przyprowadziłaś? Chciałaś być fajna i poprosiłaś kuzyna, żeby udawał twojego chłopaka? - szydził ze mnie, a jego głupi koledzy śmiali się, jak idioci. </div>
<div>
- To jest mój chłopak, a tobie nic do tego - warknęłam, otwierając drzwi. </div>
<div>
- Chyba musisz być dobra w łożku, bo urodą nie grzeszysz - rzekł, wybuchając śmiechem. </div>
<div>
- Jest zajebiście dobra i piękna, ale ty i tak pozostaniesz na etapie pieprzenia zdzirowatych nastolatek, które nie traktują cię poważnie - wtrącił Zayn, a ja zrobiłam się czerwona, jak burak. </div>
<div>
- Za kogo ty się masz, facet? - zapytał Brian z drwiącym wyrazem twarzy. </div>
<div>
- Za kogoś, kto obije Ci mordę - i w tym momencie uderzył go z całej siły w twarz, a ja pisnęłam. </div>
<div>
- Zayn - podeszłam do niego, próbując go uspokoić. </div>
<div>
- Nikt nie będzie cię obrażał - splunął, gdy Brian zbierał się z ziemi z zakrwawionym nosem. </div>
<div>
- Ale nie musiałeś go bić przy tych wszystkich ludziach - skarciłam go, widząc spojrzenia uczniów. </div>
<div>
Byłam wściekła, teraz Brian nie da mi spokoju. A wszyscy bedą gadać, nie mógł po prostu go olać? Oczywiście musiał użyć przemocy. Denerwowała mnie jego zła strona. Wiedziałam, że potrafi zabić człowieka, że wiele przestępstw w życiu popełnił. Pewnie codziennie, gdy jestem w szkole on robi coś złego. Ma te swoje kontakty, nie wtajemniczał mnie w to, ale znam Zayna i wiem, że cały czas w coś gra. </div>
<div>
Weszłam na teren szkoły i od razu zobaczyłam Chrisa z Melissą. Stali zszokowani. </div>
<div>
- Co on właśnie zrobił? - spytał retorycznie przyjaciel, stojąc w bezruchu jedynie z otwartą buzią. </div>
<div>
- Nie chcę o tym rozmawiać - burknęłam, idąc do sali od angielskiego.</div>
<div>
<br></div>
<div>
Cały dzień byli przy mnie przyjaciele, dałam im prezenty z Bali i Nowego Jorku, a Mel ten od Daniela, bardzo się cieszyli. Opowiadałam im cały pobyt w Stanach przez 4 przerwy. Na lekcji starałam się, jak najbardziej skupić. Jednak wciąż myślałam o Zaynie. </div>
<div>
Podczas przerwy obiadowej udaliśmy się do stołówki. Wzięliśmy swoje tacki z jedzeniem, siadając przy jednym ze stolików. </div>
<div>
Niestety, Chris i Mel zaczęli atakować mnie pytaniami o całe zajście przed szkołą. Wiedziałam, że kiedyś będę musiała, więc opowiedziałam im o co poszło. </div>
<div>
- Widziałaś potem Briana? - spytała Melissa, a polowałam głową na "nie". </div>
<div>
- Matko, nie chcę wiedzieć, jak zły jest - skwitował Chris, opadając luźno na krzesło. - Ale zaraz. </div>
<div>
Zobaczyłam w jego oku dziwny błysk, a nowa twarzy parszywy uśmiech. Już się bałam, co zaraz powie. </div>
<div>
- On powiedział, że jesteś zajebiście dobra - zaczął, a ja wiedziałam do czego zmierza. - Ale przecież wy nie pieprzyliście się. </div>
<div>
- Właściwie... - zaczęłam, przegryzając wargę. Byłam cała czerwona. - My to zrobiliśmy. </div>
<div>
- O kurwa mać! - wydarli się oboje, a oczy wszystkich były skupione na nas. </div>
<div>
Myślałam, że spale się ze wstydu. Natomiast Melissa i Chris byli zszkowani oraz podkscytowani. </div>
<div>
- I ty nam nic nie mówiłaś?! - blondynka zmroziła mnie wzrokiem. - Opowiadaj. </div>
<div>
- To było na Bali, w jego urodziny - mruknęłam, chowając twarz w dłoniach. </div>
<div>
- Matko, na pewno cię niezłe przepieprzył, już wyobrażam sobie jego wielk... - wtrącił Chris, a ja uderzyłam go w ramię, aby przestał. </div>
<div>
- To jakoś samo wyszło, wróciliśmy z kolacji i stało się - odparłam zawstydzona. </div>
<div>
- Melissa, nasza mała Lucy już nie jest taka grzeczna - stwierdził niby śmiertelnie poważnie. - Trzeba to uczcić! Idziemy dzisiaj do klubu. </div>
<div>
- Jestem za! - Mel przybiła mu piątkę. </div>
<div>
- Nienawidzę was - burknęłam, chciałam już włożyć do buzi pączka, ale przypomniałam sobie, że przytyłam. </div>
<div>
Dopiero wczoraj wróciliśmy, dlatego jeszcze na siłowni nie byłam, ale udam się tam, jak najszybciej. Przytyłam okropnie, a muszę mieć idealną wagę, aby dobrze wyglądać przy Zaynie. A co jak się roztyje i mnie zostawi?</div>
<div>
<br></div>
<div>
Po lekcjach wyszliśmy na zewnątrz, gdzie o dziwo nie czekał Zayn, a Harry z Sarah. Przywitałam się z nimi, żegnając Mel i Chrisa. Wsiedliśmy do samochodu, a Styles ruszył. </div>
<div>
- Mamy wiadomości - zaczęła ponuro Sarah, czyli to coś złego. - Dowiesz się wszystkiego w domu. </div>
<div>
- Dobrze. </div>
<div>
- Jezu, nie wytrzymam już. Zayn nam powiedział - pisnęła po chwili. </div>
<div>
- Co? </div>
<div>
- Jak to co? Uprawialiście seks! </div>
<div>
Moje policzki momentalnie zrobiły się szkarłatne ze wstydu. Zaraz się zacznie. </div>
<div>
- Jestem taka dumna, w końcu nie jesteś cnotką. </div>
<div>
Dojechaliśmy w 20 minut, Sarah starała się dawać mi "rady", ale nie słuchałam jej. </div>
<div>
Nie interesowały mnie rodzaje wibratorów czy najlepsze pory na współżycie. </div>
<div>
Zatrzymaliśmy się na podjeździe naszego domu, były tu też auta Louisa, Liama i Nialla. </div>
<div>
- Hej - przywitałam się, wchodząc do środka.</div>
<div>
Zajęłam miejsce obok Zayna, który siedział z Liam'em. </div>
<div>
- Wiemy, że Japonia zamierza uderzać sama. Chcą zabić Lucy, jak najszybciej. Jeszcze przed sezonem. Michael przyjedzie tu za kilka minut - mówił Liam. </div>
<div>
- Co chcecie zrobić? </div>
<div>
- Najważniejsze jest, by cię chronić. Musisz pamietać, że nigdzie nie wychodzisz sama. Poczekajmy na Micheala, on ma plan.</div>
<div>
Denerwowałam się, bo moje życie było teraz zagrożone. Nie wiedzieliśmy, co robić. Japonia zrobi wszystko, by mnie dorwać. Pokonałam Kejiro, a Zayn go zabił. </div>
<div>
Nagle po pomieszczeniu rozległo się pukanie, a Niall poszedł otworzyć. Chwilę pózniej wrócił z wysokim mężczyzną o ciemnych włosach i zaroście. Wyglądał na 30 lat, ubrany był w płaszcz Tommego Hilfigera.</div>
<div>
- Witaj Lucy, jestem Michael - podał mi rękę, a ja niemal padłam pod jego męskim głosem. - Jak wiesz zajmuję się wyscigami i płacę twojemu chłopakowi. </div>
<div>
Ostatnie zdanie sprawiło, że atmosfera lekko się rozluźniła. </div>
<div>
- Chciałbym z tobą porozmawiać - mruknął poważnie, siadając obok mnie. - Zayn wtajemniczył cię w cały ten świat, wiesz na czym polegają zawody. Natomiast ja wiem, że jesteś lepsza niż wielu zawodników. Pokonałaś człowieka, który od lat konkuruje z naszą ekipą. Co oznacza, że jesteś najlepsza na świecie. </div>
<div>
Cholernie się denerwowałam, bo w końcu ten człowiek mnie przerażał. Wyglądał, jak taki brutal. </div>
<div>
- Są dwie sprawy, pierwsza jest taka, że chciałbym, abyś dołączyła do nas. </div>
<div>
Wzięłam głęboki oddech, patrząc na miejsce Zayna, lecz go tam nie było. Palił papierosa na tarasie. </div>
<div>
- Chcę się ścigać - odparłam na jednym tchu, teraz albo nigdy. </div>
<div>
- Tylko pewnie wiesz, z czym to się wiąże - zaczął, odkaszklnął szorstko. - Teraz jesteś w bardzo złej sytuacji, bo Japończy chcą pomścić Kejiro i zabić ciebie oraz Zayna. </div>
<div>
- Wien o tym. </div>
<div>
Spojrzałam na Louisa, który siedział w kącie bardzo zdenerwowany. Sarah bawiła się rąbkiem swojej koronkowej bluzki, siedząc na kolanach Harrego, a Niall z Liam'em robili coś na komputerze. </div>
<div>
- Wiem, że szef Kejiro przyleci tu ze swoją ekipą za dwa dni. Mają plan, aby was oszukać. Wiemy, że chcą udawać waszych przyjaciół, coś w tym stylu.<br>
- Lucy, zdajesz sobie sprawę z tego, jak wielkim niebezpieczeństwem jest to życie? - zapytał Niall, zwracając na siebie naszą uwagę.<br>
- Tak, chcę przyczynić się do ich klęski, a nie tylko siedzieć w zamknięciu - odparłam pewna siebie, patrząc na po kolei na każdego.<br>
<br>
Te dwa dni były bardzo intensywne, Zayn uczył mnie samoobrony i strzelania. Pokazał mi podstawowe metody uwolnienia się oraz uderzenia. W tym czasie przygotował mnie też psychicznie do nadchodzącego wydarzenia. Gdy nadszedł ten piątek, nie potrafiłam się na niczym skupić. Do szkoły przyszłam, ale wszędzie chodziłam z Chrisem, a chłopaki na zmianę siedzieli w aucie pod budynkiem.<br>
Do tego miałam sprawdzian z chemii, który nie poszedł mi za dobrze. Starałam się zgapić coś od Melissy, ale ona też miała pustą kartkę. Mimo to nie mówiłam nic przyjaciołom, wolałam ich nie martwić, jeszcze by namieszali i coś by im się stało.<br>
Wyszłam ze szkoły, gdzie czekał na mnie Niall. Odparł, że zawiezie mnie do domu, bo Zayn jest bardzo zajęty. Droga minęła dosyć krępująco, starałam się rozluźniać atmosferę, opowiadając o Bali. Dojechaliśmy, a ja wbiegłam do kuchni. Byłam okropnie głodna, więc postanowiłam zrobić parówki w cieście. Zabrałam się za ich przygotowanie, nastawiłam też wodę na ciepłą herbatę. Było zimno na dworze, więc potrzebowałam się rozgrzać.<br>
Gdy wszystko było gotowe, ruszyłam do salonu, gdzie nikogo nie było. Zabrałam się za jedzenie, włączając telewizor. Na dworze już się ściemniało i było pochmurno. Po posiłku, zaniosłam naczynia do kuchni, wracając pod koc na kanapę. Oglądałam jakiś serial, sprawdzając wszystkie portale społecznościowe w telefonie. Podejrzewałam, że chłopaki siedzą w piwnicy, gdzie Zayn trzyma broń i inne tego typu rzeczy.<br>
Nagle usłyszałam głos Louisa, wołał mnie.<br>
- Chodź do nas - odparł, a ja ruszyłam w kierunku wejścia do piwnicy.<br>
Szłam za przyjacielem, trzymając go mocno za rękę. Mijaliśmy korytarze, aż doszliśmy do pomieszczenia, w którym siedzieli chłopcy. Było tu pełno ekranów, klawiatur, sejfów i oczywiście broni.<br>
- Przyjechali już do Londynu, śpią w hotelu z kasynem, więc na pewno się dziś tam udadzą - oznajmił Liam, gdy przyszłam.<br>
- Więc zapraszam panów do kasyna - mruknął Michael, klepiąc Zayna po ramieniu.<br>
- Jaki mamy plan? - spytał Harry, ostrząc noże.<br>
- Ja pójdzie do kasyna, oczywiste, że mam wygrać. Lucy ty będziesz siedzieć z Liam'em i Louisem w pokoju hotelowym, obserwujecie, co się dzieje. Do momentu, aż napiszę wam dalsze kroki. Harry z Niallem wy ubezpieczycie się w broń.<br>
Zayn i Michael sterowali całą operacją, w sumie to mój chłopak wymyślił cały plan. Opowiadał chłopakom ich kroki, a ja skupiłam się jedynie na swoim zadaniu. Musiałam się przebrać, więc zabrałam ze sobą Louisa na górę wraz ze strojem, który dostałam od Michael'a.<br>
Otworzyłam pokrowiec, w którym były czarne leginsy z dziwnego, specjalnego materiału. Wbiłam się w nie, po czym zobaczyłam bluzo-kurtkę z tej samej tkaniny. Założyłam ją bez żadnej bluzki. Na nogi ciężkie trapery. Włosy ułożyłam na jedną stronę z boku plotąc warkoczyki.<br>
Do tego był plecak, ale nie otwierałam go. Po prostu zeszłam na dół, gdzie chłopcy chowali pistolety.<br>
- Dostaniesz jeden pistolet i nóż - poinformował mnie Zayn, podchodząc bliżej. - Tu masz skrytkę na niego.<br>
Malik wsadził broń w poszewkę przy moich spodniach, przez co lekko zadrżałam. Następnie wziął nóż i wsunął go w skrytkę w bucie.<br>
- Gdzie jest Sarah? - spytałam, gdy Malik zapinał wszystkie paski przy skrytkach.<br>
- U Harrego w domu razem z Zoe pod ochroną - oznajmił Niall, wiążąc buty.<br>
- Jedziemy? - odparł Liam, pakując swojego laptopa.<br>
Tak o to wsiedliśmy do wyścigowych samochodów chłopaków, Zayn jechał sam, ja z Liam'em. Denerwowałam się, jak cholera. Nie mogłam zostać zauważona w tym hotelu, więc dostałam okulary i perukę, którą nałożyłam podczas drogi.<br>
- Zayn musi podjechać pierwszy, dlatego my pojedziemy jeszcze po jakieś jedzenie - oznajmił, przejeżdżając skręt do hotelu.<br>
- Zajedź do Mc'donalds- poleciłam, widząc duży znak tego fastfooda.<br>
Liam zrobił to, o co prosiłam. Zamówiliśmy jakieś zestawy, po czym Payne dostał sms, że możemy podjechać, co też zrobiliśmy. Hotel wyglądał, jak jakiś pałac. Pełno świateł, ekskluzywny. Na parkingu kręciły się takie samochody, o jakich nawet nie marzyłam. Mężczyźni w garniturach, a kobiety w szykownych sukniach kroczyli do wejścia do kasyna. Liam zaparkował na tyłach, wysiedliśmy z auta, udając się do środka. Przeszliśmy przez coś w rodzaju magazynu, aby wsiąść do windy.<br>
- Potrzymaj to - polecił, dając mi torbę z laptopem.<br>
Widziałam, że trzymał rękę na spluwie, więc przygotowywał się do możliwego niebezpieczeństwa. Na całe szczęście, gdy drzwi windy otworzyły się, nikogo tam nie było. Przeszliśmy korytarzem do pokoju numer 510. W środku siedział już Louis.<br>
- Zayn już jest na sali, włączaj sprzęt - polecił, robiąc miejsce na stoliku.<br>
Moje serce momentalnie się zacisnęło, Zayn był już w ludźmi, którzy chcieli go zabić. Tak bardzo się o niego bałam, najchętniej zabrałabym go z stamtąd. Zaciskałam ręce w piąstki, siadając naprzeciwko laptopa. Liam uruchomił system, a na ekranie pojawił się mój Zayn. Położyłam dłoń tuż przy jego twarzy, a w moich oczach pojawiły się łzy.<br>
<a href="https://38.media.tumblr.com/8ccbee3ec84a512ef91703cb8334eb97/tumblr_inline_mj42vvTb7l1qz4rgp.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://38.media.tumblr.com/8ccbee3ec84a512ef91703cb8334eb97/tumblr_inline_mj42vvTb7l1qz4rgp.gif" width="320"></a>- Lucy, spokojnie. Nic mu nie zrobią - powiedział Louis, zabierając moją rękę. - Jestem pewien, że niedługo przyjdzie tu i powie ci, jak bardzo cię kocha.<br>
Na jego ostatnie słowa, uśmiechnęłam się lekko. Oglądaliśmy walkę Zayna, był skupiony i cholernie seksowny.<br>
Pierwsza godzina minęła ślamazarnie, zdążyłam zjeść swój zestaw z Mc'donalds. Obejrzałam też odcinek The Fosters. Zayn wygrywał, był niesamowity. Pijąc szkocką, ogrywał wszystkich graczy. Byłam z niego dumna.<br>
- Lucy, możemy porozmawiać? - spytał Liam, wstając. - Louis, popatrz tu proszę.<br>
Usiedliśmy w kącie, a szatyn wziął głęboki oddech.<br>
- Boję się o Rachel, ostatnio jest jakaś inna. Ciągle nie ma na nic czasu, jest przemęczona. Jeśli ja nie dałbym rady, proszę pomóż jej. Zajmij się nią - wyszeptał ckliwie, a ja mocno go przytuliłam.<br>
- Ty się nią zaopiekujesz, nie mów tak nawet - odparłam, głaszcząc go po plecach.<br>
- Ona jest dla mnie taka ważna, zakochałem się w niej. Dziś mogę zginąć, więc proszę...<br>
- Wszyscy możemy dziś zginąć, ale mając siebie, to my zabijemy ich - przerwałam mu, zacieśniając uścisk.<br>
Liam naprawdę pokochał Rachel, widziałam to. Zasługuje na to, by być z nią szczęśliwy.<br>
Usiedliśmy ponownie przed komputerem, a ja zobaczyłam, jak cytata blondynka klei się do mojego Zayna. Głaszcze go po klatce piersiowej, składając małe pocałunki na szyi i uchu chłopaka. Miałam ochotę poprzebijać jej te napompowane cyce. <i>Szmata</i>. Patrzyłam na to, jak obściskuje mojego mężczyznę. Chciałam zwrócić obiad, gdy przejechała swoim szponem po jego udzie. <i>Wywłoka</i>.<br>
Fuknęłam, nalewając sobie trochę wódki, która stała na stoliku. Louis zaśmiał się, biorąc łyk ze swojego kieliszka.<br>
- Nie mogę na to patrzeć na trzeźwo - prychnęłam, gdy alkohol rozlał się po moim ciele.<br>
Po chwili usłyszeliśmy dźwięk sms, a Louis odczytał wiadomość.<br>
- Michael mówi, że mamy czekać, aż pozostanie ich dwójka. Wtedy będzie przerwa, Lucy ma się przebrać i czekać - oznajmił, patrząc w telefon.<br>
- W co mam się przebrać? - spytałam, wrzucając do buzi chipsa.<br>
- Podejrzewam, że w to, co jest w plecaku - stwierdził, pokazując ręką z telefonem w stronę plecaka na łóżku.<br>
Chwyciłam go i otworzyłam, w środku znalazłam torebkę z kobaltową suknią, szpilkami oraz biżuterią. <i>Super</i>.<br>
Podeszłam do stolika, ale było mi zimno, więc usiadłam na fotelu Louisa. Podciągając nogi pod brodę, natomiast Lou objął mnie swoimi długimi rękami.<br>
- Księżniczko, tęskniłem - szepnął mi do ucha, a ja wtuliłam się w niego mocniej.<br>
Kolejne pół godziny było okropnie nudne, jedynie żarty Louisa jakoś ożywiały atmosferę. Liam musiał cały czas patrzeć na ruchy każdego, więc mało co mówił. Natomiast ja i Louis zaczęliśmy robić głupawe zdjęcie oraz nagrywać dubsmash. Śmiałam się, jak nigdy.<br>
- Właśnie odpadł trzeci, został Zayn i szef Kejiro, Akinori - odparł Liam, a ja wstałam, aby się przebrać.<br>
- Gdzie teraz będzie Zayn? - zapytałam, wchodząc do łazienki.<br>
- Podejrzewam, że wyjdzie na dwór i zabije 2 ludzi, którzy będą próbowali zabić jego - usłyszałam z ust Liama.<br>
Moje serce niemal stanęło, jednak szybo otrząsnęłam się i ściągnęłam bluzę. Leginsy jedynie podwinęłam do kolan. <a href="http://www.ubiore.pl/style/72839/" target="_blank">Ubrałam kobaltową suknię na jedno ramię, czarne szpilki z cekinami i odkrytym palcem oraz kolczyk</a>i. Pod sukienką, na udzie zapięłam pas z bronią i nożem.<br>
Do srebrnej, błyszczącej kopertówki chciałam włożyć szminkę, którą przed chwilą pomalowałam usta, lecz była pełna. Znajdowały się tam magazynki, nóż oraz jakieś proszki. Wyszłam z łazienki, a chłopcy natychmiast na mnie spojrzeli.<br>
- Wyglądasz ślicznie, księżniczko - powiedział Louis, skanując mój ubiór.<br>
Podziękowałam, szukając perfum w swojej kosmetyczce. Spryskałam się nimi oraz dezodorantem. Użyłam balsamu oraz gumy do żucia, siadając na przeciwko laptopa.<br>
- Dwóch skasowanych, zostało czterech - odrzekł Louis, patrząc w swojego iphone'a.<br>
Już wiedziałam, co to oznacza. Zayn zabił dwóch ludzi. Wzdrygnęłam się na samą myśl.<br>
- Co Zayn teraz robi?<br>
- Lucy, spokojnie. Jest bezpieczny, Harry i Niall kręcą się blisko niego - Liam starał się mnie wesprzeć, ale to mało dało.<br>
- Widzę go, wszedł do łazienki - poinformował Louis, a ja spojrzałam na ekran.<br>
Zayn stanął przed lustrem, umył ręce i ochlapał twarz. Głęboko oddychał, bał się. Wyszedł, a do Louisa przyszedł sms.<br>
- Lucy, masz zjechać na dół do kasyna. Przejść się po sali, aby zwrócić uwagę posłańców Akinori. Zaciągnij ich w ustronne miejsce, a tam zabije ich Niall - polecił mi Louis.<br>
- Boję się - szepnęłam, a przyjaciel przytulił mnie mocno.<br>
- Dasz radę, a teraz leć, bo nie ma czasu - odparł, gdy wychodziłam z pokoju.<br>
Teraz byłam sama, każdy mógł mi coś zrobić. Szłam niepewnym krokiem do windy, weszłam do niej sama. Wcisnęłam numer piętra, a moje serce biło, jak oszalałe. W co ja się wpakowałam?<br>
Drzwi windy rozsunęły się, a ja ujrzałam ogromne kasyno, pełne ludzi i gier. Było stosunkowo głośno. Przy barze stało kilku facetów, pijących piwo. Nagle mój telefon zabrzęczał, a ja wyjęłam go z torebki.<br>
<br>
<b>Nieznany</b><br>
<b>10:23 pm, 23.01.2015</b><br>
<b>>Wsyp proszki z torebki do jednego drinka, które stoją na blacie na zielonej tacce - Michael<</b><br>
<br>
Spojrzałam na bar, faktycznie stały tam 2 drinki. Wyjęłam z torebki proszek, po czym oparłam się blat. Starałam się wsypać truciznę tak, aby nikt nie zauważył. Chwilę później ruda kelnerka wzięła tackę i udała się z nią do stanowiska, gdzie zobaczyłam Zayna. Wzięłam głęboki oddech. Siedział tam taki skupiony. Grał w pokera z Akinori. A ta sukowata blondi stała obok, jej ręka była na JEGO ramieniu. Miałam ochotę wygryźć jej oczy, ale otrząsnęłam się i przeszłam niedaleko ich loży. Widziałam, że Akinori skinął głową do jednego sługi, który poszedł za mną. No i o to chodziło.<br>
Kroczyłam odważnie między stolikami, zauważyłam Nialla, stojącego w kącie. Skręciłam w mniej zaludniony korytarz, znalazłam drzwi z napisem "składzik" i weszłam do środka. Był tam kolejny korytarz, miałam nadzieję, że Horan już zabił tego mężczyznę, bo były tam tylko jedne drzwi. Nie miałam, gdzie uciec.<br>
Schowałam się w małym składziku, czekając na ruch Nialla. Jednak minęła chwila, a nawet długa chwila i nic. Postanowiłam wyjrzeć, otworzyłam po cichu drzwi i spojrzałam w prawo, w kierunku wejścia, ale nikogo tam nie było.<br>
I nagle poczułam mocne przyciągnięcie, chciałam krzyknąć, ale mężczyzna zakrył mi buzię ręką. Tylko nie to.<br>
Ciągnął mnie, lecz próbowałam się wyrywać. Trzymał mnie w pasie, więc nie mogłam się ruszyć. Gdzie w tym czasie był Niall?<br>
- Zamknij się - wrzasnął łamaną angielszczyzną, popychając mnie na ścianę.<br>
Następnie znowu mnie złapał, ciągnąc po ziemi. Byłam już martwa, przecież nie miałam żadnych szans. Chciałam się rozpłakać, ale walczyłam. Wyrywałam się mu, aż w końcu przypomniałam sobie o metodzie kilkusekundowego wyrwania. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, z całej siły pchnęłam je w tył. Napastnik odsunął się na chwilę, a ja z nadmiaru strachu i emocji sięgnęłam po nóż z paska przy nodze. Mężczyzna zaśmiał się i podszedł do mnie. Stało się, pchnęłam ostrze w jego pierś.<br>
<a href="https://49.media.tumblr.com/d5dd39e157a3eb6e54cf28646c96979e/tumblr_mxo50aNvY41rc3os3o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="181" src="https://49.media.tumblr.com/d5dd39e157a3eb6e54cf28646c96979e/tumblr_mxo50aNvY41rc3os3o1_500.gif" width="320"></a>Spojrzał na mnie zszokowany, upadając bezwładnie na ziemię. Wrzasnęłam z przerażenia, ale szybko zatkałam buzię dłońmi.<br>
Zabiłam człowieka.<br>
Moje serce biło, jak szalone. Miałam wrażenie, że zaraz wyleci. Byłam w popłochu. Oczy zaszkliły się łzami, nogi były jak z waty, przez co runęłam na podłogę.<br>
- Lucy - usłyszałam za sobą głos Nialla, ale nie odpowiedziałam. - O kurwa.<br>
Podszedł do mnie, chwytając za moje ramiona. Pomógł mi wstać, a ja wtuliłam się w niego.<br>
- Spokojnie, nie płacz - szeptał, głaszcząc mnie po głowie.<br>
Nie mogłam się opanować.<br>
- To był zły człowiek, chciał cię zabić. Dobrze zrobiłaś - tłumaczył, ale jak i tak płakałam.<br>
Po chwili usłyszałam, że do kogoś dzwoni. Mimo to, wtuliłam się w niego jeszcze mocniej.<br>
- Lucy go zabiła, zabierz ciało zanim je ktoś zobaczy.<br>
Wzięłam głęboki oddech, słysząc to, co powiedział. <i>Lucy go zabiła.</i><br>
- Posłuchaj mnie - zaczął. patrząc w moje oczy. - Jesteś tu najważniejsza, nikt nie może cię skrzywdzić, więc on musiał ponieść karę. Będzie ci ciężko, ale zwalczysz to.<br>
Pokiwałam głową, ocierając łzy. Unormowałam oddech, poprawiłam makijaż w aparacie telefonu i ruszyłam z Niallem z powrotem do kasyna.<br>
- Przepraszam, że nie przyszedłem, ale musiałem pozbyć się jednego z nich - oznajmił, gdy weszliśmy środka.<br>
Zayn wciąż grał, Akinori nie zatruł się, bo wciąż siedział przy stole.<br>
- Kto wypił drinka z trucizną? - spytałam szeptem.<br>
- Jeden z jego ludzi, którego potem zabiłem, bo on chciał zrobić to samo ze mną - wyjaśnił, po czym stanął w swoim kącie. - Musisz iść gdzieś indziej, nie mogę cię ze mną zobaczyć.<br>
<br>
<b>Michael</b><br>
<b>10:49 pm, 23.01.2015</b><br>
<i>>Dobra robota, usiądź przy stoliku obok kobiety w różowej sukience i facecie w turbanie<</i><br>
<br>
Rozejrzałam się, po czym znalazłam owy stolik. Idąc do niego, zauważyła te zdzirę przy barze. Szłam pewnym siebie krokiem, gdy byłam przy niej, po prostu nie zatrzymując się, zrzuciłam szklankę z alkoholem prosto na nią. Posłałam jej zwycięskie spojrzenie, siadając przy swoi stoliku. No i się doigrała, nikt nie będzie dotykał mojego chłopaka.<br>
Widziałam, że wrzasnęła, uciekając do łazienki. <i>Oh, biedna.</i><br>
Oglądałam grę z daleka. Czekałam tylko na jej koniec. Akinori zaczął sie denerwować, coś mu nie pasowało. Był zły, zdezorientowany. Zayn natomiast miał na twarzy uśmiech.<br>
Czy on wygrał?<br>
Tak, bo Akinori uderzył pięścią w stół, krzycząc coś w swoim języku. Zaczął rzucać rzeczami, a Harry natychmiast znalazł się przy Zaynie, który powiedział coś do przeciwnika. Akinori zwrócił się do dwóch poddanych, natomiast mój chłopak zwrócił się do mnie.<br>
- Uciekaj!<br>
Zadrżałam, widząc zmierzających w moim kierunku ludzi Akinori'ego. Pisnęłam, zbiegając po schodach. Biegłam przed siebie, a oni tuż za mną. Szukałam jakiegoś wyjścia, wbiegłam tym czasem na kuchnię. Zdziwieni pracownicy patrzyli na mnie, ale nic nie powiedzieli.<br>
Znalazłam drzwi, które prowadziły na zewnątrz. A dokładnie na parking. Zaczęłam szperać w torebce nie zatrzymując się. Były tam kluczyki do samochodu. Nie wiedziałam jakiego, więc po prostu nacisnęłam przycisk. Lamborghini Zayna zaświeciło się, co oznaczało, że je otworzyłam. Szybko wbiegłam do środka, opalając silnik. Ruszyłam, wyjeżdżając z terenu hotelu. Jedną ręką rozpięłam sukienkę i wtedy zauważyłam jakiś plecak na siedzeniu pasażera. Otworzyłam go, była ta bluz-kurtka i buty. Wyjęłam je, starając się nałożyć bluzę, sukienkę zdjęła przez nogi, które włożyłam w trapery. Oczywiście, że Japończycy mnie śledzili. A za nimi byli Louis i Harry. Omijałam samochody, prędkość była niesamowita. Mój puls chyba przekraczał już normę. Co się do cholery działo?<br>
Wyjęłam broń z sakiewki, przeładowując ją. Otworzyłam okno, próbując strzelić w opony przeciwnika, ale niestety nie udało mi się. Wtedy przypomniało mi się, co kiedyś zrobił Zayn. Gdy wjechałam na skrzyżowanie, zaczęłam skręcać w prawo, co zrobił też mój przeciwnik, lecz nagle zjechałam na krawężnik, driftując. A auto Japończyków zderzyło się z innym. Byłam dumna z siebie, ale zauważyłam, że tuż za mną jest jeszcze jeden samochód należący do Akinori. Przeklęłam, ruszając przed siebie. Co ja miałam zrobić? </div><div>Do tego drugie auto rownież ruszyło do pościgu. Zauważyłam, że Louis wychylił się i zaczął strzelać do przeciwników, ale mieli dobre uniki. Prędkość była szalona, prowadziłam z ogromną adrenaliną. I wtedy przypomniało mi się o opuszczonym parkingu dwie przecznice dalej. Nacisnęłam pedał gazu, aby dotrzeć tam, jak najszybciej. Wyjechałam do podziemia, a wszystkie auta za mną. Próbowałam ich unikać, skręcając między betonowymi słupami. Zjeżdżałam coraz niżej, całe szczęście, że nie ma tu kamer. </div><div>Dwaj służący Akinori'ego jechali tuż za mną. Musiałam coś wymyślić, aby ich zgubić. I wtedy wpadłam na pomysł, żeby wjechać na korytarz prowadzący niżej. Rozpędziłam się, wiedząc, że na końcu są dwie beczki z benzyną. Pamiętam, jak dali zdjęcie w internecie, gdy zamykali parking.</div><div>Byłam kawałek przed nimi, więc wjechałam w beczki, które się przewróciły, a benzyna rozlała się po asfalcie. Gdy widziałam przeciwników, szybko rzuciłam zapałkę, którą znalazłam w drzwiach auta. W tym momencie dziękowałam za to, że Zayn pali. </div><div>Za mną rozniecił się ogromny ogień, a auto wjechało prosto w niego, paląc się niemiłosiernie. Całe szczęście Louis zatrzymał się przed wypadkiem. Niestety, za nim był Akinori, zaczął strzelać do mojego przyjeciela. Krzyknęłam, nie wiedząc co robić. Jednak Lou poradził sobie, przejeżdżając przez mały odcinek obok ognia, który i tak lekko otarł się o wóz. Za nim zrobił to Akinori, przyjaciel wrzasnął, aby uciekała. Wzięłam broń i wysiadałam z auta, biegnąc najszybciej, jak umiem. Tomlinson zrobił to samo. Akinori rownież zatrzymał samochód. Biegałam między słupami, próbując się ukryć. Byłam tak przestraszona, mój oddech był przyspieszony. Rozbolało mnie gardło od oddychania ustami, ponieważ na dworze było okropnie zimno. </div><div>- Lucy, myślałaś, że mi uciekniesz? Proszę cię, twojego przyjaciela już mam. Czas na ciebie - usłyszałam, zasłaniając usta, by nie pisnąć. </div><div>- Lucy, uciekaj - odezwał się Louis, którego potem uciszył Akinori. </div><div>On go uderzył, poznałam to po dźwięku. </div><div>Gdzie do cholery była reszta chłopaków? Widziałam jeszcze auto Nialla z Harrym w środku. Gdzie oni zniknęli? </div><div>Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, przecież on tylko czekał, aż mnie zabije. </div><div>Przełknęłam ślinę, wychodząc zza słupa z pistoletem wymierzonym w niego. </div><div>- Jakaś ty niewinna, aż ciężko uwierzyć, że takie małe dziewuszysko pokonało mojego zawodnika - prychnął, trzymając broń przy skroni Louisa. </div><div>- Czego ty chcesz? - parsknąłam, podchodząc bliżej. </div><div>- Twojej śmierci, dziecinko - zaśmiał się, pocierając palce wolnej dłoni. </div><div>Moje mięśnie napięły się, sprawiając, że zacisnęłam rękę na broni. </div><div>Nigdy w życiu się tak nie bałam. Co miałam zrobić? </div><div>- Poddaj się, to go puszczę - krzyknął, uderzając Louisa pistoletem w głowę. </div><div>- Skąd mam wiedzieć, że mnie nie oszukasz? </div><div>- Na trzy oboje puszczamy broń - zadecydował, a ja zgryzłam wnętrze policzka. </div><div>I wtedy zauważyłam coś, co było moją pewną wygraną.</div><div>- 1.</div><div>- 2. </div><div>- 3. </div><div>Upuściłam broń, co zrobił też Akinori. Roześmiał się, sięgając do pasa po pewnie kolejny pistolet, ale nie znalazł go, bo to Zayn stał, wymierzając nim cel. </div><div>Akinori pobladł, puszczając Louisa, który doczołgał się do ściany. </div><div>- Do widzenia - warknął, pociągnąć za spust.</div><div>Kula przedziurawiła go, a krew trysnęła na wszystkie strony. Mężczyzna upadł na podłogę, a z jego ust poleciała czerwona ciecz. Odwróciłam głowę, wypuszczając powietrze. </div><div>Spojrzałam na Malika, z moich oczu momentalnie wypłynęły słone łzy. Rzuciłam się w jego ramiona, był taki ciepły. </div><div>- Nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić - szepnął, przytulając mnie jeszcze mocniej. </div><div>I tak o to staliśmy się parą kryminalistów, przed którymi rodzice zawsze ostrzegają swoje dzieci. </div><div>_____________________________</div><div><br>
Powiem wam szczere, że nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Wyszedł dziwnie. </div><div>O to i trochę dramy! Przed nami jeszcze cała masa ;) </div><div>Co sądzicie? </div><div>Raczej się już przed świetami nie zobaczymy, więc życzę wam, aby były one rodzinne, pełne radości i oczywiście prezentów. Spęźdzcie ten czas, jak najlepiej :) </div><div>Kocham was ❤️</div>
Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-1427321119303060712015-11-28T10:25:00.001-08:002015-11-28T10:25:15.702-08:00~.48.~Obudziłam się z ogromnym bólem w kobiecości. Wiedziałam, że jest to spowodowane wczorajszymi zdarzeniami. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że do tego doszło. Tak bardzo bałam się zbliżeń, wręcz płakałam ze strachu. A teraz zrobiłam to z Zaynem bez żadnych oporów.<br />
Gdy otworzyłam oczy, mojego chłopaka nie było. Jednak musiał wstać chwilę wcześniej, bo poduszka cały czas była wgnieciona.<br />
<a href="http://images5.fanpop.com/image/photos/28000000/Fan-Art-lucy-hale-28003916-500-220.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://images5.fanpop.com/image/photos/28000000/Fan-Art-lucy-hale-28003916-500-220.gif" height="140" width="320" /></a>Zaczęłam bawić się palcami, rozmyślając o nowych doznaniach. Czułam się dobrze, pomijając ból. Byłam zadowolona, że doszło do seksu.<br />
Chwilę później z tarasu wrócił Malik, miał na sobie jedynie bokserki. Jego włosy były rozczochrane, wrzucił do buzi dwie gumy, co oznaczało, że palił.<br />
- Cześć, kochanie - wyszeptał, kładąc się obok mnie. - Wszystko dobrze?<br />
- Tak, trochę boli, ale to nic - wymamrotałam, obejmując dłonią jego policzek.<br />
- Zaraz przyjedzie śniadanie - oznajmił, całując mnie w czoło.<br />
- Zayn, kocham cię - odparłam, trzymając go za rękę.<br />
- Ja ciebie też - uśmiechnął się, wstając z łóżka.<br />
Posprzątał na stole, zauważyłam też, że nasze ubrania leżały na krześle, a nie na podłodze tak, jak je zostawiliśmy. Podniosłam się, czując jeszcze silniejszy ból. Syknęłam, co usłyszał Malik. Podbiegł do mnie, pomagając wstać. Każdy krok sprawiał nieprzyjemne kłucie, jednak wyjęłam z szafy czyste ubrania i ruszyłam do łazienki. Tam umyłam dokładnie zęby, po czym weszłam pod prysznic. Użyłam szamponu, aby wyszorować włosy oraz tropikalnego żelu do ciała. Spłynął ze mnie cały brud, więc mogłam osuszyć się ręcznikiem, w który potem zawinęłam czarne kosmyki.<br />
Założyłam bieliznę, miętową sukienkę do połowy uda oraz sandałki. Użyłam dezoderantu, perfum oraz balsamu do ciała.<br />
Ściągnęłam ręcznik, rozczesałam włosy i wykonałam leciutki makijaż. Wyszłam z pomieszczenia, czekało już na mnie śniadanie, czyli świeże jajka, bułki, herbata. Zayn wszystko ułożył na stole.<br />
Usiadłam obok, zabierając się za jedzenie.<br />
- Tak naprawdę to nie dałam ci żadnego prezentu - mruknęłam, nalewając gorącą ciecz.<br />
- Oddałaś mi siebie, to najlepszy prezent - wyszeptał, patrząc mi w oczy.<br />
Złączył nasze usta w delikatnym pocałunku, aby następnie złożyć kolejny na moim czole.<br />
<a href="http://fotowisata.com/wp-content/uploads/2013/12/paket-wisata-ubud-bali.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://fotowisata.com/wp-content/uploads/2013/12/paket-wisata-ubud-bali.jpg" height="213" width="320" /></a>Po śniadaniu postanowiłam się przejść, Zayn kąpał się w basenie, jednak ja wolałam pobyć chwilę sama. Udałam się na drewniany mostek obok rzeki, prowadzący do altanki. Oparłam się o barierkę, biorąc głęboki oddech. Czułam się jakaś inna, taka obca. Jakby coś zabrało cząstkę mnie, może faktycznie tak było.<br />
I nagle podeszła do mnie jakaś dziewczyna. Blond włosy, dosyć niska.<br />
- Cześć, jestem Aubrey - przywitała się nieśmiało.<br />
- Lucy - podałam jej rękę.<br />
- Widzę, że też nie masz towarzystwa - mruknęłam, opierając się o poręcz.<br />
- Tak jakby, jestem tu z chłopakiem, ale koleżanek tu nie znalazłam - powiedziałam obojętnie.<br />
- Też jestem z chłopakiem, przyjechaliśmy z Dublina. A wy? - odparła nieco raźniej.<br />
- Londyn - mruknęłam beznamiętnie, bawiąc się źdźbłem trawy.<br />
- Ile macie lat? - spytała po chwili ciszy.<br />
- Ja 18, on od wczoraj 22 - oznajmiłam trochę radośniej.<br />
- Mój chłopak ma 23, a ja 21 - poinformowała Audrey z uśmiechem na twarzy.<br />
Rozmowa rozwinęła się dosyć szybko. Przeszłyśmy się razem na plażę, opowiadając o sobie. Audrey studiuje farmaceutykę, a Brad - jej chłopak, ekonomię. Przyjechali tu, bo zbierali od kilku lat na Bali, którego było jej marzeniem.<br />
Audrey okazała się być przemiłą osobą, chętnie z nią rozmawiałam. Umówiliśmy się, że poznamy chłopaków na obiedzie.<br />
<br />
Dni na Bali mijały niesamowicie szybko. Po poznaniu Audrey i Brada zaczęliśmy spędzać z nimi bardzo dużo czasu. Całymi godzinami leżeliśmy razem na plaży, byliśmy w mieście. Zayn również ich polubił. Każdy dzień wyglądał podobnie, spędzaliśmy go nad basenem lub na plaży. Chlapaliśmy się, jak dzieci.<br />
Do tego czasu nie kochałam się z Zaynem, po prostu nic nas do tego nie ciągnęło. Oczywiście, że działaliśmy na siebie, ale woleliśmy odpoczywać. Zasypiać w swoich ramionach.<br />
Przed ostatni dzień był dosyć przykry, nie chcieliśmy wyjeżdżać. Bali zdecydowanie nam się spodobało. Spędziliśmy tu wspaniały czas, poznaliśmy nowych ludzi. Ani razu nie doszło do kłótni, skupialiśmy się na sobie.<br />
Właśnie leżeliśmy na plaży, opalałam się, chociaż i tak byłam już lekko spalona. Zayn i Brad pływali w oceanie, a Aubrey czytała książkę na leżaku.<br />
- O której macie jutro samolot? - spytała po chwili.<br />
- Chyba jakoś po 7 pm - oznajmiłam, patrząc na nią.<br />
- My następnego dnia o 6 am - odparła, odkładając książkę.<br />
- Musimy się jeszcze kiedyś spotkać - mruknęłam z lekkim uśmiechem.<br />
- Spotkamy, macie nasze numery, jakoś się zgadamy - powiedziała, ściągając kapelusz z głowy.<br />
- Idziemy się kąpać? - zapytałam, a Aubrey kiwnęła głową.<br />
<a href="http://picture-cdn.wheretoget.it/6qoghk-l-610x610-sunglasses-lucy+hale-rayban-beach-summer+outfits.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://picture-cdn.wheretoget.it/6qoghk-l-610x610-sunglasses-lucy+hale-rayban-beach-summer+outfits.jpg" height="299" width="320" /></a>Pobiegłyśmy razem do wody, która o dziwo była cieplutka. Taka lazurowa. Zayn podpłynął do mnie, obejmując ciasno rękoma. Złożył pocałunek na mojej szyi, po czym rzucił się na wodę pociągając mnie za sobą.<br />
To spowodowało, że oboje byliśmy całkowicie zanurzeni. Malik przyciągnął mnie do siebie, całując namiętnie. Zawiesiłam się na nim, więc wypłynął zaczerpnąć powietrza. Objęłam go nogami w pasie, a rękoma za szyję. Co chwila składałam mokre pocałunki na niej.<br />
Zachichotałam, gdy chłopak ścisnął za moje pośladki. Obrócił się w okół własnej osi, zanurzając się mocniej.<br />
- Nie chcę stąd wyjeżdżać - powiedział, gdy oparłam głowę o jego ramię,<br />
- Ja też, jest idealnie - szepnęłam, wtulając się w nagi tors Mulata.<br />
Oglądając tatuaże Zayna, stwierdziłam, że też chcę jeden. Już nawet miałam kilka wzorów. Jego coś znaczyły, jednak nigdy nie powiedział mi co. Mój też miały dla mnie sentyment. Wierzyłam, że kiedyś uda mi się go zrobić.<br />
Gdy wróciliśmy na leżaki, sprawdziłam swój telefon. Wszyscy atakowali mnie wiadomościami.<br />
<br />
Chris<br />
18.01.2015, 2 pm<br />
>Lucy, kto po was przyjeżdża na lotnisko?<<br />
<br />
Lucy<br />
18.01.2015, 2:05 pm<br />
>Chyba Louis<<br />
<br />
Sarah<br />
18.01.2015, 2:06 pm<br />
>Wracajcie już! Tęsknię ;c<<br />
<br />
Lucy<br />
18.01.2015, 2:07 pm<br />
>Już jutro<<br />
<br />
Joel<br />
18.01.2015, 2:09 pm<br />
>Jak tam na Bali? Dawaj jakieś zdjęcia!<<br />
<br />
Lucy<br />
18.01.2015, 2:10 pm<br />
><i>Wysłano załącznik</i><<br />
<br />
Schowałam telefon, po czym razem z Zaynem udałam się do bufetu po jakieś przekąski. Zabraliśmy trochę owoców i ciastek. Wracając, mój chłopak złapał mnie mocno za rękę.<br />
- Lucy, Niall do mnie dzwonił. Musimy dać odpowiedź, co do wyścigów - powiedział, gdy zatrzymaliśmy się.<br />
- Ja ci powiedziałam swoje zdanie na ten temat - odpowiedziałam stanowczo.<br />
- Boję się o ciebie - szepnął, głaszcząc palcem mój policzek.<br />
- Jak przeżyłam spotkanie z twoim kolegą, to wszystko już przeżyję - odparłam, klepiąc go dłonią po torsie.<br />
Zaśmiałam się głośno, gdy Malik wypatroszył na mnie oczy ze zdumienia. Chyba nie spodziewał się takiej odpowiedzi. A ja miałam niezły ubaw.<br />
- Od kiedy ty się taka zadziorna zrobiłaś, co? - wymruczał w moje usta, kładąc ręce na talii.<br />
- Uczę się od mistrza - rzekłam seksownym tonem, chwytając zębami jego wargę.<br />
Śmiejąc się, ruszyliśmy z powrotem na plażę. Ja usiadłam obok Aubrey, stawiając miski z jedzeniem na nasze leżaki. Zayn natomiast rozmawiał przez telefon. Pewnie oznajmiał już, że ja również dołączam do ekipy.<br />
- Ile razy w tygodniu chodzisz na siłownię? - zapytała blondynka, opychając się ciastkami.<br />
- Dwa, ale nie zawsze, bo szkoła przewyższa - oznajmiłam z uśmiechem.<br />
Patrząc na siebie, wiedziałam, że po powrocie będę musiała wziąć się za siebie. Może i nie byłam otyła, ale chcę dbać o linię. Tańce też są ważne.<br />
Gdy Zayn wrócił, skinął jedynie głową, co oznaczało, że wszystko załatwione.<br />
<br />
Właśnie szykowałam się na ostatnią kolację w hotelu. Z mokrymi włosami, w samym ręczniku malowałam paznokcie u stóp, co niezwykle śmieszyło Zayna, który udawał, że wcale nie patrzy między moje nogi. Za co też dostał kilka razy poduszką.<br />
Gdy skończyłam, <a href="http://www.ubiore.pl/style/13540/" target="_blank">ubrałam się w sukienkę koloru fiołków oraz buty na obcasie z odsłoniętym czubkiem. Do tego dobrałam biżuterię i perfumy.</a> Makijaż wykonałam leciutki, tylko podkład i tusz. Zakładając kolczyki przed lustrem, poczułam ciepłe dłonie Zayna otulające moją talię oraz jego głowę, którą oparł o zagłębienie między szyją, a ramieniem.<br />
- Wyglądasz ślicznie - szepnął mi do ucha.<br />
- Dziękuję.<br />
- Tylko moja - zagruchał, składając pocałunki na mojej szyi.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><i><span style="color: red;">+18</span></i></b></div>
Jego dłoń wślizgnęła się pod sukienkę, delikatnie pieszcząc moje uda. Zgryzłam wargę, lekko drżąc. Nagle palce chłopaka przejechały po koronkowym materiale moich majtek. Zassałam powietrze, opierając dłonie na ścianie na przeciwko mnie. W lustrze zobaczyłam, że Malik odpina spodnie, które spadają na dół do kostek.<br />
- Jesteś taka kusząca - wymruczał, gwałtownie wkładając palce pod bieliznę.<br />
Przejechał nimi wzdłuż mojej kobiecości, co sprawiło, że wypięłam się w stronę Mulata. Zsunął ze mnie stringi, które spadły na dół. Złapał za mój podbródek, przysuwając do siebie moją głową, złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Składał je też wzdłuż szyi, jednocześnie otwierając paczkę prezerwatyw. Nałożył jedną na penisa, po czym przysunął się do mnie. Oparł ręce na moim biodrach, myślałam, że oszaleję. Moje podbrzusze wariowało pod wpływem dotyku Zayna. Serce waliło, jak dzwon. Jego palce ponownie pieściły moje uda, gdy ja naciskałam dłońmi na ścianę.<br />
Nagle poczułam, jak wsadza dwa do mojej kobiecości. Krzyknęłam przeciągle, zamykając oczy. Zaczął poruszać nimi w unormowanym tempie. Czułam podniecenie oraz mrowienie w podbrzuszu. A gdy jego ruchy stały się szybkie, brutalne niemal nie mogłam skontrolować jęków. Prawie osiągnęłam szczyt, ale Malik wyjął palce, oblizując je.<br />
- Pyszna - mruknął, łapiąc za biodra i ciągnąc mnie za nie do siebie.<br />
Chwilę później poczułam w sobie jego nabrzmiałą męskość. Poruszał się niewyobrażalnie szybko, zapierałam się, zaciskając oczy. Biodra mężczyzny obijały się moje.<br />
- Zayn - sapnęłam, łapiąc powietrze.<br />
W pokoju unosił się erotyzm, a między nami podniecenie. Nie mogłam wytrzymać, czułam już ból. Jednak było przyjemnie w pewien sposób, dawało mi to satysfakcję.<br />
Osiągnęłam szczyt, krzycząc imię Mulata. On zrobił to samo chwilę po mnie. Wyszedł ze mnie, ściągając zużytą prezerwatywę i wyrzucił ją do kosza. Ja próbowałam unormować oddech, oparłam głowę o lustro.<br />
W końcu włożyłam ponownie majtki, udając się do łazienki. Doprowadziłam się do ładu, po czym wróciłam do Zayna. Właśnie kończył palić papierosa.<br />
Razem udaliśmy się na kolację. Spędziliśmy ją w towarzystwie Aubrey i Brada, rozmawiając, pijąc drinki i oczywiście jedząc.<br />
Następnego dnia musieliśmy się pakować, po śniadaniu jednak postanowiliśmy chociaż na chwilę wejść do basenu. Pokąpać się jeszcze ostatnio raz. Starałam się nie moczyć włosów, ale Zayn niestety odwrotnie. Jednak gdy na niego nakrzyczałam, przestał chlapać na wszystkie strony.<br />
Około godziny 4:45 pm byliśmy już całkowicie spakowani oraz gotowi do drogi. Czekaliśmy na busa, które zawiezie nas na lotnisko. Szkoda mi było opuszczać Bali, ale musiałam wrócić do szkoły. Mam już duże zaległości, które będę nadrabiać w samolocie.<br />
Czekając, siedzieliśmy na recepcji razem z Aubrey i Bradem. Piliśmy pożegnalnego drinka, rozmawiając o naszym wyjeździe. Gdy przyjechał bus, przyszedł czas się pożegnać.<br />
Najpierw przytuliłam Aubrey, życzyła nam miłego lotu i pobytu w Singapurze,<br />
Bali pozostanie w mojej pamięci, będzie miało dla mnie sentyment. Wydarzyło się wiele.<br />
Chętnie tu wrócę, może za rok. Na pewno zabiorę tu kiedyś swoje dzieci. Muszą zobaczyć Indonezję. Ja się w niej zakochałam.<br />
<br />
Wsiadając do samolotu, byłam smutna. Nie chciałam wyjeżdżać. Odpoczynek był mi potrzebny. Nigdy nie byłam na takich wakacjach. To był wspaniały wyjazd. Samolot startował, a ja trzymałam Zayna mocno za rękę. Wciąż bałam się lotów.<br />
- Dziękuję za ten wyjazd - szepnął Zayn, całując mnie w policzek. - I za najlepsze urodziny.<br />
- Kocham cię - złączyłam nasze usta w delikatnym, czułym pocałunku.<br />
Podczas lotu do Singapuru, cały czas spałam. Byłam zmęczona, więc odpłynęłam chwilę po starcie. Gdy samolot dotarł na lotnisko, musieliśmy przejść przez kilka bramek, aż w końcu stanęliśmy na ziemi malezyjskiej. Walizki zostawiliśmy w skrytkach na lotnisku, wzięliśmy taksówkę, prosząc o przejażdżkę po mieście. W godzinę objechaliśmy najważniejsze miejsca w Singapurze, nawet słynną fontannę. Co prawda widzieliśmy je jedynie z taryfy, ale przy niektórych miejscach zatrzymywaliśmy się, aby porobić zdjęcia.<br />
Na lotnisko wróciliśmy lekko spóźnieni, ale i tak zdążyliśmy na odprawę. Lot do Londynu spędziłam na przepisywaniu zeszytów. Było tego dużo, lecz zrobiłam wszystko. Zayn spał, albo robił coś na tablecie. Jednak, gdy skończyłam postanowiliśmy porozmawiać.<br />
- Pamiętasz, jak w twoje urodziny chciałeś mi coś powiedzieć? - spytałam dosyć niepewnie.<br />
- Tak.<br />
- O co chodziło?<br />
Zayn napiął mięśnie, zaciskając oczy. Czyli sprawa była poważna.<br />
- Chodzi o to, że ten świat jest bardzo niebezpieczny i śmierć ludzi nie jest obca. Musisz nauczyć się samoobrony - wyszeptał do mojego ucha.<br />
Spojrzałam na niego lekko przerażona. Jednak nie zamierzałam zmieniać zdania, będę się ścigać, czy tego chce czy nie.<br />
<br />
Do Londynu przylecieliśmy po południu, po przejściu przez wszystkie bramki, zauważyłam Louisa czekającego na nas. Niemal natychmiast rzuciłam się mu na szyję. Tęskniłam za przyjacielem.<br />
- Cześć, księżniczko. Dobrze, że już jesteście - powiedział, szczelnie mnie przytulając.<br />
- Tęskniłam za tobą - szepnęłam, gdy mnie puścił.<br />
Tomlinson przywitał się z Zaynem, po czym razem udaliśmy się do Hyundai'a Louisa. Chłopaki zapakowali nasze walizki do bagażnika, a ja zajęłam miejsce z tyłu. Napisałam sms do rodzeństwa, że jestem w Londynie.<br />
- Zawiozę was do Liama, bo jest sprawa do obgadania - odparł Lou, skręcając w inną stronę, niż ta do naszego domu.<br />
- Co się stało? - zapytał zdenerwowany Zayn.<br />
- Dowiesz się na miejscu - burknął, zmieniając pas ruchu.<br />
Podjeżdżając pod dom Payne'a, zauważyłam auta Nialla i Harrego, więc oni pewnie też tam byli. Wysiadłam z pojazdu, udając się środka. Otworzyła mi Rachel, którą przytuliłam na powitanie. Zaprowadziła nas do salonu, gdzie zastałam Liama, Sarah, Harrego, Nialla. Wszyscy siedzieli przy stole z komputerem oraz jakimiś dokumentami.<br />
Po przywitaniu się przyszedł ten czas na rozmowę.<br />
- A więc co się stało? - spytałam siadając na kanapie obok Rachel.<br />
- Jest bardzo źle - zaczął Liam, biorąc głęboki oddech. - Lucy jest w niebezpieczeństwie.<br />
- Ludzie Kejiro dotarli już do niej - wyjaśnił Niall, przełykając głośno ślinę.<br />
<a href="https://45.media.tumblr.com/tumblr_md6eneWJl41rcipaao1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://45.media.tumblr.com/tumblr_md6eneWJl41rcipaao1_500.gif" width="320" /></a>- Co? - wrzasnął Zayn, uderzając ręką o blat.<br />
Moje serce momentalnie zaczęło bić mocniej. Jeszcze nie wiedziałam dokładnie, co się dzieje, ale to nie wróżyło nic dobrego.<br />
- Chcą ją zabić za to, że pokonała Kejiro, a Zayna za to, że zabił jego - dodał Harry, gdy wszyscy byli zbyt przestraszeni by nam o tym zakomunikować.<br />
Zassałam powietrze, przykładając ręce do twarzy. Byłam przerażona, szykowało się coś strasznego. To już nie była zabawa.<br />
_____________________________________________________________________<br />
O to i jestem :) Trochę znowu zawaliłam, ale musiałam napisać coś na inne blogi. Trochę ich mam, więc czasem nie wyrabiam. Jednak przychodzę do was z ostatnim już sielankowym rozdziałem. Teraz zacznie się akcja, bo życie Lucy i Zayna jest zagrożone. Nie będzie tak łatwo!<br />
Co sądzicie o rozdziale?<br />
Podoba się wam?<br />
Proszę komentujcie, bo coraz lepiej wam idzie :)<br />
Chciałabym też podziękować za ponad 60k wyświetleń, nigdy bym nie przypuszczała, że moje prace tyle osiągną. I to tylko dzięki wam! Kocham <3<br />
<br />
Serdecznie zapraszam na moje opowiadanie z Zaynem na Wattpad - <a href="https://www.wattpad.com/story/29154341" target="_blank">KLIK</a><br />
<br />
<br />Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-90172015166314986822015-11-10T17:13:00.000-08:002015-11-28T02:14:20.664-08:00~.47.~Resztę dnia spędziliśmy z Zaynem nad basenem. Próbowałam się opanować, bo za każdym razem, patrząc na jego ciało, twarz, usta miałam ochotę rzucić się na niego bez opamiętania. Coś dziwnego się działo. Zdecydowanie zaczynałam się zmieniać, wydoroślałam przez to wszystko. Wcześniej byłam zagubioną dziewczynką, bałam się świata. Teraz jestem pewna siebie, odważna i walczę o swoje.<br />
Po obiedzie postanowiliśmy pozwiedzać trochę hotel. Ubrałam ponownie sukienkę oraz klapki, włosy związałam w kitkę i nałożyłam okulary aviatorki przeciwsłoneczne.<br />
Wyszliśmy z domku, łapiąc się za rękę. Udaliśmy się na spacer.<br />
- Jest tak cudownie - mruknęłam, rozglądając się.<br />
Otaczał nas piękny las tropikalny z ptakami, gadami i pięknymi roślinami. Gdzieniegdzie były zagłębienia z kanapami i stolikami, aby posiedzieć, coś zjeść. Odnaleźliśmy kawiarnię, grał w niej jakiś zespół. Usiedliśmy przy wolnym miejscu, byłam taka szczęśliwa.<br />
- Zayn, myślałeś o tym, czy wracasz na tor? - zapytałam szeptem, przybliżając się do niego.<br />
- Tak, chcę wrócić. Co o tym myślisz? - spoważniał, marszcząc brwi.<br />
- Dobrze, ale pod jednym warunkiem - odparłam, patrząc na niego intensywnie, zakładając nogę na nogę.<br />
- Jakim? - zdziwił się, podpierając na palcach.<br />
- Wrócę z tobą - szepnęłam, zaciskając usta.<br />
Spiął się, biorąc głęboki oddech. Poprawił się na krześle, przygryzając wargę. Nie spodobało mu się to. Wiedziałam to, ale cholernie mi zależało. Chcę się ścigać, nie pozwolę na to, aby robił to sam.<br />
- Lucy, to jest...<br />
- Wiem - przerwałam mu szybko z pewnością siebie.<br />
- Pomyślę nad tym - mruknął, przeczesując włosy.<br />
Chwilę później wzięliśmy sobie ciastka i drinki. Było naprawdę gorąco, w porównaniu z Londynem to jakieś piekło. Jednak muszę przyznać, że uwielbiam Bali. Cieszę się, że akurat tę wyspę wybrałam.<br />
W pewnym momencie skłamałam, że muszę do łazienki. Zamiast do niej, udałam się do obsługi. Załatwiłam z nimi wszystko odnośnie jutrzejszych urodzin Zayna. Miałam dla niego cały dzień niespodzianek. Rozplanowałam wszystko i jeszcze przed wylotem rozmawiałam z właścicielami. Na całe szczęście zgodzili się na przygotowania.<br />
Gdy wróciłam Zayn palił papierosa, rozmawiając z kimś przez telefon. Idąc, usłyszałam, że był to Louis. Usiadłam na swoim miejscu, pakując ciastko do buzi.<br />
Malik opowiadał przyjacielowi o Bali, gdy ja wyjęłam swojego iphone'a i napisałam do Mel.<br />
<br />
11.01.2015 5:19 pm<br />
Lucy<br />
>Kocham Bali, kocham Zayna, tu jest idealnie!<<br />
<br />
11.01.2015 5:20 am<br />
Melissa<br />
>Farciara! A ja siedzę z książkami, bo jutro sprawdzian z historii<<br />
<br />
11.01.2015 5:20 am<br />
Lucy<br />
>Powodzenia, słońce! Kocham cię ♥<<br />
<br />
Odłożyłam urządzenie na stolik, widząc, że Zayn kończy rozmowę. Zgasił też niedopałek i wypuścił dym z ust, a ja przygryzłam swoje. Uwielbiam, gdy to robi.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
*Zayn*</div>
<div style="text-align: left;">
Obudziłem się rano i pierwsze, co zauważyłem to to, że nie ma obok Lucy. Przetarłem oczy, wstając z łóżka. Rozejrzałem się po domu, sprawdziłem nad basenem, ale nigdzie jej nie było. Wtedy przypomniało mi się, że dziś są moje 22 urodziny. Nie lubię tego dnia. Wiele razy spędziłem go sam, wszyscy zawsze się cieszą, dostają prezenty. Ja tego nie miałem od dawna. W swoje 16 urodziny popadłem w niezłe gówno, ale mało kto o tym wie. Nawet Lucy nie ma pojęcia.<br />
Na drzwiach zauważyłem kartkę, oderwałem ją i przeczytałem.<br />
"Po kwiatach do niespodzianki ;)"<br />
Zaśmiałem się pod nosem, odkładając papier na szafkę.<br />
- Co ta myszka znowu wymyśliła? - mruknąłem do siebie, wyciągając ubrania z szafy.<br />
Wiedziałem już, że Lucy coś zaplanowała. Nie chciałem niczego, ale ona i tak postawiła na swoim.<br />
Umyłem szybko zęby, ułożyłem włosy. Ubrałem biały tshirt na ramiączkach z nadrukiem, czarne spodenki do kolan. Spryskałem ciało perfumami, wrzuciłem telefon do kieszeni i wyszedłem z domku. a tuż przed nim usypana droga z płatków róż. Zaśmiałem się głośno, podążając za nimi.<br />
Byłem bardzo ciekawy, co ta kruszynka wymyśliła. Cieszyłem się, że pamiętała o mnie. Wcześniej nikt nie pamiętał.<br />
Lucy jest, jak taki aniołek. Będąc z nią nauczyłem się być lepszym człowiekiem, lepiej traktować kobiety i troszczyć się o nie. Nawet nie wiem, jak przestałem być aroganckim dupkiem, która kobiety ma na jedną noc. Po prostu, gdy pojawiła się moja mała księżniczka przestałem o tym myśleć, zająłem się nią, a te rzeczy zniknęły.<br />
Kwiaty doprowadziły mnie do restauracji. Na patio stała <a href="http://www.ubiore.pl/style/51157/" target="_blank">Lucy w pięknej, czarne sukience, czarnych szpilkach i biżuterii. Włosy miała spięte w wysoką kitkę, wyglądała cudownie. </a>Byłem dumny, że mam tak śliczną dziewczynę. Obok niej duży stół z przygotowanym śniadaniem, między lampami wielki napis "Happy Birthday Zayn!"<br />
Na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Podszedłem do niej, kładąc dłonie na talii dziewczyny.<br />
- Wszystkiego najlepszego, kochanie - odparłam, obejmując rękoma moje policzki.<br />
- Dziękuję - mruknąłem, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.<br />
- Czeka cię dzień niespodzianek - oznajmiła, przygryzając wargę.<br />
Kochałem kiedy to robi, ale równie nienawidziłem. Wiedziałem, że nie chce, aby doszło do zbliżenia, ale sama mnie prowokowała. Nieświadomie robiła to niemal codziennie. Miałem dość samo zaspokajania się, chciałem Lucy.<br />
- Mam nadzieję - wymamrotałem, chwytając jej wargę swoimi zębami i lekko pociągając.<br />
Usiedliśmy przy stoliku, na którym leżała idealnie czysta zastawa. Na białym obrusie leżały płatki róż i innych kwiatów. Kelner podał nam śniadanie, którym zajadaliśmy się w ciszy.<br />
- Moje rodzeństwo dzwoniło, masz od nich życzenia - oznajmiła po chwili brunetka.<br />
- Dziękuję - uśmiechnąłem się, pakując do buzi widelec.<br />
Po śniadaniu Lucy zaprowadziła mnie na coś w stylu sesji zdjęciowej. Chciała, abyśmy mieli ładne fotografie z tego dnia. Pozowaliśmy na tle roślin, przytulając się, całując. Podobało mi się to, bo mogłem mieć ją tak blisko.<br />
Gdy sesja skończyła się, fotograf poinformował, że po zdjęcia możemy przyjść pod koniec dnia. W tym czasie Lucy miała już kolejne plany.<br />
- Skarbie, gdzie teraz idziemy? - zapytałem, łapiąc ją za rękę.<br />
- Najpierw do pokoju - oznajmiła, ciągnąc mnie.<br />
<br />
Po 15 minutach byliśmy w busiku, który wiózł nas do parku. Lucy rozplanowała wszystko. Byłem w szoku, to musiało ją kosztować. Sam przylot tutaj był cholernie drogi, a do tego te niespodzianki. Nigdy nikt tyle dla nie nie zrobił. Byłem szczęśliwy, mając ją przy boku.<br />
- Kochanie, jest jedna sprawa - zacząłem temat, który może wywołać kłótnię.<br />
- Tak? - spojrzała na mnie tymi pięknymi, rozmarzonymi oczami.<br />
- Chodzi o to, że ja nie tylko się ścigam. Wiesz o tym - jąkałem się, patrząc na nią.<br />
- Zayn, poczekaj - ujęła moją twarz dłońmi. - Jesteśmy na wakacjach, porozmawiajmy o tym, gdy wrócimy.<br />
- No dobrze - wymamrotałem, a w tym momencie zatrzymaliśmy się przed wielkim parkiem zwierząt.<br />
Wysiedliśmy z busa, a przewodnik zaprowadził nas do specjalnego wejścia. Od razu zauważyłem pełno kolorowych ptaków i atrakcji. Mieliśmy czas dla siebie, aby zwiedzać. Lucy miała mapkę, dostała jakiegoś szału. Wyglądała tak uroczo, zachwycając się wszystkim.<br />
- O Boże! Tam są słonie, a obok jaszczurki - niemal krzyczała z podekscytowania.<br />
- Spokojnie, zobaczymy wszystko - zaśmiałem się, kładąc dłonie na jej talii.<br />
- Najpierw do słoni! - zadecydowała, idąc w stronę wybiegu.<br />
Brunetka zachwycała się zwierzętami, robiąc nam masę zdjęć. Cieszyłem się, że to sprawiało jej tyle radości. Mi również, bo kiedy ona była szczęśliwa to ja też. Tylko na niej mi zależało.<br />
<br />
Chodząc po parku spędziliśmy dobre 1,5 godziny. Zakładali nam węże na szyje, trzymaliśmy papugi na ramionach. To było wspaniałe przeżycie, ale jeszcze lepsze było, gdy Lucy zakomunikowała mi, że będziemy pływać z delfinami.<br />
Zaprowadzono nas do szatni, gdzie przebraliśmy się w stroje kąpielowe. Wtedy dopiero zauważyłem blizny Lucy. Ręce i uda. To było straszne, na szczęście dopiero przy dokładnym przyjrzeniu się zobaczyłem ślady, ale one będą z nią już do końca. To potworne, że robiła sobie krzywdę nawet z mojego powodu. Nawaliłem.<br />
Lucy zauważyła, że zbyt długo patrzyłem się na jej ciało. Posmutniała, chowając ubrania do szafki. Strzeliłem sobie mentalnego kopa, zakluczając zamek. Złapałem ją za rękę, delikatnie całując w wierzch głowy. Udaliśmy się za przewodnikiem i grupą ludzi w kierunku basenu. Dostaliśmy dziwne kapoki, po czym weszliśmy do wody. Każdy musiał ustawić się w linii. Chwilę później wypłynęły dwa delfiny, zaczęły krążyć w okół nas. Pozostali ludzie się bali, ale ja oraz Lucy głaskaliśmy je, to takie wspaniałe uczucie. One są, jak aksamit. Odwróciłem się do swojej dziewczyny, razem bawiliśmy się z jednym delfinkiem. Lucy była taka radosna. Momentalnie na mojej twarzy również pojawił się uśmiech.<br />
Po pływaniu z delfinami, wysuszyliśmy się i udaliśmy na obiad w parku. Uwielbiałem Lucy w tej czarnej sukience, teraz jedynie zmieniła buty, ale i tak wyglądała niesamowicie. Po posiłku odwiedziliśmy ostatni punkt, czyli coś w stylu paralotni. Usiedliśmy wygodnie, a po chwili motorówka ruszyła unosząc naszą dwójkę w powietrze. Lucy na początku się bała, ale złapałem ją za rękę i cały strach uleciał.<br />
Do hotelu wróciliśmy lekko zmęczeni, brunetka natychmiast opadła na łóżko. Ściągnąłem buty z jej małych stópek, kładąc się obok. Chwyciłem za telefon hotelowy, grzecznie zamówiłem drinki do pokoju.<br />
Lucy wzięła swojego iphone'a, pisała z kimś sms przez ponad 5 minut. Aż w końcu usłyszeliśmy pukanie do drzwi, poszedłem otworzyć.<br />
- Dzień Dobry, dwa drinki Mohito i La Palma - uśmiechnął się mężczyzna, podając mi tackę z napojami.<br />
- Dziękuję - mruknąłem, zamykając drewnianą powłokę.<br />
Położyłem napoje na łóżku, a moja dziewczyna natychmiast wzięła swoje Mohito. Upiła trochę, po czym wzięła swoją torebkę, z której wyjęła mojego ipada.<br />
- Idź się umyj i przebierz, bo zaraz kolejna niespodzianka - posłała mi zadowolony uśmiech.<br />
- A co ty masz zamiar robić? - zapytałem, unosząc brwi.<br />
- Oglądać nowy odcinek The Fosters - wyszczerzyła się, wystukując coś na tablecie.<br />
Prychnąłem pod nosem, wchodząc do łazienki. Wziąłem odświeżający prysznic, umyłem włosy. Postanowiłem nie golić zarostu, więc szybko wyszedłem z pomieszczenia. Przygotowałem ubrania, aby następnie wrócić do toalety. Założyłem białą, luźną koszulę, podwijając jej rękawy i rozpinając 2 pierwsze guziki. Wziąłem żel do włosów i grzebyk, aby zwolnić już Lucy łazienkę.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
*Lucy*</div>
<div style="text-align: left;">
Cieszyłam się, że spędzamy ten dzień razem. Zaplanowałam wszystko dosyć szczegółowo, chciałam, aby Zayn miał udane urodziny. Widziałam, że był szczęśliwy. Może nie jest to wymarzone świętowanie chłopaka, ale starałam się. Pływanie z delfinami, śniadanie, park i teraz kolejna niespodzianka. Niestety, to już ostatnia.<br />
W łazience wzięłam kąpiel w wannie, dosyć krótką. Rozczesałam umyte włosy, nakremowałam ciało balsamem z brokatem i ubrałam koronkową bieliznę. <a href="https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/13/81/3b/13813b37c20aa52243ad09905de50950.jpg" target="_blank">Pokręciłam kosmyki lokówką, tworząc fale.</a> Pomalowałam paznokcie na złoto, po czym wykonałam starannie makijaż.<br />
Ubrałam <a href="http://www.ubiore.pl/style/46837/" target="_blank">beżową sukienkę z wycięciami oraz złotymi wstawkami, do tego dobrałam botki do kostki o tym samym kolorze z kawałkiem, jakby sznurowadła z boku.</a> Jako biżuterię nałożyłam kolczyki pióra, dużo złotych bransoletek i naszyjnik.<br />
Spryskałam ciało perfumami, przeglądając się w lustrze. Podobałam się sobie, w końcu uważałam, że jestem piękna. To było wspaniałe uczucie.<br />
Wychodząc z łazienki, zobaczyłam Zayna na tarasie, palącego papierosa. Podeszłam do niego od tyłu, obejmując go. Odwrócił się, robiąc wielkie oczy.<br />
- O kurwa - wymamrotał, skanując mnie wzrokiem.<br />
Zachichotałam pod nosem, całując go w policzek. Malik zgasił niedopałek, wypuszczając seksownie dym z ust. Weszliśmy do domku, ja podłączyłam tablet do ładowania, a mój chłopak wrzucił gumę do buzi.<br />
- A więc teraz kolejna niespodzianka? - zapytał, gdy wychodziliśmy.<br />
- Owszem - uśmiechnęłam się, zamykając drzwi.<br />
Złapałam go za rękę, ruszając w stronę plaży. Miałam nadzieję, że wszystko było przygotowane.<br />
- Kocham cię - odparł nagle, całując mnie w czoło.<br />
- Ja ciebie też - szepnęłam, wchodząc na drewnianą kładkę.<br />
Przeszliśmy kawałek, gdzie rozpalone było ognisko. Wokół niego tutejsza ludność tańczyła w tradycyjnych strojach.<br />
Podeszły do nas dwie kobiety, które dały nam wieńce z kwiatów. Zaczęli uczyć nas tańca, to było wspaniałe. Dużo się śmialiśmy, panowała świetna atmosfera. Balijczycy są naprawdę mili, pokazali mi i Zaynowi stroje, słowa. Byłam zachwycona.<br />
Następnie pożegnaliśmy się, idąc w stronę ostatniego miejsca niespodzianki. Była to chyba najbardziej romantyczna część. Zaprowadziłam swojego chłopaka w głąb lasku, gdzie czekał na nas pięknie udekorowany stolik z jedzeniem. Otaczały nas kwiaty oraz papugi. Było dużo świec i kilka lampek.<br />
Usiedliśmy na przeciwko siebie, Zayn oczywiście najpierw odsunął mi krzesło.<br />
- Skarbie, chciałabym jeszcze raz życzyć ci wszystkiego najlepszego, abyś zawsze się uśmiechał, bo twój uśmiech jest cudowny. Abyś spełniał swoje marzenia, nie zapominał, że jestem tutaj z tobą. Kocham cię z całego serca i nigdy cię nie opuszczę - mówiłam, patrząc w jego piękne oczy.<br />
- To ja dziękuję ci za to wszystko, co zorganizowałaś. Nikt nigdy nie poświęcił mi tyle. Świetnie się dziś bawiłem, to zdecydowanie najlepsze urodziny. Pokazałaś mi, że zależy ci na mnie, na nas. Doceniam to, bo bardzo cię kocham. I prawda jest taka, że zmieniłaś mnie, Lucy - odparł, łapiąc mnie za rękę. - Dzięki to stałem się lepszym człowiekiem, inaczej patrzę na świat.<br />
Posłałam mu uśmiech, biorąc do ręki kieliszek wina.<br />
- Za nas - wniosłam toast, stykając się z nim.<br />
- Za nas - powtórzył, gdy oboje wzięliśmy łyk.<br />
Atmosfera była idealna, siedzieliśmy razem, zajadając pyszne potrawy. W końcu odpoczęliśmy od tego świata. Wyjazd tutaj był dobrą decyzją. Zostawiliśmy na chwile wyścigi, szkołę, te cały gangi, pracę. Cieszyliśmy się sobą, ucząc się siebie nawzajem.<br />
- Musimy częściej wyjeżdżać - stwierdził Zayn, pakując do buzi widelec.<br />
- Zgadzam się, to gdzie następny cel? - uśmiechnęłam się.<br />
- Zawsze chciałem polecieć całą paczką do Hiszpanii - oznajmił, patrząc na mnie.<br />
- To dobra opcja, ale teraz cieszmy się Bali - szepnęłam, obejmując dłonią jego policzek.<br />
- Nie masz pojęcia, jak bardzo cię kocham - powiedział, przygryzając wargę. - Wyglądasz tak cholernie seksownie, że mam ochotę zedrzeć z ciebie tę sukienkę.<br />
Zachichotałam pod nosem, poprawiając włosy.<br />
- Masz taki uroczy śmiech - stwierdził, gdy wstawałam z krzesła.<br />
Cmoknęłam go w nos, po czym złapałam za rękę. Udaliśmy się w kierunku naszego domku, powoli, spacerkiem. Było cholernie ciepło, słyszeliśmy szum wody i pokrzykiwanie ptaków.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: red;">Oj, tak kochani. Czerwona czcionka oznacza +18 (w końcu</span><span style="color: red;">)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: red;"><br /></span></div>
- Jesteś taka piękna - sapnął, gdy otwierałam drzwi.<br />
Zadrżałam na jego słowa, a gdy szarpnął mnie i namiętnie pocałował, myślałam, że oszaleję. Ręce chłopaka błądziły po moim ciele, ja swoje wplotłam w jego włosy. Rozpoczęła się walka naszych języków, myślałam, że wybuchnę. Zayn mnie podniecił.<br />
Pchnęłam drzwi i szybko weszliśmy do środka, nie przerywając pocałunku, który stawał się coraz zachłanniejszy. Mulat zaczął wsuwać dłonie pod moją sukienkę, czułam, jak ściska uda oraz pupę. Dobrałam się do koszuli chłopaka, rozpinając guziki po kolei. Wszystko działo się tak szybko. Mój organizm wariował, ale pozytywnie. Nie bałam się już, chciałam zbliżenia. Przełamałam się. Byłam gotowa, podniecona i pewna siebie. Czułam dziwne kłucie w brzuchu, a myśli krążyły, jak szalone.<br />
Opadliśmy na łóżko, założyłam nogi na biodra Zayna, który zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi. W pewnym momencie poczułam, jak zrywa naszyjnik, rzucając go na ziemię. W tym czasie ja rozpięłam koszulę, odsłaniając seksowny tors chłopaka który ozdobiony był tatuażami. Uwielbiałam je. Błądziłam po nim dłońmi. Całowaliśmy się namiętnie, on jeździł ręką po moim ciele, które aż drżało. Był taki pociągający, że nie mogłam przestać się patrzeć.<br />
Malik natychmiastowo zabrał się za rozpinanie mojej sukienki, która w kilka sekund znalazła się na drugim końcu pokoju. Jednocześnie zostawiając mnie przed nim w samej bieliźnie. Na ten właśnie widok Zayn na chwilę przestał, po prostu patrzył na każdą cząstkę mnie. To sprawiło, że poczułam skrępowanie. Bałam się, że nie spodoba mu się moje ciało. Nie będę dla niego wystarczająca.<br />
Po chwili postanowiłam przejąć inicjatywę, odpinając spodnie chłopaka. Moje podbrzusze szalało.<br />
Zayn zdjął moje buty, po czym składał pocałunki na mojej klatce piersiowej. Drżałam, zaciskając zęby. Czy to właśnie teraz miało dojść do mojego pierwszego razu?<br />
Jego dłonie ściskały piersi, a ja złączyłam nasze usta. Sapałam lekko, uniosłam rękę nad głowę, opierając ją o łóżko. Zayn przycisnął ją mocniej, niemal pożerając mnie ustami. I nagle zatrzymał się, po prostu przestał. Spojrzałam na niego niezrozumiale, ale on miał tylko przerażony wzrok.<br />
- Ja nie mogę - szepnął, odsuwając się. - Lucy, nie możemy.<br />
- Dlaczego? - zapytałam wciąż nabuzowana.<br />
- Nie jestem facetem, z którym chciałabyś stracić dziewictwo - stwierdził, chowając twarz w dłoniach.<br />
- Ale chcę - odparłam, podnosząc się i łapiąc go za nadgarstek. - Chcę, bo cię kocham i jesteś jedyną osobą, z którą mogłabym to zrobić.<br />
Spojrzał mi prosto w oczy, chwilę odczekał, aż w końcu ja musiałam ponownie złączyć nasze usta. Gdy opadłam na poduszkę, Zayn złożył mały pocałunek na moim policzku, a palcami pieścił szyję. Lustrował moje ciało, przygryzając wargę. Podobało mu się to, co widzi. Położyłam dłonie na jego biodrach, a on na moich piersiach.<br />
- Kocham cię - wysapał, a moje serce zaczęło bić, jak oszalałe.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://new-img1.cosmochina.com.cn/cosmo/125/42/lihjWDKrJ2jIQ.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://new-img1.cosmochina.com.cn/cosmo/125/42/lihjWDKrJ2jIQ.gif" height="180" width="320" /></a></div>
Złapał za moje kolana, aby rozsunąć je. Jeździł dłońmi po udach, co sprawiło mi niesamowitą rozkosz. Chciałam tego najbardziej na świecie.<br />
Wtedy delikatnie odpiął mój stanik i zrzucił go. Nie czułam już skrępowania, nie wstydziłam się być nagą przed nim. Jego duża dłoń pieściła moją pierś, gdy ja bawiłam się gumką od bokserek Malika. Ucałował obie, po czym wpił się w moje usta, zdejmując szybko koronkowe stringi. Wziął głęboki oddech, patrząc na kobiecość. Wykorzystałam to zsuwając bokserki Zayna, z których wyskoczyła duże, nabrzmiałe przyrodzenie mężczyzny. Takim sposobem leżeliśmy przed sobą całkowicie nadzy. Rozszerzył moje nogi i usiadł pomiędzy nimi. Jego męskość naparła na moją przyjaciółkę, przez jęknęłam zasysając powietrze.<br />
- Skarbie, jeśli cokolwiek będzie bolało, masz mi powiedzieć - przerwał na chwilę czynności, aby popatrzeć mi w oczy. - Będę ostrożny.<br />
Przytaknęłam, gdy zakładał kosmyk włosów za ucho. Nagle poczułam go w sobie. Ból rozprowadził się po moim podbrzuszu, pozbywając się już na zawsze mojego dziewictwa. Tak o to straciłam swoją niewinność z moim chłopakiem, którego kochałam całym sercem. Coś czego bałam się całe życie właśnie się stało i było cudowne.<br />
Pchnięcie z początku było delikatne, ale kolejne coraz szybsze. Fala gorąca rozlała się po moim brzuchu, a on wchodził i wychodził wywołując tym lekkie stęknięcia. Zaciskałam ręce na prześcieradle, wyginałam plecy w łuk. To było tak przyjemne, gdy był we mnie. Błądził dłońmi, zaciskał szczęki.<br />
- Kocham cię - jęknął, patrząc w moje oczy.<br />
- Ja ciebie też - wychrypiałam poprzez jęki. - Szybciej.<br />
Poruszał się mocniej, a ja krzyczałam jego imię. Poczułam dotyk na udzie, więc uniosłam lekko biodra. Nasze oddechy były przyśpieszone. Trochę się bałam, że jestem w tym za słaba, że nie zadowolę Zayna. Moje policzki oblały się różem na samą myśl o tym. Spojrzałam na Malika, który miał zamknięte oczy i otwartą buzię, wyglądał tak bezpruderyjnie.<br />
- Kurwa - wyjęczał gardłowo, gdy jeździłam paznokciami po jego plecach. - Bierzesz tabletki?<br />
- Tak - warknęłam przez podniecenie.<br />
- Twoje ciało jest idealne - mruknął, liżąc mój biust.<br />
Czułam się wspaniale, mrowiące kłucie w podbrzuszu dawało o sobie znać.<br />
- Zayn, ja chyba...<br />
- Ja też - przerwał mi, trudząc się z wymową.<br />
I chwilę później chłopak wbił się we mnie cholernie mocno. Doszliśmy w tym samym czasie, krzycząc swoje imiona, a ja czułam, jak ciepła ciecz rozlewa się we mnie. Próbowałam unormować oddech, a Malik wysunął się z mojego ciała wciąż wisząc nade mną.<br />
- Jesteś świetna - szepnął, opadając na miejsce obok mnie. - Boli cię coś?<br />
- Trochę, ale to nic - mruknęłam, gdy odwrócił się w moją stronę.<br />
Czułam się dziwnie, taka otępiała i obolała. Jednak po ruszeniu nogą, zorientowałam się, że prześcieradło jest mokre. Chciałam spojrzeć, ale zakuło i opadłam z powrotem na poduszkę. Zayn wstał, patrząc na pościel. Spojrzał na mnie, po czym zaczął ściągać brudne prześcieradło. Zakryłam się kołdrą i dopiero wtedy wszystko do mnie doszło. Straciłam dziewictwo. Mój umysł zaczął analizować to pojęcie. Coś czego tak bardzo się bałam. Nie mogłam uwierzyć, że to zrobiliśmy. Moje serce biło, jak oszalałe. Oddech powoli się unormował.<br />
<a href="http://33.media.tumblr.com/458d856c00ccb01e78c86210b074a5e8/tumblr_inline_n5dsc9wo4i1rfss38.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://33.media.tumblr.com/458d856c00ccb01e78c86210b074a5e8/tumblr_inline_n5dsc9wo4i1rfss38.gif" height="231" width="320" /></a>Zayn wrócił, kładąc się, a ja szybko położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Objął mnie, całując wierzch głowy.<br />
- Dziękuję - szepnęłam, wtulając się mocniej.<br />
- To ja dziękuję, kochanie. Wciąż w to nie wierzę - odparł zmęczonym głosem.<br />
- Nie mów już nigdy, że jesteś złym mężczyzną dla mnie. Bo jesteś najlepszym, kocham cię i jestem dumna, że to z tobą to zrobiłam - wymamrotałam, zasypiając.<br />
- Jesteś najlepszą osobą w moim życiu - mruknął, a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.<br />
Byłam dumna, szczęśliwa i zakochana. Właśnie przed chwilą uprawiałam seks na pieprzonym Bali z mężczyzną, którego kocham.<br />
<br />
_______________________________________________________________________<br />
Witajcie skarby! O to jest dzień, który dał nam Pan! Lucy nie jest już taka grzeczna ;) Wciąż nie wierzę, że to tak szybko minęło. Aczkolwiek trochę trzeba było czekać.<br />
<br />
Co sądzicie o rozdziale? Podoba wa się?<br />
<br />
Kochani, dziękuję, że tu jesteście i czytacie moje opowiadanie ♥ To dla mnie naprawdę dużo znaczy! Kocham was :)<br />
<br />
<b>Niestety, muszę was zmartwić, bo powoli kończy się sielanka ;c</b><br />
<br /></div>
</div>
Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-76793352230162395962015-11-01T13:31:00.001-08:002015-11-01T13:31:06.275-08:00~.46.~Po przylocie do Londynu musiałam się porządnie wyspać, podróże mnie wymęczyły. Zmiana czasu też nie sprzyja. Do tego za chwilę kolejny lot, który będzie prawdziwą męczarnią. Samolot z Londynu mamy o 3 am, przesiadkę w Singapurze, gdzie czekamy godzinę i kolejny na Bali.<br />
Dziś miałam wizytę u ginekologa, ale Zayn o tym nie wiedział. Wcześniej spotkałam się z Chrisem, który miał mnie tam zawieźć. Rano oczywiście musiałam nastawić pranie, przepakować walizki i zetrzeć okropne kurze w sypialni. Zjadłam śniadanie z Zaynem, który również gdzieś wybywał. Podwiózł mnie do Starbucks'a niedaleko szpitala, po czym odjechał w swoją stronę.<br />
Ja weszłam do środka, gdzie zobaczyłam Chrisa, siedzącego przy stoliku w kącie.<br />
- Czika! Jak ja się stęskniłem - wydarł się niemal na całą kawiarnię, dusząc mnie w swoich ramionach.<br />
- Ja też, głuptasie - zaśmiałam się, ściągając kurtkę.<br />
- Opowiadaj! Zaliczyłaś go w końcu? - zapytał podekscytowany, gdy zajęliśmy miejsca.<br />
- Nie! Chris, uspokój się - burknęłam, zakładając ręce pod biustem.<br />
- Brakuje mi seksu, mami. Z tym gościem z internetu nie wypaliło, w sylwestra przelizałem się z jednym ciachem, ale nie zapisałem jego numeru - zasmucił się, biorąc łyk gorącej kawy.<br />
- A pamiętasz chociaż, jak się nazywa? - odparłam, wyjmując portfel z torebki.<br />
- Tak, szukałem na facebooku, ale nie ma nic - wychlipał, podpierając się na dłoni.<br />
- Znajdziesz jeszcze kogoś, a teraz mam dla ciebie mały prezent - powiedziałam, podając mu torbę.<br />
Była w niej koszulka "I <3 NY", jakieś inne gadżety tego typu, dużo słodyczy, szalik Tommy'iego Hilfigera oraz <a href="https://www.slouchpouch.co.uk/images/mens-grey-onesie-small.jpg" target="_blank">szara piżama onesie, o której marzył.</a> Niemal natychmiast rzucił się na mnie z podziękowaniami.<br />
- Kocham cię, suczko. Jesteś najlepsza - mówił, całując mnie w policzek. - Ale głupio się czuję.<br />
- Czemu? - zdziwiłam się, poprawiając włosy.<br />
- Kupujesz mi takie drogie rzeczy, a mnie nie stać na takie prezenty dla ciebie - wyszeptał wyraźnie zawstydzony, kładąc pakunek na krześle obok siebie.<br />
- Chris, mówiłam ci już, że dla mnie to nie jest problem. A wiem, że marzysz o Armanim, Hilifigerze czy innych takich firmach. Chcę, żebyś się ucieszył - pocieszyłam go, wstając, aby zamówić kawę.<br />
Udałam się do kasy, gdzie zapłaciłam za karmelowe latte. Odebrałam je, po czym wróciłam do przyjaciela. Ubrałam kurtkę, szalik i rękawiczki, abyśmy następnie ruszyli w stronę gabinetu.<br />
- Masz jakieś plany na Bali? - zapytał podchwytliwie, gdy wyszliśmy ze Starbucksa.<br />
- Możliwe, ale zabraniam ci o tym mówić. Lepiej pogadajmy o czymś innym - mimowolnie uśmiechnęłam się, a moje policzki nabrały odcień różu.<br />
Tak o to obgadując wszystkich w szkole, dotarliśmy do przychodni, gdzie miałam wizytę. Bałam się, nie lubię chodzić do jakichkolwiek lekarzy.<br />
<br />
Po wizycie byłam w sklepie i wróciłam do domu, Zayna wciąż nie było, ale mimo to zabrałam się za robienie obiadu. Dziwnie było stać w tej ogromnej kuchni całkowicie sama. Brakowało tu Zayna, ale również innego, pociesznego stworzonka. Zawsze chciałam mieć psa, ale w domu dziecka zabraniali zwierząt. Do tego w Anglii ciężko o nie.<br />
Gdy Zayn wrócił, zjedliśmy razem spaghetti przed telewizorem wtuleni w siebie. Czułam się wspaniale, w jego ramionach przy ciepełku, które dawał kominek. Było tak błogo, idealnie.<br />
<br />
<a href="http://www.asiatravel.com/indonesia/bali/thebalikhama/gifs/Indonesia_Bali_Khama_beach.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://www.asiatravel.com/indonesia/bali/thebalikhama/gifs/Indonesia_Bali_Khama_beach.jpg" height="160" width="320" /></a>Lot z Londynu do Singapuru był okropną męczarnią, najpierw na szczęście spaliśmy, ale potem przez kolejne godziny nie mieliśmy żadnego zajęcia. Czekaliśmy tylko na lądowanie, które nie nadeszło prędko. 13 godzin było koszmarne, potem czekanie 1 godzinę na lotnisku. Mogliśmy jedynie patrzeć na miasto przez szyby. Całe szczęście na Bali były tylko 2,5.<br />
Pierwszy raz byłam na takich wakacjach. To jak jakiś raj, myślałam, że oszaleję. Od razu zakochałam się w Bali. A gdy busik zawiózł nas do kurortu, czułam jak tracę umysł. Osobne budynki położone w środku lasu tropikalnego. Wszędzie idealne dróżki, lampy. Pełno roślin, kwiatów. Baseniki z wodą, mostki. To było niemożliwe.<br />
- Zayn, jest idealnie - wyszeptałam, łapiąc go za rękę.<br />
- Zgadzam się - odparł, całując mnie w czubek głowy.<br />
Przez ten gest znowu poczułam się, jak karzeł. I faktycznie nim byłam. Bez obcasów, mógł pocałować mnie w głowę bez problemu.<br />
Obsługa zaprowadziła nas do budynku z recepcją, która wyglądała, jak pałac.<br />
- Witamy w Ayana Resort, proszę podać nazwisko rezerwacji - odrzekła kobieta za ladą.<br />
- Lucy Collins, jeden domek dwuosobowy - powiedziałam, opierając się o blat.<br />
- Tak, zgadza się. Domek numer 12. Proszę o pokazanie paszportów - uśmiechnęła się do nas, po sprawdzeniu rezerwacji w komputerze.<br />
Podaliśmy jej wszystkie dokumenty, aż w końcu dała nam karty <a href="http://media-cdn.tripadvisor.com/media/photo-s/02/77/9e/16/demunut-resort.jpg" target="_blank">do domku</a>, a boy hotelowy zaprowadził nas do niego. Chatka z elementami drewnianymi otoczona drzewami, prowadziła do niej śnieżka murowana. Otworzyliśmy drzwi, które ukazały nam wspaniałe wnętrze. Po prawej, zaraz przy drzwiach jakieś wieszaki i półki, dalej drzwi prawdopodobnie do łazienki. Salon połączony z sypialnią. Duże okna, którymi można wejść na taras, a z niego widać nasz prywatny basen. Wszystko było magiczne. Natychmiast rzuciłam się na wygodne łóżko. Za 2 dni Zayn miał urodziny, a ja już miałam na nie plany. Chwilę później po prostu położyliśmy się spać, bo podróż nas naprawdę zmęczyła.<br />
Następnego dnia obudziliśmy się około 9 am czasu Bali. Śpiew tutejszych ptaków był cudowny, a poranek rześki i słoneczny. Zayn jeszcze leżał w łóżku, lecz ja postanowiłam wstać. Rozpakowałam kosmetyczkę, po czym umyłam zęby i rozczesałam włosy, spinając je w luźnego koka. Nałożyłam na twarz podkład oraz tusz do rzęs, udałam się do pokoju, aby wziąć ubrania z walizki.<br />
- Skarbie, cieszę się, że tu jesteśmy. To wspaniały prezent - wymamrotał Malik, przeciągając się.<br />
Naprężył swoje mięśnie, a przez brak koszulki mogłam je idealnie zobaczyć. Serce zaczęło mi mocniej bić, momentalnie spojrzałam się na niego. Z rąk wypadły mi wszystkie rzeczy. Wyglądałam, jak zapatrzona nastolatka, patrząca na jej wymarzonego chłopaka. I w sumie faktycznie nią byłam.<br />
Zayn zachichotał pod nosem, wstając z łóżka. Podszedł do mnie, kładąc rękę na mojej talii.<br />
- Uwielbiam, gdy się tak na mnie patrzysz - odparł, składając delikatny pocałunek na policzku.<br />
Wszedł do łazienki, a ja zrobiłam się cholernie czerwona. Pozbierałam ubrania, chowając je do szafy. W walizce Zayna znalazłam te obleśne papierosy, które rzuciłam na półkę przy wejściu.<br />
Zjadłam resztę M&M'Sów z samolotu, po czym wybrałam ubrania na śniadanie. Zayn jednak brał prysznic, więc postanowiłam wyjść na taras. Otworzyłam szklane drzwi, a świeże powietrze obwiało moją twarz. Było gorąco, nie to co w mroźnym Londynie.<br />
Usiadłam na leżaku, wpatrując się w morze niedaleko. Wszystkie problemy spłynęły ze mnie, teraz liczył się odpoczynek. Byłam tu z mężczyzną, którego kocham.<br />
I w tym momencie wszedł właśnie on, z ręcznikiem na biodrach. Ciało wciąż miał pokryte malutkimi kropelkami wody, włosy całkowicie mokre. Położył dłoń na moich ramieniu.<br />
- Wszystko dobrze? - zapytał, a ja wstałam z leżaka.<br />
Złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Malik położył dłonie na moich biodrach, a ja objęłam go wokół szyi. Toczyliśmy walkę języków, aż jego palce wkradły się pod moją koszulkę. Zadrżałam lekko, ale nie odepchnęłam go. Oswajałam się z dotykiem mężczyzny. Nawet gdy ścisnął moją pierś. Już się nie bałam, a wręcz pragnęłam tego.<br />
Odsunęliśmy się od siebie, idąc do domku. Wzięłam ubrania i weszłam do łazienki. Nałożyłam bieliznę, kwiecistą sukienkę do połowy uda oraz klapki. Srebrne, małe kolczyki dodały mi uroku.<br />
Gdy wyszłam, Zayn był już ubrany w zwykły, biały tshirt z nadrukiem i szare, materiałowe spodenki przed kolano. Włosy idealnie postawione na żel, a na ręce kilka bransoletek.<br />
Razem opuściliśmy domek, udając się na śniadanie. Musieliśmy spojrzeć na mapę, bo nie znaliśmy jeszcze kurortu. Znaleźliśmy drogę do budynku. Nie miał on okien, więc było widać całą restaurację, do której weszliśmy, aby zjeść śniadanie. Stał tam ogromny bufet szwedzki. Nabrałam sobie trochę jedzenia, wzięłam kawę i usiadłam przy stoliku. Zaraz za mną przyszedł Zayn.<br />
- Jak było na spotkaniu z Chrisem? - zapytał, smarując bułkę masłem.<br />
- Dobrze, pogadaliśmy trochę, dałam mu prezent - odparłam, pakując jajecznicę do ust.<br />
- Co masz zamiar dziś robić? - mruknął, patrząc na mnie.<br />
- Leżeć nad basenem - uśmiechnęłam się, przygryzając wargę.<br />
- Mówiłem coś - warknął, zaciskając dłoń na nóżu.<br />
Wiedziałam, że chodzi o wargę. Nie lubił, gdy to robię. A zwłaszcza w miejscach publicznych, bo nie mógł rzucić się na mnie z pocałunkami.<br />
Po śniadaniu wróciliśmy do pokoju, aby przebrać się w stroje. Ja wybrałam biało-granatowe bikini, które kupiłam przed wyjazdem. Wzięłam ręcznik i poszłam na leżak przy basenie. Położyłam się, ubierając okulary. Musiałam się trochę opalić, ponieważ byłam blada. Za długo pracowałam na szczupłą sylwetkę, by teraz odstraszać kolorem skóry.<br />
Zayn przyszedł chwilę później z Pringlesami w ręce. Położył się obok, chrupiąc niezdrową bombę kaloryczną.<br />
- Masz piękne ciało - wychrypiał, a ja otworzyłam oczy.<br />
Lustrował mnie, oblizując usta. Podobało mi się to, więc wstałam z leżaka i podeszłam do niego seksownym krokiem. Kręciłam biodrami, ściągając okulary, które wzięłam do ust. Usiadłam na nim okrakiem, niemal natychmiast położył ręce na mojej pupie.<br />
- Jesteś cholernie seksowna - wymruczał w moją szyję, na której składał soczyste pocałunki.<br />
- Zayn - jęknęłam, gdy zassał moją skórę, tworząc "malinkę".<br />
- Kocham cię, twoje ciało, całą ciebie - szeptał, całując mnie.<br />
Było mi tak dobrze, wplatałam palce w jego włosy. Oboje czuliśmy napięcie, ale nie chcieliśmy, aby teraz doszło do czegoś więcej. W pewnym momencie przerwałam wszystko, wracając na swój leżak. Malik wstał, a ja myślałam, że spalę się ze wstydu, widząc wybrzuszenie w jego spodenkach. Zrobiłam się cała czerwona, zakrywając twarz dłońmi.<br />
Zayn wskoczył do basenu, a ja pobiegłam do domku po telefon. Napisałam do Louisa, że wszystko w porządku i siedzimy nad wodą, to samo wysłałam Mel oraz Sarah.<br />
Natomiast do Chrisa wystukałam coś innego.<br />
<br />
Lucy<br />
10.01.2015, 12 am<br />
> Kurwa, Chris! <<br />
<br />
Chris<br />
10.01.2015, 12:01 am<br />
>Co jest?><br />
<br />
Lucy<br />
10.01.2015, 12:02 am<br />
>Podnieciłam Zayna, gdybym nie odeszła pewnie by teraz do czegoś doszło<<br />
<br />
Chris<br />
10.01.2015, 12:03 am<br />
>Kurwa mać! Wracaj do niego, pieprzcie się, czika!<<br />
<br />
Lucy<br />
10.01.2015, 12:03 am<br />
>Nie, teraz już nie. Nie chcę stracić dziewictwa na leżaku<<br />
<br />
Odłożyłam urządzenie na stoliczek obok, po czym patrzyłam na pływającego Zayna. Wyglądał cholernie seksownie, przygryzałam wargę. Chłopak wyszedł z basenu, a ja myślałam, że eksploduje. Dlaczego on musiał mnie tak pociągać? Moje ciało wariowało, pragnęłam go.<br />
<br />
_______________________________________________________<br />
Witam, skarby :) Przepraszam, że tyle czekacie, ale naprawdę staram się, jak mogę. Nie wyrabiam z pisaniem, bo mam jeszcze inne blogi. Do tego szkoła. Na razie rozdziały nic nie wnoszą, bo są przejściówką do tych ważniejszych, które będą już od następnego.<br />
Lucy i Zayn w końcu na Bali!<br />
W końcu ona poczuła prawdziwe podniecenie, ciekawe co z tego będzie ;)<br />
Cieszę się, że poprawiła się liczba komentarzy! Oby tak dalej, kocham was <3<br />
<br />Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-86946123251299368792015-10-16T15:52:00.001-07:002015-10-16T15:52:35.039-07:00~.45.~Następny tydzień w Nowym Jorku minął naprawdę świetnie. Dużo zwiedzaliśmy, ale też spędzaliśmy czas rodzinnie. Odwiedziliśmy rodziców adopcyjnych mojego rodzeństwa. Jednak przede wszystkim szukaliśmy informacji o przodkach. Rozmawiałam z ciotką przez Skype, powiedziała, że możemy przylecieć w każdej chwili. Tylko, że dziadkowie wciąż niczego nie wiedzą. Sama nie byłam pewna, czy chcę ich poznać. Po prawie 19 lat nagle poznam babcię i dziadka?<br />
Roselyn nas namawiała, ale póki co nie planuję wizyty na Puerto Rico.<br />
Dowiedzieliśmy się, że rodzice mojego ojca mieszkali w Lancaster, ale zmarli kilka lat temu. Mój tata miał rodzeństwo, lecz do tej pory go nie znamy. Postanowiłam pojechać tam po powrocie z Bali.<br />
W ostatni dzień miałam spotkać się z Fabio, cały czas mnie o to męczył, więc musiałam się w końcu zgodzić. Bałam się, ale Dev miała mi pomóc.<br />
Wstaliśmy około 9 am, a o 2 pm mieliśmy samolot, więc było wielkie pakowanie. Smutno mi było wyjeżdżać, ale jutro lecimy na Bali i do tego mam wizytę u ginekologa.<br />
<a href="http://www.ubiore.pl/style/75973/" target="_blank">Ubrałam się ciepło</a>, włosy zostawiłam rozpuszczone ze względu na czapkę. Makijaż wykonałam w miarę delikatny i udałam się do kuchni, gdzie zasiadłam do stołu. Zayn i Joel jedli śniadanie, które przygotowała Devonne.<br />
- Chciałabym zabrać Lucy na chwilę do miasta - odrzekła po chwili blondynka.<br />
- Po co? - zapytał mój brat, smarując bułkę masłem.<br />
- Na babskie zakupy - mrugnęła, a ja wiedziałam, że nie o to jej chodzi.<br />
- Zdążycie? - odezwał się Zayn, który chyba nie do końca była zadowolony z tego pomysłu.<br />
- Tak, odstawię ją na lotnisko o 12 am - odparła, stawiając na stole kubki z herbatą.<br />
Przełknęłam nerwowo ślinę, po czym zabrałam się za jedzenie. Co jeśli jakimś cudem Zayn się dowie, że spotkałam się z Fabio? Nie chcę go okłamywać, ale muszę przyznać, że stęskniłam się za Włochem.<br />
Po śniadaniu sprawdziłam, czy na pewno wszystko jest spakowane, po czym razem z Devonne wyszłyśmy z domu w kierunku metra. Napisałam do Fabio, że już jadę. Po chwili przyszła odpowiedź, że on też i już nie może się doczekać.<br />
Jadąc metrem zrobiłam sobie pamiątkowe zdjęcie z Devonne.<br />
- Zrobimy tak, jak mówiłam wcześniej. Ty pójdziesz na spotkanie, a o 11 am po ciebie przychodzę i jedziemy na lotnisko - oznajmiła, gdy wychodziłyśmy z undergrounda.<br />
- Dobrze - mruknęłam, wdrapując się po schodach.<br />
Byłam umówiona z Fabio w kawiarni Atlas na Brooklynie. Całe szczęście, że dziś była niedziela i nie pracował lub studiował.<br />
Przed wejściem do środka, pożegnałam się z Devonne, która miała krążyć w okolicy. Pchnęłam drzwi, po czym odszukałam wzrokiem Fabio. Siedział przy stoliku w kącie. Zamarłam, widząc, jak się zmienił. Zarost na jego twarzy dodawał mu męskości i podobało mi się to.<br />
Chłopak wstał z krzesła i podszedł do mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.<br />
- Lucy, jak dobrze cię widzieć - powiedział, przytulając mnie szczelnie.<br />
- Ciebie również - wyszeptałam, siadając przy stoliku.<br />
- Opowiadaj, co u ciebie! - odparł, patrząc na mnie wielkimi oczami.<br />
- No cóż, dużo się zmieniło - zaśmiałam się ironicznie pod nosem.<br />
- To znaczy? - dopytywał, gdy zgryzłam wargę.<br />
- Poznałam dużo tajemnic mojej rodziny, zaczęłam dbać o siebie - zaczęłam niepewnie. - W końcu zapisałam się do szkoły tanecznej.<br />
- To wspaniale, a jak w szkole? - rzekł, łapiąc mnie za rękę.<br />
<br />
- Lepiej, powoli wszystko ogarniam. Gorzej z tym, że jutro lecę na Bali i nie będzie mnie 11 dni - powiedziałam, gdy podeszła do nas kelnerka, u której zamówiłam gorącą czekoladę.<br />
- Bali? Matko, z kim tam lecisz? - zdziwił się, przez co poczułam się głupio.<br />
- Z chłopakiem - oznajmiłam, a on posmutniał.<br />
- Masz chłopaka?<br />
- Tak, ma na imię Zayn i jest ze mną w Nowym Jorku - powiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://33.media.tumblr.com/tumblr_m386aaxvMR1rumgpxo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://33.media.tumblr.com/tumblr_m386aaxvMR1rumgpxo1_500.gif" height="141" width="320" /></a></div>
Przez chwilę panowała między nami cisza, wiedziałam, że w tym momencie Fabio zrobiło się przykro. Starał się tego nie pokazywać, lecz poznałam to po jego oczach. Momentalnie posmutniałam, wpatrując się w swoje paznokcie.<br />
- Ma chłopak szczęście - odparł wesołym tonem.<br />
A na mojej twarzy ponownie zagościł uśmiech, odważyłam się też na niego spojrzeć.<br />
- A ty masz kogoś? - spytałam, gdy kelnerka postawiła przede mną kubek z gorącym napojem.<br />
- Nie, skupiam się na studiach i pracy. Chcę znaleźć mieszkanie - tłumaczył, poprawiając włosy.<br />
- Czyli po prostu nie masz czasu na związki? - mruknęłam, odkładając kubek na stół.<br />
- Tak, ale opowiadaj, co u ciebie! - rzekł, uśmiechając się do mnie.<br />
Tak o to minął cały nasz czas, rozgadaliśmy się i nawet nie zauważyliśmy, jak to szybko minęło. Naprawdę świetnie nam się rozmawiało, tęskniłam za Fabio, który obiecał, że spotkamy się w wakacje i znów zabierze mnie na jakąś kolejkę górską, tak jak ostatnio. Wspominaliśmy mój ostatnio pobyt w Ameryce, opowiadaliśmy o planach na przyszłość, o Melissie i Danielu. Dosłownie o wszystkim. Dowiedziałam się, że Fabio studiuje gastronomię i zamierza pracować w restauracji. Na razie ma tam posadę, jako kelner, ale w jego głowie są większe aspiracje. Obecnie mieszka w bursie, szuka mieszkania razem z Danielem, który studiuje informatykę. Fabio to cudowny chłopak.<br />
Czułam się dobrze w jego towarzystwie, aż szkoda mi było się z nim rozstawać. Jednak po przyjściu Devonne, wiedziałam, że właśnie na to nadszedł czas.<br />
- No cóż, szerokiej drogi. Wypoczywaj na Bali, a potem do nauki - odparł, przytulając mnie. - Powodzenia z chłopakiem, pozdrów go ode mnie.<br />
- Dziękuję, będę cholernie tęsknić - wyszeptałam w jego tors, do którego mnie przyciskał.<br />
- Ja też, Lucy - wymamrotał, a w jego oku zakręciła się łza.<br />
- Ej, spokojnie. Zobaczymy się jeszcze - pocieszałam go sama mając ochotę płakać.<br />
- A właśnie, Daniel mnie prosił, abyś dała coś Mel - parsknął, szukając czegoś w swojej torbie.<br />
- Jasne, przekażę jej - odebrałam paczuszkę, chowając ją do torebki.<br />
Ostatni raz przytuliłam Fabio, po czym razem z Devonne ruszyłyśmy w stronę metra. Tak bardzo nie chciałam wracać, daleko od jedynej rodziny. Będę za nimi okropnie tęskniła. To był wspaniały tydzień i cieszę się, że mogłam go spędzić z rodzeństwem.<br />
Gdy przesiadłyśmy się w autobus, dostałam sms od Zayna, że oni są już na miejscu w środku i czekają na nas. Wtedy dotarło do mnie, że okłamałam swojego chłopaka. Nie powiedziałam o spotkaniu z Fabio, co zalicza się do łgania. Poczułam się okropnie, ale po chwili zrozumiałam, ile tajemnic ma przede mną Zayn. Sam nie był ze mną szczery tyle razy, co mnie cholernie krzywdziło. A więc i ja mogę coś przed nim zataić.<br />
Gdy znalazłyśmy się na terenie lotniska, napisałam sms do Louisa, że za 11 godzin będę w Londynie.<br />
Wysiadłyśmy z autobusu, udając się do wejścia. Devonne zadzwoniła do Joela, aby dowiedzieć się, gdzie dokładnie są, po czym ruszyłyśmy w owym kierunku. Gdy w końcu się spotkaliśmy, przyszedł czas na pożegnanie, a one zawsze są najtrudniejsze. Najpierw przytuliłam bratową.<br />
- Uważaj na siebie, Lucy. Wpadajcie częściej, będę bardzo tęsknić - odparła blondynka, ściskając mnie.<br />
- Teraz wasza kolej, przyjeżdżajcie do nas - powiedziałam, odsuwając się od niej lekko.<br />
- Zobaczymy, miłego wypoczynku na Bali i tych lotów - odrzekła, a w jej oczach pojawiły się łzy.<br />
- Będę tęsknić, Devonne - szepnęłam, przytulając ją ostatni raz.<br />
Podeszłam do wózka z Dianką, którą złapałam za malutką rączkę.<br />
- Pa, księżniczko. Rośnij na królową, a ciocia Lucy będzie cię odwiedzać - wymamrotałam, patrząc na śpiącą kruszynkę.<br />
I wtedy przyszedł czas na Joela. Momentalnie zaczęłam płakać, kolejne miesiące rozłąki. Z Joelem zżyłam się cholernie mocno, owszem Olivia też jest dla mnie najważniejsza, ale między mną, a bratem jest silniejsza więź.<br />
- Joel - jęknęłam, rzucając się na niego.<br />
- Lucia, skarbie - wychlipał, głaskając mnie po plecach.<br />
- Masz się codziennie odzywać, opiekować dziewczynami, wszystkimi trzema - nakazałam, ocierając łzy.<br />
- A ty masz się uczyć, Lucy. Ucz się, abyś mogła dostać się na dobre studia. Spełniaj marzenia, tańcz, bo wiem, że to kochasz - mówił, będąc cały czas w szczelnym uścisku. - I pilnuj Zayna, bo wiem, że to dobry chłopak, chociaż broń w jego spodniach o tym nie świadczy.<br />
Momentalnie mnie zatkało. Skąd on to wiedział? Przecież tego pistoletu nie widać, nie miałam pojęcia, co powiedzieć.<br />
- Odpoczywaj na tym Bali, ale potem nauka, pamiętaj - dodał po chwili ciszy, niezręcznej ciszy.<br />
- Kocham cię, Joel - szepnęłam, ściskając go mocniej.<br />
- Ja ciebie też, mała. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię mam - odparł, a ja wiedziałam, że płacze.<br />
- Przyjedź do mnie - zaproponowałam, ocierając łzy.<br />
- Jak tylko będę mógł to wsiadam w samolot, ale ty biegnij, bo za chwilę masz swój - rzekł, odsuwając się lekko, patrzyliśmy na siebie. - Uważaj na siebie, Lucy. I na to z kim spędzasz czas.<br />
- Dobrze, będę. Pa, Joel - wychlipałam na skraju płaczu, puszczając brata.<br />
Zayn, który wcześniej pożegnał się już ze wszystkimi, teraz kiwnął tylko głową, mówiąc "pa". Mi było ciężej, pożegnałam ich i ruszyłam do Malika, który mocno mnie przytulił.<br />
- Spokojnie, kochanie. Przyjadą do nas niedługo, na pewno - pocieszał mnie, całując wierzch mojej głowy.<br />
- Mam nadzieję - parsknęłam, łapiąc go za rękę.<br />
Najprawdopodobniej wyglądałam teraz, jak rozmazany bóbr. Czasem ludzie zwrócili na mnie uwagę, bo straszyłam, ale wtedy to się nie liczyło. Zdaliśmy nasze bagaże, kierując się na kontrolę bramkową. Oczywiście była kolejka, więc po prostu stałam wtulona w Zayna, czekając na naszą kolej. Gdy byliśmy blisko, przypomniało mi się, że przecież Malik miał pistolet. Jeśli go nie zostawił, to oznacza, że ma go przy sobie. A, jak go wykryją to możemy mieć kłopoty. Ocknęłam się, kiedy strażnik zawołał mnie do siebie. Spojrzałam na Zayna przerażona, ale on wykładał nasze rzeczy na taśmę. Przeszłam przez bramkę, oczywiście nie zapiszczała, więc podeszłam po drugiej stronie, aby zebrać nasze rzeczy. Gdy mężczyzna zawołał Zayna, momentalnie spojrzałam w ich stronę. Moje serce waliło, jak oszalałe. Trzęsły mi się ręce, chaotycznie pakowałam wszystkie klucze i inne tego typu rzeczy do swojej torebki.<br />
Zayn przeszedł, a bramki nie pikały. Odetchnęłam z ulgą, uśmiechając się sama do siebie. Wzięłam torebkę, a Zayn podszedł po pozostałe rzeczy i ruszyliśmy w stronę naszych bramek wejściowych. Nie odzywaliśmy się do siebie, aż do momentu znalezienia naszego miejsca. Położyliśmy bagaże podręczne na siedzeniach, po czym zajęliśmy kolejne. Zostało nam 30 minut do odlotu, więc postanowiłam poprawić lekko makijaż i napisać do Melissy.<br />
<br />
Lucy<br />
7.01.2015 1:27 pm<br />
>Zaraz mamy samolot<<br />
<br />
Melissa<br />
7.01.2015 1:29 pm<br />
>Napisz, jak wylądujecie. Ja jem kolację i zaraz przychodzi Chris<<br />
<br />
Lucy<br />
7.01.2015 1:32 pm<br />
>Wypytaj go o tę randkę, bo nie miałam czasu z nim pogadać<<br />
<br />
Melissa<br />
7.01.2015 1:33 pm<br />
>Jasne! Czekamy na was <3 <<br />
<br />
Schowałam telefon do torebki, po czym oparłam głowę o ramię Zayna, który również z kimś sms'ował. Położyłam dłoń na jego kolanie przez co się lekko spiął, a ja zachichotałam. Złożyłam delikatny pocałunek na policzku chłopaka.<br />
- Zayn, gdzie schowałeś tę broń? - zapytałam, przełykając głośno ślinę.<br />
- Zostaje w Nowym Jorku - odpowiedział obojętnie, a ja wiedziałam, że kręci.<br />
- A tak naprawdę?<br />
- Ten kolega ją zabrał - burknął, ale ja za dobrze go znałam.<br />
- Nie kłam - syknęłam, odwracając głowę tak, aby patrzeć na niego.<br />
- Twój brat ją ma - wymamrotał wyraźnie zdenerwowany.<br />
- Dlaczego do kurwy nędzy dałeś to mojego bratu? - warknęłam, podnosząc się.<br />
- Spokojnie, Lucy - złapał mnie za ręce i posadził z powrotem na krzesełku. - Zauważył, że ją mam. Rozmawialiśmy długo.<br />
- O czym?<br />
- Powiedział, że wie, iż nie jestem zwykłym chłopakiem i pewnie siedzę w jakimś bagnie, ale widzi moją miłość do ciebie, co oznacza, że cię nie skrzywdzę, a wręcz obronię - zaczął, obejmując mnie ramieniem. - Ostrzegł mnie, że jeśli jednak lekko cię zranię to urwie mi jaja i powiesi na koronie Statuy Wolności.<br />
Zaśmiałam się głośno, przerywając mu wypowiedź, która również była dla niego zabawna, bo uniósł lekko kąciki ust, przejeżdżając po nich kciukiem.<br />
- Polecił mi, abym oddał mu broń, bo na JFK ciężko ją przemycić. Do tego on sam potrzebuje spluwy dla bezpieczeństwa. Wahałem się, ale odparł, że miał kurs na strzelnicy i jest prawnikiem, więc nie zrobi niczego głupiego - oznajmił, łapiąc mnie za rękę.<br />
- Mam rozumieć, że dał nam błogosławieństwo? - zachichotałam, kładąc dłoń na jego policzku.<br />
- Coś w tym stylu - przytaknął, całując mnie w nos.<br />
- Ale i tak jestem zła, więc wykonam telefon do brata, gdy wrócimy - prychnęłam, odsuwając się i zakładając ręce na piersi.<br />
Chwilę później usłyszeliśmy, że możemy wchodzić na pokład. Ustawiliśmy się w kolejce do sprawdzania biletów i paszportów. Podaliśmy nasze dokumenty pani za małym stoiskiem, która sprawdziłam wszystko, po czym oddała nam je, życząc miłego lotu.<br />
Udaliśmy się rękawem na pokład samolotu. Na całe szczęście nie mieliśmy żadnych przesiadek, więc wiedziałam, że mogę się zdrzemnąć. Zajęliśmy nasze miejsca, oczywiście ja wybrałam to przy oknie. Schowałam torebkę do schowka, usiadłam i zapięłam pas. Samolot zaczął startować, a ja momentalnie złapałam Zayna za rękę. Bałam się startów i lądowań.<br />
- Dziękuję, że byłeś tam ze mną - szepnęłam do chłopaka.<br />
- A ja się cieszę z tego powodu - odparł, drugą ręką odgarniając kosmyk moich włosów.<br />
- I jak ci się podoba moja rodzina? - zapytałam, rozpinając pas, gdy samolot w końcu leciał na unormowanej wysokości.<br />
- Są świetni, Joela się trochę obawiałem, ale jest fajnym facetem. Po tej naszej męskiej rozmowie, która trwała dosyć długo, stwierdzam, że trochę mnie przeraża, lecz polubiłem go - opowiadał z uśmiechem.<br />
- Męskiej rozmowie? - zapytałam, unosząc brwi.<br />
- Tak, ale nie powiem ci nic więcej - od razu zahamował mój zapał. - Devonne jest kochana, to wspaniała kobieta. A Diana taka przeurocza. Olivię poznałem wcześniej i wiem, że wciąż mamy do siebie dystans. Z Dereckiem mało rozmawiałem, lecz wygląda na poukładanego faceta.<br />
<br />
Po 3 godzinach lotu, które spędziliśmy wspominając, słuchając razem muzyki lub oglądając zdjęcia, stwierdziłam, że jestem głodna, więc wyjęliśmy z mojej torebki paczkę cukierków oraz batoniki. Już wiedziałam, że gdy wrócę z Bali muszę wziąć się za siebie na siłowni, bo przytyłam. W Święta zawsze przybywało mi kilka kilogramów, może i w domu dziecka zazwyczaj nie było wybornych przysmaków, ale w Boże Narodzenie starali się specjalnie.<br />
Zaczęliśmy pałaszować, oglądając fotografie. Było miło, tak swobodnie.<br />
<br />
Reszta lotu minęła w miarę szybko, chwilę spałam, więc Zayn obudził mnie dopiero przed lądowaniem. W Londynie było około 2 am w nocy, a ja chciałam, jak najszybciej znaleźć się w domu. Louis był tam, aby włączyć wszelkie ogrzewania, rozpalić kominek i przyjedzie też odebrać nas z lotniska, na które właśnie lądował nasz samolot.<br />
Zebraliśmy swoje rzeczy, ruszając do wyjścia. Byłam zmęczona, więc wieszałam się na Zaynie. Idąc rękawem, zauważyłam, że pada, co mnie nie pocieszyło.<br />
Po kontroli paszportów, udaliśmy się po odbiór bagażu. Czekając, opierałam się na swoim chłopaku, zamykając oczy. Czekaliśmy dosyć długo, aż w ogóle puszczą walizki z naszego samolotu.<br />
Po odebraniu swoich, ruszyliśmy w kierunku wyjścia. Gdy zobaczyłam Louisa, czekającego na nas, rzuciłam się w jego ramiona.<br />
- Hej, księżniczko - wyszeptał, podnosząc mnie i obracając w okół własnej osi.<br />
- Cześć, Lou - wymamrotałam sennie, gdy stawiał mnie na ziemię.<br />
Zayn i mój przyjaciel podali sobie dłonie, po czym powędrowaliśmy do auta. Chłopcy zapakowali walizy do bagażnika, a ja usiadłam z tyłu. Malik po chwili zajął miejsce obok mnie, dzięki czemu mogłam się oprzeć na nim.<br />
Podczas drogi Louis i Zayn rozmawiali na temat pobytu w Stanach, ale ja nie miałam sił się odezwać. Byłam zbyt zmęczona, więc po przyjeździe do domu od razu pobiegłam na górę. Całe szczęście, było ciepło, bo Lou zadbał o to. Zayn wniósł mi walizkę, z której wyjęłam szczoteczkę do zębów i pastę, którymi wyszorowałam swoją jamę ustną. Makijaż zmyłam w samolocie, dlatego wystarczyło mi ubranie się w piżamę i wskoczenie pod kołdrę. Postanowiłam wziąć kąpiel rano.<br />
Słyszałam, jak Mulat wchodzi do pokoju, bierze prysznic oraz przychodzi do mnie, wtulając się w moje ciało.<br />
Jedno było oczywiste, ten pobyt w Nowym Jorku z nim to wspaniałe przeżycie.<br />
<br />
________________________________________________________________<br />
Witajcie kochani :) Wiem, że znowu duża przerwa, ale szkoła robi swoje. Do tego mam inne blogi, które też zaniedbuje. A jednak liczba 4 komentarzy mnie nie zachęca do pisania. Po prostu smutno mi, bo kiedyś dobijaliście 25, a teraz tylko 4. Musicie zrozumieć, że im więcej komentarzy tym szybciej pojawi się rozdział. Zwłaszcza, iż mam teraz masę pomysłów i weny.<br />
No i wrócili ;c Ale teraz szykujcie się na Bali!<br />
Co sądzicie o rozdziale? Wiem, że troszkę krótki i w sumie nic nie wnosi, ale przekonacie się później.<br />
<br />
<b>Proszę was, komentujcie, bo zastanawiam się nad zawieszeniem lub usunięciem tego bloga ;c</b><br />
<br />
<br />
<br />Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-9618257666595055282015-09-19T15:22:00.004-07:002015-09-19T15:24:18.432-07:00~.44.~<div style="text-align: center;">
Ważna notka pod rozdziałem!</div>
<br />
Kobieta o ślicznych, czarnych włosach związanych w przylizanego koka przy szyi. Elegancko ubrana, trzymała w ręku kubek kawy. Patrzyła na nas z uśmiechem, a ja w końcu sobie przypomniałam. W wakacje będąc w Starbucksie zaczepiła mnie jakaś kobieta, powiedziała, że jestem śliczna. To była ona.<br />
- Joel, daj mi chociaż wszystko wyjaśnić - odparła błagalnym tonem.<br />
- Nie, nie jesteś tego warta - wrzasnął, odwracając się.<br />
- Kochanie, uspokój się - zatrzymała go Devonne.<br />
- Lucy, pewnie mnie nie znasz, ale musimy porozmawiać - zwróciła się do mnie.<br />
- Zostaw ją - szarpnął mnie brat.<br />
Coś mi podpowiadało, że powinnam ją wysłuchać. Ta kobieta wydawała mi się znajoma, pomijając sytuację w starbucks.<br />
- Przestań, chcę wiedzieć - wyrwałam się mu, podchodząc do brunetki.<br />
- Perełko, porozmawiajmy gdzieś. Nie tutaj, nie na ulicy - szepnęła z uśmiechem, łapiąc mnie za ręce.<br />
- Tam jest jakaś kawiarnia - mruknęłam, pokazując na obiekt.<br />
- Lucy, to nie jest dobry pomysł - zatrzymał mnie Joel.<br />
- Kim ona jest? - zapytałam, gdy wchodziliśmy do środka.<br />
- Sama ci powie - burknął, puszczając mnie.<br />
Zajęliśmy stolik, a ja ściągnęłam kurtkę i rękawiczki. Usiadłam w miękkim fotelu, a Zayn obok mnie.<br />
- Nazywam się Roselyn Ricardo, skarbie. Ja jestem twoją ciocią, twoją, Olivii i Joela - odparła, a mnie wręcz zatkało.<br />
- Ciocią? - wymamrotałam, łapiąc się za głowę.<br />
- Tak, siostrą waszej matki. Mam 36 lat i mieszkam w Puerto Rico, stąd pochodzi cała rodzina Gonzalez - oznajmiła, a ja czułam, jak robi mi się gorąco.<br />
- Ja...<br />
- Już ci tłumaczę. Twoja matka wyjechała do Londynu do pracy, bo na wyspie ciężko było ją znaleźć. Zawsze marzył się jej wielki świat, a konkretnie Anglia. Nie lubiła Puerto Rico, więc wyjechała w wieku 18 lat. Nas pociągnęła za sobą, mnie i naszych rodziców. Mieszkaliśmy w Londynie przez rok - mówiła przejęta, a ja uważnie słuchałam. - Niestety, wtedy poznała waszego ojca.<br />
- Dlaczego niestety? - oburzyłam się, lecz Zayn położył rękę na moim kolanie, aby mnie uspokoić.<br />
- Bo to przez niego się od nas odwróciła. Wiedzieliśmy, że ściga się w tych wyścigach. Ona była w nim po uszy zakochana, ale rodzice byli przeciwni. Uważali, że jest zbyt niebezpieczny dla niej - poinformowała, gdy przyniesiono nam pancakes, które zamówił Joel.<br />
- I co dalej?<br />
- Ja tego nie pamiętam, ale rodzice kazali jej wybierać - odrzekła, pijąc swoją herbatę.<br />
- A ona wybrała tatę - dopowiedziałam, mrużąc oczy.<br />
- Dokładnie, była okropna kłótnia, Diana została w Londynie, a my wróciliśmy na wyspy - potwierdziła ze smutkiem w oczach.<br />
- To teraz jej powiedz, jak się potoczyło po śmierci matki - warknął mój brat, krojąc naleśniki.<br />
- No cóż. Nie mieliśmy kontaktu z Dianą, rodzice byli wściekli. Kilka razy tylko się odezwała, ale nawet nie powiedziała, że ma dzieci. Nie zaprosiła nas na ślub. I gdy zadzwonili do nas, że nie żyje... - urwała na moment, a ja widziałam łzy w jej oczach. - Po prostu polecieliśmy do Anglii, niestety nie zdążyliśmy na samolot, więc nie było na nas pogrzebie, ale przyszliśmy dzień później. Nikt nam nie powiedział, że mieli dzieci.<br />
- Do prawdy? To jak teraz o nas wiecie? - pytałam z lekką wściekłością.<br />
- To dosyć śmieszne, ale używam The Lime. Po jakimś czasie zainteresowałam się właścicielką. Poczytałam trochę i znalazłam Olivię, od razu poznałam te oczy. Pojechałam do Nowego Yorku i spotkałam ją. Nie mogłam w to uwierzyć, ale faktycznie była to córka Diany.<br />
- Co w tym śmiesznego? - prychnęłam, przewracając oczami.<br />
- Wtedy dowiedziałam się o Joelu i tobie, chciałam cię adoptować, ale mój mąż i dziecko mnie przerastali - zignorowała moje pytanie.<br />
- Masz męża?<br />
- Tak, mieszkamy razem w Puerto Rico. Córka ma 4 lata, Pricille - oznajmiła z uśmiechem.<br />
- A ci dziadkowie? - zapytałam, pochłaniając naleśniki.<br />
- Oni nie wiedzą, nie przeżyli by tego. Wasz dziadek jest chory na serce - odparła, wyciągając telefon. - Uwierzcie mi, że chciałam was adoptować. Jednak nie wiedziałam.<br />
- Dlaczego mi tego nie powiedziałaś? - wtrącił Joel smutnym głosem.<br />
- Bo nie dałeś mi dojść do głosu, nie chcieliście wszyscy ze mną rozmawiać - wyjaśniła, patrząc na brata.<br />
- Jestem chłopakiem Lucy, Zayn Malik - podał rękę Zayn, gdy zrobiło się niezręcznie. - Dlaczego pani wcześniej nie skontaktowała się z Lucy?<br />
- Bo nie miałam jak, nie wiedziałam nawet gdzie ona jest - wyjaśniła, ściskając dłoń Malika.<br />
- Do kiedy pani zostaje w Nowym Yorku? - zapytała Devonne.<br />
- Do wieczora - oznajmiła posyłając promienny uśmiech w stronę blondynki.<br />
- Ja...przepraszam, powinienem był cię wysłuchać - szepnął zawstydzony Joel.<br />
- Już nieważne, liczy się to, że teraz rozmawiamy - powiedziała, łapiąc go za rękę.<br />
Przesiedzieliśmy z 40 minut w tej kawiarni, ciotka opowiadała nam o mamie. Wciąż byłam w szoku, ale cieszyłam się, że nas odnalazła. Jest naprawdę miłą, ciepłą i zabawną osobą. Gdy się urodziła, mama miała 11 lat. Pokazała mi dużo zdjęć z dzieciństwa, moja matka była śliczna. Wciąż widziałam mało zdjęć ojca, ale wiedziałam, że był przystojny. Roselyn powiedziała, że Joel jest jego kopią.<br />
Niestety, musieliśmy ją pożegnać, ale będziemy w stałym kontakcie. W trakcie tego spotkania Zayn musiał gdzieś wyjść, a ja domyślałam się, że tę cholerną broń.<br />
Następnie wybraliśmy się na spacer i zwiedzanie miasta. Robiliśmy masę zdjęć, a ja kupiłam dla Chrisa koszulkę z napisem "I ♥ NY" bo mnie o nią prosił.<br />
Około 6pm byliśmy w domu, Devonne położyła Diankę spać, a Joel robił kolacje. Postanowiłam mu pomóc, więc weszłam do kuchni.<br />
- Co robisz? - zapytałam, opierając się o szafkę.<br />
- Zapiekanki - oznajmił, krojąc bagietkę.<br />
- Pomogę ci - odparłam, sypiąc serem każdą z bułek.<br />
- Jak się czujesz po poznaniu ciotki? - mruknęłam po chwili.<br />
- Żałuję, że nie dałem jej szansy wcześniej, ale wciąż czuję jakieś uprzedzenie - odpowiedział, nie patrząc na mnie.<br />
- Rozumiem, ja też dziwnie się z tym czuję - rzekłam, układając plasterki szynki.<br />
- Chcesz polecieć do tych dziadków? - wypalił, lecz nie wiedziałam, co odpowiedzieć.<br />
- Nie wiem, to rodzina, ale nie jestem pewna, czy to wytrzymam - szepnęłam, przygryzając wargę.<br />
Po zrobieniu zapiekanek, zanieśliśmy je do salonu, gdzie wszyscy zajęliśmy wygodne miejsca i zabraliśmy się za jedzenie. W telewizji leciał jakiś serial, atmosfera była miła.<br />
Po jedzeniu zrobiłam herbatę, którą piłam leżąc na Zaynie. I wtedy przypomniało mi się o prezentach. Zsunęłam się z chłopaka, po czym pobiegłam do naszej sypialni. Wyjęłam torebki, aby następnie ruszyć z powrotem do salonu.<br />
- Co prawda już po świętach, ale mamy dla was takie małe prezenty - powiedziałam, podchodząc do brata i jego żony.<br />
- Ale nie trzeba było, dziękuję - zaśmiała się Dev, dając mi buziaka w policzek.<br />
- My też coś dla was mamy - odparł Joel, wychodząc z pokoju.<br />
Devonne otworzyła swój prezent, w którym były świąteczne, ciepłe kapcie oraz pudełko angielskiej herbaty. Ucieszyła się, a odpakowując podarunek dla Dianki roześmiała się głośno. Były to śpioszki w kształcie renifera.<br />
Wtedy wrócił mój brat z jakimś albumem i siatkami.<br />
- Siostrzyczko, zrobiliśmy go specjalnie dla ciebie. Może nie jest to nic drogiego, ale mamy nadzieję, że ci się spodoba - odparł, dając mi album ze zdjęciami.<br />
<a href="http://prettylittleliars.alloyentertainment.com/wp-content/blogs.dir/4/files/baby-pictures-of-the-pretty-little-liars-cast/lucy-hale-as-a-baby.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://prettylittleliars.alloyentertainment.com/wp-content/blogs.dir/4/files/baby-pictures-of-the-pretty-little-liars-cast/lucy-hale-as-a-baby.jpg" height="200" width="199" /></a>Otworzyłam go, a w moich oczach momentalnie pojawiły się łzy. To album ze zdjęciami z dzieciństwa oraz ślubne rodziców. Było tego pełno. Z porodów, chrzcin, urodzin. Jedno z rodziny zastępczej Olivii i Joela,<br />
Płakałam, jak bóbr, oglądając je. Zayn mnie przytulał, śmiejąc się z tego, jak wyglądałam, mając 4 lata.<br />
To dziwne, że jako dziecko byłam blondynką po tacie, a teraz moje włosy są czarne, jak asfalt.<br />
Najpiękniejsze jednak było z mamą, siedziałam na jej kolanach. Uśmiechnięta z miśkiem w ręce, moja kochana rodzicielka patrzyła na mnie ze szczęściem w oczach.<br />
Momentalnie zaniosłam się płaczem.<br />
- To najlepszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam - wychlipałam, przytulając brata.<br />
- Olivia również się dołączyła, to było dla nas cholernie ważne - odparł, głaszcząc mnie po plecach.<br />
- Dziękuję - szepnęłam, odsuwając się od niego.<br />
- Mamy też coś jeszcze, dla Zayna - wtrąciła Dev, podchodząc do Malika.<br />
- Nie trzeba, ale dziękuję - mruknął, wyciągając z torby bokserki świąteczne.<br />
Zaśmiał się pod nosem, wyciągając telefon.<br />
- Wyślę zdjęcie Louisowi - powiedział, fotografując majtki.<br />
<br />
W dzień sylwestrowy mieliśmy iść na Times Squere i po prostu bawić się w tłumie. Rano przyjechała Olivia, którą wyściskałam z całych sił. Zayn oraz Joel gdzieś pojechali, ale nie wiem, gdzie. A my siedziałyśmy razem, opowiadając sobie wszystko, co się działo od wakacji, aż do teraz.<br />
Moja siostra powiedziała, że razem Dereckiem planują ślub w lipcu. Cieszyłam się niezmiernie.<br />
Przed obiadem pojechała do siebie, bo spotkamy się w jednym z klubów.<br />
Gdy w końcu nastał czas, aby się przygotować razem z Devonne ruszyłyśmy najpierw do jej pokoju.<br />
Wybrałam dla niej c<a href="http://www.mtv.com/news/photos/d/demi_lovato_live_mtv_051413/demi_lovato_7.jpg" target="_blank">zarną sukienkę do połowy uda, z</a>łotą garsonkę z czarnymi wstawkami oraz szpilki. Mimo małych zdolności pomogłam jej z fryzurą, czyli elegancki kok. Makijaż natomiast wykonała sama.<br />
Następnie ja założyłam swoją turkusową, obcisłą sukienkę oraz czarne obcasy z zamkami. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a Dev mnie pomalowała. Wyglądałam ślicznie, podobałam się sobie.<br />
Moje paznokcie również były zadbane. Gdy byłam w pełni gotowa, udałam się na dół. I tak zobaczyłam Zayna. Myślałam, że wybuchnę. Był cholernie podniecający, miałam ochotę być z nim teraz sam na sam. Momentalnie przygryzłam wargę, zaciskając ręce w piąstki.<br />
Malik miał na sobie obcisłe, czarne spodnie i zwykły biały tshirt, do tego skórzana kurtka. Jego włosy były, jak zwykle podniesione do góry, a perfumy czułam w całym pomieszczeniu. Wzrok chłopaka lustrował mnie, oblizywał wargi. Podobałam mu się i o to chodziło.<br />
Podeszłam do Zayna, a ten od razu położył dłonie na mojej tali, przyciągając mnie do siebie.<br />
- Wyglądasz cholernie seksownie - wymruczał, po czym złożył namiętny pocałunek.<br />
- Uwierz mi, że ty też - stwierdziłam, rozpoczynając walkę naszych języków.<br />
Było erotycznie, to chyba każdy wyczuł. Ręce Malika ściskały moje pośladki, a ja wplatałam palce w jego włosy.<br />
- Kurwa, nie pożeraj mojej siostry - burknął Joel, a my oderwaliśmy się od siebie ze śmiechem.<br />
- Idziemy! - zarządziła Devonne, ubierając kurtkę.<br />
Ja natomiast miałam swój czarny płaszcz, który wprost uwielbiałam. Przyjechała po nas taksówka, w którą się zapakowaliśmy. Diana już była u rodziców Dev, więc wszystko było w porządku.<br />
Wyjęłam swój telefon i odczytałam sms od Chrisa.<br />
<br />
Chris ♥<br />
31 grudnia 2014, 9:43 pm<br />
>Baw się dobrze, suczko. I pamiętajcie o gumkach :*<<br />
<br />
Lucy<br />
31 grudnia 2014, 9:45 pm<br />
>Jesteś niemożliwy haha, wyrwij sobie jakiego kotka<<br />
<br />
Schowałam komórkę i wtuliłam w Zayna, było mi trochę zimno, bo nogi okrywały jedynie rajstopy, ale mój chłopak mnie rozgrzewał. Na miejscu byliśmy po 45 minutach, ale i tak czekała nas długa droga do klubu, bo ulice były nieprzejezdne.<br />
Zapłaciliśmy taksówkarzowi, aby następnie ruszyć w stronę miejsca spotkania. Złapałam Zayna za rękę, ale wtedy zadźwięczał mój telefon. Wyciągnęłam go i przeklęłam w myślach.<br />
<br />
Fabio<br />
31 grudnia 2014, 10:27pm<br />
>To będzie koszmar nie spędzić z tobą tego sylwestra...<<br />
<br />
Fabio<br />
31 grudnia 2014, 10:28pm<br />
>Ale jeśli jesteś tutaj to może się jakoś spotkamy? Co ty na to?<<br />
<br />
Fabio<br />
31 grudnia 2014, 10:29pm<br />
>Świętujemy w restauracji razem z Danielem, który ciągle gada o Melissie<<br />
<br />
Schowałam komórkę do torebki, wzięłam głęboki oddech i pocałowałam Zayna w policzek. Lubię Fabio, ale jako kolegę. Nie chcę niczego więcej, bo znalazłam już swojego księcia z bajki.<br />
Dotarliśmy do klubu w miarę sprawnie, ochroniarze przepuścili nas od razu.<br />
Jak zwykle, muzyka, huk, pijani ludzie. Każdy miał coś związanego z Nowym Rokiem. Nas również obdarowano wieńcami i koronami. Od razu udaliśmy się do loży, gdzie czekała Olivia i Dereck. Przywitałam się z nimi, po czym zajęłam miejsce.<br />
- Idę po drinki, Zayn chodź ze mną - odparł Joel, kierując się do baru.<br />
<br />
Gdy zbliżałam się północ wszyscy wyszliśmy z klubu, aby udać się przed słynną kulę. Od zawsze moim marzeniem był Sylwester w Nowym Yorku, stać w tym tłumie i czekać, aż przyjdzie nowy rok. A gdy już przyjdzie, złączają usta w pocałunku. Pocałunku, który jest przysięgą miłości.<br />
<br />
Dereck trzymał szampany, Olivia otwieracz. Przedzieraliśmy się przez ludzi, aby znaleźć odpowiednie miejsce. Zostały 2 minuty, a ja cały czas kurczowo trzymałam się Zayna. Gdy w końcu stanęliśmy wszyscy razem blisko siebie, wyjęłam szybko telefon.<br />
<br />
Fabio pytał, gdzie jestem, ale zignorowałam to. Zrobiłam zdjęcie całej naszej 6, po czym schowałam urządzenie.<br />
- Denerwuję się - odparłam, pocierając dłonie.<br />
- Jestem tutaj - szepnął mi do ucha Zayn.<br />
- No siostra, w końcu jesteś z nami - przytuliła mnie Olivia.<br />
- Nareszcie wszyscy razem - powiedział Joel, gdy wybiła jedna minuta.<br />
Zaczęło się wielkie odliczanie.<br />
10...<br />
9...<br />
8...<br />
7...<br />
6...<br />
5...<br />
4...<br />
3...<br />
2...<br />
1...<br />
- Szczęśliwego nowego roku! - krzyknął cały Nowy York.<br />
I wtedy stało się to, o czym marzyłam. Zayn przyciągnął mnie do siebie, ułożył dłonie na mojej talii, aby następnie złączyć nasze usta w cholernie namiętnym pocałunku. Czułam tę pasję między nami, fajerwerki strzelały, szampan się lał. Jednak dla mnie liczył się tylko on. Mój Zayn.<br />
Oderwaliśmy się od siebie, a ja patrzyłam tylko w jego oczy, które wprost krzyczały "Kocham cię".<br />
Każdy widział w nas miłość.<br />
Nagle do mojej ręki dostał się szampan, wzięłam ogromnego łyka z butelki, po czym dałam ją Zaynowi. Wszyscy po kolei składaliśmy sobie życzenia, Devonne była już lekko pijana i stwierdziła, że powinnam już mieć dzieci z Zaynem.<br />
Malik podszedł do mnie i złapał za moje nadgarstki. Patrzył mi prosto w oczy, przygryzłam wargę.<br />
- Nie wiem, czego ci życzyć, skarbie. Może, żebyś po prostu była moja, bo wiem, że razem stworzymy coś pięknego - wyszeptał, całując mnie delikatnie.<br />
- Kocham cię, Zayn - odparłam, wplatając palce w jego włosy.<br />
Nie chciałam innych życzeń, te były idealne. Razem stworzymy coś pięknego...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizV_ZN4GD1gq0j0yaV8KD14M-PmhNmbbFB-dDdmuzmFfX_gMrtuuosAEaPCZ_IoryapuKZNkeXompPcmwkfZE_2vPboUVCGLq-ZJOU7cnFSUSK8TXpYkZsFBVl_y1lJlTs_Q_e6I0dMs0/s1600/tumblr_static_zucy.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizV_ZN4GD1gq0j0yaV8KD14M-PmhNmbbFB-dDdmuzmFfX_gMrtuuosAEaPCZ_IoryapuKZNkeXompPcmwkfZE_2vPboUVCGLq-ZJOU7cnFSUSK8TXpYkZsFBVl_y1lJlTs_Q_e6I0dMs0/s320/tumblr_static_zucy.png" width="160" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0sch5uZnekMzKzVDYiSmEFjmLZmtql-GiAVJ8NW53HG8Lbx5AgU_oM5vVJfrmrcp5K15At768mnK28Ou3FqvqMZ6ytrf4ndUPqpdPRzBGhz_3so6n1YvW11THpgOsiLyNHgzF0W-pOp8/s1600/tumblr_mj9z52rVcq1r70p2ko1_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0sch5uZnekMzKzVDYiSmEFjmLZmtql-GiAVJ8NW53HG8Lbx5AgU_oM5vVJfrmrcp5K15At768mnK28Ou3FqvqMZ6ytrf4ndUPqpdPRzBGhz_3so6n1YvW11THpgOsiLyNHgzF0W-pOp8/s320/tumblr_mj9z52rVcq1r70p2ko1_500.jpg" width="213" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
___________________________________________________________________________<br />
Witam kochani :) No i mamy specjalnego gościa! Ciotka Roselyn ;) Osobę tę zgadła Patrycja. Lucy spotkała ją już w wakacje, gdy była sama po kawę w Starbucks. Tylko wtedy nie wiedziała, że to akurat jej ciotka.<br />
Niestety, Patrycja nie ma skype, więc chyba będziemy zmuszone zmienić nagrodę. Tzn. jest powtórka konkursu. Teraz macie szansę, aby wygrać rozmowę ze mną na skype, ale na innych zasad :)<br />
Wystarczy napisać za co lubicie tego bloga, co wam się podoba, a co nie ;) Wybiorę 2 osoby, które będą miały szansę porozmawiać ze mną za tydzień. Podajcie też nazwy skype, twitter lub email, abym mogła się z wami skontaktować, aby domówić szczegóły.<br />
No pyśki, mamy new year's kiss ♥<br />
Dziękuję wam za tyle wyświetleń, to dla mnie cholernie dużo znaczy! ♥ ILY<br />
<br />
PS Dodałam zakładkę "Okolica", abyście mogli zobaczyć, jak ja wyobrażam sobie domy itp. wszystkich bohaterów. A pro po w zakładce "bohaterowie" znaleźli się rodzice i ciotka Lucy ☺Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-57573440082109151892015-08-30T15:19:00.002-07:002015-08-30T15:19:43.106-07:00~.43.~<div style="text-align: center;">
<b><i><span style="color: red;">Cholernie ważna notka pod rozdziałem, chodzi o konkurs!</span></i></b></div>
<br />
<br />
Lot spędziłam na spaniu i słuchaniu muzyki. Leżałam na Zaynie, więc było mi wygodnie. Lądowaliśmy około 7am czasu amerykańskiego. Napisałam oczywiście do Joela, po czym zapięłam pas i włożyłam gumę do ust. Samolot znalazł się na pasie lotniska, po czym został przypięty do rękawa. Wstałam z siedzenia, zabrałam swoje rzeczy i razem z Zaynem udaliśmy się w stronę wyjścia. Szliśmy tym korytarzykiem, a ja złapałam mojego chłopaka za rękę.<br />
<div>
- Denerwujesz się? - zapytałam, gdy zmierzaliśmy na sprawdzanie dokumentów.</div>
<div>
- Trochę - szepnął, mocniej ściskając moją rękę.</div>
<div>
- Spokojnie, jestem z tobą i nie ma się czego bać - odparłam, całując go w policzek.</div>
<div>
Pokazaliśmy swoje paszporty, po czym mogliśmy odebrać nasze walizki. Zayn zdjął je z taśmy, wzięłam jedną i mogliśmy ruszyć do wyjścia. Już nie mogłam doczekać się spotkania z bratem. I nagle zobaczyłam go w tłumie. Ubrany w czarne spodnie oraz elegancką, niebieską koszulę. Włosy, jak zwykle postawione na żel. Wyglądał przystojnie, choć to mój brat, więc zawsze będę mówić, że to głupi ogr.<br />
Natychmiast pobiegłam w jego stronę, zostawiając walizkę i torebkę. Tęskniłam za nim cholernie mocno, gdy wpadłam w ramiona brata byłam najszczęśliwsza. Wciąż miał te same perfumy, a jego uścisk był szczelny.<br />
- Moja mała Lucia - wyszeptał, głaszcząc mnie po plecach.<br />
- Joel, tak tęskniłam - odparłam, gdy odsunęliśmy się od siebie.<br />
Zauważyłam skrępowanego Zayna, idącego w naszą stronę. Cholera, zapomniałam o nim. Szybko znalazłam się przy jego boku i z uśmiechem pociągnęłam do Joela.<br />
- Zayn, to jest mój brat Joel. Joel, to Zayn, mój chłopak - przedstawiłam ich sobie, oplatając ręką przedramię Malika.<br />
- Miło cię poznać, Joel Collins - mój brat podał dłoń Mulatowi.<br />
- Zayn Malik - przywitali się uściskiem.<br />
- Dobra, zawiozę was do nas, ale muszę uciekać, bo praca czeka - oznajmił Joel, kierując się na parking.<br />
- Już nie mogę się doczekać - powiedziałam, biorąc torebkę.<br />
Zobaczyłam mercedesa brata, który zapakował nasze walizki do bagażnika. Zajęłam miejsce z przodu, ciężko było się przyzwyczaić do zmiany ruchu.<br />
Joel ruszył, a ja zapięłam pas.<br />
- Macie dom w Nowym Yorku? - zapytał mój chłopak.<br />
- Dokładnie do na obrzeżach - poinformował, wyjeżdżając z lotniska.<br />
- Ile taki dom kosztuje? - mruknął, a ja odwróciłam się z pytającym wzrokiem.<br />
- Nie tak dużo, jak mówiłem to są obrzeża. Oddałbym wszystko, żeby mieć apartament w mieście - powiedział, uśmiechając się.<br />
- Czyli lepiej kupić apartament?<br />
- Jeśli cię stać to tak, masz najlepsze widoki na świecie - oznajmił, a ja już wyobrażałam sobie siebie w takim miejscu.<br />
- A Olivia?<br />
- Olivia ma apartament, ale bez takich super widoków, jeszcze w mieście, lecz to nie to samo - odrzekł, gdy ja wyciągałam telefon.<br />
- Nie możecie mieszkać w takim? - spytałam, odblokowując urządzenie.<br />
- Z dzieckiem? Nie ma szans - prychnął, patrząc na mnie.<br />
Napisałam szybko sms do Louisa, że przylecieliśmy. Odpisał, że mam robić dużo zdjęć. Chwilę później zauważyłam, że Fabio smsował do mnie. Zignorowałam to.<br />
Po 25 minutach podjechaliśmy pod <a href="https://ephemeralnewyork.files.wordpress.com/2013/01/cushmanrowchelsea.jpg" target="_blank">dom</a>, a raczej kamienicę Joela. No tak, oni uważali to za normalne domy.<br />
Wysiadłam z auta i od razu pognałam do wejścia, zadzwoniłam dzwonkiem. A po chwili zobaczyłam śliczną Devonne, trochę schudła, a jej włosy były dłuższe. Przytuliłam ją mocno.<br />
- Lucy, jak się cieszę, że przylecieliście - powiedziała, trzymając mnie w objęciach.<br />
Odsunęłyśmy się od siebie, a ona skamieniała. Zdezorientowana, odwróciłam się i zauważyłam, że Dev patrzyła na mojego chłopaka.<br />
- To jest ten Zayn? - zapytała oniemiała z otwartą buzią.<br />
- Tak - odpowiedziałam, nie rozumiejąc o co jej chodzi.<br />
- On wygląda, jak Bóg - wymamrotała, przygryzając wargę.<br />
- I jest tylko mój - zaśmiałam się, patrząc na Mulata.<br />
- Dobra, ja lecę do pracy. Pa - pożegnał się Joel, wsiadając do samochodu.<br />
Brat odjechał, a Zayn przyczołgał walizki i stanął obok nas.<br />
- Zayn Malik, miło mi cię poznać - powiedział do Devonne.<br />
- Devonne Collins, czujcie się tu, jak u siebie - uśmiechnęła się, wchodząc do środka.<br />
Moja bratowa zaprowadziła nas do pokoju, gdzie będziemy spać. To ten sam, w którym urzędowałam w wakacje. Zayn zostawił walizki, a ja pobiegłam do pokoiku <a href="http://7-themes.com/data_images/out/63/6986045-cute-baby-girl.jpg" target="_blank">Dianki. Mała księżniczka l</a>eżała w swoim łóżeczku, miała już 5 miesięcy. Urosły jej włoski.<br />
Śliczne, niebieskie oczka patrzyły się na mnie zdziwione. Miała je po Joelu, a on po naszym ojcu. Poczułam, jak pojedyncza łza spływa po moim policzku. Wzięłam malutką ostrożnie na ręce, bujałam się. W drzwiach stanęła Devonne.<br />
- Jest podobna do Joela - wyszeptała z dumnym uśmiechem.<br />
- Ma niebieskie oczy po nim, a on po ojcu - odparłam, całując czółko dziecka.<br />
- Na pewno jest z was dumny - odrzekła, kładąc dłoń na moim ramieniu. - Połóż ją potem proszę i chodź na śniadanie.<br />
Przytaknęłam, gdy wyszła z pomieszczenia. Chwilę postałam z Dianą na rękach, lecz gdy zaczęła zasypiać, położyłam ją do łóżeczka. Udałam się do kuchni, gdzie siedział Zayn i Devonne. Mój chłopak zajadał się już jajecznicą z bekonem, a ja dołączyłam.<br />
- Jak minął lot? - zapytała blondynka, opierając się o blat.<br />
- Dobrze, spaliśmy cały czas - odpowiedział Mulat.<br />
- Joel wróci o 4pm to możemy gdzieś wyjść, bo ja małej nie zostawię, a nie chcę jej targać po mieście - odparła, biorąc łyk kawy.<br />
- A co z nią w Nowy Rok? - zapytałam, pakując do buzi widelec z jajecznicą.<br />
- Moi rodzice ją biorą do siebie - oznajmiła, wkładając brudny kubek do zmywarki.<br />
Po śniadaniu postanowiliśmy odpocząć w salonie, podróż nas wymęczyła. A do tego było po 8am, więc nic kreatywnego nie zrobimy.<br />
Położyliśmy się wszyscy na kanapie z herbatą, kominek był rozpalony. A za oknami padał puszysty śnieg, okryłam się kocem. Zayn leżał na kanapie, opierając się o poręcz. Ja natomiast o jego plecy. Jego ręce oplatały mnie szczelnie. Devonne natomiast zajęła drugą sofę.<br />
- Jak chcecie to idźcie spać, ja się chyba zdrzemnę. Diana dała popalić w nocy, ale telewizor może być włączony - powiedziała blondynka, układając się.<br />
<br />
Nawet nie zauważyłam, jak zasnęłam w ramionach ukochanego. Było mi wygodnie, a spałam 2,5 godziny. Obudziłam się, przetarłam oczy. Zayn spał, Devonne nie było.<br />
Delikatnie wydostałam się z objęć chłopaka i ruszyłam do kuchni. Gdy nie zastałam tam blondynki, postanowiłam iść do pokoju Dianki. Siedziała tam, karmiąc małą.<br />
- Hej, dawno wstałaś? - odparłam sennie, wchodząc do środka.<br />
- Nie, kilka minut przed tobą, bo Diana zaczęła płakać - oznajmiła z uśmiechem.<br />
- Mogę iść się odświeżyć? - zapytałam, przeczesując włosy palcami.<br />
- Jasne, wiesz gdzie łazienka - powiedziała, mrugając jednym okiem.<br />
Udałam się do naszego pokoju, wyjęłam kosmetyczkę, ręcznik oraz nowe ubrania. Pognałam do łazienki, gdzie od razu wyszorowałam zęby. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic.<br />
Dokładnie zmyłam z siebie brud, do włosów użyłam szamponu. Kropelki wody kapały na moje ciało.<br />
Wyszłam owijając się ręcznikiem, wytarłam się i po kremowałam. Założyłam bieliznę, zwykłe spodnie jeansowe oraz pudrowy sweterek. Rozczesałam, wysuszyłam i polokowałam włosy. Musiałam też sama zmienić opatrunek, co było troszkę trudne, ale dałam radę.<br />
Nałożyłam podkład, kredkę na powieki, rzęsy potraktowałam maskarą, a policzki różem. Zabrałam swoje rzeczy i wróciłam do pokoju, aby je zostawić. Wzięłam telefon, po czym poszłam do salonu. Zayn wciąż spał, wyglądał tak słodko. Jego wargi były lekko rozchylone, a oczy mocno zamknięte. Głowa opadała mu na oparcie kanapy. Uklęknęłam i pocałowałam go delikatnie w nos, lecz obudził się.<br />
- Dzień dobry, śpiochu - posłałam mu swój najładniejszy uśmiech.<br />
- Cześć, kochanie najpiękniejsze - wymamrotał, patrząc na mnie.<br />
- Jest 12am skarbie, wstawaj - powiedziałam, wstając z podłogi. - Łazienka jest na przeciwko naszej sypialni.<br />
Malik ruszył z kanapy, a ja zajęłam jego miejsce. Włączyłam telefon i zadzwoniłam do Louisa.<br />
- Cześć, księżniczko.<br />
- Hejka, jak tam?<br />
- Siedzę u rodziców, jak minął lot?<br />
- Dobrze, jesteśmy u Devonne. Spaliśmy trochę, ja już się umyłam i odpoczywam teraz.<br />
- A co u Malika?<br />
- Bał się mojego brata.<br />
- On się bał?<br />
- Tak.<br />
- O ludzie, on się niczego nie boi.<br />
- No widzisz, haha.<br />
- Dobra, kończymy, bo płacisz. Cieszę się, że zadzwoniłaś. Pa, księżniczko.<br />
- Pa, Louie.<br />
Rozłączyłam się, po czym spojrzałam w sms. Fabio pytał, czy doleciałam już. Nie odpisałam nic, po prostu zignorowałam wiadomość. Odpisałam tylko Mel, Chrisowi oraz Sarze, że jestem na miejscu.<br />
Momentalnie dostałam odpowiedź od mojego przyjaciela.<br />
<br />
Chris ♥<br />
30 grudnia 2014, 12:13 am<br />
>Przywieź mi jakąś nowojorską dupkę :*<<br />
<br />
Lucy<br />
30 grudnia 2014, 12:14 am<br />
>Może jeszcze frytki do tego? *emotikon smile* <<br />
<br />
Chris ♥<br />
30 grudnia 2014, 12:14 am<br />
>Ty możesz w każdej chwili pieprzyć Zayna, ja chcę w końcu mojego kotka ;c<<br />
<br />
Lucy<br />
30 grudnia 2014, 12:15 am<br />
>Ale tego nie robię<<br />
<br />
Chris ♥<br />
30 grudnia 2014, 12:16 am<br />
>Wciąż nie rozumiem, jak możesz marnować taką szansę. Sam z chęcią schrupałbym ten tyłek *.*<<br />
<br />
Lucy<br />
30 grudnia 2014, 12:16 am<br />
>Chris!<<br />
<br />
Odłożyłam telefon, chichocząc pod nosem. Devonne siedziała na fotelu, a ja podskoczyłam z przerażenia. Jak ona się tam znalazła?<br />
- Coś się stało? - zapytała, patrząc na mnie podejrzliwie.<br />
- Chris, mój przyjaciel gej ma głupie marzenia - wyjaśniłam, śmiejąc się.<br />
- Mhm, a odzywał się do ciebie Fabio? - wyszeptała, przybliżając się.<br />
- Tak, ja...nie wiem, co robić. Zayn się wkurzy - odparłam, przygryzając wargę.<br />
- Powinien zrozumieć, że masz prawo mieć kolegów - powiedziała, łącząc dłonie.<br />
- On po prostu nie lubi Fabio, bo wie, że nie jest zwykłym kolegą.<br />
- Skąd on to wie? - zapytała, mrużąc oczy.<br />
- Ehh...nasłał na mnie fotografa, widział nawet Fabio na zdjęciach - oznajmiłam ze wstydem.<br />
- Aha, a więc widział, że Fabio bardzo cię lubi i jest zazdrosny o niego? - skwitowała, szukając u mnie potwierdzenia.<br />
- Tak.<br />
- Awww, Zayn jest zazdrosny, czyli musi cię bardzo kochać - pisnęła z ogromnym uśmiechem, klaszcząc w dłonie.<br />
- Cicho - zakryłam jej buzię, aby Malik nie usłyszał.<br />
- Myślę, że powinnaś się spotkać z Fabio, jeśli chcesz - odparła po chwili.<br />
- Powiedzieć Zaynowi? - spytałam, przygryzając wargę.<br />
- Co mi powiedzieć? - usłyszałam, a mój wzrok momentalnie padł na drzwi.<br />
Mój boski chłopak stał w futrynie i wyglądał cudownie. Miał na sobie czarne spodnie oraz bordową koszulkę z rękawkami 3/4, opinającą jego boskie ciało. 3 guziki z przodu, z czego jeden odpięty. Wyglądało to idealnie z jego oliwkową karnacją, czułam jego piękne perfumy. Jestem szczęściarą, że mogę być z kimś takim, jak on.<br />
Wtedy dotarło do mnie, że pytał. Cholera, co ja miałam mu powiedzieć?<br />
- Chciałam zabrać ją do klubu, ale nie wie, czy się zgodzisz - uratowała mnie Devonne.<br />
- We dwie? - zapytał, unosząc brwi.<br />
- Taki babski wypad. Może będą moje koleżanki i Olivia - poinformowała ze spokojem.<br />
- Kiedy?<br />
- Po Nowym Roku - oznajmiła, a ja przytaknęłam.<br />
- No spoko, możecie iść - rzekł, lecz widziałam, że się boi.<br />
Podeszłam do niego i ułożyłam dłonie na jego policzkach, a on oplótł swoimi moją talię.<br />
- Kocham cię - wyszeptałam, gdy przybliżyliśmy się do siebie, aby nasze nosy się stykały.<br />
- Ja ciebie bardziej - mruknął, złączając swoje wargi z moimi.<br />
- Dobra, muszę zepsuć waszą piękną chwilę, bo potrzebuję Lucy do robienia obiadu - odezwała się Devonne, wstając z fotela.<br />
Malik złożył delikatny pocałunek na moich ustach, po czym ruszyłam za bratową. W kuchni podziękowałam jej za pomoc i zaoferowałam się, że zrobię moją lasagne, którą uwielbia Chris.<br />
Zayn w tym czasie oglądał telewizję lub pomagał nam. W pewnym momencie wyszedł, bo zadzwonił jego telefon. Spiął się widząc, kto dzwoni. Postanowiłam lekko podsłuchać.<br />
Podeszłam bliżej i usłyszałam kawałek rozmowy.<br />
- Masz?<br />
- Dobrze, to spotkajmy się dzisiaj. Musimy to zrobić dyskretnie.<br />
- Tak, wyślę ci adres sms.<br />
Zdziwiona weszłam do pokoju, a on się odwrócił.<br />
- Z kim rozmawiałeś? - zapytałam rozzłoszczona, krzyżując ręce pod biustem.<br />
- Nikt ważny - mruknął, chowając telefon do kieszeni spodni.<br />
- Zayn, nie jestem głupia - warknęłam, podchodząc do niego.<br />
- Kurwa, to był znajomy, który załatwi mi broń - zdenerwował się, przewracając oczami.<br />
- Po co ci to? Nie możesz raz zachowywać się, jak normalny człowiek? - warknęłam, mrożąc go wzrokiem.<br />
- Zauważ, że nie jestem normalnym człowiekiem - powiedział z poważną miną.<br />
- Do prawdy? Od kiedy i niby z jakiej racji? - dopytywałam, opierając ręce na biodrach.<br />
- Z takiej racji, że na tym świecie ludzie z mojej pracy tylko czekają, żeby mnie zabić - wyjaśnił, a mi zrobiło się głupio.<br />
Doskonale wiem o tym, że potrzebuje broni. Jego branża jest niebezpieczna, codziennie mu to grozi. Sama byłam celem wiele razy.<br />
- Przepraszam - szepnęłam, przytulając go.<br />
- Nic się nie stało, tak już jest i rozumiem, że ci trudno - powiedział, obejmując mnie.<br />
<br />
Joel przyjechał chwilę przed czasem, zjedliśmy razem obiad i chwilkę odpoczęliśmy, po czym każdy stwierdził, że trzeba jechać do miasta. <a href="http://www.ubiore.pl/style/148385/" target="_blank">Ubrałam się w kurtkę, szalik oraz rękawiczki.</a> Na dworze wciąż padał śnieg, więc szybko wzięłam malutką Diankę na ręce, aby włożyć ją do fotelika w samochodzie. Dziś mieliśmy się tylko przejść po Times Square, więc Joel podwiózł nas, ale auto zostawił na parkingu. Tak tęskniłam za tym miejscem, ma taki klimat.<br />
- Kocham Nowy York - powiedziałam, patrząc na otoczenie.<br />
Były już widoczne przygotowania do Nowego Roku, ustawiano bramki i inne potrzebne rzeczy. Gdy przechodziliśmy obok Starbucksa po prostu musiałam wejść po kawę, aby się rozgrzać.<br />
Zamówiłam waniliowe latte, Zayn amierican, Joel wybrał espresso, a Dev zwykłe latte. Czekając w kolejce dostałam sms, wyciągnęłam telefon z torebki, ale od razu tego pożałowałam.<br />
<a href="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/47/New_york_times_square-terabass.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/47/New_york_times_square-terabass.jpg" width="320" /></a>Fabio atakował mnie, bardzo chciał się spotkać. Przygryzłam wargę, biorąc głęboki oddech i schowałam urządzenie. Odebrałam kawę, po czym czekałam na resztę. Po chwili mogliśmy ruszyć dalej.<br />
- Zrobię wam zdjęcie - zaproponowała Devonne, biorąc ode mnie telefon.<br />
Joel z Dianką w wózku stanęli za blondynką, a ja wtuliłam się w Zayna. On jednak złapał za mój podbródek, następnie namiętnie pocałował. Czułam się tak wspaniale, stojąc na Times Square z moim chłopakiem, który łączy nasze usta. Te pieprzone motylki szalały w moim brzuchu.<br />
Gdy oderwaliśmy się od siebie, Devonne z uśmiechem oddała mi iphone'a. A Joel wyglądał, jakby miał zaraz wybuchnąć. Zachichotałam pod nosem, idąc dalej.<br />
Złapałam Malika pod ramię, rozglądając się.<br />
- Możemy wejść do banku? Muszę wypłacić pieniądze - odparł Joel, gdy znajdowaliśmy się na przeciwko docelowego miejsca.<br />
- Jasne - przytaknęłam, idąc za bratem.<br />
Staliśmy w kolejce do bankomatu, gdy nagle zdarzyło się coś dziwnego. Joel zesztywniał, patrzył na kogoś.<br />
- Co ty tu do cholery robisz? - wydarł się rozzłoszczony, a ja w końcu znalazłam osobę, na którą patrzył.<br />
Ta twarz była taka znajoma...<br />
<br />
____________________________________________________________________<br />
Jezus Maria, zabijcie mnie. Ja...Ja nie wierzę, wybiło to 50 tysięcy...Dziś dosłownie się rozpłakałam, jestem tak cholernie wdzięczna. Nie umiem tego nawet opisać. Po prostu dziękuję wam z całego serca, bo kiedy zaczynałam to opowiadanie nie myślałam, że będę miała takich wspaniałych czytelników. Kocham was! Po prostu kocham! ♥ Dziękuję, że jesteście...<br />
KONKURS<br />
Pewnie każdy czeka na ten konkurs, a więc o to on:<br />
Waszym zadaniem jest odgadnięcie, kogo bohaterowie spotkali w banku ;) Oczywiście są podpowiedzi:<br />
- Ta osoba pojawiła się już w jednym z rozdziałów.<br />
- Nie znamy imienia tej osoby, więc po prostu napiszcie w jakiej sytuacji ona się znalazła w opowiadaniu.<br />
- Osoba ta zna Lucy i całą jej rodzinę.<br />
- Lucy widziała tę osobę wcześniej.<br />
<br />
Niestety, nic więcej nie podpowiem. Mam nadzieję, że dacie radę! Wbrew pozorom to nie jest trudne, trzymam kciuki :)<br />
Ale oczywiście nie ma konkursu bez nagrody, a więc pierwsza osoba, która odgadnie, o kogo chodzi wygra rozmowę ze mną na skype, gdzie jestem w stanie zdradzić kilka spojlerów.<br />
W komentarzach piszcie sytuację z tobą osobą, podajcie też nazwę na skype. Macie czas do jutra do 19:30, a rozmowa o 20:00, chyba że coś się zmieni, bo osoba wygrana nie może itp.<br />
<br />
Trzymam kciuki kochani! ♥<br />
<br />
<br /></div>
Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-14566256887325965262015-08-24T08:55:00.000-07:002016-05-08T12:11:41.580-07:00~.42.~Słyszałam wszystko, co mówił wczoraj Zayn. Owszem zasypiałam, ale pamiętałam każde jego piękne słowo. Miałam ochotę powiedzieć mu, jak bardzo go kocham, lecz byłam zbyt śpiąca. Jest idealny, a teraz w końcu wiem, że mnie nie zdradzi.<br />
Rano miałam umówione przesłuchanie na policji, dlatego obudziłam się o 9am. Wstałam z łóżka przeciągając się. Następnie poszłam do łazienki, gdzie umyłam zęby i rozczesałam włosy. Zrobiłam makijaż, <a href="http://www.ubiore.pl/style/151872/" target="_blank">ubrałam się ciepło.</a> Gdy wyszłam Zayn stał ubrany, przywitał mnie całusem w czoło i zniknął za drzwiami toalety. Spakowałam swoją torebkę, a następnie poczołgałam się na dół. Przygotowałam kanapki dla mnie i Zayna. Zaczęłam jeść swoją, gdy mój perfekcyjny chłopak zszedł na dół ubrany w jasne jeansy, szary sweter oraz czapkę beanie. Perfumami Azzaro pachniało w całym domu. Uwielbiałam ten zapach, zapach Zayna.<br />
Usiadł obok mnie, zaczął jeść. A ja lustrowałam go wzrokiem, myśląc jakie szczęście mnie spotkało, że mam Zayna.<br />
- Czemu tak patrzysz? - zaśmiał się, biorąc gryza.<br />
- Patrzę na mój cały świat - wyszeptałam, a jego zamurowało.<br />
Już chciał coś powiedzieć, ale jego telefon zaczął dzwonić. Przetrzepałam włosy palcami, włożyłam nasze talerze do zlewu. Zaczęłam ubierać kurtkę, gdy przyszedł Zayn. Bez słowa wyszliśmy z domu. Zajęliśmy miejsce w jego Range Roverze, aby następnie ruszyć w stronę komisariatu.<br />
- Co im powiesz? - zapytał, wiedziałam, że się bał.<br />
- Nie wiem, wybrnę z tego - powiedziałam, ciężko wzdychając.<br />
Musiałam bronić Zayna za wszelką cenę, co też miało bronić moich prześladowców. Jeśli policja dotarłaby do nich, znalazłaby też Zayna. A do tego nie może dojść. Będę kłamać, zrobię tak, by ich zmylić.<br />
- Lucy, uważaj. Oni potrafią wykryć wszystko - odparł, zatrzymując się pod komisariatem.<br />
Wysiedliśmy z auta, aby następnie ruszyć do środka. Denerwowałam się cholernie, to spotkanie decydowało o losach wszystkich.<br />
Przy wejściu powiedzieliśmy kobiecie za biurkiem, że przyszłam na przesłuchanie. Wpuściła nas, chwilę później zjawił się policjant, z którym weszliśmy do gabinetu. Złapałam Zayna za rękę i razem usiedliśmy na przeciwko mężczyzny.<br />
- Nazywam się oficer Robert Bross, Lucy Collins, tak? - odparł, przeglądając akta.<br />
- Tak.<br />
- Dobrze, wolelibyśmy przesłuchiwać panią samą, ale jest pani jeszcze uczennicą, więc pan Malik, zgadza się? Może zostać - mówił, patrząc na nas.<br />
Zauważyłam, że za nami była kamera. Musiałam być ostrożna.<br />
- Czy zna pani tego mężczyznę? - pokazał mi zdjęcie blondyna około 30'stki, broda i niebieskie oczy. - To Carter Glotenham.<br />
- Tak, skądś go kojarzę - wymamrotałam, musiałam wymyślić dobre kłamstwo.<br />
- Proszę się przyjrzeć - powiedział, dając mi zdjęcie.<br />
- No tak, Carter. Coś się stało? - odparłam, grając na czas.<br />
- To on postrzelił panią w centrum handlowym, chwilę później musiał podać sobie silny lek. Znaleźliśmy strzykawkę pod jednym z aut. Glotenham zmarł w karetce - poinformował, a ja zrobiłam wielkie oczy.<br />
- Ten Carter? To niemożliwe - udawałam przejętą, zaskoczoną.<br />
- Zna go pani? - spytał z dziwnym wzrokiem.<br />
- Tak, to znaczy nie byliśmy blisko. Jakiś tydzień temu byłam z przyjaciółką Melissą na imprezie, ona mu się spodobała. Podrywał ją, ale ja tak jakby to zniszczyłam. Za nim do nas podszedł widziałam, jak chowa obrączkę do kieszeni - wymyślałam na bieżąco. I wtedy dotarło do mnie, że nie wiem czy ma żonę. Cholera.<br />
- Jak to się dalej potoczyło? - dopytywał, a ja myślałam, że zwariuję.<br />
- Dokładnie to było tak, że poszłam do toalety i Carter próbował zaciągnąć jakąś dziewczynę do domu, ale ona zauważyła jego obrączkę i oblała go drinkiem. Schował wtedy obrączkę denerwując się bardzo. Gdy wróciłam z łazienki, on już siedział z moją przyjaciółką. Czarował ją, usiadałam obok i nawtykałam mu, że bajeruje dziewczyny, a widziałam, jak chowa obrączkę do kieszeni - zmyślałam, trzymając Zayna za rękę.<br />
- I twoja przyjaciółka odrzuciła go przez to? - odrzekł, cały czas zapisując wszystko.<br />
- Tak.<br />
- Zdenerwował się wtedy? - spojrzał na mnie, a ja przełknęłam głośno ślinę.<br />
- Bardzo, przeklinał i wyzywał mnie. Chciał rzucić drinkiem, ale jacyś mężczyźni z klubu go powstrzymali - wymyśliłam od razu.<br />
- Pamiętasz tych mężczyzn? - mruknął, notując moje ostatnie zdania.<br />
- Nie, to byli jacyś przypadkowi klubowicze -<br />
Nagle do pomieszczenia weszła policjantka, podskoczyłam w miejscu. Rozmawiali o czymś, ale zdołałam usłyszeć, że coś z żoną Cartera. A to oznacza, że mi się udało.<br />
- Przepraszam, możecie tu poczekać. Zaraz wrócę i dokończymy zeznania - oznajmił, po czym opuścił pokój.<br />
Przysunęłam się do Zayna, wyciągając telefon z kieszeni. Kamery był tuż za nami, nie mogły tego zarejestrować. Pokazałam chłopakowi, że ma mnie zakrywać. Delikatnie wyjęłam urządzenie i szybko sfotografowałam zdjęcie Cartera. Cholernie się bałam, to w końcu policja. Jeśli oni coś zobaczą to jestem w pierdlu. Moje serce biło, jak oszalałe. Ręce trzęsły się, nie mogłam się uspokoić. Musiałam podać Zaynowi telefon, tak by kamery tego nie zarejestrowały. Po chwili poczułam, jak go łapie. Nie wolno nam było się odezwać. Powoli podawałam mu tego iphone'a, to było straszne. Aż w końcu Malik wziął go, dla efektu poprawiłam rękę włosy. Gdy chłopak schował komórkę odetchnęłam z ulgą, udało się.<br />
I nagle policjant wrócił, a ja zacisnęłam ręce w piąstki. Usiadł za swoim biurkiem, kładąc akta ze sprawy Cartera. Wziął łyk napoju ze swojego kubka, po czym przygotował się do zapisywania.<br />
- I nigdy już nie widziałaś tego mężczyzny? - mruknął, podpierając się na ręce.<br />
- Nie.<br />
- A w galerii, jak to wyglądało? - pytał, ciągle coś zapisując.<br />
- Wracałam z drugą przyjaciółką z zakupów. Weszłyśmy na parking i cały czas ktoś za nami szedł, zwykli ludzie. Wśród nich musiał być Carter. Schowałam torby do bagażnika, usłyszałam huk i spojrzałam w stronę mężczyzny z pistoletem. Upadłam na ziemię, widziałam, że on też. Za nim podbiegła policja on czegoś szukał w kurtce - mówiłam zgodnie z prawdą tym razem.<br />
- Przepraszam, mógłbym udać się do toalety? - spytał Zayn, a ja spojrzałam na niego.<br />
- Tak, ale przed drzwiami będzie stał funkcjonariusz - odparł Bloss, gdy Zayn wstawał.<br />
Mój chłopak otworzył drzwi, a policjant polecił koledze, który stał przed pomieszczeniem, aby udał się za nim. Gdy zostaliśmy sami, bałam się co raz bardziej. Musiałam kłamać, cały czas kłamać.<br />
- Widziała pani coś potem? - burknął, przyglądając mi się.<br />
- Praktycznie nic, patrzyłam tylko na ranę - wyszeptałam, bawiąc się paznokciami.<br />
- Dobrze, a ta przyjaciółką, z którą była pani wtedy na zakupach to Sarah Smith? - odchrząknął, łącząc dłonie, które oparł o blat.<br />
- Tak, Sarah - posłałam mu lekki uśmiech.<br />
- To ta sama przyjaciółka, z którą była pani wtedy na dyskotece? - mruknął, spisując wszystko.<br />
- Nie, na dyskotece była Melissa Doyle - poinformowałam, patrząc na niego.<br />
- Prosiłbym, abyś napisała tu kontakt do Melissy, będziemy chcieli ją przesłuchać - podał mi kartkę oraz długopis.<br />
Napisałam na niej numer do Mel oraz adres zamieszkania, oby Zayn zdążył ją o wszystkim oznajmić. Mam nadzieję, że właśnie to robi, bo po coś mu w końcu dałam ten telefon.<br />
Przysunęłam do niego papier, policjant wziął telefon i zadzwonił do kogoś, polecił, aby zadzwonili po Melisse. Mam nadzieję, że nas nie wsypie. Teraz wszystko zależało od niej.<br />
- No dobrze, dziękuję. Jeśli się czegoś dowiemy to będzie się kontaktować - odparł, wstając i podając mi dłoń.<br />
Uścisnęłam ją, po czym udałam się do wyjścia. Otworzyłam drzwi, a tuż przed nimi stał Zayn.<br />
- Już? - zapytał, patrząc na nas.<br />
- Tak, będziemy się z państwem kontaktować - powiedział, gdy szliśmy korytarzem do wyjścia.<br />
Opuszczając komisariat czułam dopiero wszystkie emocje. Musiałam je jednak trzymać w sobie, aby nikt nie zauważył. Szliśmy z Zaynem do auta, nie odzywając się nawet do siebie. Energia we mnie buzowała, nie wierzyłam w to, co właśnie się wydarzyło.<br />
Wsiedliśmy do samochodu, Malik odpalił silnik i ruszył. Zaczęłam ciężko oddychać, okłamałam policję. Mogą zamknąć mnie, Zayna, wszystkich.<br />
Po chwili zatrzymaliśmy się na parkingu jakiegoś biurowca. Wysiadłam z samochodu, klękając przy samochodzie. Malik odpalił papierosa, a dym wyleciał seksownie z jego ust. Pod wpływem impulsu podeszłam do niego, wyrwałam mu z ust szluga i sama zaciągnęłam się. Wypuszczając dym uleciało ze mnie trochę emocji.<br />
- To był pierwszy i ostatni raz - powiedział, zabierając mi fajkę.<br />
- Zayn, boję się. Okłamałam policję, zrobiliśmy coś nielegalnego - panikowałam, chowając twarz w dłoniach.<br />
- Lucy, zabiłem ludzi. Kogo oskarżą na dłużej? Ty przy pomocy prawnika możesz nawet skończyć z pracami społecznymi - odrzekł, wypuszczając dym z ust.<br />
- Nie denerwuj mnie - sarknęłam, opierając się o nasz samochód. - Jezu, Zayn.<br />
- Co? - spytał, widząc moje przerażenie.<br />
- My wplątaliśmy w to Melissę bez jej wiedzy - oznajmiłam, łapiąc się za głowę.<br />
- Czekaj chwilę - mruknął, wyciągając telefon.<br />
Wybrał czyiś numer i zadzwonił, bacznie obserwowałam jego ruchy.<br />
- Halo, Liam. Znajdź numer Melissy Doyle, przyjaciółki Lucy i zamarz go. Policja się nią interesuje.<br />
- Jasne, a jak tam po przesłuchaniu?<br />
- To co zwykle, kłamstwo.<br />
- Dobra, Melissa Doyle. Już zamazuję, nie wykryją go. Zajmę się tym, pa Zayn.<br />
- Pa, Liam.<br />
Przełknęłam ślinę, gdy Malik chował swoją komórkę do kieszeni spodni.<br />
- Liam zrobi tak, że nie będą w stanie znaleźć jej bilingów. Wszystkie twoje rozmowy z nią nie będą dla nich dostępne - poinformował, wsiadając do auta.<br />
- Mogę do niej zadzwonić teraz? - zapytała, zapinając pas.<br />
- Tak, jedziemy coś zjeść? - odparł, odpalając silnik.<br />
- Jedź najpierw na jakiś obiad, może do Azzuro - mruknęłam, wyciągając swojego iphone'a.<br />
- Halo.<br />
- Melissa, dzwonili do ciebie?<br />
- Tak, jadę teraz na komisariat. O co chodzi?<br />
- O sprawę z tym gościem, który mnie postrzelił.<br />
- To wiem, już przez telefon kazali mi powiedzieć, czy znam tego Cartera.<br />
- Zayn ci powiedział?<br />
- Tak, poznałyśmy go w klubie. Przeszkodziłaś mu w poderwaniu mnie.<br />
- Słuchaj uważnie, poszłyśmy do klubu tydzień temu. Siedziałyśmy w loży, ja wyszłam do łazienki. A w tym czasie przyszedł do ciebie mężczyzna ze zdjęcia. Przedstawił się jako Carter Glotenham. Chciał postawić ci drinka, zaczął cię podrywać. Gdy wróciłam powiedziałam ci, że widziałam, jak chowa obrączkę do kieszeni. On się zdenerwował i zaczął mnie wyzywać, chciał rzucić drinkiem, ale powstrzymali go dwaj mężczyźni, jacyś klubowicze. Odszedł mamrocząc coś, że jestem suką. Wyszłyśmy po 10 minutach.<br />
- Chyba zapamiętam, ważne, by nic wam nie groziło.<br />
- Melissa, przepraszam, że cie w to wplątaliśmy. Jeśli policja dotrze to jego zleceniodawców, dotrze też do nas i pozamykają wszystkich.<br />
- Skarbie, od tego są przyjaciele. Nie jestem zła, mogę was jakoś poratować. To najważniejsze, a teraz przepraszam, ale idę już na komisariat. Kocham cię, pa.<br />
- Pa.<br />
Rozłączyłam się, wrzucając telefon do kieszeni. Bałam się, ale wierzyłam w Melissę. Musiałam się uspokoić.<br />
Zatrzymaliśmy się pod Azzurro, wysiadłam z auta i razem z Zaynem ruszyliśmy do środka. Byłam głodna, więc od razu zaczęłam wertować kartki z daniami. Zamówiłam bruschettę, filet z dorsza i kawę. Zayn natomiast włoskiego burgera i colę.<br />
- Zayn, czy mamy wszystko na podróż? - zapytałam, gryząc chlebek.<br />
- Nie wiem, możemy jeszcze gdzieś zajechać - wymamrotał, biorąc łyk napoju.<br />
Po obiedzie pojechaliśmy do kilku sklepów po potrzebne rzeczy na podróż, Melissa zadzwoniła i powiedziała, że przesłuchali ją. Wszystko poszło dobrze, nie domyślili się. Rozmawiałam też z Sarah, która opowiadała o Paryżu.<br />
Do domu wróciliśmy około 7pm, byłam zmęczona, ale musieliśmy się dziś spakować, bo wylot mamy o 6am, co oznacza, że wstać trzeba o 3am. Wyjęłam dwie walizki, zaczęłam wkładać do jednej swoje ubrania. Zayn siedział na dole, a ja dostawałam nerwa, że mi nie pomaga.<br />
- Zayn, rusz tu swój tyłek i się pakuj - krzyknęłam, przewracając oczami.<br />
- No, zaraz - usłyszałam w odpowiedzi.<br />
- Teraz - wrzasnęłam, zaczynając pakowanie jego walizki.<br />
Usłyszałam, jak wchodzi po schodach, więc wróciłam do wkładania swoich rzeczy. Jechaliśmy na ponad tydzień, a ja nie wiedziałam, gdzie pomieścić to wszystko. Poszłam do łazienki, gdzie spakowałam część kosmetyków. Weszłam pod prysznic, umyłam się dokładnie żelem pod prysznic. Osuszyłam ciało ręcznikiem, narzuciłam na siebie koszulkę Zayna, w której spałam wczoraj i świeże majtki. Umyłam zęby, spięłam włosy w koka przy szyi. Gdy wyszłam Malik pakował swoje rzeczy, ja byłam na tyle zmęczona, że położyłam się tylko do łóżka.<br />
- Nastaw budzik na 3am - mruknęłam, zawijając się kołdrą.<br />
- Dobranoc, kochanie - powiedział, nie wychodząc nawet z garderoby.<br />
I wtedy przypomniało mi się, jak wczoraj Zayn mówił do mnie, gdy niby spałam. Musze udowodnić mu, jak bardzo go kocham, ale jeszcze nie dziś.<br />
<br />
- Skarbie, wstawaj - wybudził mnie głos Zayna. - Musimy jechać na lotnisko.<br />
Niechętnie podniosłam się, przetarłam oczy i wygramoliłam z łóżka. Poszłam do łazienki, gdzie wyszorowałam zęby, załatwiłam potrzebę oraz rozczesałam włosy. Postanowiłam się nie malować, więc spryskałam tylko ciało perfumami. Poszłam do garderoby po ubrania, które już chciałam założyć, ale przyszedł Zayn.<br />
- Lucy, nie zmieniliśmy wczoraj opatrunku, więc chodź tu - powiedział z bandażami w ręce.<br />
Przewróciłam oczami, a Malik rozwinął stary bandaż, zaczął zmieniać to wszystko, a ja tylko czekałam kiedy skończy.<br />
- Zayn, jak jedziemy na lotnisko? - zapytał, gdy owijał moje udo.<br />
- Niall po nas przyjedzie i zawiezie - oznajmił, po czym wstał, dając mi buziaka w czoło.<br />
<a href="http://www.ubiore.pl/style/148734/" target="_blank">Ubrałam się</a> wygodnie, udałam się do łazienki, gdzie dopakowałam kosmetyczkę, którą schowałam do walizki. Zayn zabrał ją, a ja chwyciłam swoją torebkę. Sprawdziłam, czy na pewno wszystko mam, aby następnie udać się na dół. W kuchni zjadłam tylko jogurt, posprzątałam po sobie i ruszyłam do wyjścia.<br />
Przez okno zauważyłam, że pada deszcz, więc wzięłam parasolkę. Samochód Nialla stał już na podjeździe, widziałam, jak pakują nasze walizki. Wybiegłam szybko, witając się z blondynem szybkim buziakiem w policzek. Wsiadłam do środka, zapięłam pas i wyjęłam telefon. W Nowym Yorku było około północy. Z racji, iż wypada sobota wiedziałam, że moje rodzeństwo na pewno nie śpi. Wybrałam numer Olivii, odebrała dopiero za drugim razem.<br />
- Halo.<br />
- Hej, dzwonię by powiedzieć, że jedziemy na lotnisko.<br />
- Kochanie, cieszę się, ale wybrałaś naprawdę zły moment.<br />
- O kurde, przepraszam. Pa.<br />
Zrobiłam się czerwona, jak burak i natychmiast rozłączyłam się. Chyba każdy domyślił się, w jakim momencie im przeszkodziłam.<br />
Schowałam telefon do torebki, a Zayn z Niallem wsiedli do auta.<br />
- Na Heathrow? - zapytał Horan, odpalając silnik.<br />
- Tak, 5 - oznajmił mój chłopak, opierając głowę o szybę.<br />
Ruszyliśmy w kierunku lotniska, a ja prawie zasypiałam. Na dworze było ciemno, a deszcz nie pomagał. Zayn i Niall rozmawiali całą drogę, ja siedziałam z zamkniętymi oczami. Marzyłam o śnie.<br />
Zatrzymaliśmy się pod lotniskiem, Zayn szybko wyjął nasze walizki, a ja żegnałam się z Horanem.<br />
Byłam na tyle zaspana, że ledwo, co mówiłam. Chwilę później udaliśmy się po bilety i zdać bagaże. Stojąc w kolejce, wieszałam się na Maliku, aby na kilka minut chociaż zamknąć oczy. Nie miałam obcasów, więc ciężko mi było dosięgnąć jego ramienia.<br />
Przemieszczaliśmy się wolno, ale w końcu nadeszła nasza kolej. Następnie musieliśmy zostać przeszukani przez ochronę. Potworne bramki zaczęły piszczeć, więc skazana byłam na ściąganie wszelkiej biżuterii. Oczywiście chodziło o jakieś żelastwo w spodniach. Widziałam, że Zayn podczas sprawdzania miał dziwną minę, dlatego gdy wszystko już było dobrze i mogliśmy w spokoju czekać na nasz lot musiałam go o to zapytać. Zajęliśmy siedzonka obok naszego wejścia, a ja zbliżyłam się do Mulata.<br />
- Skarbie, coś się stało? - zapytałam, opierając podbródek na jego ramieniu.<br />
Bawiłam się jego włosami, a on tylko siedział. Coś go drażniło.<br />
- Jestem zmęczony - wymamrotał, lecz wiedziałam, że nie o to chodziło.<br />
- Zayn...<br />
- Boję się - oznajmił, a mnie zatkało.<br />
- Czego? - przygryzłam wargę, wplatając palce w jego włosy.<br />
- Nie mam broni - szepnął do mojego ucha.<br />
- No i? - to jedyne, co byłam w stanie powiedzieć.<br />
- Zawsze mam ją przy sobie, nawet gdy jadę do głupiego sklepu. Teraz nie mam przy sobie niczego - mruknął, bawiąc się swoim zegarkiem.<br />
- Jak to masz zawsze? Nie widziałam jej u ciebie - odrzekłam, odwracając się tak, by na niego patrzeć.<br />
- O to chodzi, ma być niewidoczna - zdradził, łapiąc mnie za druga dłoń. - Ciągle ją nosisz.<br />
Patrzył na bransoletkę, którą mi dał. Zawsze ją mam, tylko do kąpania ściągam. Ona mi przypomina, że jestem bezpieczna, bo nawet gdy nie ma ze mną Zayna fizycznie to jest mentalnie.<br />
- Nie wyobrażam sobie jej nie założyć - uśmiechnęłam się, jeżdżąc nosem po jego policzku.<br />
Kąciki ust chłopaka uniosły się, a on złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Chwilę później położyłam głowę na jego kolanach, aby spróbować zasnąć. Byłam zmęczona, chciałam odpocząć.<br />
- Lucy, za nim zaśniesz. Chcesz coś do samolotu do jedzenia? - zapytał, gdy zaczęłam się układać.<br />
- Kup mi proszę butelkę wody, żelki i chipsy - powiedziałam, a ten wstał, kładąc moją głowę na siedzenie.<br />
Po chwili wrócił z jedzeniem, które włożył do mojej torby. Ponownie ułożył mnie na swoim kolanach, a ja mogłam w spokoju zasypiać. Pewnie wyglądałam, jak potwór bez makijażu i zaspana, ale on i tak mnie kochał, więc nie musiałam się tym przejmować.<br />
<br />
- Lucy, obudź się - usłyszałam głos Zayna, przerywający mój sen.<br />
Przetarłam oczy, podnosząc się. Zauważyłam, że zaraz będą wpuszczać na pokład, więc wzięłam torebkę i udaliśmy się do kolejki. Całe szczęście lecieliśmy Business Class, więc nie musieliśmy się tak przepychać. Było tu dużo mężczyzn w garniturach. Gdy w końcu podaliśmy kobiecie nasze bilety, a ona po sprawdzeniu je nam oddała, mogliśmy iść do samolotu. Zayn niósł swoją torbę z laptopem i innymi rzeczami.<br />
Gdy w końcu siedzieliśmy zapięci w pasy, a pilot oznajmił, że startujemy napisałam szybko do Joela i schowałam telefon. Wzięłam gumę do ust, złapałam Zayna za rękę.<br />
- Spokojnie, jestem tutaj - szepnął, całując mnie w policzek.<br />
Zrobiło mi się ciepło na sercu, to wspaniałe mieć go przy sobie. Tak mocno go kocham...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://33.media.tumblr.com/8456313e99d7ba73e2a2e28013f2ee22/tumblr_nkjwmvs99S1sinkq1o1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://33.media.tumblr.com/8456313e99d7ba73e2a2e28013f2ee22/tumblr_nkjwmvs99S1sinkq1o1_500.gif" width="320" /></a></div>
________________________________________________________________________________<br />
Witajcie :) Tym razem bez długiej przerwy, rozdział pisałam od razu po dodaniu 41. Nie chciałam was męczyć z czekaniem, bo gdy zacznie się rok szkolny na pewno będą duże opóźnienia. Przepraszam ;c<br />
No i lecą! Ciekawe, jak to będzie w tych Stanach ;) To przesłuchanie musiało być straszne dla Lucy.<br />
Co raz bliżej 50k!! O matko, ja w to nie wierzę, jesteście kochani ♥<br />
Co prawda rozdział jest jakiś dziwny, jeśli chcecie to napiszę go inaczej, bo jest taki inny.<br />
Komentujcie miśki! Proszę was, to mi daje większą motywacją i szansę na szybszy rozdział ;)<br />
Zapraszam was na moje ff - <a href="http://what-if-im-gone-zayn-malik.blogspot.com/" target="_blank">What If I'm Gone?</a>Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-36552935213632667552015-08-19T17:11:00.002-07:002016-05-05T15:28:49.665-07:00~.41.~<div style="text-align: center;">
Ważna notka pod rozdziałem!</div>
<br />
Następny dzień spędziliśmy z rodziną Zayna, zjedliśmy razem śniadanie i pojechaliśmy do dziadków chłopaka. Polubili mnie, a jego babcia już próbowała go namówić na oświadczyny. Postawa Malika mnie trochę zasmuciła, bo nie odzywał się, gdy starsza pani namawiała go na założenie rodziny.<br />
Obiad zjedliśmy również u nich, po czym pojechaliśmy troszkę pozwiedzać miasto we dwójkę. Zayn pokazał mi miejsca, w których bywał jako dziecko. Bradford spodobało mi się, ale było znacznie inne od Londynu. Panował tu raczej mroczy klimat.<br />
Wieczorem wyjechaliśmy do domu, droga była długa i męcząca. Na dworze zimno, ciemno. Co chwilę padało, ale my na szczęście byliśmy w ciepłym samochodzie. Spałam jakąś godzinę, około 11pm byliśmy w Londynie. Po przyjeździe od razu poszłam spać, wzięłam tylko szybką kąpiel i zasnęłam sama, bo Zayn robił coś na dole.<br />
27 grudnia miałam spotkać się z Sarah, aby kupić prezenty mojemu rodzeństwu. Rano Zayna nie było, więc śniadanie zjadłam sama. <a href="http://www.ubiore.pl/style/159198/" target="_blank">Ubrałam się ciepło</a>, włosy związałam w kitkę. Zbiegłam na dół i mimo zakazów wzięłam kluczyki od swojego auta. Weszłam do garażu, otworzyłam go, po czym wsiadłam do Fiata. Wyjechałam z lekkim strachem, bo w końcu nie mam prawa jazdy. I jeśli policja mnie złapie, to mam przechlapane. Natomiast kusiło mnie, a pogoda na dworze jeszcze bardziej zachęcała. A raczej odpychała od jazdy autobusami.<br />
Otworzyłam bramę pilotem i chwilę zastanawiałam się, czy wyjechać z naszej posesji. Jednak zrobiłam to, jechałam ulicami Londynu nielegalnie.<br />
Pod galerią byłam punktualnie, zaparkowałam auto i udałam się do środka. Na dworze było okrutnie zimno, więc gdy otuliło mnie ciepłe powietrze w galerii od razu poczułam ulgę. Z Sarah umówiłam się za 5 minut, dlatego postanowiłam zadzwonić do Fabio.<br />
- Halo.<br />
- Fabio, obudziłam cię?<br />
- Tak, ale muszę wstawać do pracy, więc nic się nie stało.<br />
- Pracujesz dziś?<br />
- Restauracja sama się nie obsłuży, a ja muszę zarabiać na studia.<br />
- Rozumiem.<br />
- Kiedy przylatujesz do Nowego Yorku?<br />
- Mam samolot 29 stycznia o 6am.<br />
- Czyli będziesz około 7am czasu amerykańskiego?<br />
- Tak.<br />
- Odebrać cię z lotniska?<br />
- Nie, dzięki. Mój brat nas odbiera.<br />
- Nas?<br />
- Mnie i mojego chłopaka.<br />
- Lecisz z chłopakiem?<br />
- Tak, dobra muszę kończyć, pa Fabio. Miłego dnia.<br />
Zauważyłam Sarah, zmierzającą w moim kierunku. Schowałam telefon i przytuliłam ją na powitanie.<br />
- Cześć, skarbie - uśmiechnęła się, gdy razem ruszyłyśmy w stronę sklepów.<br />
<br />
Po dwóch godzinach zakupów byłam zmęczona i głodna, więc poszłyśmy do Jamie's Italian na obiad. Zamówiłyśmy to samo, a czekając rozmawiałyśmy na ważny temat.<br />
- Chyba nie myślisz, że Zayn poważnie chce cie zdradzić - powiedziała Sarah, patrząc na mnie.<br />
- Słyszałam ich rozmowę - wyszeptałam, przygryzając wargę.<br />
- Zayn może i jest uzależniony od seksu, ale ciebie by nie zdradził - odrzekła nieco ciszej.<br />
- No nie wiem - wymamrotałam, pijąc wodę.<br />
- Pogadaj z nim dziś - poleciła, a kelner przyniósł nam dania.<br />
Zabrałyśmy się za jedzenie, rozmawiając o wycieczce na Bali. Dziś musiałam kupić sobie jeszcze strój, klapki i inne rzeczy na plażę. Całe szczęście, że do tej pory zdążyłam już z prezentami dla rodziny.<br />
Zajadałam się pysznym makaronem z sosem, a mój telefon zaczął wibrować. Wyjęłam go z torebki, po czym odebrałam połączenie.<br />
- Cześć Lucy.<br />
- Hej, Joel.<br />
- Jak tam siostrzyczko?<br />
- Dobrze, jestem na zakupach.<br />
- Ja siedzę w pracy, zaraz mam rozprawę.<br />
- Powodzenia. A co u Devonne i Diany?<br />
- Mała rośnie, jak na drożdżach. Dev siedzi z nią w domu. A jak Zayn zareagował na Bali?<br />
- Był w szoku, ale cieszył się. To w czasie jego urodzin.<br />
- To super, pozdrów go. Ja kończę, zadzwonię wieczorem. Pa Lucy.<br />
- Pa, braciszku.<br />
Schowałam telefon z powrotem do torebki, po czym wróciłam do jedzenia.<br />
- Przeprasza, Joel dzwonił, a z nim ciężko się ostatnio skontaktować - odparłam do Sarah.<br />
- Spokojnie - posłała mi ciepły uśmiech.<br />
Gdy skończyłam, zapłaciłyśmy za swoje jedzenie i udałyśmy się do sklepów z kostiumami. W zimę będzie trudno je dostać, ale Victoria's Secret na pewno jakieś ma. Weszłyśmy do sklepu, przechadzałyśmy się między wieszakami, aż w końcu wpadło nam w oko kilka stroi. Wzięłam je i udałam się do przymierzalni. Zdjęłam ubrania, po czym założyłam pierwszy kostium. Patrzyłam w lustrze na moje ciało, było takie okropne. Blizny na rękach i udach, fałdy. Nie lubię go. Nie wiem, jakim cudem Zayn twierdzi, że jestem piękna. Nic we mnie interesującego.<br />
<br />
Po 20 minutach miałyśmy kupione 4 stroje, więc pognałyśmy dalej. W tym czasie usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Wyjęłam go i odebrałam.<br />
- Halo.<br />
- Skarbie, jesteś jeszcze w galerii?<br />
- Tak.<br />
- Kupiłabyś mi mój żel pod prysznic? Bo właśnie się skończył.<br />
- Dobrze, jesteś w domu?<br />
- Tak i wiem, że wzięłaś auto, więc czeka cię pogadanka, jak wrócisz.<br />
- Ughhh, okey tato. Pa.<br />
- Pa.<br />
Ruszyłyśmy jeszcze po klapki, torbę plażową i inne rzeczy potrzebne na wyjazd. Gdy miałyśmy wszystko wreszcie udałyśmy się w stronę parkingu. Szło kilka osób za nami, ale moją uwagę przykuł dziwny mężczyzna. Był jakiś zdenerwowany, bo oglądał się ciągle za siebie i miał przestraszony wzrok. Postanowiłam to jednak zignorować, otworzyłam bagażnik, do którego włożyłam zakupy. Sarah już wsiadała, a ja zamykałam klapę, gdy nagle usłyszałam głośny huk.<br />
<a href="https://31.media.tumblr.com/f1df35ce0d8ade0e8db65fb05feff91b/tumblr_nh9hbaJTbm1u1qld9o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="178" src="https://31.media.tumblr.com/f1df35ce0d8ade0e8db65fb05feff91b/tumblr_nh9hbaJTbm1u1qld9o1_500.gif" width="320" /></a>Odwróciłam się, mężczyzna stał z wycelowanym we mnie pistoletem. Moje serce zamarło, zdążyłam tylko lekko się przesunąć. Poczułam palący ból w udzie. Momentalnie upadłam na ziemię, czułam jak eksploduję. Cholernie bolało, krew zalała moje spodnie. Chwilę później usłyszałam krzyk Sarah, podbiegła do mnie. Coś mówiła, ale byłam zbyt przyćmiona. Kręciło mi się w głowie, widziałam tylko, że policja podbiegła do tego mężczyzny. Chwilę później zbiegło się w okół mnie dużo ludzi. Czułam piekielny ból, leżałam na ziemi nie mogąc się ruszyć. W okół mnie zrobiło się pełno krwi, byłam przerażona. Nie dochodziło do mnie to, co się stało.<br />
Zostałam położona na nosze, a następnie do karetki. Zdążyłam tylko powiedzieć do Sarah "Zadzwoń do Zayna", a drzwi zostały zamknięte. Ratownik medyczny zaczął rozcinać moje spodnie, by dostać się do rany. Myślałam, że umrę z bólu.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
*Zayn*</div>
<div style="text-align: left;">
Właśnie odpisywałem na maile, siedząc wygodnie przed komputerem w moim biurze. Zdecydowałem wrócić na tor, co do Lucy nie podjęliśmy jeszcze decyzji. Za bardzo się o nią boję. W tym biznesie trzeba być twardym i mieć świadomość, że w każdej chwili ktoś może cię zabić. Ona nie umie się obronić, jest zbyt delikatna. I taką ją kocham.</div>
<div style="text-align: left;">
Nagle mój telefon zaczął brzęczeć, dzwoniła Sarah, więc odebrałem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn, kurwa postrzelili Lucy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co?</div>
<div style="text-align: left;">
- Na parkingu, jakiś mężczyzna strzelał do niej.</div>
<div style="text-align: left;">
- W jakim jest szpitalu?</div>
<div style="text-align: left;">
- Świętego Tomasza.</div>
<div style="text-align: left;">
- Już jadę.</div>
<div style="text-align: left;">
Niemal natychmiast zerwałem się z siedzenia i pobiegłem do przedpokoju. Założyłem buty oraz kurtkę, aby następnie zejść do garażu. Wsiadłem do swojego Range Rovera i ruszyłem z piskiem opon w stronę szpitala. </div>
<div style="text-align: left;">
Kto mógł kurwa strzelić do Lucy? Obiecuję, że zabiję każdego, kto przyczynił się do tego. Byłem cholernie wściekły, Michael mnie ostrzegał. A ja byłem w stanie tylko ukryć kontakty do niej, aby nikt nie zaproponował jej wyścigów. Byłem taki głupi, tyle osób się czaiło na Lucy...</div>
<div style="text-align: left;">
Do szpitala dojechałem po 15 minutach, zaparkowałem samochód i ruszyłem do wejścia. Odnalazłem recepcję, w której powiedziano mi, gdzie znajdę Lucy. </div>
<div style="text-align: left;">
Gdy dotarłem na dane piętro, zauważyłem Sarah siedzącą na krzesełkach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn, spokojnie - odparła, podchodząc do mnie i widząc moje zdenerwowanie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Muszę do niej wejść - mruknąłem, szukając danego pokoju.</div>
<div style="text-align: left;">
- Uspokój się, jest dobrze. Kula nie naruszyła żadnych kości, ani mięśni. Lekko się wbija, ona dobrze się trzyma, ale nie wpuszczą cię tam teraz - mówiła delikatnie, a ja lustrowałem jej twarz.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego? - zapytałem, rozluźniając się.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ona nie jest sama na sali, a teraz stało się coś z jakimś innym pacjentem i nie pozwalają wchodzić - oznajmiła, siadając ponownie na krzesełku. </div>
<div style="text-align: left;">
Zająłem miejsce obok niej, wypuszczając powietrze ze świstem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiem, kim był ten facet. Szedł za nami na parking, nie było wtedy dużo ludzi. On się strasznie miotał, aż w pewnym momencie trzęsącą się ręką strzelił do Lucy. Policja go obezwładniła, lecz on płakał, Zayn - opowiadała, a ja bacznie słuchałem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ktoś go do tego zmusił - stwierdziłem, analizując sytuację.</div>
<div style="text-align: left;">
- Myślisz o kimś konkretnym? - spytała, patrząc na mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ludzie Kejiro - odparłem po chwilowym zastanowieniu.</div>
<div style="text-align: left;">
Nagle z sali wyszedł lekarz i dwie pielęgniarki, natychmiast podszedłem do niego.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dzień dobry, czy na tej sali leży Lucy Collins? - odrzekłem, zatrzymując go.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, a pan to...?</div>
<div style="text-align: left;">
- Narzeczony - dokoloryzowałem troszkę prawdę.</div>
- Może pan wejść na 5 minut, wie pan już o jej stanie? - powiedział, wycierając ręce papierowym ręcznikiem.<br />
- Mógłby pan coś powiedzieć więcej? - zapytałem, aby wiedzieć wszystkie szczegóły.<br />
- Dobrze, Lucy została postrzelona w udo, ale kula wbiła się lekko. Nie uszkodziła żadnych ważniejszych organów, więc już dziś wieczorem będzie mogła wyjść. Wyjęliśmy kulę, zatamowaliśmy krwawienie, zostaje tylko na badania kontrolne - poinformował lekarz, z którego plakiety wyczytałem, że nazywa się Andrew Kelley.<br />
- Dziękuję bardzo, mogę już do niej wejść? - mruknąłem, odwracając się w stronę drzwi.<br />
- Tak, ale słuchaj Zayn. Masz o nią dbać, bo nie wiem, kto chciał zrobić jej krzywdę, ale podejrzewam, że raczej ktoś z twoich znajomych. Mam nadzieję, że więcej jej tu nie zobaczę - dodał nieco ciszej, po czym odszedł.<br />
Stałem zdezorientowany kilka sekund, aż w końcu otrząsnąłem się i udałem do sali. Skąd ten lekarz mnie zna?<br />
Od razu po wejściu zaatakowało mnie pikanie aparatów pacjentów oraz zapach detergentów. Odnalazłem wzrokiem Lucy, leżała przy oknie. Miała otwarte oczy, rozmawiała z kimś przez kamerkę.<br />
Podszedłem do niej, uśmiechnęła się. Pożegnała brata, po czym odłożyła telefon i wpadła mi w ramiona. Byłem taki szczęśliwy, miałem ją blisko. Zdrową, żywą...Moją małą Lucy. Dopiero do mnie dotarło, że gdyby ten skurwiel strzelił wyżej mógłbym ją stracić. Słona łza spłynęła po moim policzku, ta dziewczyna zrobiła ze mnie mięczaka.<br />
- Skarbie, już nigdy nie pozwolę, żeby stała ci się krzywda - wyszeptałem do jej ucha.<br />
- Kocham cię - powiedziała, łącząc nasze usta.<br />
- Jak się czujesz? - zapytałem, siadając na krzesełku obok łóżka.<br />
- Dobrze, noga trochę boli, ale żyję - mówiła z uśmiechem.<br />
- Znajdę tego skurwiela i ...<br />
- Spokojnie, Zayn - przerwała mi, kładąc dłoń na moim policzku. Jest, jak Anioł. Jednym dotykiem sprawiła, że wszystkie złe emocje poszły w niepamięć.<br />
- Kupiłam wszystkie rzeczy na wyjazd, bo między Nowym Yorkiem, a Bali jest tylko jeden dzień i nie zdążymy nic zrobić - zmieniła temat.<br />
- Dobrze, trudno uwierzyć, że to już niedługo - odparłem, czując, że ona nie chce rozmawiać o całym zajściu. - Rozmawiałaś z Joelem?<br />
- Tak, powiedziałam mu, że mamy wylot o 6 rano naszego czasu - poinformowała zgodnie z prawdą.<br />
- Lucy, chcę, żebyś wiedziała, że nigdy już pozwolę, aby ktoś cię skrzywdził. Zawaliłem, wiem. Od teraz będę cię strzegł cały czas, nikt cię nie dotknie - szeptałem, patrząc w jej piękne, duże oczy.<br />
- Kocham cię, Zayn - wyszeptała, a na jej twarzy pokazało się wzruszenie.<br />
- Przepraszam, musi pan opuścić salę. Pacjentka będzie miała badania - usłyszałem głos pielęgniarki.<br />
Ucałowałem Lucy w czoło, a następnie wyszedł na poczekalnię, gdzie siedziała Sarah i Chris. Ugh, już wiedziałem, że szykuję się wywód od niego.<br />
- Kurwa mać! Zayn, jeśli cokolwiek stało się z moją cziką to przysięgam, że utnę ci jaja - wrzasnął, idąc w moją stronę.<br />
- Chris, nie drzyj się tak. Wszystko dobrze - próbowałem go uciszyć.<br />
- Jak ona się czuję? - warknął, mrożąc mnie wzrokiem.<br />
- Dobrze, biorą ją na badania kontrolne i może iść do domu wieczorem - oznajmiłem, widząc, że się uspokaja.<br />
- Wiesz, kto mógł to zrobić? - zapytał, siadając na krzesełkach.<br />
- Tak i mam zamiar go zniszczyć - wychrypiałem, patrząc w martwy punkt.<br />
- Pomogę ci - zaoferował się.<br />
- Poradzę sobie, ale dzięki - mruknąłem, wyjmując telefon z kieszeni.<br />
Chwilę później zdecydowałem, że pojadę po jakieś ubrania dla Lucy. Razem z Chrisem oraz Sarah udaliśmy się do mojego domu, Sarah jechała autem Collins.<br />
Wyjąłem zakupy Lucy z bagażnika jej Fiata, zostawiłem je w przedpokoju. Następnie ruszyłem do naszej garderoby. Zacząłem szperać po jej rzeczach, aż w końcu wziąłem zwykłe spodnie dresowe, niebieską bluzę nierozpinaną oraz bieliznę. Schowałem to do torby, po czym zbiegłem na dół, gdzie czekał Chris i Sarah.<br />
- Podrzucisz mnie do Harrego? - zapytała dziewczyna, gdy ubierałem buty.<br />
- Jasne, kiedy lecicie do Paryża? - odparłem, wychodząc z domu.<br />
- Jutro w południe - oznajmiła, gdy szliśmy do samochodu.<br />
- Zazdroszczę wam tych podróży, możecie zobaczyć tyle zagranicznych tyłeczków - rzekł Chris, siadając z tyłu.<br />
Ten facet chyba nie ma zahamowań.<br />
<br />
Zostawiliśmy Sarah, po czym ruszyliśmy do szpitala. Droga dłużyła się przez korki i okres świąteczny. Patrzyłem na ludzi śpieszących się gdzieś, uciekających od deszczu. Każdy z nich wracał z pracy, do domu, do rodziny. Pewnie mieli dzieci. Szczególną moją uwagę przykuł mężczyzna na oko 30 letni, miał na sobie płaszcz oraz teczkę w ręce. Jego życie pewnie wygląda tak, że rano wstaje do pracy. Potem wraca do domu, wita się z żoną i dziećmi. Jest szczęśliwy.<br />
Wtedy doszło do mnie, w jakim bagnie żyję. Jedyna osoba, na której naprawdę mi zależy to Lucy, a przez swoją robotę wplątałem ją w niebezpieczeństwo. Przeze mnie została porwana 2 razy, ledwo przeżyła, a teraz postrzelona przez jakiegoś skurwiela. Nie potrafiłem ochronić Perrie przed tym światem, ona nie żyje. Lucy nie pozwolę skrzywdzić, muszę zadbać, by była bezpieczna. Ma tylko 18 lat. Jeszcze nie wie, jak życie ssie.<br />
Pod szpital zajechaliśmy po 25 minutach, udaliśmy się od razu na piętro Lucy. Znaleźliśmy jej salę, leżała na łóżku.<br />
- Chris! - uśmiechnęła się na jego widok.<br />
- Ja też tu jestem - mruknąłem, kładąc torbę na jej łóżko.<br />
- No wiem, wiem - zaśmiała się, witając z przyjacielem.<br />
- Jak się czujesz, mami? - zapytał Chris, siadając obok Lu.<br />
- Lepiej, mój wypis jest już w recepcji - oznajmiła, zerkając na mnie.<br />
- Przywiozłem ci ubrania, bo ocalili tylko buty, kurtkę i szalik - powiedziałem, podając jej torbę.<br />
- Dziękuję, zaczekajcie na mnie przed salą - odparła, próbując wstać z łóżka.<br />
- Czekaj, pomogę ci - podszedłem do niej, pomagając jej.<br />
Niemal natychmiast zjawiła się pielęgniarka z wózkiem, na którym posadziła Lucy. Ja z Chrisem udaliśmy się na zewnątrz, gdzie czekaliśmy na moją dziewczynę.<br />
- Masz zamiar lecieć z nią do tego Nowego Yorku? - zapytał Chris, opierając się o ścianę.<br />
- Ona tego chce, tam jest jej jedyna rodzina - wymamrotałem, chowając ręce w kieszeniach.<br />
- Będzie miała problemy z chodzeniem - powiedział, patrząc na mnie.<br />
- Nie, aż takie. To udo - odparłem, wyjmując telefon, który wibrował<br />
Był to nieznany numer, ale z kierunkowym z Ameryki, więc pewnie rodzeństwo Lucy.<br />
- Dlaczego kurwa moja siostra jest w szpitalu po raz drugi?<br />
- Joel, uspokój się.<br />
- Jak ty jej pilnujesz?<br />
- Zawaliłem, wiem...<br />
- Dlaczego tego nie upilnowałeś? Jak ona to zrobiła?<br />
Nie wiedziałem, co powiedzieć. Jeśli Lucy wyjaśniła mu całe zajście to pewnie już wszyscy wiedzą, kim jestem. Pewnie to zrobiła, nie może mnie wiecznie kryć, w końcu to przeze mnie to się dzieje.<br />
- Halo, Malik. Pytałem, dlaczego nie upilnowałeś, gdy Lucy spadł ten nóż?<br />
- Nóż?<br />
Zatkało mnie, byłem niemal pewny, że powiedziała prawdę. Ta dziewczyna jest Aniołem, cieszę się, że Bóg ustawił nas na tych samych drogach...<br />
- Kroiła sałatkę, nie było mnie w domu. Ja nie wiem, jak to dokładnie było.<br />
- Nie było cię w domu, ale kroiła sałatkę i na chwilę odłożyła nóż na blat. Gdy wsypywała warzywa do miski przez przypadek strąciła ręką nóż, który się wbił w jej udo. Nie mówiła ci tego?<br />
- Nie, tylko, że kroiła sałatkę i spadł. Nie chciała o tym rozmawiać.<br />
- W każdym razie, pilnuj jej proszę. Denerwuję się, bo nie chce jej tracić kolejny raz.<br />
- Uwierz mi, że ja też.<br />
- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem, Malik. Widzimy się w Nowym Yorku, przyjadę po was.<br />
- Dzięki, Joel. Pa.<br />
Schowałem telefon do kieszeni, przygryzając wargę. Lucy okłamała własnego brata, by mnie chronić...Nie zasługuję na nią, jest dla mnie zbyt dobra.<br />
Po chwili ujrzałem ją już ubraną, szła lekko utykając w naszą stronę. Podszedłem do niej, aby następnie wziąć ja na ręce. Zaśmiała się, chwytając mnie za szyję. Pielęgniarka wyjaśniła nam, jak zmieniać opatrunki. Po drodze kupiliśmy w aptece szpitalnej gazę i inne potrzebne rzeczy.<br />
Udaliśmy się do mojego samochodu, gdzie posadziłem ją z przodu obok siebie.<br />
- Zayn, podwieziesz mnie w pewne miejsce? - zapytał nagle Chris.<br />
- W jakie?<br />
- Restauracja Barrafina - oznajmił, a ja widziałem wzrok Lucy.<br />
- Umówiłeś się z kimś? - odwróciła się do niego z błyskiem w oczach.<br />
- Może, to jak? - odparł najpierw do niej, potem do mnie.<br />
- Jasne - mruknąłem, skręcając w ulice, prowadzącą do tej restauracji.<br />
- Chris! - krzyknęła Lu.<br />
- No co? - mruknął z rumieńcami.<br />
- Mów! - nakazała, mrożąc go wzrokiem.<br />
- Umówiłem się z gościem poznanym w internecie, okey? - powiedział, a Lucy pisnęła.<br />
- Gratuluję, jestem dumna!<br />
- Dzięki, mami. W końcu muszę znaleźć fajną dupcię, aby była moim kotkiem - mówił, a ja przewróciłem oczami.<br />
Niekoniecznie chciałem słyszeć te słowa, ale Chrisa nikt nie powstrzyma. On się nie hamuje.<br />
- Dobra, lecę. Trzymajcie kciuki - rzekł, gdy zatrzymałem się pod Barrafina.<br />
- Powodzenia, znajdź tego kotka w końcu - pożegnała się Lucy.<br />
Chris wysiadł, a ja ruszyłem w kierunku domu. Byłem zmęczony i głodny.<br />
- Umieram, ten szpital jest okropny. Od razu po przyjeździe idę do wanny - wymamrotała, opierając głowę o szybę.<br />
- Muszę ci zmienić opatrunek po myciu - oznajmiłem, zatrzymując się na światłach.<br />
- Wiem, a w ogóle wiesz, że mój kolega odwiedził mnie w szpitalu? - powiedziała, a we mnie trochę się zagotowało.<br />
- Jaki kolega? - sarknąłem, zaciskając ręce na kierownicy.<br />
- Andrew, jest lekarzem i ma żonę - odparła, widząc moją zazdrość.<br />
- Czekaj, Andrew? - zdziwiłem się, kojarząc fakty.<br />
- Tak, on jest pediatrą, ale przyszedł mnie odwiedzić, bo zobaczył, jak mnie przywożą i jego jeden pacjent leżał ze mną na sali. Biedny, coś się z nim dziś działo i widziałam Andrew w pracy - oznajmiła, a ja już wiedziałem wszystko.<br />
Andrew, z którym dziś rozmawiałem nie był lekarzem Lucy, to jej przyjaciel, który ratował tego pacjenta i przy okazji odwiedzał moją dziewczynę. Stąd mnie znał.<br />
Zaśmiałem się pod nosem, a Lu wyciągnęła telefon i pisała sms.<br />
- Do kogo? - zapytałem, gdy zrobiła się krępująca cisza.<br />
- Do Melissy, dzwoniła, więc piszę, że wszystko ok - odparła, wystukując literki na ekranie.<br />
Dojechaliśmy po 30 minutach, otworzyłem bramę pilotem, po czym zamknąłem ją, aby nikt nie wchodził na naszą posesję. Wjechałem autem do garażu, pomogłem Lucy wysiąść. Weszliśmy do domu, gdzie zdjęliśmy kurtki oraz buty.<br />
- Idę wziąć kąpiel - zakomunikowała, wchodząc do góry.<br />
Postanowiłem, że zrobię coś do jedzenia. Udałem się do kuchni, otworzyłem lodówkę i stwierdziłem, że przygotuję Risotto. Pamiętam, jak mama uczyła mnie je robić. Uwielbiałem to danie, a ona mówiła "Dziś robisz je dla nas, za kilka lat zrobisz dla siebie i swojej żony". Gotując, wspominałem tamten dzień. Cieszę się, że pogodziłem się z rodzicami. Rozmawiałem dzisiaj z mamą, to wspaniałe uczucie mieć ja przy sobie, ale gorsze, że muszę kłamać. Kocham się ścigać, to daje mi wolność, ale zrobiło się niebezpiecznie. Teraz potrafią zabić, aby wygrać.<br />
W między czasie zrobiłem herbatę, bo wiedziałem, że Lucy nie będzie chciała pić alkoholu. Wszystko ładnie ułożyłem na tacy, po czym ruszyłem na górę. Wszedłem do sypialni, brunetki jeszcze nie było. Postawiłem tackę na łóżko, a sam poszedłem do garderoby po piżamę. Chwilę później Collins w mokrych włosach oraz mojej koszulce i majtkach wyszła z łazienki. Spojrzałem na nią pytająco.<br />
- Uwielbiam spać w twoich rzeczach - wyjaśniła, jakby to było oczywiste.<br />
- Jejku, kocham cię. Jestem taka głodna - dodała, widząc jedzenie.<br />
- Ale najpierw opatrunek - przypomniałem, patrząc na gołą ranę.<br />
Podszedłem do niej z gazikami, bandażem. Zacząłem robić wszystko tak, jak wyjaśniła pielęgniarka. Gdy skończyłem nie mogłam się powstrzymać. Składałem mokre pocałunki na udach mojej dziewczyny, a ona wplotła palce w moje włosy. Położyłem dłonie na jej biodrach, sunąc coraz wyżej. Tak dawno nie uprawiałem seksu, nie mogłem już tak czekać. Potrzebowałem tego. Dosyć samo samo zaspakajania się, jestem z Lucy tak naprawdę 4 miesiąc, nie licząc czasu przed jej wyjazdem do Stanów.<br />
Ścisnąłem jej pośladki, delikatnie zsuwając jej majtki. Chciałem przenieść ją na łóżko, więc wziąłem ją na ręce i niestety, złapałem udo. Krzyknęła, wyrywając się.<br />
- Kurwa - powiedziała, kładąc się na łóżku.<br />
- Przepraszam, nie chciałem - wyszeptałem, zajmując miejsce obok niej.<br />
- Dobra, nieważne. Chcę jeść - jej uśmiech powrócił, gdy brała tackę.<br />
Zajadaliśmy się moim Risotto, Lucy była szybsza ode mnie.<br />
- Boże, to jest pyszne - mówiła z pełną buzią. - Kocham cię.<br />
- Dziękuję - zaśmiałem się, pakując widelec do buzi.<br />
Po jedzeniu Lucy piła herbatę, a ja zaniosłem brudne talerze do kuchni. Wziąłem szybki prysznic, umyłem zęby i włosy. Położyłem się obok brunetki, która wtuliła się we mnie.<br />
- Dziękuję, że jesteś ze mną - wyszeptałem, przygryzając wargę. - Jesteś dla mnie wszystkim, dla ciebie żyję. I choć trochę zawaliłem to chcę, abyś wiedziała, że kocham cię całym sercem i jestem wdzięczny, że tak ryzykujesz dla mnie. Kłamałaś własnego brata, aby mnie chronić. Dziękuję, skarbie. I powiem ci, że byłem głupi. Wiesz, że uwielbiam seks, a ty tego nie chcesz. Byłem tak zdesperowany, że myślałem, by iść do burdelu. Przepraszam...Jestem skurwielem, ale teraz wiem, że jesteś dla mnie najważniejsza i nie mógłbym ci tego zrobić. Nie mógłbym żyć z tym, że cię zdradziłem. Dlatego mogę czekać wieczność na ciebie, bo wiem, że tak jest dobrze.<br />
Powiedziałem jej wszystko, ale ona już spała...<br />
<br />
__________________________________________________________________________<br />
Witajcie kochani :D Przepraszam, że tyle musicie czekać. Jednak pisanie rozdziału trochę zajmuje, zwłaszcza, że mam jeszcze inne blogi. Co prawda Life jest dla mnie cholernie ważny, bo przywiązałam się do niego. Ta historia jest dla mnie szczególna, może kiedyś powiem wam dlaczego ;)<br />
Kto postrzelił Lucy? Jak myślicie? I w końcu Zayn powiedział, że nie zamierza jej zdradzić! On chyba serio kocha tego karzełka haha<br />
Powoli zbliżamy się do 50k wyświetleń...Ja w to nie wierzę, to jest jak jakiś sen. Jestem wam tak cholernie wdzięczna, dlatego postanowiłam zorganizować niespodziankę, ale o niej powiem, gdy licznik przekroczy te 50 ;)<br />
Martwią mnie troszkę komentarze...Ja nie jestem osobą, która przestanie przez to pisać, ale naprawdę czuje, że jest was mniej. Kiedyś dobijaliście prawie 30, teraz 7, 5...Poważnie zależy mi, abyście wypowiadali się na temat bloga. Mogą to być nawet uwagi, chciałabym wiedzieć, co sądzicie o historii Zayna i Lucy.<br />
<b><i><span style="color: red;">Dlatego proszę każdego kto to przeczytał, aby skomentował nawet zwykłą kropką! Chcę zobaczyć, ile was tu jest :)</span></i></b><br />
<br />
<br />Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-10248777123658887332015-08-08T06:13:00.000-07:002016-05-25T07:29:57.031-07:00~.40.~Ranek wyglądał dosyć dziwnie, wstałam około 10 am. Zayn wciąż spał, więc umyłam się i ubrałam w zwykły dres. W mojej głowie ciągle plątały się myśli na temat zdrady oraz kłamstw Zayna. Nie wiedziałam, jak na to zareagować. Z nerwów udałam się do gabinetu chłopaka, włączyłam jego komputer i weszłam w pocztę. Znalazłam pełno maili od ludzi, którzy chcieli nawiązać ze mną współpracę. Pytali, czy będę chciała jeździć w ich zespole. Zayn nie odpisał na żaden z nich.<br />
- Możesz mi powiedzieć, co cię zaciekawiło w mojej poczcie? - usłyszałam za sobą ochrypły głos Malika.<br />
Kurwa. Wiedziałam, że szykuje się awantura. On był cholernie wściekły, akurat w święta. Skarciłam się w myślach, musiałam szybko coś wymyślić.<br />
- Odpowiesz mi? - warknął, a ja spojrzałam w jego stronę.<br />
Stał oparty o framugę drzwi, ręce miał założone na torsie. Jego mina informowała, iż jest bardzo zły.<br />
- Ja... - wyszeptałam z wielką gulą w gardle, bałam się.<br />
- Sprawdzasz mnie? Czy co? Zajebiste masz do mnie zaufanie - wrzasnął, podchodząc do mnie.<br />
- To nie tak - mruknęłam, przygryzając wargę. - Niedawno sprawdzałam coś na komputerze i przyszedł do ciebie email.<br />
- I postanowiłaś go sprawdzić - dopowiedział Zayn, a ja przytaknęłam.<br />
- Nie wiem, co mnie tknęło. Jednak z drugiej strony, cieszę się, że to zrobiłam - odparłam nieco pewniej, wstając.<br />
- Niby dlaczego? - zapytał pewny siebie Malik.<br />
- Bo nie raczyłeś mi powiedzieć, że biją się o mnie ludzie z tej wyścigowej branży - odpowiedziałam dumnie, kładąc dłonie na biodrach.<br />
Zamilkł, a ja wiedziałam, że trafiłam w dziesiątkę. Patrzyłam na niego pewnym siebie wzrokiem, zastanawiał się, co powiedzieć.<br />
- To jest ciężki temat, nie wiedziałem, jak go zacząć. Nie masz pojęcia, z czym to się wiąże - odrzekł po chwili.<br />
- Do prawdy? To nie zmienia tego, że od 3 tygodni nie raczyłeś mnie poinformować - sarknęłam, przewracając oczami.<br />
- Lucy, nie chcę cię na to narażać. Jeśli chciałabyś jeździć to nie zniósłbym tego - mówił, łapiąc mnie za rękę.<br />
- Dlaczego?<br />
- To jest niebezpieczne. Nie pozwolę ci na jazdę - powiedział stanowczo.<br />
- Ale ja chcę się ścigać, pokonałam tego Japończyka - odrzekłam pretensjonalnie.<br />
- Skarbie, nie ma szans. Nie mogę cię stracić - szepnął, głaszcząc mnie po policzku.<br />
Wyszedł, a ja zostałam w gabinecie z tysiącem myśli. Chciałabym dołączyć, to mi sprawia przyjemność. Wyścigi mam we krwi, mój tata był w końcu najlepszy.<br />
<br />
Po zjedzeniu śniadania udałam się na górę, aby nas spakować. Wyjęłam walizkę, po czym wkładałam do niej nasze ubrania. Chwilę później poczułam ręce mężczyzny na biodrach.<br />
- Kochanie, jesteś pewna, że chcesz tam jechać? - wyszeptał mi do ucha.<br />
- Tak, więc lepiej mi pomóż - mruknęłam, wkładając jego bluzki.<br />
- Dlaczego musimy zaczynać święta od kłótni? - spytał, opierając się o szafki.<br />
- Nie wiem - burknęłam, po czym zostałam przez niego przyciągnięta.<br />
- Wszystkiego najlepszego, kochanie - wyszeptał, patrząc mi w oczy.<br />
Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, ściskał moje pośladki. A ja swoje ręce wplotłam w jego włosy.<br />
Odsunęłam się od niego, po czym ruszyłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki odświeżający prysznic. Osuszyłam się dokładnie ręcznikiem, nasmarowałam ciało balsamem. <a href="http://www.ubiore.pl/style/1113/" target="_blank">Następnie ubrałam się w czarną sukienkę z muszką, białą marynarkę, czarne buty oraz złote dodatki.</a> Włosy spięłam w kitkę, <a href="http://cdn2-www.beautyriot.com/assets/uploads/gallery/lucy-hale/lucy-hale-brunette-tousled-party-ponytail-hairstyle.jpg" target="_blank">wypuszczając dwa kosmyki.</a> Usta podkreśliłam różową szminką, poza tym makijaż był raczej delikatniejszy. Założyłam też bransoletkę od Zayna.<br />
Spryskałam ciało perfumami, oczywiście nałożyłam też rajstopy. Wrzuciłam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy, aby ruszyć na dół, gdzie czekał na mnie Zayn. Akurat zabierał walizkę, lecz gdy mnie zobaczył stanął bez ruchu z otwartą buzią. Ja również byłam zaskoczona. Miał na sobie szare, obcisłe dosyć spodnie oraz niebieską koszulkę. Prezentował się idealnie. Czułam lekkie podniecenie na jego wygląd i zapach, który czułam już ze schodów.<br />
- Lucy, wyglądasz cudownie - wymamrotał, podchodząc do mnie.<br />
- Dziękuję, ty również - uśmiechnęłam się uroczo.<br />
- Boże, ja nie mogę - wychrypiał, błądząc dłońmi po moim ciele.<br />
- Zayn, musimy jechać - przerwałam mu, przypominając sobie o swoim ukochanym okresie oraz domniemanej zdradzie.<br />
Wyminęłam go, ubrałam ciepłą kurtkę oraz szalik. Szybko przebiegłam do samochodu, gdzie zajęłam miejsce pasażera. Zayn dołączył do mnie chwilę później, ruszył w stronę bramy, którą otworzył za pomocą pilota.<br />
- Przed nami około 4 godziny drogi - poinformował, wyjeżdżając z naszej posesji.<br />
- Zatrzymamy się na jakiś mały obiad - stwierdziłam, wyciągając telefon.<br />
Wybrałam numer Chrisa.<br />
- Cześć, mami.<br />
- Hej, wesołych świąt!<br />
- Nawzajem, kochanie.<br />
- Jak tam?<br />
- Siedzę z siostrą i gramy na xboxie. Mama w kuchni.<br />
- My jedziemy do Bradford.<br />
- Czyżbyś namówiła swojego ogiera do odwiedzin u rodziców?<br />
- Tak.<br />
- Gratuluję.<br />
- Dobra, kończę. Pozdrów rodziców i złóż życzenia.<br />
Rozłączyłam się, po czym napisałam życzenia świąteczne do Fabio oraz kilku innych znajomych ze szkoły. Następnie rozmawiałam z rodzeństwem przez chyba 20 minut. Nawet nie zauważyłam, jak wyjechaliśmy z Londynu. Denerwowałam się przed spotkaniem z rodziną Zayna, nie wiedziałam, czy mnie polubią. Im bliżej byliśmy tym bardziej się stresowałam.<br />
Mniej więcej w połowie drogi zatrzymaliśmy się w Mcdonald's, gdzie zjadłam średnie frytki. Przez cały czas rozmawialiśmy, tematy ciągle były.<br />
Natomiast ja nie potrafiłam przestać myśleć o tej zdradzie, co jeśli on naprawdę to zrobi? Ratunkiem by było przespanie się z nim, ale nie wiem, czy chcę, wiedząc, że planuje mnie zdradzić.<br />
<br />
Gdy przekroczyliśmy granice Bradford zauważyłam, iż oboje denerwowaliśmy się bardziej. Próbowałam uspokoić się, oglądając miasto, ale właśnie to przyczyniało się do nerwów. Jednak to chyba Zayn potrzebował, abym była przy nim.<br />
- Kochanie - szepnęłam, kładąc rękę na jego kolanie. - Jestem tutaj, wierzę, że będzie dobrze. Rodzice na pewno ucieszą się, iż w końcu ich odwiedziłeś.<br />
- Dziękuję - powiedział, patrząc chwilę na mnie.<br />
I poczułam, jak samochód zatrzymuje się. Co też oznacza, że jesteśmy na miejscu. Spojrzałam przed siebie, ukazał mi się zaniedbany dom z ciemnej cegły. Była to biedna okolica, więc większość posesji tak wyglądało.<br />
Otworzyłam drzwi, po czym wysiadłam z pojazdu. Czekałam, aż mój chłopak weźmie prezenty. Następnie ścisnęłam go za rękę dla otuchy i udaliśmy się na podwórko.<br />
- Pamiętaj, że jestem z tobą - powtórzyłam po raz ostatni, pukając.<br />
Chwilę później otworzyła nam piękna kobieta o ciemnych włosach. Była uderzająco podobna do Zayna. A gdy nas zobaczyła, nie mal zamarła. Stała wpatrzona w syna, jak w obrazek.<br />
Wtedy poczułam większe zdenerwowanie, co jeśli dziwnym cudem nie będą nas tu chcieli? Albo mnie nie polubią?<br />
Mama Zayna przyciągnęła go do siebie, mocno przytulając. Zaczęła płakać, trzymała syna w objęciach kilka minut.<br />
- Zayn, dziecko moje - wyszeptała, odsuwając się lekko. - Nie zostawiaj nas już.<br />
Nagle zza nich wyłoniła się mała dziewczynka, miała na oko 10 lat. Podbiegła do Malika, obejmując go swoimi rączkami.<br />
- Tak się cieszę, że przyjechałeś - powiedziała jego mama.<br />
- Musiałem, minęło tyle lat - odparł Zayn, patrząc na rodzinę.<br />
- Oh, przepraszam. Przez to wszystko nawet nie przywitałam się z twoją towarzyszką - rzekła wesoło kobieta, podchodząc do mnie.<br />
- To jest Lucy, moja dziewczyna - przedstawił mnie Malik, jednocześnie obejmując.<br />
- Trisha, mama Zayna - podała mi rękę.<br />
- Miło mi panią poznać - uśmiechnęła się, ściskając jej dłoń.<br />
- A ja Safaa - wtrąciła radośnie dziewczynka.<br />
- Hej, jestem Lucy - mówiłam, witając się z nią.<br />
- Wejdźcie, jest taki mróz - Trisha przesunęła się, wpuszczając nas do środka.<br />
Zdjęłam kurtkę i powiesiłam ją na wieszak, następnie udaliśmy się do salonu, gdzie zobaczyłam duży stół z jedzeniem oraz 2 dziewczyny i mężczyznę. Wszyscy natychmiastowo podbiegli do Zayna.<br />
- Lucy - szepnęła mama Zayna, odciągając mnie na stronę. - Dziękuję.<br />
- Za co? - zapytałam grzecznie.<br />
- Wiem, że sam nie zdobyłby się na to, by tu przyjechać - oznajmiła, a ja poczułam dziwne wiercenie w brzuchu.<br />
- Jemu też zależało, aby państwa odwiedzić. Tęsknił - powiedziałam z uśmiechem.<br />
<br />
Godzinę później siedzieliśmy przy stole, jedząc pyszne potrawy przygotowane przez panią domu. Opowiadaliśmy sobie historie, które nam się przydarzyły. Czułam się wspaniale, bo rodzina Malik zaakceptowała mnie. Jego siostry cały czas mówiły, że jestem śliczna i cieszą się, że jestem z ich bratem. Jednak Doniya nie do końca mi jeszcze ufała, widziałam to w jej oczach.<br />
- To jak wy się w końcu poznaliście? - zapytał ojciec Zayna, a ja zamarłam.<br />
Co mieliśmy mu powiedzieć? Że wykorzystał mnie do udziału w nielegalnych wyścigach?<br />
- Przez wspólnych znajomych - odpowiedziałam trochę nawet zgodnie z prawdą.<br />
- Zabrał cię na prawdziwą randkę przy świecach? - dopytywała Safaa, ruszając zabawnie brwiami.<br />
- Coś w tym stylu - zaśmiałam się, pijąc szklankę wody.<br />
- Zayn, powiedz coś. Jak tam studia? A praca? - odrzekła mama Malika.<br />
Spojrzałam na niego, spiął się. Musiał znowu wymyślić jakieś kłamstwo.<br />
- Rzuciłem studia - wymamrotał po chwili.<br />
- Jak to? - odparł ostrzej jego ojciec, odkładając sztućce na talerz.<br />
- Rzuciłem je, obecnie pracuję - dokończył, a ja dla otuchy złapałam go za rękę.<br />
- Gdzie?<br />
- W firmie produkującej części do aut - skłamał, przełykając głośno ślinę.<br />
- Lubisz to? - odchrząknęła Waliyha.<br />
- Tak.<br />
- To chociaż dobrze, że sprawia ci to przyjemność. Ja jestem dumna - powiedziała radośnie mama Zayna.<br />
- A ty Lucy? - spytała Wal, patrząc na mnie.<br />
- Ja wciąż się uczę, w ostatniej klasie - oznajmiłam nieco stresując się, że jestem młodsza.<br />
- Zayn cię utrzymuje? - sarknęła oschle Doniya, przeżuwając jedzenie.<br />
Poczułam dziwne kłucie w sercu, jakby ona mówiła to z wyrzutem. Faktycznie wychodziło na to, że Zayn mnie utrzymuje, bo z mojej gaży wydałam jedynie na drugi prezent dla Zayna.<br />
- Może jeszcze pieczeni? - zmieniła temat Trisha, podając talerz z mięsem.<br />
- Ja po proszę - pan Malik nałożył sobie pieczeń.<br />
Chwilę później powróciliśmy do normalnych tematów, o szkole dziewczynek. Życiu codziennym rodziny Malików. Atmosfera poprawiła się, było miło. Cieszyłam się, że poznałam rodziców Zayna.<br />
- Mamy dla was drobne upominki - oznajmił mój chłopak, biorąc torby prezentowe.<br />
- Skarbie, nie trzeba było - powiedziała jego mama, przytulając go.<br />
Malik podał matce pudełko z <a href="http://us.louisvuitton.com/images/is/image/lv/1/PP_VP_L/louis-vuitton-monogram-denim-shawl-scarves-shawls-and-more--M71376_PM2_Front%20view.jpg" target="_blank">szalikiem</a>, który kupiłam. Była w szoku, widziałam w jej oczach łzy.<br />
- Synku, to musiało kosztować krocie. Nie mogę tego przyjąć - rzekła, oddając mu chustę.<br />
- Mamo, proszę cię. Weź to - nalegał Mulat, odsuwając się.<br />
- Zobacz, jak my mieszkamy. Dom się sypie, ledwo nam na wszystko wystarcza - majaczyła kobieta, wtulając się w syna.<br />
To prawda, mieszkali w biedzie. Ich dom był mały, rozpadał się. Zdecydowanie potrzebowali nowego.<br />
- Dziękuję synku - wychlipała, ocierając łzy.<br />
Następny prezent powędrował do Wal, a było to <a href="http://dana2012s.pandamimi.com/userfiles/images/A2641/6.jpg" target="_blank">etui na telefon. </a> Dziewczyna skoczyłam nam na szyję, podobno kupiła tego iphone'a nie dawno. Zbierała na niego rok.<br />
Gdy dawaliśmy <a href="http://michaelkors.scene7.com/is/image/MichaelKors/30H3GMAT3C-0710_IS?$categoryMedium$" target="_blank">torebkę</a> Doniy'i pierwszy raz zauważyłam w niej dobre nastawienie. Dziękowała nam, od razu przełożyła wszystkie rzeczy z jej wcześniejszej torby.<br />
Koszule dla taty Zayna sprawiły, że natychmiast ubrał jedną z nich. A domek dla lalek Safyy wywołał u niej płacz i pisk. Wszyscy byli tacy szczęśliwi, może i nie głodowali czy mieszkali pod mostem, ale chyba nigdy nie dostali tak drogich prezentów. Nie o to mi chodziło, gdy je kupowałam, lecz o to by dostali coś pożytecznego.<br />
- My nie mamy dla was prezentów, nie wiedzieliśmy, że przyjedziecie - wyszeptała mama Malika.<br />
- Ale nic się nie stało, nie musicie nam nic kupować - odparł Zayn, gdy siadaliśmy na kanapie.<br />
- To na ile zostajecie u nas? - zapytał Yaser, rozsiadając się w fotelu.<br />
- 29 grudnia mamy wylot do Nowego Yorku do rodzeństwa Lucy - oznajmił mój chłopak, obejmując mnie ramieniem.<br />
- Oo, opowiedz coś o nich - poprosiła Wal, patrząc na mnie.<br />
- No cóż, moja siostra Olivia ma 24 lata. Jest dyrektorką Lime Cosmetics - zaczęłam niepewnie.<br />
- Lime Cosmetics? Żartujesz chyba! - pisnęła Waliyha, podskakując na kanapie. - Uwielbiam te kosmetyki, niestety są drogie i póki co w Londynie ich nie ma.<br />
- Wiem, siostra mówiła, że rozprowadzają je jedynie w Stanach - powiedziałam zgodnie z prawdą. - Z kolei mój brat Joel jest prawnikiem, ma żonę i w wakacje urodziła mu się córka.<br />
- Gratuluję, jesteś ciocią - uśmiechnęła się Trish.<br />
- Tak, Dianka jest taka cudna - powiedziałam, pokazując zdjęcie dziecka.<br />
- Jesteś chrzestną? - odrzekła Doniya spokojnym głosem.<br />
- Nie, moja siostra jest. Podzielili to tak, że Diana ma po mnie drugie imię, a Olivia jest chrzestną - poinformowałam dumnie, odbierając swój telefon.<br />
- Kurcze, jak patrzę na te zdjęcia, to co raz bardziej chcę zostać babcią - zaśmiała się kobieta.<br />
- Trochę jeszcze poczekasz, mamo. Chyba, że Zayn ma coś w planach - powiedziała roześmiana Doniya.<br />
Momentalnie wzrok wszystkich spadł na nas, a ja poczułam, jak się czerwienię. Nie myślałam o dziecku z Zaynem, nawet o małżeństwie. To był temat, na który nigdy nie rozmawialiśmy. W nim wciąż jest cząstka tego starego Zayna. Widzę to. Wciąż wychodzi na imprezy, podczas gdy ja zostaję w domu i się uczę lub robię coś związanego ze szkołą. Na szczęście tam ktoś go pilnuję, bo zawsze idzie z Niallem, Harrym lub Louisem.<br />
- My nie mamy w planach... - jąkałam się, ściskając Mulata za rękę.<br />
- Dobra, Safaa i Waliyha do spania, bo zaraz północ - zmienił temat ojciec mojego chłopaka.<br />
- Tatoo - wymamrotały obie, wchodząc po schodach.<br />
- Już, do spania.<br />
- Ja już też poszłabym spać - wyszeptałam, ziewając.<br />
- To chodźcie, niestety możemy wam jedynie rozłożyć kanapę - odparła Trish, wstając.<br />
- Nie chcemy robić problemu - wymamrotałam, przygryzając wargę.<br />
- To żaden problem, kochanie. To przyjemność mieć w końcu syna i jego dziewczynę w domu - uśmiechnęła się, sprzątając ze stołu.<br />
Pomogłam Trish poznosić wszystkie talerze do kuchni, Yaser rozłożył kanapie i przyniósł pościel. Zayn poszedł po walizkę.<br />
- Dziękuję, że go zmieniłaś - powiedziała kobieta, zmywając kubki.<br />
- Ja...<br />
- Kochanie, wiem wszystko. Myślisz, że jako matka tak po prostu przestałam interesować się synem? Mam znajomą w Londynie, czasem mówiła mi, co się z nim dzieje - oznajmiła, a ja zesztywniałam.<br />
- I pani wszystko wie...<br />
- Wiem, że lubił hulać w klubach. Córka znajomej pracuje w jednym i często go odwiedzał - przerwała mi, odkładając naczynia do szafek. - Niestety, mój syn chyba lubi prywatność. Ciężko go było namierzyć, jakby był jakimś szefem mafii.<br />
Na koniec zaśmiała się, a ja powtórzyłam tę czynność sztucznie. To oznaczało, że nie wie nic o wyścigach. Nie ma pojęcia, że jej syn ściga się nielegalnie, zabija ludzi.<br />
Po sprzątaniu, wzięłam walizkę do łazienki i już chciałam zamknąć drzwi, ale Zayn mnie uprzedził wchodząc.<br />
- Co robisz? - zapytałam lekko zdziwiona.<br />
- Myję się z tobą - odpowiedział, jakby to było oczywiste.<br />
Postanowiłam się z nim nie sprzeczać, więc po prostu wyjęłam kosmetyki do demakijażu. Zaczęłam się zmywać, a Malik w tym czasie mył zęby. Następnie rozpuściłam włosy, aby spiąć je w lekkiego koka przy szyi. Zayn zaczął się rozbierać, a mi momentalnie zrobiło się gorąco. Stał przede mną w samych bokserkach, widział, że podoba mi się ten widok.<br />
- No chodź - odparł, przyciągając mnie do siebie.<br />
Położył moją dłoń na swoim torsie, jeździłam po nim. Mulat złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, błądził rękoma po moim ciele.<br />
- Zayn, tu są twoi rodzice - jęknęłam, odsuwając się od chłopaka.<br />
- Wchodzisz ze mną? - zapytał, idąc pod prysznic.<br />
- Nie, umyj się pierwszy - mruknęłam, ściągając biżuterię.<br />
Nagle usłyszałam brzęczenie swojego telefonu, wzięłam go i odebrałam wiadomość.<br />
<br />
Fabio<br />
25 grudnia 2014 11:48 pm<br />
>Mam nadzieję, że te Święta były dla ciebie idealne :) Tęsknię za tobą...Ale słyszałem, że przylatujesz do Nowego Yorku za kilka dni. Mam nadzieję, że się zobaczymy!<<br />
<br />
Zaklęłam pod nosem, co ja teraz zrobię? Przecież nie spotkam się z Fabio, gdy będę z Zaynem. Pewnie urządzi scenę zazdrości i tylko się pokłócimy. Jak miałam to rozwiązać?<br />
- Kto to? - zapytał Malik, wychodząc spod prysznica.<br />
- Melissa, pyta, jak święta - skłamałam, odkładając telefon.<br />
Odwróciłam się i zobaczyłam Zayna w samym ręczniku na biodrach. Włosy wciąż miał mokre, a kilka kropelek wody gościło na jego torsie. Dlaczego on musi sprawiać, że mam ochotę zedrzeć z niego ten ręcznik? Byłam cholernie podniecona na sam widok mojego chłopaka, a on oczywiście musiał to zauważyć. Zachichotał cicho pod nosem, po czym podszedł do mnie i położył dłonie na moich biodrach.<br />
- Wiem, że tego chcesz - wymruczał w moje usta, które później złączył ze swoimi.<br />
- Bardzo - potwierdziłam po przez pocałunki.<br />
- A jak bardzo? - spytał, podnosząc mnie za pośladki i usadzając na blacie.<br />
Malik rozpiął moją sukienkę, po czym zsunął je ze mnie. Całował mnie namiętnie, zachłannie. Czułam to pożądanie, które unosiło się w powietrzu i naszych ciałach.<br />
I nagle przez przypadek zrzuciłam jakieś płyny na podłogę, co spowodowało huk. Odsunęliśmy się od siebie, a zza drzwi usłyszeliśmy krzyk mamy Zayna, czy wszystko dobrze.<br />
- Tak - odkrzyknął Malik, a ja zeszłam z blatu.<br />
- Synku pomożesz mi? - zapytała kobieta, a mój chłopak ubrał bokserki i wyszedł z łazienki.<br />
Byłam wściekła, ale potem zrozumiałam, że i tak do niczego by nie doszło, bo moja miesiączka wciąż psuła wszystko. Chwilę później wzięłam szybki prysznic, ubrałam piżamę.<br />
Udałam się do salonu, gdzie leżał już Zayn. Zajęłam miejsce obok niego, głowę ułożyłam na torsie Mulata. Objęłam go, a on mnie.<br />
- Cieszę się, że tu przyjechaliśmy - powiedział, głaszcząc mnie po głowie.<br />
- Ja też, twoja rodzina jest cudowna - odrzekłam, całując go w męską pierś. - Chciałabym kiedyś mieć taką. Dzieci, dom, mąż.<br />
- Myślałaś już o tym? - zapytał, podnosząc się lekko.<br />
- Tak, ale wiadomo, że to dopiero za kilka lat - odparłam, przygryzając wargę. - A ty?<br />
Zapadła cisza, a ja żałowałam, że zadałam to pytanie. Jestem taka głupia, przecież on nie chce zakładać ze mną rodziny.<br />
- Czasem myślałem - mruknął obojętnie. - Może kiedyś, ale tylko z tobą.<br />
Ostatnie zdanie wywołało palpitacje mojego serca, on naprawdę myślał o tym. To świetnie.<br />
- Skoro północy jeszcze nie ma to chcę ci coś dać - rzekłam, podnosząc się.<br />
Wyjęłam z torebki kopertę i usiadłam "po turecku".<br />
- To taki drugi prezent - dodałam, przekazując mu kopertę.<br />
Wziął ją i powoli otworzył, wyciągnął kartkę, robiąc wielkie oczy.<br />
- Kupiłaś nam wycieczkę na Bali? - zapytał z niedowierzenia.<br />
- Tak, od 9 stycznia do 19 - powiedziałam, zgodnie z prawdą.<br />
- Dziękuję - odparł, dając mi buziaka w policzek. - Wiesz, że ja mogłem zapłacić.<br />
- Ale chciałam zrobić ci prezent.<br />
- Dobrze, kocham cię. A wiesz, że to zahacza o moje urodziny?<br />
- Wiem.<br />
- Wrócimy z Nowego Yorku 7 stycznia, a 9 mamy wylot na Bali - mruknął, a ja potwierdziłam.<br />
- Kocham cię - szepnęłam, wtulając się w jego tors.<br />
Byłam śpiąca, więc szybko zasnęłam czując go przy sobie. Było idealnie.<br />
<br />
____________________________________________________________________________<br />
Przepraszaaam! Wiem, że opóźnienie duże, ale byłam na obozie i nie miałam czasu na napisanie rozdziału. Na Royal też nie zdążyłam. Na szczęście już jest, mimo iż mi się on nie do końca podoba. Coś tu brakuje. Aczkolwiek ocenę zostawiam wam :) Do następnego!<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
-Komentarze karmią wenę.</div>
<div style="text-align: right;">
~.Miley</div>
<br />Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-73547718355994038852015-07-17T18:05:00.001-07:002016-10-09T10:27:35.053-07:00~.39.~<div style="text-align: center;">
Rozdział dedykowany mojej przyjaciółce Oli, która czyta tego bloga i jest wierną fanką haha </div>
<div style="text-align: center;">
Dzięki niej i również wam nie zawiesiłam tego bloga ♥ Kocham cię Oluś!</div>
<br />
Proszę o przeczytanie notki!<br />
<br />
Przedświąteczny poranek od samego początku zapowiadał się chaotycznie, spotkanie oczywiście robione było u mnie i Zayna, więc Mildreth przychodziła 23 grudnia sprzątać w naszym domu. Chciałam sama się tym zająć, ale miałam dużo rzeczy na głowie i nie zdążyłabym.<br />
Obudziłam się o 10 am, niechętnie przetarłam oczy, Zayn spał, jak zabity. Pogłaskałam go po policzku, aby następnie wstać ospale z łóżka. Weszłam do łazienki, gdzie umyłam zęby i rozczesałam włosy, które spięłam w kitkę. Pognałam do garderoby, skąd wzięłam zwykłe leginsy, pudrowy sweterek i bieliznę. Przebrałam się, po czym zbiegłam na dół. Wyjęłam miskę, wsypałam do niej płatki, dolałam mleka i usiadłam przy wyspie. Zaczęłam jeść, aż nagle zadzwonił mój telefon.<br />
- Halo.<br />
- Cześć Lucy, tutaj Niall.<br />
- Hej, coś się stało?<br />
- Bo wiesz, spotykamy się dzisiaj o 6pm, prawda?<br />
- Tak.<br />
- Czy ja mógłbym przyjść z kimś?<br />
- Jasne, znajdzie się miejsce dla niej.<br />
- Skąd wiedziałaś, że przyjdę z kobietą?<br />
- Niall, kobieca intuicja. A z kim miałbyś przyjść? Z psem?<br />
- No racja, muszę kończyć. Pa.<br />
Odłożyłam telefon, wracając do jedzenia. Cieszyłam się, że Niall chce przyjść z dziewczyną. To oznacza, że idzie na przód. Stara się zacząć prawdziwe życie, które opiera się na związku, domu, dobrej pracy. A nie szybkich numerkach w klubie i imprezach.<br />
Sarah ma przyjechać już za godzinę, aby pomóc. A ja mam ochotę spać do południa. Wczoraj siedziałam w kuchni, gotowałam potrawy na dzisiejsze spotkanie. Zayn oświetlał dom z Louisem.<br />
Patrzyłam na choinkę, która stała w jadalni. Była piękna, idealna. W domu dziecka miałam jedynie malutkie drzewko w swoim pokoju, a jedynym prezentem, jakim dostałam były albo kredki, albo czekolada.<br />
Pijąc kawę patrzyłam na cudowne otoczenie, nigdy nie pomyślałabym, że wyląduję w takim miejscu. Dom Zayna jest, jak pałac. Znajdę tu wszystko, czego zapragnę. Żyję, jak księżniczka w zamku razem ze swoim księciem.<br />
Włożyłam naczynia do zmywarki, po czym poszłam do biura Zayna, gdzie usiadłam i włączyłam laptopa. Zalogowałam się na swojego skype, ale niestety moje rodzeństwo było niedostępne, ponieważ w Nowym Yorku jest noc.<br />
Zobaczyłam jednak, że wczoraj dzwonił do mnie Fabio. A Malik wciąż nie wie, że mam z nim kontakt. Aż nagle na komputerze pokazała się wiadomość na pocztę Zayna. Nazwa email nie pokazywała płci adresata. Wiem, że czytanie jego konwersacji byłby cholernie złe, ale ja nie mogłam się powstrzymać. Denerwowałam się, ale kliknęłam na kopertę, która pokazała mi treść<br />
<br />
interrideoff@gmail.com<br />
24.12.2014 10:45 am<br />
Wciąż czekać na Twoją decyzję, proszę o szybko kontakt.<br />
<br />
Nie wiedziałam, o co chodzi. Jaką decyzję? Co Zayn kombinował? Cholernie mnie korciło, aby sprawdzić poprzednie wiadomości. Jednak to było złe, jakbym nie miała do niego zaufania, lecz to w końcu Zayn wiem, że ma przede mną tajemnice.<br />
Pod wpływem emocji zaczęłam czytać wcześniejsze maile.<br />
<br />
inerrrideoff@gmial.com<br />
1.12.2014 7:09 pm<br />
Witam Zayn!<br />
Od marca ruszają kolejne wyścigi, bierzesz udział? Muszę to wiedzieć do połowy grudnia, więc proszę powiadom mnie o swojej decyzji. Szkoda takiego mistrza, jak ty. Pozdrawiam Michael.<br />
<br />
zaynmalik93@gmail.com<br />
2.12.2014 11 am<br />
Muszę zastanowić się nad tą propozycją, dam odpowiedź później.<br />
<br />
inerrrideoff@gmial.com<br />
2.12.2014 6:19 pm<br />
Dobrze, będę czekał. A pro po, zainteresowała mnie ta twoja laska. Wygrała z Kejiro! Wszyscy się o nią biją, ale nie mogą znaleźć kontaktu do niej. Byłem na konferencji w Hongkongu, chcą ją namierzyć, więc lepiej uważaj.<br />
<br />
zaynmalik93@gmail.com<br />
3.12.2014 9 am<br />
Czego oni od niej chcą?<br />
<br />
inerrrideoff@gmial.com<br />
3.12.2014 9:19 am<br />
Chcą ją u siebie, jest jak skarb. Zarobi kupę kasy, Zayn masz w domu osobę wartą miliony. Zainteresuj się tym, a zbijesz fortunę. Ja osobiście chciałbym ją w zespole, więc pogadaj z nią.<br />
<br />
Położyłam dłoń na buzi z nie do wierzenia. Dlaczego on mi nic nie powiedział? Te maile są sprzed 3 tygodni. Ludzie o mnie mówią, chcą, żebym się ścigała. Podobno jestem warta miliony. Nie wiedziałam, co robić. Jeśli zapytam o to Zayna to zrobi mi awanturę, że sprawdzałam jego pocztę. Natomiast, coś musi być przyczyną, dlaczego nie rozmawiał ze mną o tym wcześniej.<br />
Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi, co oznaczało, że Sarah przyszła.<br />
Otworzyłam jej drzwi, a ona rzuciła mi się na szyję.<br />
- Cześć, tak dawno się nie widziałyśmy - powiedziała, zamykając mnie w szczelnym uścisku.<br />
- Tak, przepraszam - wyszeptałam, pomagając jej zawiesić płaszcz.<br />
- Na dworze jest taki mróz, że szkoda gadać - wymamrotała, idąc za mną do kuchni. - Ale mam jedzenie.<br />
Pochowałyśmy pojemniki do lodówek lub szafek, po czym zaproponowałam Sarze kawę. Usiadłyśmy razem przy wyspie, Sarah sączyła swój napój, a ja jadłam jogurt.<br />
- Co tam u ciebie? - zapytałam spokojnie.<br />
- Nic nowego, coraz częściej bywam u Harrego. Nie chcę sama siedzieć, a on teraz ma mniej spotkań - oznajmiła, pijąc swoją kawę.<br />
- To fajnie, a co mu kupiłaś? - rzekłam, oblizując łyżeczkę.<br />
- Perfumy i spinki do mankietów - powiedziała, patrząc na mnie.<br />
- Ja mam niespodziankę dla Zayna, którą przywiezie Louis. To moje 3 zdjęcia w dużym formacie i jedno wspólne, to z wycieczki po Londynie - wyszeptałam do jej ucha.<br />
- To wspaniale! - klasnęła w dłonie z uśmiechem na twarzy.<br />
- Mam nadzieję, że mu się spodoba. A masz wszystko na urodziny Louisa? - odparłam, wyrzucając pusty kubeczek po jogurcie do kosza na śmieci.<br />
- Ja mam przynieść szampany, a tort przywiezie Rachel - mówiła, jakby szukając potwierdzenia.<br />
- Tak, a ja mam prezent dla niego - przytaknęła, a do kuchni nagle wszedł Zayn w samych bokserkach.<br />
- Cześć, koch... - zaczął, nie widząc jeszcze naszego gościa. - Sarah, hej.<br />
Był speszony i szybko wrócił się na górę.<br />
- No, no - posłała mi dziwne spojrzenie. - Dobra, ja uciekam, przyjedziemy o 5 pm, żeby ci pomóc.<br />
Poszłyśmy razem do do przedpokoju, gdzie Sarah ubrała kurtkę i buty, po czym wyszła z naszego domu. Chwilę później, usłyszałam hałas dochodzący z kuchni, gdzie też się udałam.<br />
- Co ty robisz? - spytałam, wchodząc do środka.<br />
- Chciałem wyciągnąć talerz, ale mi wypadł i się stłukł - powiedział, niczym małe dziecko.<br />
- Jezu, idź stąd. Ja posprzątam - mruknęłam, wyciągając szczotkę i szufelkę.<br />
Schyliłam się, zamiatając pobite szkło. I czułam wzrok Zayna na swoim tyłku, to było pewne, więc po skończonej czynności wyprostowałam się.<br />
- Wiem, że się patrzysz - sarknęłam, wyrzucając resztki talerza do kosza.<br />
- Nie da się nie patrzeć - wymamrotał pod nosem, wyciągając coś z lodówki.<br />
- Do prawdy? - zapytałam seksownym głosem, oplatając go rękoma w talii od tyłu.<br />
- Twoje ciało jest piękne - wymruczał, odwracając się.<br />
Czułam się przy nim, jak karzeł. Przy moim wzroście 160cm byłam po prosu niziutka.<br />
- Kocham cię - szepnęłam, złączając nasze usta.<br />
- Ja ciebie bardziej - powiedział w przerwie między pocałunkami.<br />
<br />
Około 3pm postanowiliśmy pojechać na grób moich rodziców, więc leginsy zamieniłam na czarne rurki. Ubrałam kurtkę, buty, szalik i czapkę, po czym razem z Zaynem zeszliśmy do garażu, gdzie zajęliśmy miejsca w Range Roverze. Ruszyliśmy w kierunku cmentarza.<br />
- Mamy prezenty dla wszystkich? - zapytał Zayn, przemierzając londyńskie ulice.<br />
- Tak, nawet jeden więcej dla Louisa - potwierdziłam, patrząc na niego.<br />
W mojej głowie wciąż siedziała rozmowa Zayna z jakimś Michaelem, ale nie byłam w stanie zapytać o to Malika.<br />
Zatrzymaliśmy się przed cmentarzem, gdzie zakupiliśmy znicze. Poszliśmy na grób moich rodziców, Diany i Andrew. Zapaliłam świece, postawiłam je. Kolejna łza poleciała po moim policzku, dlaczego ich tu nie ma? Dlaczego to oni nie mogli mnie wychować?<br />
- Chodźmy, skarbie - wyszeptał Zayn, obejmując mnie.<br />
Razem udaliśmy się z powrotem do samochodu, ale ja nie mogłam pohamować płaczu. Jakiś skurwiel odebrał im życie, byli tacy młodzi. Mieli 20 lat, gdy urodził się mój brat. Ślub wzięli 2 lata później, byli zakochani. Mama piękna, utalentowana. Tata przystojny rajdowiec. Olivia urodziła się, gdy skończyli 23 lata. Mieszkali w domu na obrzeżach miasta, żyli dobrze. I na koniec na świat przyszłam ja. Byłam z nimi tylko 4 lata. Zmarli mając 33 lata, jak ktoś mógł im to zrobić? Tak bardzo chciałabym zabić tą osobę własnymi rękami. Patrzyłabym z zimną krwią, jak umiera. Nie żałowałabym. Całe swoje życie spędziłam w domu dziecka, gdzie nikt mnie nie lubił. Byłam wyzywana, bita, samotna.<br />
<br />
W domu od razu po przyjściu, poszłam do łazienki. Byłam roztrzęsiona, zapłakana. Zaczęłam szukać swojej starej przyjaciółki. Potrzebowałam jej, potrzebowałam czuć ból fizyczny, który maskował ból psychiczny. Chciałam zapomnieć, znaleźć się w innym świecie. Jednak nie mogłam znaleźć owego przedmiotu, zaczęłam wyrzucać rzeczy z pudełek. Byłam sfrustrowana, rozdrażniona.<br />
Aż nagle zobaczyłam metalowy przedmiot na dnie ostatniego kartonu. Wyjęłam go i dokładnie obejrzałam.<br />
Skupiłam się tylko na niej, na mojej wybawczyni. Na mojej ucieczce. Świat się zatrzymał. Byłam tylko ja i ona. Łzy kapały na podłogę, ale miałam to gdzieś.<br />
Już chciałam to zrobić, już prawie zadałam sobie ból, ale poczułam, jak czyjeś ręce oplatają mnie, a żyletka wypada z mojej dłoni.<br />
Zayn zamknął mnie w szczelnym uścisku, całował w wierz głowy. A ja stałam, jak zdębiała.<br />
- Lucy, Lucy mów do mnie - obiło się o moje uszy.<br />
Wydałam z siebie niezrozumiały jęk.<br />
- Kochanie, słuchaj mnie. Wiem, że cierpisz, wiem, że nie dajesz rady, ale to nie jest sposób. Uwierz mi, jestem tu z tobą. Kocham cię, rozumiesz? Nigdy wcześniej nie kochałem nikogo tak, jak ciebie. Ty mnie zmieniasz, nie jestem już oziębłym sukinsynem. Ty rozjaśniłaś mój świat, dlatego proszę nie rań go. Pomyśl, że robiąc to sobie robisz to mi...nie, swoim rodzicom. Krzywdzisz ich. Lucy, to nie jest pomoc - szeptał, a ja zaczęłam jeszcze bardziej płakać.<br />
Staliśmy przytuleni kilka minut, aż w końcu oderwałam się od niego.<br />
- Dziękuję - przełknęłam ślinę, patrząc na niego.<br />
- Nie masz za co - odparł, łapiąc mnie za rękę.<br />
- Zayn, ty masz rodziców. Nie marnuj tego, powinieneś mieć z nimi kontakt. Nie wiesz, co to znaczy wychować się bez mamy i taty - załkałam, ocierając słoną ciecz.<br />
- Pojedziemy do nich jutro, dobrze? - powiedział z lekkim uśmiechem.<br />
- Dobrze.<br />
<br />
Po całym zdarzeniu, Zayn zrobił mi herbatę, którą wypiłam w jego objęciach na naszej kanapie. Potem umyłam włosy, wysuszyłam i rozczesałam je. Zrobiłam wyrazisty makijaż, nakręciłam kosmyki włosów lokówką. <a href="http://www.viphairstyles.com/wp-content/uploads/2012/07/Hairstyle-With-Beachy-Waves.jpg" target="_blank">Wyglądały pięknie</a>. Zeszłam na dół, położyłam obrus na stół. <a href="http://mileycyrus.allalla.com/wp-content/uploads/mileycyrus/Miley%20Cyrus%20Casual%20Outfits/01.jpg" target="_blank">Sarah w</a> czarnej sukience i brązowej kurtce już nakładała jedzenie do naczyń, najwidoczniej Zayn ją wpuścił. <a href="http://www.telegraph.co.uk/inluxury/25575/1393154028214/harryjpg/ALTERNATES/h585-var/harry.jpg" target="_blank">Harry w obcisłych spodniach,</a> granatowo-białej koszuli i czarnej marynarce kładł prezenty pod naszą choinkę.<br />
- Cześć, Lucy - przywitał się ze mną, a ja tylko posłałam mu lekki uśmiech.<br />
Nasze kontakty nie są najlepsze, nie kłócimy się, ale też nie pałamy do siebie większą sympatią. Wciąż pamiętam, jak obojętnie podchodził do wykorzystywania mnie.<br />
- Kochana, ja już wyjęłam indyka. Zaraz go zaniosę, parówki w cieście się jeszcze pieką - oznajmiła, nakładając brukselkę na talerzyk.<br />
- Dobrze, ja poustawiam sztućce i talerze - zadeklarowałam się, otwierając szafki.<br />
- Harry, pomóż nam - krzyknęła Sarah, a Styles po chwili znalazł się w kuchni.<br />
Zaniósł indyka, a ja rozkładałam talerze.<br />
- Gdzie Zayn? - zapytałam oschle.<br />
- Poszedł do piwnicy - mruknął, kładąc talerz z mięsem.<br />
Wróciłam z nim do kuchni, gdzie Sarah podawała chłopakowi kolejne rzeczy, które ma zanieść na stół.<br />
- Lucy, idź się ubierz. My się tym zajmiemy - powiedziała dziewczyna, wyciągając parówki.<br />
- Dziękuję.<br />
Pobiegłam na górę, gdzie wyjęłam ubrania przygotowane na dzisiejsze spotkanie. <a href="http://www.ubiore.pl/style/126197/" target="_blank">Przebrałam się w beżową sukienkę, której góra ozdobiona była brokatem. Czarną marynarkę, buty w kolorze ecru. Do tego diamentowe kolczyki, pierścionek i oczywiście bransoletkę od Zayna.</a><br />
Spryskałam ciało perfumami, po czym zbiegłam na dół. W tym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi, a ja poszłam otworzyć. Był to Liam w szarych spodniach, białej koszuli i szarej kamizelce oraz <a href="http://cache23.fansshare.com/photos/nicolegaleanderson/nicole-gale-anderson-feet-1876897667.jpg" target="_blank">Rachel w białej sukience.</a> Odwiesiłam ich kurtki, po czym wzięłam tort dla Louisa.<br />
- Mam nadzieję, że się udał. Piekłam go dziś rano - oznajmiła, idąc za mną do kuchni.<br />
- Okey, usiądźcie może na razie w salonie. Ja zaniosę go - powiedziałam, przechodząc przez salon.<br />
- Przecież ja mam jeszcze ciasto świąteczne - rzekła Rachel, kładąc blaszkę na wyspie.<br />
Zaczęliśmy rozkładać kolejne potrawy, a Harry i Liam siedzieli w salonie. Chwilę później usłyszałam głos Zayna. Wyszłam z kuchni, zobaczyłam Malika. Wyglądał cudownie w czarnych rurkach, białych air force i białej koszuli z podwiniętymi rękawami. Na rękach miał bransoletki. Był taki przystojny, mieć takiego faceta to szczęście.<br />
Zaniemówił, gdy mnie zobaczył, co wywołało rumieńce na mojej twarzy. Podeszłam do niego, a on położył dłonie na mojej talii.<br />
- Pięknie wyglądasz - skomplementował, przygryzając wargę.<br />
- A to cholernie seksownie - mruknęłam, czerwieniąc się.<br />
Malik zaśmiał się pod nosem, po czym położył palce na moim podbródku, podnosząc go.<br />
- I tak nie przebiję ciebie - szepnął, patrząc mi w oczy.<br />
Niestety, całą atmosferę przerwał dzwonek. Zayn wywrócił oczami, aby następnie otworzyć drzwi.<br />
- Cześć Niall, o kurwa - usłyszałam i niemal natychmiast rzuciłam się do wejścia.<br />
- Zayn? - pisnęła dziewczyna, która przyszła z Niallem.<br />
Sarah i Rachel również wyjrzały zza salonu. Szybko podeszłam do nich, ujrzałam <a href="http://stealherstyle.net/wp-content/uploads/2012/09/leighannebwdress.png" target="_blank">brunetkę o ciemnej karnacji w biało - czarnej sukience.</a> Zayn i ona patrzyli na siebie zszokowani. Nie wiedziałam, o co chodzi.<br />
- Co ty tu kurwa robisz? - warknął Malik, a ja złapałam go za rękę dla uspokojenia.<br />
- Niall, nie mówiłeś, że twój przyjaciel to popieprzony wariat - burknęła do blondyna, a ja już zaczynałam jej nie lubić.<br />
- Hej, laleczko. Hamuj się trochę - wystąpiłam w obronie swojego chłopaka.<br />
- Wybacz złotko, ale kim jesteś? - zwróciła się do mnie zołzowatym tonem.<br />
- Jego dziewczyną, złotko - odparłam z dumą, akcentując ostatnie słowo.<br />
- Uważaj, żeby ciebie też nie pogrzebali za znajomość z nim - powiedziała, a ja zrobiłam wielkie oczy.<br />
- Zayn, co ona mówi? - spytałam niepewnie, patrząc na chłopaka.<br />
- Jest stuknięta - mruknął Mulat obojętnie.<br />
- Ja? To przez ciebie Perrie nie żyje! - krzyknęła, a ja już wiedziałam o co chodzi.<br />
- Zoe, spokojnie - wyszeptał <a href="https://ecs7.tokopedia.net/blog-tokopedia-com/uploads/2015/03/niall-horan-one-direction-performing-today-show-04.jpg" target="_blank">Niall</a>, łapiąc ją za rękę.<br />
- O co tu chodzi? - jęknęłam, czując jak miękną mi nogi.<br />
- Jestem przyjaciółką Perrie Edwards, która zginęła przez chory związek z nim - poinformowała owa Zoe.<br />
- Niby w jaki sposób? - spytałam, ściskając mocniej dłoń Zayna.<br />
- Zabili ją jego przeciwnicy, czy inni popaprańcy.<br />
- Nie miałem na to wpływu, to nie moja wina. Nawet nie wiesz, jak bardzo cierpiałem po stracie jej. To miała być moja żona - odezwał się Zayn, a w jego oczach widziałam łzy.<br />
- Jakoś niespecjalnie o nią dbałeś, skoro teraz nie żyje - fuknęła, zakładając ręce pod biustem.<br />
- Myślisz, że mogłem coś zrobić? Nie wiedziałem, że oni to planują. Obwiniałem się, był pewny, że to przeze mnie. I po części było, ale nie mogłem jej uratować. Nie miałem pojęcia - tłumaczył Malik, a pojedyncza łza spłynęła po jego policzku.<br />
Cały czas trzymałam go za rękę, patrzyłam też na Nialla, który próbował szukać pomocy we mnie.<br />
- Ludzie, są święta. Zoe, to nie jest całkowicie wina Zayna. On nie mógł wiedzieć, był pewny, że ją chroni. Proszę, spędźmy ten dzień w zgodzie. Chodźcie - wtrąciłam się spokojnie.<br />
- Dobrze - powiedzieli zgodnie, ale oboje byli wciąż źli na siebie.<br />
- Jestem Zoe - przedstawiła mi się dziewczyna.<br />
- Lucy - uścisnęłam jej rękę.<br />
Udaliśmy się do salonu, gdzie zostawiłam ich. Poszłam do kuchni, gdzie zastałam Sarah i Rachel.<br />
- Co to za świruska? - szeptem spytała mnie Sarah.<br />
- Zoe, dziewczyna Nialla. Przyjaciółka Perrie, obwinia Zayna za jej śmierć - mruknęłam, wypuszczając powietrze ze świstem.<br />
- Darła się, jak opętana - skwitowała Rachel.<br />
I nagle znowu usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć. Była to <a href="http://cdn02.cdn.justjaredjr.com/wp-content/uploads/pictures/2012/02/madeline-sasha/sasha-pieterse-madeline-carroll-kfpr-01.jpg" target="_blank">Melissa w czarnej sukience i czerwonych butach</a>, a tuż za nią Chris.<br />
- Cześć, czika! - wrzasnął przyjaciel, przytulając się do mnie zanim zrobiła to Mel.<br />
- Dzięki, idioto - burknęła blondynka, wieszając swoją kurtkę.<br />
- Hej, Chris - uśmiechnęłam się.<br />
- Chodźcie - zaprosiłam ich do środka.<br />
Weszliśmy do salonu, gdzie siedzieli wszyscy.<br />
- To jest Melissa i Chris - przedstawiłam ich, po czym zostawiłam, idąc kolejny raz otworzyć drzwi.<br />
Tym razem był to Louis.<br />
- Hej, księżniczko - obdarował mnie przytuleniem.<br />
<br />
Chwilę później siedzieliśmy wszyscy przy stole, nie były to typowe święta. Po prostu jedliśmy rozmawiając, ja siedziałam obok Zayna i Chrisa, który lustrował moich kolegów.<br />
- Mami, a gdzie jest lazania? - zapytał po chwili, zajadając się indykiem.<br />
- Zrobiłam tylko dla ciebie, więc dam ci do domu - szepnęłam mu do ucha.<br />
Spojrzał na mnie z wielkim uśmiechem, po czym wrócił do jedzenia. Cieszyłam się, że mogliśmy miło spędzić czas. Zoe również się rozluźniła i rozmawiała z nami. Zayn cały czas unikał kontaktu wzrokowego z nią.<br />
Po chwili poczułam, jak położył rękę na moim kolanie. Spojrzałam na niego mrożącym wzrokiem, a ten sunął dłonią do góry. Zatrzymał się na udzie, pod sukienką.<br />
- Lucy, co robicie na sylwestra? - usłyszałam nagle głos Rachel.<br />
- Ja i Zayn wyjeżdżamy do Nowego Yorku do mojego rodzeństwa - poinformowałam, krojąc parówki.<br />
- A wy? - dodał Malik ochrypłym głosem.<br />
- Świętujemy z moimi rodzicami i bratem - odparła Rachel z uśmiechem.<br />
- Ja i Sarah lecimy do Paryża - wtrącił Harry, a ja spojrzałam na jego dziewczynę. Dlaczego mi nie powiedziała?<br />
- A ty, Chris? - spytała Sarah, ratując się od masy pytań.<br />
- Pójdę do gejowskiego klubu się zabawić, wyrwę jakieś ciasteczko - stwierdził obojętnie, krojąc warzywa.<br />
Wszyscy skończyli jeść, a ja spojrzałam jednoznacznie na dziewczyny. Czas zacząć urodziny Louisa.<br />
- Dziewczyny pomożecie mi w kuchni? - zapytałam, wstając od stołu.<br />
Szybko zniknęłyśmy, ja od razu wzięłam tort. Wbiłam świeczki z cyferkami 23, Sarah wyjęła szampana z lodówki, a Rachel prezent z szafki. Zoe stała speszona.<br />
- Louis ma urodziny - poinformowałam, zapalając świeczki.<br />
- Nie wiedziałam, dopiero co poznałam wasze towarzystwo - wymamrotała, przygryzając wargę.<br />
- Spokojnie, weź tacę z kieliszkami - poleciłam, pokazując na przedmiot.<br />
Odetchnęłyśmy, wychodząc z kuchni. Udałyśmy się do salonu, głośno śpiewając "Sto lat". Chłopaki również się dołączyli. Louis na początku roześmiał się, po czym złapał się za brodę.<br />
- Wszystkiego Najlepszego! - krzyknęliśmy wszyscy, a Lou zdmuchnął świeczki.<br />
Wziął ode mnie tort i postawił go na stole. Chwilę później złapał mnie w tali, lekko uniósł przytulając szczelnie.<br />
- Dziękuję, księżniczko - wyszeptał mi do ucha, po czym musnął ustami mój policzek.<br />
- Kocham cię, Lou - powiedziałam, gdy postawił mnie na ziemię.<br />
Sarah rozdawała nalewała szampana, a Zoe rozdawała kieliszki. Rachel natomiast dała mu prezent oraz złożyła życzenia, za co podziękował przytuleniem.<br />
Otworzył pudełko, w którym był jego wymarzony Rolex, na który się złożyliśmy.<br />
- O mój boże, dziękuję - rzekł, patrząc na nas.<br />
Założył zegarek na prawą rękę, aby następnie podziękować każdemu. Wypiliśmy szampana za niego, aż w końcu ktoś krzyknął, że czas na prezenty.<br />
Przenieśliśmy się do salonu, gdzie każdy zajął miejsce na kanapie. Zayn włączył spokojną muzykę z głośników, a wszyscy zadecydowaliśmy, że Louis będzie rozdawał wszystkim prezenty. Jako pierwszy powędrował do Sarah. Dziewczyna otworzyła go, był to klucz. Harry podszedł do niej i złapał za rękę.<br />
- Kochanie, znamy się już tyle czasu. Proszę zamieszkaj ze mną, stwórzmy normalną rodzinę. Brakuje mi ciebie, gdy siedzimy sami w swoich mieszkaniach. Kocham cię - powiedział, a dziewczyna rzuciła mi się na szyję.<br />
Następny był dla Nialla, ode mnie. Był to <a href="http://www.worldmagacy.com/wp-content/uploads/2014/12/cute-boyfriend-gifts.jpg" target="_blank">kubek z otworem</a>, gdzie można włożyć ciasteczka i dwie koszule.<br />
Następne prezenty wędrowały do Liama, Harrego i Rachel. Zaraz potem Louis podał mi dwa pakunki. Pierwszy był od niego, zdarłam opakowanie, a moim oczom ukazał się Macbook Air.<br />
- Louis - jęknęłam, widząc cholernie drogiego laptopa. - Dziękuję.<br />
Rzuciłam mu się na szyję, co wywołało u niego śmiech. Następny prezent był od Liama i Rachel. Znalazłam w nich torbę na laptopa i perfumy Guerlain L'instant magic.<br />
Gdy Chris dostał prezent ode mnie, musiałam po prostu patrzeć na jego reakcję. Był to płaszcz, który tak bardzo podobał mu się, gdy byliśmy razem na zakupach.<br />
Po zobaczeniu go pisnął, a następnie rzucił mi się na szyję.<br />
- Matko, kocham cię! - mówił, zamykając mnie w szczelnym uścisku.<br />
- Wiem - zaśmiałam się, ściskając go.<br />
Chwilę później prezent od Harrego i Sarah dostał Zayn. Była to marynarka. Spodobała mi się.<br />
Malik siedział na oparciu kanapy, a ja postanowiłam podejść do niego. Oparłam się, a chłopak położył dłonie na moim brzuchu.<br />
Kolejne prezenty jakie dostałam to <a href="http://www.ubiore.pl/christian-louboutin-big-lips-shoe,p134.html" target="_blank">Louboutiny</a> od Sarah i Harrego, <a href="https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/03/25/38/0325389fd78774f253acf1e2a535b86b.jpg" target="_blank">case</a> na telefon oraz książkę od Nialla z Zoe.<br />
W końcu przyszedł czas na podarunek dla Melissy ode mnie. Dziewczyna odpakowała go i wrzasnęła, wyjmując sukienkę od Chanel.<br />
- Kurwa, dziękuję - krzyknęła, przytulając mnie. - Jesteś najlepsza!<br />
Następny prezent, jaki powędrował do był od Chrisa. Odpakowałam go, nie wierząc w to, co widzę. W torebce była seksowna bielizna z Victoria's Secret.<br />
- Jesteś pojebany - zaśmiałam się, patrząc na niego.<br />
- Malikowi się spodoba - mrugnął do mnie, a Zayn podniósł się i zajrzał do pudełka.<br />
- Oj na pewno - mruknął, a ja zrobiłam się czerwona, jak burak.<br />
Wyciągnęłam też kilka lakierów do paznokci i zestaw bransoletek.<br />
- Dziękuję - uśmiechnęłam się do niego.<br />
- Chcę cię w tym zobaczyć, dzisiaj - usłyszałam seksowny szept Zayna.<br />
Zdębiałam, nie odzywając się. Nie ma opcji, że to założę. Niech on nawet na to nie liczy.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipcwujPY19ntpy4UulSvIZagGTDVBIJtHeFszIJvEqbk-cDMKxzSarbNeC2FU8-CbHNHadIxTEAmOJWJgq8MEfWe1NWDguZSSW3X0wcAB1UXAVlrHIBIxu4WOQjOI7TY4esnAGG1Z2GQ8/s1600/thumb.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipcwujPY19ntpy4UulSvIZagGTDVBIJtHeFszIJvEqbk-cDMKxzSarbNeC2FU8-CbHNHadIxTEAmOJWJgq8MEfWe1NWDguZSSW3X0wcAB1UXAVlrHIBIxu4WOQjOI7TY4esnAGG1Z2GQ8/s1600/thumb.jpg" /></a>I nagle Louis podał Zaynowi prezent ode mnie, spojrzałam na przyjaciela. Bałam się, że nie spodoba mu się prezent. Gdy odpakowywał go moje serce biło, jak szalone. Przełykałam nerwowo ślinę, zaciskając ręce w piąstki.<br />
Zayn wyjął pierwsze zdjęcie, byliśmy na nim razem. Spojrzał, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Chwilę później wziął do ręki fotografię, na której stałam w kuchni. Zaśmiał się pod nosem, przygryzając wargę. Wyciągnął dwa kolejne, oglądał je chwilę. Odłożył je na kanapę, po czym złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_a1qb7KybtWXTpQFFijZuhJ1Hf6rnLmPaVq07SjZmkYvtsX-w8OWBfxMwgslSf69OnmogIRtS1PG9Rs4UG38TzENaBv6tQuu5QxZS4hP1JtL-aT78irGVVYzBTrwioTn1YaWzJemxoAc/s1600/0a321093c3806d7fe5fb4e7eea531d20.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_a1qb7KybtWXTpQFFijZuhJ1Hf6rnLmPaVq07SjZmkYvtsX-w8OWBfxMwgslSf69OnmogIRtS1PG9Rs4UG38TzENaBv6tQuu5QxZS4hP1JtL-aT78irGVVYzBTrwioTn1YaWzJemxoAc/s1600/0a321093c3806d7fe5fb4e7eea531d20.jpg" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTb2zf90692OHcJe6uB6qUtKWyYW1jjXwIVNG-OQcof1lItHVcUXj31IRC3rDMdFMaPqupwYf3UHAS-hJ7A_I8_I8JsLV8j2XtbWfmmGozTGWrDu0tZ1y4u8lDSH1i0SeALZbYy5eHBAY/s1600/2eca6a939cf9eb36af901a0949bcd8be.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTb2zf90692OHcJe6uB6qUtKWyYW1jjXwIVNG-OQcof1lItHVcUXj31IRC3rDMdFMaPqupwYf3UHAS-hJ7A_I8_I8JsLV8j2XtbWfmmGozTGWrDu0tZ1y4u8lDSH1i0SeALZbYy5eHBAY/s320/2eca6a939cf9eb36af901a0949bcd8be.jpg" width="246" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqe6n6PfUeX3ShZEFqaZyPuc8ZVwG9fVtVtERrfbXf2vBWwHmcSkAQAfZaAsAFZuwwONs-0YlqtfYK5ekR0tL5ERsHKXCI-Mb5wE-HL7B_8RuiSEQM4R9nenc3N135dGGlt8OrxONEhLU/s1600/original.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="230" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqe6n6PfUeX3ShZEFqaZyPuc8ZVwG9fVtVtERrfbXf2vBWwHmcSkAQAfZaAsAFZuwwONs-0YlqtfYK5ekR0tL5ERsHKXCI-Mb5wE-HL7B_8RuiSEQM4R9nenc3N135dGGlt8OrxONEhLU/s320/original.png" width="320" /></a></div>
Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, dłonie położył na mojej talii. Usiadłam mu na kolanach, nie przerywając. Nasze języki rozpoczęły wojnę między sobą, wplotłam palce w jego włosy. Kamień spadł mi z serca, prezent mu się podobał. Czułam się wspaniale.<br />
Uwielbiałam ten nasz związek pełen miłości, czułości i szczęścia. Mogłabym trwać w nim do końca życia.<br />
- Dziękuję, jesteś wspaniała - wymruczał, odrywając się ode mnie.<br />
- Wiem, że chcesz się do niej dobrać, ale my też tu jesteśmy - warknął Chris, po czym roześmiał się.<br />
Zachichotaliśmy po nosami, a ja przekręciłam się tak, aby oglądać dalej prezenty. Dostałam kolejne dwa, pierwszy od Melissy czyli profesjonalna paleta do makijażu z Maca i kilka naszych zdjęć w ramce. Podziękowałam jej, dając buziaka w policzek. Następny był mały, po chwili okazało się, że jest od Zayna. Denerwowałam się, ręce mi się trzęsły, gdy go otwierałam.<br />
Ściągnęłam wieczko, a moim oczom ukazał się klucz. Klucz do samochodu. Myślałam, że zemdleję. Zayn kupił mi auto...<br />
- Stoi w garażu, chcesz zobaczyć teraz? - wyszeptał, przygryzając płatek mojego ucha.<br />
Jasna cholera! Całe szczęście, że mam drugi prezent dla niego, który kosztuję podobnie, jak ten wóz.<br />
- Tak.<br />
Udaliśmy się wszyscy do garażu, Zayn otworzył drzwi, a ja zobaczyłam białego Fiata 500. Mój wymarzony samochód. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, natychmiast podbiegłam do swojego nowego Fiata, usiadłam na miejscu kierowcy. Był idealny.<br />
- Ale wsiądziesz do niego dopiero po kursie, który umówiłem na tydzień po naszym powrocie ze Stanów - powiedział Malik, a ja zamarłam.<br />
Przecież on nic jeszcze nie wie, a ja musiałam go uświadomić, że nie będę w stanie wtedy zaczynać kursu.<br />
Po obejrzeniu samochodu wróciliśmy do środka. Jedliśmy tort Louisa, rozmawialiśmy. A ja uznałam, że nadszedł czas dać solenizantowi specjalny podarunek tylko ode mnie.<br />
Wzięłam go z szafki, udałam się do salonu, ale nie zastałam tam Tomlinsona.<br />
- Wiesz, gdzie jest Louis? - zapytałam Zoe, która rozmawiała z Niallem, Harrym i Sarah.<br />
- Chyba w kuchni - mruknęła, a ja udałam się w tamtym kierunku.<br />
Za nim weszłam, usłyszałam kawałek rozmowy Louisa i Zayna.<br />
- Widzę, że robicie krok do przodu.<br />
- Przestań.<br />
- Proszę cię, gdyby nas tam nie było to pewnie byś ją pieprzył.<br />
- Nie, wątpię w to. Wciąż tego nie robiliśmy.<br />
- Jak to nie?<br />
- No nie. Ona nie chce.<br />
- Zayn, ta dziewczyna dużo przeszła i po prostu się boi. A jeśli ty ją skrzywdzisz to będę w stanie urwać ci jaja.<br />
- Spokojnie, ja ją kocham.<br />
- Ona ciebie też.<br />
- Louis, ja już nie wytrzymuję. Potrzebuję seksu, ale ona mi na to nie pozwala. Wiesz, jaki byłem wcześniej.<br />
- Nie możesz jej do tego zmusić.<br />
- Nie chcę.<br />
- Chyba nie myślisz o...<br />
- Kocham ją, jest całym moim światem, ale nie mogę już wytrzymać.<br />
- Nawet nie myśl o łażeniu po burdelach, a co do tego to musisz czekać. W końcu ci na to pozwoli.<br />
- Teraz ma okres, więc nie mam na co liczyć. Nie wiem, co mam robić.<br />
Nie mogąc tego słuchać, schowałam się za ścianą i położyłam dłoń na ustach. Ból w moim sercu był nie do zniesienia. Zayn myślał nad pójściem do burdelu. Chciał mnie zdradzić, bo nie mogłam dać mu tego, czego chciał. Zamknęłam oczy, próbując się uspokoić.<br />
Wzięłam głęboki oddech i weszłam do kuchni.<br />
- Louis, mam coś dla ciebie - rzekłam, podchodząc do niego.<br />
Podałam mu torebkę, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Wziął ją ode mnie i wyjął antyramę z naszymi zdjęciami. Z tyłu były napisane życzenia od serca, Louis czytał je, a z jego oka poleciała jedna łza.<br />
- Lucy, to najlepszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałem - wychlipał, przytulając mnie.<br />
Staliśmy chwilę w uścisku, aż Louis ucałował wierz mojej głowy.<br />
- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i tylko dzięki tobie staram się być lepszym człowiekiem - oznajmił, patrząc mi w oczy.<br />
<br />
Goście poszli po 11pm, na szczęście pomogli mi sprzątać, więc nie musiałam siedzieć do nocy w kuchni. Byłam zmęczona, chciałam iść spać, ale bałam się. Bałam się zasypiać przy własnym chłopaku, który zastanawia się, czy mnie zdradzić i nie mówi mi rzeczy zagrażających mojemu życiu. A już jutro mamy jechać do jego rodziców...<br />
Zasypiając w jego ramionach, rozmyślałam, co mam robić. To mnie przerastało.<br />
________________________________________________________________<br />
<br />
Witajcie :) Przepraszam, że rozdział pojawia się po tak długim czasie, ale nie wiedziałam, czy coś napisać. Pod ostatnim postem było tylko 5 komentarzy...Kiedyś dobijaliście do 20, a nawet więcej. To po prostu przykre, bo ja się staram pisać, jak najlepiej i najczęściej. Chciałabym, żebyście komentowali moją pracę, ponieważ to wielka motywacja, dodaje chęci do pisania. Proszę was.<br />
Czy chcielibyście zakładkę z okolicą? Tzn. dodałabym tam zdjęcia domów, aut itp. Piszcie w komentarzach!!<br />
O to i świąteczne spotkanie! Co o nim myślicie? Zayn chyba zaczyna kombinować...<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
-Komentarze karmią wenę.</div>
<div style="text-align: right;">
~.Miley♥</div>
<br />
<br />Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-37723177414620460262015-06-27T13:57:00.000-07:002015-06-27T13:57:03.516-07:00~.38.~<div style="text-align: center;">
Ten rozdział dedykuję mojej przyjaciółce Poli ♥ </div>
<br />
<br />
Zimowy grudzień w Londynie wygląda wspaniale, miasto oświetlone tysiącami lampek. Wszyscy w świątecznym nastroju, biegają po prezenty. Ulice pełne są ozdób oraz wystaw sklepowych z promocjami na Boże Narodzenie.<br />
Przez cały listopad skupiłam się na szkole, rodzinie. Moje oceny się poprawiły, a odnośnie pozostałych krewnych na razie nie szukałam informacji. Lekcje mnie przerosły, do tego musiałam ostro pracować nad swoim ciałem. W końcu mam swój wymarzony płaski brzuch, a taniec mi w tym pomógł. Czułam się wspaniale występując z nowymi układami.<br />
<a href="http://oceanup.com/wp-content/uploads/2013/01/zayn-malik-cheating-on-perrie.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://oceanup.com/wp-content/uploads/2013/01/zayn-malik-cheating-on-perrie.png" height="153" width="200" /></a><br />
Obudziłam się wtulona w Zayna, który wciąż spał. Wyglądał tak pięknie, jego usta były lekko rozchylone. Oczy całkowicie zamknięte, oddychał spokojnie. Ucałował policzek chłopaka, po czym wzięłam swój telefon i zrobiłam nam zdjęcie. Następnie pstryknęłam fotkę tylko Malikowi, ustawiłam ją na tapetę.<br />
I wtedy Malik obudził się, uśmiechając się do mnie.<br />
- Dzień dobry - powiedział, przeciągając się.<br />
- Cześć - pocałowałam go delikatnie.<br />
- Boże, jesteś taka piękna - wyszeptał, patrząc na mnie uwodzicielskim wzrokiem.<br />
- Kocham cię - uśmiechnęłam się, kładąc dłoń na jego policzku.<br />
Nagle naszła mnie myśl, która dręczyła mnie od dawna. Co robimy na święta? Wciąż nie wiedzieliśmy, jak je spędzamy, a ja wpadłam na pomysł, aby pojechać do jego rodziców. Jednak nie był to łatwy temat, bo ten nie miał z nimi kontaktu od kilku lat.<br />
- Zayn, gdzie masz zamiar spędzić święta? - zapytałam niepewnie, przygryzając wargę.<br />
- Z tobą, w domu - mruknął, całując mój obojczyk.<br />
- Nie uważasz, że po tylu latach może powinieneś odwiedzić rodziców? Oni na pewno za tobą tęsknią...<br />
- Nie, oni nie chcą mnie widzieć - burknął, odwracając się.<br />
- To twoi rodzice, oni cię kochają. Myślę, że powinieneś pojechać do nich na święta. Na pewno się ucieszą, a teraz ja wstaję. Przemyśl to - odrzekłam, po czym wygramoliłam się z łóżka.<br />
Zostawiłam Zayna leżącego z własnymi myślami, weszłam do łazienki, gdzie od razu umyłam zęby i rozczesałam włosy. Na szczęście miesiączka już mi się skończyła, poszłam do garderoby. Wzięłam ubrania, aby następnie wrócić do toalety. Wykonałam delikatny makijaż, spryskałam się perfumami. Ubrałam się <a href="http://www.ubiore.pl/style/148676/" target="_blank">ciepło</a>, do czarnej, skórzanej torebki wrzuciłam wszystkie potrzebne rzeczy i udałam się na dół. W kuchni przygotowałam sobie śniadanie oraz kubek gorącej herbaty. Posprzątałam po sobie, a chwilę później zszedł Zayn w samych bokserkach.<br />
- Ubierz się, bo będzie ci zimno - mruknęłam, ale tak naprawdę uwielbiałam patrzeć na jego ciało.<br />
- Ty mnie rozgrzejesz - mrugnął do mnie z parszywym uśmieszkiem, otwierając lodówkę.<br />
- Z pewnością - powiedziałam, gdy podszedł do mnie i od tyłu położył dłonie na moim brzuchu.<br />
Jednocześnie oparł głowę o moje ramię, całując je kilkukrotnie.<br />
- Podrzucę cię do Westfield, bo akurat mam spotkanie w tych okolicach. Poczekaj na mnie 10 minut - oznajmił po chwili, a następnie wbiegł po schodach na górę.<br />
Postanowiłam usiąść na kanapie, wzięłam laptopa Zayna i posprawdzałam kilka interesujących mnie rzeczy. Wciąż nie miałam swojego, bo z braku czasu nie byłam w stanie go zakupić. Ciągle mi coś wypadało.<br />
W końcu jednak Malik ubrany w szare, jeansowe spodnie, biały tshirt z nadrukiem, szarą bluzę i do tego włożył jeanosową katanę.<br />
- Idziemy? - odparł, zakładając buty.<br />
Wstałam bez słowa i założyłam swoją, beżową kurtkę, czapkę, szalik oraz rękawiczki. Wyszliśmy z domu wsiadając do jego Range Rovera, którego wprost uwielbiałam. Włączyłam radio, z którego akurat leciały wiadomości.<br />
Nie zainteresowały mnie, więc postanowiłam napisać sms do Fabio.<br />
<br />
Lucy<br />
19 grudnia 2014 10:17 am<br />
> Cześć Fabio, co u ciebie?<<br />
<br />
Fabio<br />
19 grudnia 2014 10:19 am<br />
>Wszystko dobrze, nie mogę spać, a w NYC jest 5 rano, ja już na nogach ;c<<br />
<br />
Lucy<br />
19 grudnia 2014 10:20 am<br />
> A co się stało, że nie śpisz?<<br />
<br />
Fabio<br />
19 grudnia 2014 10:21 am<br />
>Moja rodzina przylatuje z Włoch za 40 minut i razem z Danielem jedziemy ich odebrać<<br />
<br />
Lucy<br />
19 grudnia 2014 10:23 am<br />
>To świetnie! Pozdrów ich ode mnie ;)<<br />
<br />
- Z kim tak piszesz? - prawie podskoczyłam na siedzeniu, gdy z zupełnej ciszy wyrwał mnie głos Zayna.<br />
- Z Melissą - skłamałam, przygryzają wargę.<br />
- Jesteśmy na miejscu - oznajmił, a ja spojrzałam na niego.<br />
- Louis mnie odbierze, kupię też prezenty od ciebie. Kocham cię, pa - powiedziałam, całując chłopaka w policzek, a następnie wysiadłam z pojazdu.<br />
Udałam się do wejścia, gdzie czekał już na mnie Chris.<br />
- Cześć, czika. Gotowa na szalony shopping? - odparł uradowany, przytulając mnie i dając buziaka w policzek.<br />
- Z tobą zawsze - uśmiechnęłam się, ściągając czapkę i chowając ją do torby.<br />
Stanęliśmy na ruchomych schodach, które wiozły nas do góry.<br />
- Jak tam z Malikiem? - zapytał Chris, rozpinając swój płaszcz.<br />
- Namawiam go, żebyśmy pojechali na święta do jego rodziców - wyszeptałam nieprzekonana do tego.<br />
- Wiesz, że to taki bad boy kochanie. On chyba nie chce, żeby jego rodzina wiedziała, że taki jest. Zostawił ich i nie odzywał się od kilku lat, ale myślę że jesteś w stanie go przekonać - mówił przyjaciel, ściągając swoje odzienie.<br />
- No racja, dobra chodźmy na podbój sklepów, bo nie zdążymy - posłałam mu uśmiech, aby następnie udać się na wielkie zakupy.<br />
<br />
Po godzinie miałam już prezent dla Sarah, a Chris dla siostry. Usiedliśmy w Starbucks, ja zamówiłam waniliowe latte, a mój przyjaciel americano.<br />
- Myślisz, że moja siostra się ucieszy z tego ipoda? - spytał Chris, gdy czekaliśmy na swoje zamówienia.<br />
- Chris, ona ma 15 lat. Będzie wniebowzięta - zaśmiałam się, odbierając kawę.<br />
- To dobrze, dokupię jeszcze jakieś słodycze i pomożesz mi wybrać sweter świąteczny - wymamrotał, biorąc łyk swojego gorącego napoju.<br />
- Jasne, a ja nie wiem, co kupić wszystkim. A wybieram też za Zayna - mruknęłam, siadając na fotelu.<br />
- Napijmy się i jeszcze czegoś poszukamy - powiedział, kiedy patrzyłam na piękną bransoletkę, którą kiedyś dostałam od Malika.<br />
<br />
Wchodząc do sklepu Chanel byłam wprost oczarowana<a href="http://img.diytrade.com/cdimg/2055703/32554847/0/1368600632/Designer_BCBG_Dresses_BCBG_Evening_Dress_Burberry_Skirts_Chanel_Dress_wedding.jpg" target="_blank"> sukienką</a>, którą zobaczyłam na wystawie. Od razu postanowiłam ją kupić Melissie. Ona tyle razy mówiła, że marzy jej się ta firma, ale nie ma pieniędzy na oryginał. Mnie było na nią stać, więc wybrałam rozmiar przyjaciółki i poszłam sama przymierzyć. Weszłam do przebieralni, a następnie rozebrałam się. Narzuciłam białą suknię, po czym wyszłam do Chrisa, który gdy mnie zobaczył stanął w bezruchu z otwartą buzią.<br />
- Czika, wyglądasz zajebiście - powiedział, biorąc mnie za rękę i okręcając w okół mojej osi.<br />
- Dziękuje, ale ona jest dla Mel - uśmiechnęłam się, patrząc w lustro.<br />
- Co ubierasz na święta? - zapytał przyjaciel, patrząc na zimowy płaszcz.<br />
- Nie wiem, nie mam nic fajnego - mruknęłam obojętnie, przejeżdżając dłońmi po materiale.<br />
- Musimy ci kupić coś, czym uwiedziesz Malika - rzekł Chris, kładąc dłonie na mojej talii.<br />
- Nie wiem, czy mam tyle kasy. Musimy jeszcze kupić coś dla jego rodziny w razie czego - wymamrotałam, odwracając się do przyjaciela.<br />
- Ile masz na karcie od Zayna? - spytał Chris.<br />
- 30 tysięcy - odparłam po chwili namysłu.<br />
- Żarty sobie robisz? - niemal wrzasnął, zwracając na siebie uwagę klientów sklepu. - Ja tyle przez pół roku nie zarobię za moją pensję kelnera na drugą zmianę, a twój facet daje ci tyle na zakupy?<br />
- Chris, wiesz że Zayn ma kasę, ale ryzykuje życiem. Jeśli zdarzy się nie daj boże jakiś wypadek, ale złapie ich policja...<br />
Na samą myśl Zayna za kratkami moje serce przyśpieszało, to byłoby nie do zniesienia. Nie poradziłabym sobie bez niego, za bardzo go kocham.<br />
- Ale 30 tysięcy?! Ile Malik ma normalnie na koncie, nie na zakupy? - wyszeptał Chris, gdy weszliśmy razem do przebieralni.<br />
- Nie wiem, nie chcę o tym rozmawiać - burknęłam, gdy chłopak rozpinał zamek sukienki.<br />
Ściągnęłam ją i odwiesiłam na wieszak, a następnie ubrałam się. W tym czasie Chris, który wciąż był ze mną w przebieralni poprawiał swoją fryzurę.<br />
Wyszliśmy z niej, a Chris znowu patrzył na płaszcz, który znalazł wcześniej.<br />
- Jaki on jest zajebisty - mruknął, pożerając wzorkiem ubranie.<br />
- Chodź - pociągnęłam go za rękaw i razem udaliśmy się do kasy.<br />
Zapłaciłam za sukienkę, aby następnie ruszyć w kierunku innego sklepu. Zostały mi jeszcze prezenty dla Zayna, Rachel, Liama i Louisa.<br />
- Chcę kupić Rachel nowy telefon, bo teraz ma jakiegoś starego, popsutego samsunga - odparłam do Chrisa, który wyciągnął swojego iphone.<br />
- A co dla Liama i Louisa? Bo nie będzie mi się chciało potem ruszyć swój seksowny tyłem z powrotem tutaj - mruknął z uśmiech, po czym klepnął się w lewy pośladek.<br />
- Głupi jesteś - zaśmiałam się. - Mam tylko nadzieję, że moje zdjęcia spodobają się Zaynowi.<br />
- Spodobają na pewno, gdy ciebie nie będzie to on na stówę będzie się przy nich masturbował - powiedział z uśmiechem, a ja wybuchłam śmiechem.<br />
<br />
Gdy miałam już prezenty dla przyjaciół, zostało mi jedynie kupić podarunki dla rodziców i sióstr Zayna. Prawda była taka, że nie miałam pojęcia, co lubią. Zdezorientowana oraz zmęczona po zakupach usiadłam na ławce.<br />
- Co chcesz kupić mamie Zayna? - spytał Chris, kładąc swoje torby na ziemię.<br />
- Nie wiem, ja ich w ogóle nie znam - wymamrotałam zrezygnowana.<br />
- Sprawdź na facebooku - zaproponował przyjaciel, wyciągając telefon. - Wiesz, jak się nazywają?<br />
- Pamiętam, że Waliyha Malik to jego siostra - odparłam po zastanowieniu.<br />
Chris szybko wstukał w wyszukiwarkę facebooka nazwisko siostry Malika, po czym zaczęliśmy przeglądać jej zdjęcia.<br />
- Ma iphone 5, więc możemy kupić jej case'a - odrzekł chłopak, gdy zobaczyliśmy zdjęcie Waliyhy z telefonem.<br />
- Dobrze, a to jest chyba druga siostra Doniya - powiedziałam, wskazując na selfie Wal i drugiej siostry Zayna.<br />
Chris wszedł w jej profil, oglądnęliśmy kilka zdjęć.<br />
- Ile ci zostało na koncie? - zapytał po chwili, patrząc na mnie.<br />
- Wydaliśmy już 24 tysiące, więc zostało 6 tysięcy - odpowiedziałam po kalkulowaniu.<br />
- Kupmy jej Kors'a, każda kobieta chce go mieć - mruknął Chris.<br />
- A mamie?<br />
- Szalik Louis'a Vuittona - odrzekłam wstając z ławki.<br />
<br />
Tak o to mając ponad 20 toreb szłam z obładowanym Chrisem do wyjścia z Westfield, oboje targaliśmy prezenty na święta. Byłam cholernie zmęczona, ale zadowolona, że udało mi się kupić prezenty dla wszystkich, oprócz Chrisa.<br />
- Louis cię odbiera? - zapytał przyjaciel, gdy wyszliśmy na dwór.<br />
- Tak, zawozi mnie na sesję dla Zayna - odrzekłam, stawiając torby na ziemi.<br />
- Po mnie mama przyjedzie - oznajmił, wyciągając telefon.<br />
- Dobra, widzę Louisa. Spotkamy się jeszcze 24 grudnia, pa kochanie - powiedziałam, przytulając go.<br />
- Pa, czika - krzyknął, gdy odchodził w stronę auta matki.<br />
Louis podjechał chwilę później, a ja pomachałam mu, aby mnie zobaczył.<br />
- Cześć, księżniczko - przywitał się, dając mi buziaka w policzek.<br />
- Hej, stęskniłam się - powiedziałam radośnie.<br />
- Naprawdę? - prychnął, wsadzając prezenty do bagażnika.<br />
- O co ci chodzi? - zapytałam zniesmaczona jego zachowaniem.<br />
Wsiedliśmy do auta, a przyjaciel ruszył.<br />
- Mi? O nic - wymamrotał obojętnie.<br />
- Przecież widzę, Lou. Powiedz - wyszeptałam, kładąc rękę na jego kolanie.<br />
- Ja ledwo przeżyłem i musiałem leżeć w łóżku cały miesiąc, a ty już sobie mnie wymieniłaś na jakiegoś Chrisa - burknął, zatrzymując się na światłach.<br />
- Louis, proszę cię. Owszem, Chris jest moim przyjacielem, ale tak samo jak ty. Nie wymieniłam cię, jesteś moim przyjacielem, pierwszym przyjacielem. To ty mnie wszystkiego nauczyłeś, pokazałeś mi świat od lepszej strony i pomogłeś walczyć o życie, które mi z resztą uratowałeś. A ja ratowałam twoje, kocham cię oraz nigdy nie przestanę - mówiłam, patrząc na niego, a w moich oczach pojawiły się łzy.<br />
- Lucy, nie płacz. Ja po prostu czułem się, jak piąte koło u wozu, gdy ty ciągle spędzasz czas z Chrisem i Melissą. Z Sarah nie spotykałaś się chyba od listopada, reszta też czuje się zaniedbana - rzekł po raz pierwszy lustrując mnie wzrokiem.<br />
- Wiem, ale Chris i Mel to znajomi ze szkoły, więc jakoś częściej się widujemy. Jednak wiesz, że 24 grudnia robimy wspólną imprezę i zobaczę się ze wszystkimi - uśmiechnęłam się lekko.<br />
- Kocham cię, księżniczko - wyszeptał, zatrzymując się pod wielkim budynkiem.<br />
Wysiedliśmy z samochodu, aby następnie ruszyć do środka. Udaliśmy się do windy, a Lou wcisnął przycisk z numerem 12.<br />
- Dziękuję, że ze mną przyjechałeś - odparłam po chwili.<br />
- Po to jestem - posłał mi lekki uśmiech.<br />
- Mam nadzieję, że Zaynowi się spodoba - mruknęłam, przygryzając wargę.<br />
- Spodoba się na pewno - pocieszył mnie Louis.<br />
Drzwi rozsunęły się, a my wysiedliśmy z windy udając się do recepcji.<br />
- Witamy w Domino Photography, w czym mogę służyć? - odrzekła brunetka siedząca za ladą.<br />
- Jestem umówiona na sesję z Albertem Black, Lucy Collins - poinformowałam zgodnie z prawdą.<br />
- Już sprawdzam - mruknęła klikając coś w komputerze. - Dobrze, proszę udać się do pokoju 4, na końcu korytarza.<br />
Posłałam jej wdzięczny uśmiech i razem z Lou pognaliśmy w stronę wskazanego pomieszczenia, pociągnęłam za klamkę. Zobaczyłam dosyć dużą garderobę pełną ubrać oraz kosmetyków, dwie kobiety, jednego mężczyznę.<br />
- Lucy Collins? Jestem Albert Black - podszedł do mnie mężczyzna, podając mi rękę.<br />
- Tak, miło mi pana poznać - ścisnęłam jego dłoń.<br />
- Zaraz ustalimy wszystkie szczegóły dotyczące sesji - oznajmił, witając się z Louisem.<br />
Podeszliśmy do wieszaków, z których wybraliśmy 4 stylizacje. Najpierw ubrałam się w białą sukienkę, a makijażystka wykonała na mojej twarzy delikatny make up. Fryzjerka stworzyła z moich włosów cudowny, artystyczny nieład. Przeszliśmy do studia, gdzie na moje życzenie stworzono a'la sypialnię. Położyłam się na łóżku i wedle poleceń fotografa pozowałam. Gdy uznaliśmy, że z tym lookiem koniec, poszłam przebrać się w kolejny zestaw ubrań.<br />
<br />
Kiedy zdjęcia miałam już gotowe poszłam się przebrać, gdy jednak wciąż ubrana byłam w sweterek i majtki oraz wysokie obcasy podszedł do mnie Louis.<br />
- Wyszło pięknie, Zayn padnie - powiedział, przytulając mnie mocno.<br />
- Dziękuję, a teraz lecę się przebrać, bo cycki mi wypadną spod tego swetra - zaśmiałam się pod koniec.<br />
- Lucy, czekaj. Zayn dzwonił i pytał, gdzie jesteśmy. Powiedziałem, że poszliśmy na obiad i mały spacer - oznajmił, na co kiwnęłam głową.<br />
Wróciłam do garderoby i założyłam swoje ubrania, następnie wyszłam. Odebrałam zdjęcia już w formacie na prezent, a następnie razem z Lou zjechaliśmy na dół.<br />
<br />
Gdy wróciłam do domu zdjęłam buty, od razu prezenty schowałam w piwnicy, od której zabrałam kluczyk. Wróciłam do przedpokoju, gdzie zdjęłam kurtkę, szalik, czapkę i rękawiczki. Następnie udałam się do kuchni, z której unosił się cudowny zapach. Zobaczyłam tam Malika, siedzącego przy zastawionym stole.<br />
- Cześć, kochanie - posłał mi dumny uśmiech.<br />
- Hej, jejku. To cudowne, aż muszę zrobić zdjęcie - odparłam, wyciągając telefon z torebki.<br />
Szybko sfotografowałam Zayna przy stole, po czym dałam mu namiętnego buziaka. Usiadłam na krześle, a następnie zabrałam się za pałaszowanie. To był tak wspaniały wieczór.<br />
<br />
________________________________________________________________<br />
Witajcie po 38 rozdziale :) Mam nadzieję, że wam się spodobał, bo ciężko mi się pisało o świętach, gdy są wakacje ☺☺<br />
A pro po w końcu mamy wakacje! Kto się cieszy? Ja na pewno, dla was oznacza to częstsze rozdziały ;) A jak tam świadectwa?<br />
Kochani życzę wam wesołych, bezpiecznych wakacji :*<br />
Wróćmy do spraw Life'a, otóż 1 część tego bloga będzie naprawdę długa i podejrzewam, że napiszę może ponad 60 rozdziałów. Za to druga maksymalnie 30, chyba że najdzie mnie wena.<br />
Wrócił Lou! Co prawda mało go dziś było, ale jednak ;) W następnym powrócą wszyscy bohaterowie, którzy ostatnio nie pojawiali się na blogu.<br />
Kocham was mocno!! I dziękuje za niewiarygodne 42k wyświetleń ♥<br />
Zapraszam was bardzo na moje drugie opowiadanie - <a href="http://what-if-im-gone-zayn-malik.blogspot.com/" target="_blank">KLIK</a>Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-8527548747670847472015-06-14T05:51:00.005-07:002015-06-14T05:51:54.795-07:00~.37.~<br />
<div style="text-align: center;">
Koniecznie przeczytaj notkę pod rozdziałem i odpowiedz na pytania!!</div>
<br />
W pudełku leżał miedziany klucz, prawdopodobnie od domu Zayna. Byłam w szoku, czy on chcę, żebym z nim zamieszkała?<br />
- Proszę cię, Lucy. Wprowadź się do mnie, tak na stałe - powiedział, patrząc na mnie z nadzieją.<br />
- Jesteś pewien? Nie chcę żyć na twoją rękę - mruknęłam, obracając klucz w ręce.<br />
- Tak, a dla mnie to żaden problem. Do tego i tak masz swoje 20 milionów funtów za wyścig - rzekł, łapiąc mnie za drugą dłoń.<br />
- No nie wiem, to...<br />
- Proszę cię - przerwał mi, chwytając ręką mój podbródek i unosząc go.<br />
- Muszę się zastanowić, a teraz musimy chyba zrobić zakupy, prawda? - odparłam, wstając z krzesła.<br />
Miałam mieszane uczucia, co do jego propozycji. Cały czas o tym myślałam. Gdy wsiedliśmy do auta, a Zayn ruszył w stronę sklepu nie mogłam zmienić toku swoich refleksji. Deszcz wciąż atakował Londyn, a ja patrzyłam przez okno. Czy naprawdę mogłabym zamieszkać z Zaynem? Żyć z nim w jednym domu, jak para? Spać w jednym łóżku?<br />
- Lucy, idziesz? - usłyszałam nagle, odwróciłam się i zobaczyłam Zayna wychodzącego z auta.<br />
- Tak.<br />
Wysiadłam ostrożnie z ogromnego Range Rovera, po czym pobiegłam szybko do wejścia Tesco. Wzięliśmy wózek i udaliśmy się na dział z owocami i warzywami. Zaczęłam bez słowa pakować potrzebne artykuły spożywcze, gdy nagle poczułam ręce Zayna na swoich biodrach. Objął mnie, następnie pocałował w policzek. Odwróciłam się dopiero po chwili, a on już oddalił się rozmawiając przez telefon.<br />
Powróciłam do robienia zakupów, przeszłam prawie wszystkie działy. Wzięłam to, co nam potrzebne i skierowałam się do kasy, gdzie zobaczyłam Zayna, który właśnie kończył rozmowę.<br />
- Przepraszam, to coś ważnego - mruknął, wyciągając zakupy na taśmę.<br />
- Mhm, okey - wymamrotałam, kładąc paczki herbaty.<br />
Szybko uporaliśmy się z zakupami i Zayn wziął obie siatki, po czym zapakował je do bagażnika. Zajęliśmy miejsca, aby następnie ruszyć do jego domu. Włączyłam radio, by cisza między nami, nie była tak denerwująca. Wciąż miałam odruchy wymiotne, ale na szczęście nie zwróciłam w aucie.<br />
Gdy podjechaliśmy pod dom, wysiadłam i od razu ruszyłam do łazienki. Nie zdejmując butów, wbiegłam do środka, a następnie kucnęłam nad toaletą. Zwymiotowałam, brzuch znów mnie rozbolał. Za chwilę przybiegł Zayn, który trzymał mi włosy. Podziękowałam mu, po czym udałam się do łazienki na górze, gdzie umyłam zęby. Malik został na dole, aby rozpakować zakupy. A ja położyłam się na łóżku. Jutro muszę iść do szkoły, zacząć normalnie funkcjonować. Mam teraz tyle na głowie, które trzeba załatwić.<br />
Wciąż nie byłam na grobie rodziców, nie wyjaśniłam wszystkiego odnośnie rodziny. Nie kontaktowałam się z dziadkami, krewnymi. Nie zabrałam się za naukę, przytyłam.<br />
Zeszłam na dół, gdzie zastałam Zayna w kuchni. Wkładał jedzenie do lodówki.<br />
- Jak się czujesz? - zapytał, patrząc na mnie.<br />
- Lepiej - mruknęłam, siadając na krześle obrotowym przy wyspie.<br />
Znów zapadła cisza, której nienawidziłam. Oparłam się o ręką o blat i patrzyłam na Malika.<br />
- Zayn, musimy porozmawiać - wyszeptałam, przełykając ślinę ze zdenerwowania.<br />
- Słucham - odrzekł, siadając obok mnie.<br />
- Czy twoja propozycja jest dalej aktualna? - zapytałam, przygryzając wargę.<br />
- Jest, cały czas - powiedział z lekkim uśmiechem.<br />
- W takie razie zgadzam się, ale będziesz mi musiał w czymś pomóc - rzekłam radośnie, patrząc jak przejmuje go euforia.<br />
- We wszystkim - wymamrotał, po czym wpił się mocno w moje usta.<br />
Ujął moją twarz swoimi dłońmi, zszedł z krzesełka i podszedł do mnie. Objęłam go w talii, wciąż uczestnicząc w walce naszych języków. Po chwili jednak oderwaliśmy się od siebie, ciężko oddychając.<br />
- Pomożesz mi pozałatwiać wszystko - oznajmiłam mu po naszym pocałunku.<br />
- Co konkretnie? Od czego zaczynamy? - pytał, pijąc wodę.<br />
- Chcę chodzić z tobą na siłownię - rzekłam pewna siebie.<br />
- Co? - zdziwił się, lekko prychając.<br />
- Mówiłeś mi kiedyś, że chodzisz na siłownię. Chcę chodzić z tobą - mówiłam nieco zdenerwowana kpiną w jego głosie.<br />
- No dobrze, ja chodzę we wtorki, środy i soboty, ale ćwiczę długo i intensywnie - oznajmił poważnie, siadając ponownie obok mnie.<br />
- Trudno, chcę schudnąć - bąknęłam, dopijając jego wodę.<br />
- Nie musisz.<br />
- Muszę i koniec, tak poza tym dziś jest wtorek, więc czemu nie idziesz na siłownię? - sarknęłam z cwaną miną.<br />
- Bo odwołałem trening, żeby zostać z tobą - powiedział, jakby to było oczywiste.<br />
- Ah, no tak - mruknęłam, przygryzając wargę.<br />
- Nie rób tak kurwa, bo mi stanie - warknął, a ja oblałam się cholernym rumieńcem.<br />
Siedziałam, jak osłupiała. Byłam w szoku, że naprawdę mogłam wywołać u niego takie podniecenie.<br />
Niestety, wtedy wróciła Olivia przerywając nam nasze dziwne, niezrozumiałe sceny i dialogi.<br />
<br />
Miesiąc później<br />
<br />
- Kochanie, wstawaj do szkoły - obudził mnie słodki głos Zayna, który leżał obok mnie.<br />
- Jezu, za co? - warknęłam, przecierając oczy.<br />
- Wstawaj, wstawaj. Masz dzisiaj test z matematyki - mówił, głaszcząc mnie po policzku.<br />
- Nie przypominaj nawet - mruknęłam, przeciągając się.<br />
Wstałam ospale, po czym udałam się do łazienki. Umyłam dokładnie zęby, rozczesałam swoje czarne włosy. I wtedy do środka wszedł Zayn, który zaczął robić to samo, co ja.<br />
- Idziesz dziś na siłownię? - spytał po chwili, gdy nakładałam podkład na twarz.<br />
- Nie wiem, w końcu wtorek, ale wczorajsze tańce mnie wykończyły. A do tego powinnam pójść na grób rodziców, nie byłam tam dwa tygodnie - odparłam spokojnie.<br />
- Napisz mi potem sms'a, bo muszę wiedzieć, czy odwołać - odrzekł, oplatając mnie w tali.<br />
- Dobrze, zrobię to.<br />
Udałam się do <a href="http://cdn.freshome.com/wp-content/uploads/2014/02/Walk-in-Closet-for-Men-Masculine-closet-design-11.jpg" target="_blank">garderoby Zayna</a>, która po części stała się też moją garderobą. Co prawda za nią jest taki pokój z telewizorem, kanapą, ale prawie nikt tam nie przesiaduje i większość moich ubrań leży właśnie w nim.<br />
Wprowadziłam się do niego zaraz po tym, jak dał mi klucz. Już następnego dnia Liam i Sarah na pomagali. Olivia wróciła do Stanów 3 dni później, trudno mi było się z nią pożegnać. A na grobie rodziców od tamtego czasu byłam już z pięć razy. Pochowano ich na jednym z londyńskich cmentarzy, od dawna nikt tam nie zaglądał, więc razem z Zaynem i Melissą mieliśmy mnóstwo pracy, aby przywrócić nagrobek do nienagannego stanu. Louis'owi tydzień temu zdjęli gips z ręki, ale żebra wciąż go bolą. Oszczędza się.<br />
Ja natomiast zaczęłam chodzić z moim chłopakiem na siłownię trzy razy w tygodniu, a za to w poniedziałki oraz czwartki uczęszczam na zajęcia taneczne do szkoły tańca. Pokochałam to.<br />
W szkole jest coraz lepiej, moje oceny poprawiły się, ale i tak ledwo wyrabiam. To ostatnia klasa, zaraz studniówka i matura. Wciąż nie wiem, na jakie studia chcę iść.<br />
Kilka dni temu były urodziny Rachel, bawiliśmy się w klubie kilka godzin, ale Zayn nie odstępował mnie na krok.<br />
Wyjęłam <a href="http://www.ubiore.pl/style/160151/" target="_blank">ciepłe ubrania</a> (bez okularów), które założyłam na siebie. Spryskałam ciało perfumami, dokończyłam makijaż i wrzuciłam do torebki wszystko, co mi potrzebne. Zbiegłam na dół, gdzie zastałam Zayna robiącego mi jajecznicę.<br />
- Proszę - powiedział z uśmiechem, dając mi talerz.<br />
- Dziękuje - rzekłam, zajadając się pysznym śniadaniem.<br />
Po skonsumowaniu i wypiciu wybornej kawy, ruszyliśmy z Zaynem do auta. Zapięłam pas, po czym odpisałam Joelowi na sms'a.<br />
- Wciąż nie wydałaś swoich pieniędzy - przypomniał mi Mulat, gdy wjechaliśmy do bardziej ruchomej części Londynu.<br />
- Możemy iść jutro na zakupy, bo chcę kupić trochę nowych ubrań - odparłam, przeglądając telefon. - I komputer, bo ciągle korzystam z twojego.<br />
- Dobrze, a teraz wysiadaj, bo się spóźnisz - powiedział, nastawiając się, a ja dałam mu soczystego buziaka.<br />
Następnie wysiadłam z samochodu i ruszyłam w stronę szkoły. Widziałam wzrok licealnych gwiazdeczek, gdy przyjechałam z Zaynem. On wygląda, jak Bóg.<br />
<br />
- Jak wiecie pod koniec stycznia ma odbyć się studniówka, więc radzę wam już planować zaproszenia chłopaki - odparła na koniec nauczycielka, po czym zadzwonił dzwonek i razem z Melissą wyszłyśmy z klasy.<br />
- Jak myślisz kto cię zaprosi? - zapytała blondynka, gdy przemierzałyśmy korytarz.<br />
- Nie wiem, pewnie pójdę sama lub zostanę z Zaynem w domu - rzekłam beznamiętnie, ściskając ramiączko torby.<br />
- Musisz iść, na pewno ktoś cię zaprosi - przekonywała Mel.<br />
- Cześć, cziki. Czyją seksowną dupę teraz obgadujecie? - usłyszałam za sobą głos mojego przyjaciela Chrisa.<br />
- Twoją - sarknęła Melissa, na co Chris klepnął się w tyłek.<br />
- A ty mami, co taka zamyślona? - spytał chłopak, patrząc na mnie.<br />
- Tak jakoś, nie mam z kim iść na studniówkę - powiedziałam, a on objął mnie ręką.<br />
- Jeszcze cię ktoś zaprosi, ze mną też nikt nie chce. Geja nie lubią - odrzekł, a ja posłałam mu smutne spojrzenie.<br />
- Ja cię lubię - uśmiechnęłam się.<br />
- Ja też - dodała Melissa.<br />
- Kocham was, laski - odparł, dając nam buziaka w policzek.<br />
- My ciebie też, a teraz bierz te swoja gejowską dupę na matmę - zaśmiała się Melissa, klepiąc go w tyłek.<br />
Chris przyszedł do szkoły we wrześniu, jako nowy uczeń. W starej gnębili go za jego orientację, z początku z nikim nie rozmawiał. Jednak od kiedy w październiku wróciłam po prostu zaprzyjaźniliśmy się, razem z Melissą stanowimy super paczkę. Chris chodzi z nami na zakupy, ogląda ulubione seriale i gada o chłopakach. Poznał już Zayna, bo nie raz był u nas w domu. Zna całą prawdę na temat wyścigów, porwań.<br />
<br />
Czekałam z utęsknieniem na dzwonek, który oznacza koniec lekcji. Gdy to nastąpiło od razu wybiegłam z klasy i ruszyłam do wyjścia, gdzie spotkałam Chrisa.<br />
- Co dziś robisz? - zapytał po chwili.<br />
- Miałam iść na grób rodziców, ale jest za zimno. Siłownię też odpuszczam, więc chyba nic - oznajmiłam po minucie namysłu.<br />
- Czyżby może gorąca noc z twoich kurewsko seksownym Malikiem? - odparł trzęsąc ramionami, na co uderzyłam go lekko w jedno.<br />
- Nie, Chris. Nie mam takich fantazji, jak ty - zaśmiałam się, wychodząc ze szkoły.<br />
- Ale patrz, jak zajebiście wygląda opierając się o ten samochód. Sam bym go schrupał - powiedział, a ja momentalnie popatrzyłam na Zayna, który stał oparty o Range Rovera.<br />
Ręce miał w kieszeni spodni, a dziewczyny wgapiały się w niego jak obrazek, gdy wypuszczał dym papierosowy z ust.<br />
Podeszłam do niego i pocałowałam namiętnie, on trzymał ręce na mojej talii. Czułam się wygrana, gdy tłum jego wielbicielek z smętnymi minami odszedł.<br />
- No, normalnie do pornola was wysłać - mruknął Chris, gdy oderwaliśmy się od siebie.<br />
- Z nią mogę iść - wymamrotał seksownie Malik, łapiąc mnie za biodra.<br />
- Przestańcie, potem mnie do dyrektora wezmą - parsknęłam, odsuwając się od chłopaka.<br />
- Podwieźć cię? - zapytał Mulat, patrząc na mojego przyjaciela.<br />
- Jak możesz - uśmiechnął się, otwierając tylne drzwi.<br />
Wszyscy zajęliśmy miejsca w Range Roverze, a Zayn ruszył.<br />
- Jedziemy na jakiś dobry obiad? - odezwałam się po chwili.<br />
- Na pizzę? - powiedział Malik, a ja i Chris przytaknęliśmy.<br />
Tak o to spędziłam dzień na jedzeniu pizzy z chłopakiem oraz przyjacielem, świetnie się bawiliśmy. Potem wróciłam do domu, jak zwykle robiąc lekcje z Zaynem, który próbował wytłumaczyć mi matmę. Następnie porozmawiałam z bratem i Devonne na skype, ich córeczka tak wyrosła. Niestety, potem rozbolał mnie brzuch przez okres, którego nienawidzę. Zayn zrobił mi herbatę, leżeliśmy razem oglądając Jane The Virgin.<br />
Wtedy nie wiedziałam, jak wiele mnie jeszcze w życiu czeka.<br />
<br />
________________________________________________________________________________<br />
Witam :) O to i 37 rozdział, na razie same nudy, ale to wstęp to do kolejnej akcji. Pewnie chcecie mnie zabić, że to nie pierścionek, ale tak miało być od samego początku ;c<br />
Pojawił się Chris!! Ja go uwielbiam i zapewniam, że będzie naprawdę zabawną postacią w opowiadaniu. (Dodałam go do zakładki)<br />
Zdecydowałam, że podzielę Life'a na dwie części.<br />
I teraz pojawia się pytanie, a raczej ich masa:<br />
<b><span style="color: #f4cccc;">Czy wolicie, aby teraz rozdziały były raczej o zwykłym życiu Lucy czy może zrobić przeskok do tych lepszych akcji?</span></b><br />
<b><span style="color: #f4cccc;">Jeśli wybierzecie 1 opcję to ta część będzie dłuższa od drugiej, a jeśli 2 opcje to będą one mniej więcej równe</span></b>.<br />
<span style="color: #f1c232;">Brakuje wam jakiegoś bohatera? Jeśli tak to piszcie, a pojawi się z nim więcej akcji.</span><br />
<span style="color: #93c47d;">Jak myślicie z kim Lucy pójdzie na studniówkę?</span><br />
<span style="color: cyan;">Lubicie postać Melissy?</span><br />
Chciałabym wam z całego serca podziękować za ponad 41k wyświetleń!! Nigdy nie myślałam, że tyle tutaj wybije. Popłakałam się, jak to zobaczyłam ♥♥<br />
I z tej okazji chciałabym zrobić dla was pewną niespodziankę, nie jest to ta, o której wspominałam wcześniej, ale myślę, że może się wam spodobać. Gdy wybije 50k wyświetleń napiszę do was o niej i zdecydujecie, czy chcecie takową :)<br />
Zapraszam serdecznie na moje drugie ff, które jest dla mnie teraz bardzo ważne: <a href="http://what-if-im-gone-zayn-malik.blogspot.com/" target="_blank">KLIK</a><br />
<br />
<div style="text-align: right;">
-Komentarze karmią wenę.</div>
<div style="text-align: right;">
~.Miley ♥</div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-54033990570035873572015-05-30T04:27:00.000-07:002015-05-30T07:15:46.672-07:00~.36.~<br />
<div style="text-align: center;">
Ważna notka pod rozdziałem!</div>
Obudziłam się przez dziwne zawroty w brzuchu, okropnie bolał. Zrobiło mi się niedobrze, więc szybko pobiegłam do łazienki budząc tym Zayna. Klęknęłam przed ubikacją i rękoma zaparłam się o deskę, zwymiotowałam. Czułam, jak Malik trzyma moje włosy. Byłam wtedy, jak kupa gówna. Miałam ochotę leżeć w łóżku cały dzień i się z niego nie ruszać, jednak na 5 pm mam umówioną wizytę u lekarza i przy okazji zobaczę Louisa.<br />
- Już dobrze? - zapytał Zayn, gdy skończyłam.<br />
- Nie, przynieś mi jakieś leki - powiedziałam, wstając z podłogi.<br />
- Wiesz, że teraz możesz brać tylko te, które przepisał ci Dean - przypomniał mi, gdy nakładałam pastę na szczotkę do zębów.<br />
- Raz, jak wezmę inne to nic mi się nie stanie - burknęłam, myjąc dokładnie zęby.<br />
- Lucy, twoje ciało było nafaszerowane flunitranzepamem*, to cholernie silne. Teraz nie możesz przesadzać z medykamentami, Dean przepisał ci odpowiednie tabletki, byś z tego wyszła i tylko je możesz brać - mówił Malik ze smutną miną.<br />
- To chociaż zrób mi herbatę, ja muszę poleżeć - odparłam, zostawiając go w łazience.<br />
Położyłam się z powrotem do łóżka, była 7:43 am. Zayn wyszczotkował uzębienie i zszedł na dół. Wzięłam telefon, wpisałam w google ten cały lek, który podał mi Keijirō. Jest on ok. 10 razy silniejszy, niż diazepam, który podają lekarze podczas narkozy.<br />
Wyłączyłam safari i sprawdziłam sms, miałam jeden od brata oraz Fabio.<br />
<br />
<b>Joel </b><br />
<b>5.10.2014 1:43 am </b><br />
<b>>Jak się czujesz, siostrzyczko?<</b><br />
<b><br /></b>
<b>Lucy</b><br />
<b>5.10.2014 7:50 am</b><br />
<b>>Dziś wymiotowałam, ale idę do lekarza, więc się wszystkiego dowiem<</b><br />
<b><br /></b>
<b>Fabio</b><br />
<b>5.10.2014 00:02 am</b><br />
<b>>Co tam u ciebie? Jak w szkole?<</b><br />
<b><br /></b>
<b>Lucy </b><br />
<b>5.10.2014 7:51 am</b><br />
<b>>Lepiej :) Powoli wszystko nadrabiam<</b><br />
<br />
Odłożyłam telefon na szafkę, a chwilę później do pokoju wszedł Zayn z tacką z jedzeniem. Postawił ją obok mnie, była na niej herbata, bułki z masłem i dżemem truskawkowym oraz owoce.<br />
- Zayn, dziękuje to słodkie. Jednak nic nie przełknę, nie jestem w stanie - wymamrotałam, biorąc herbatkę.<br />
- Musisz jeść - rzekł, kładąc się obok mnie.<br />
Przemogłam się i spałaszowałam jedną bułeczkę z dżemem, ale tylko dla Zayna. Wypiłam cały gorący napój, po czym położyłam się wygodnie.<br />
- Kochanie, ja muszę jechać do Louisa. Mildreth przyjdzie o 10 am, a Olivia śpi - oznajmił, całując mnie w czoło.<br />
Następnie wstał i wszedł do garderoby, aby się ubrać. Ja otuliłam się kołdrą, która pachniała moim chłopakiem. Zamknęłam oczy, próbowałam zasnąć. Rozbolała mnie głowa, brzuch wciąż robił fikołki. Zayn pojechał do szpitala, a ja słyszałam, jak pani Mildreth weszła do domu i zaczęła sprzątać.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
*Rachel*</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Dzisiejszy dzień miałam w pełni wolny, ponieważ dzieci szły na przedstawienie i nie byłam potrzebna. Postanowiłam pouczyć się trochę, w końcu już w sobotę mam egzamin na studiach. Powoli z tym wszystkim nie wyrabiam, praca w przedszkolu, fastfood i uczelnia. To zbyt wiele, ale w końcu muszę jakoś utrzymać rodzinę. Taty pensja idzie na opłaty, moja z fastfooda na leki mamy, a z przedszkola na utrzymanie siebie, a brata na jedzenie. I tak ledwo wystarcza, do tego muszę jakoś płacić za studia.<br />
Usiadłam wygodnie na kanapie w naszym malutkim salonie, zaczęłam się uczyć. Nie minęło 15 minut, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i pognałam otworzyć, gdy zobaczyłam Liama moje serce praktycznie stanęło. On nie wie, że moja mama jest chora i ledwo nam wystarcza na wszystko. I co będzie, gdy zobaczy schorowaną rodzicielkę oraz wnętrze mieszkania? On żyje w luksusach, kiedyś byłam w jego domu i to naprawdę wielka różnica.<br />
Musiałam otworzyć, więc to zrobiłam.<br />
- Cześć, wpadłem na pomysł, że skoro masz dzień wolny to wyjdziemy gdzieś razem - odparł, opierając się o framugę drzwi.<br />
- Muszę się uczyć, przepraszam - wymamrotałam widocznie zmieszana, usilnie starając się zasłonić sobą wnętrze mieszkania.<br />
- To nie może poczekać? Proszę, nie widzieliśmy się długo - mówił zasmucony, lecz z błagalnym wzrokiem.<br />
- No nie wiem, to ważny egzamin - tu trochę nagięłam prawdę.<br />
- Proszę, chciałbym spędzić ten dzień z moją wspaniałą dziewczyną - rzekł, a ja rozpływałam się przez jego trzy ostatnie słowa.<br />
- Dobrze, ale muszę się przebrać. Gdzie idziemy? - mruknęłam, co wywołało jego zachwyt.<br />
- Na pyszny obiad i mały spacer po Hyde Parku - oznajmił, a ja już kombinowałam, jak go spławić, by nie wszedł do środka. - Mogę wejść? Poczekam na ciebie.<br />
- Poczekaj w aucie, to zajmie minutkę - wymyśliłam na poczekaniu, tarasując mu drogę, gdy chciał wejść do środka.<br />
- Rachel, czemu nie chcesz mnie wpuścić? - zdziwił się, a ja byłam zgubiona.<br />
- Bo to serio chwilka, zaczekaj w aucie - powiedziałam szybko, chyba zbyt szybko.<br />
- Co się dzieje?<br />
- No dobrze, wejdź - wpuściłam go, w końcu to mój chłopak. Nie mogę go okłamywać.<br />
- Nie rozumiem dlaczego nie chciałaś, abym wszedł - odparł, gdy zamykałam drzwi.<br />
- Liam ja nie żyję, jak ty. Nie mam wypasionej chaty i dziesięciu samochodów - mówiłam, patrząc mu w oczy. - Nie chcę, żebyś to oglądał.<br />
- Nie obchodzi mnie to, ile zarabiasz i jak mieszkasz! - wrzasnął wyraźnie wściekły. - Ważne jest to, jaka ty jesteś. Dzięki, że uważasz mnie za takiego materialistę.<br />
- Spojrzałbyś na mnie, gdybyś od początku wiedział, że mieszkam w barachle, a moja matka jest chora? - spytałam rozzłoszczona.<br />
- Tak, bo mam w dupie, ile masz kasy! Wkurwia mnie takie patrzenie na ludzi, nie wierzę, że tak mnie oceniasz. Mam cię dosyć - krzyczał, rzucając rękami.<br />
Następnie wyszedł, trzaskając drzwiami. Łzy spływały po mnie strumieniami, czułam się rozbita. Upadłam na podłogę, byłam taka głupia. Liam to cudowny facet, znam go od 7 miesięcy, jesteśmy razem od 3. Zdążyłam go poznać na tyle, by wiedzieć, że nie jest materialistą. Ma dużo pieniędzy, ma ich mnóstwo. To mnie zmyliło, myślałam, że skoro on posiada majątek to taka biedaczka mu niepotrzebna, ale jego to nie obchodzi. Jak go kocham, więc bałam się odrzucenia. Teraz czułam się okropnie, straciłam Liama. A był jedną z najlepszych osób w moim życiu, traktował mnie wspaniale. Z nim mogłam się bawić, odprężyć, czuć swobodnie.<br />
Teraz wszystko stracone.<br />
Pobiegłam do pokoju mamy, leżała jak zwykle na swoim łóżku i odpoczywała.<br />
- Kochanie, co się stało? - zapytała z troską w oczach.<br />
- Liam tu był, ja totalnie wszystko spieprzyłam - wychlipałam, przytulając ją. - Bałam się go zaprosić do domu, żeby mnie nie zostawił. W końcu nam się nie przelewa, a on ma tyle pieniędzy.<br />
- Córeczko, przecież wiesz, że Liam to dobry chłopak i na pewno nie liczy się dla niego, ile masz w portfelu - wyszeptała mama, głaszcząc mnie swoją chudą ręką.<br />
- Wiem, wszystko zepsułam - wymamrotałam, ocierając łzy.<br />
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_mau1hppyvQ1r7dslf.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/tumblr_mau1hppyvQ1r7dslf.gif" height="180" width="320" /></a>- Jesteś jedną z najsilniejszych dziewczyn, jakie znam. Jeśli w to uwierzysz będziesz wolna od tego wszystkiego - wyszeptała spokojnie.<br />
Poczułam lekką radość ze słów matki.<br />
- Mam pomysł, pojedź do niego za godzinę. Niech ochłonie, weź dobre wino i coś do jedzenia. Ubierz się ładnie i postaraj się go przeprosić, to zadziała - powiedziała szczerze, właśnie to kocham w niej. Rozmawia ze mną szczerze, nie czuje skrępowania odnośnie różnych tematów.<br />
- Dziękuje, mamusiu - wyszeptałam, przytulając ją.<br />
<br />
Po kilku godzinach solidnej nauki postanowiłam szykować się do odzyskania Liama, wciąż byłam rozbita i zapłakana, ale przynajmniej miałam motywację, by działać. Podeszłam do szafy i przeszukałam ją doszczętnie, wybrałam najlepszą, obcisłą, czarną sukienkę z wyciętymi plecami. Do tego czerwone szpilki oraz mocny makijaż. Włosy rozpuściłam, opadały kaskadami po moich plecach. Krwistoczerwona szminka na moich ustach i mała torebka.<br />
Pożegnałam się z mamą i wyszłam z domu, tata już wraca z pracy, więc rodzicielka będzie pod dobrą opieką.<br />
Zaszłam do najbliższego sklepu, kupiłam dobre wino. Kasjerka dosyć dziwnie się na mnie patrzyła, ale nie przejęłam się tym zbytnio.<br />
Wsiadłam w metro i ruszyłam w stronę dzielnicy Liama. Droga zajęła dobre 45 minut, następnie musiałam przesiąść się w autobus, którym jechałam 4 przystanki. Wysiadłam tuż przed bramą do słynnej Surrey za Londynem.<br />
- Dzień dobry, panienka do kogo? - usłyszałam za sobą głos mężczyzny.<br />
- Do chłopaka, Liam Payne - odparłam radośnie.<br />
- Pan Payne nie powiadamiał o żadnej wizycie - burknął nieprzyjemnie.<br />
- Bo to niespodzianka - oznajmiłam nieco zirytowana.<br />
- Sprawdzę, czy jest pani nazwisko na liście. Proszę je podać - rzekł, wyciągając spod biurka jakąś teczkę.<br />
- Rachel Bennet.<br />
- Oh, jest pani. Najmocniej przepraszam, proszę wejść - uśmiechnął się, otwierając bramę.<br />
Mruknęłam ciche "dziękuje" i udałam się w stronę domu Payne'a.<br />
Gdy byłam <a href="http://i3.getsurrey.co.uk/incoming/article7689604.ece/ALTERNATES/s1023/JS45035357.jpg" target="_blank">przy drzwiach</a>, zadzwoniłam i czekałam chwilę. Otworzył mi Liam, ale nie tego się spodziewałam. Miał zapłakane oczy oraz jeszcze nieodkręconą butelkę wódki w ręce.<br />
- Rachel, co tu robisz? - spytał zdziwiony, opierając się o framugę.<br />
- Liam, przepraszam. Zachowałam się, jak idiotka. Bałam się ciebie stracić, bo bardzo mi zależy na nas. Ja się w tobie zakochałam - mówiłam najpierw patrząc mu prosto w oczy, następnie na ostatnie zdanie wgapiłam się w swoje buty.<br />
- Ja ciebie też - wyszeptał, po czym przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. - I nigdy już nie myśl, że liczy się tylko kasa.<br />
- Nie będę, obiecuję - powiedziałam, a następnie złączyłam nasze usta w delikatnym pocałunku.<br />
I tak wtuleni weszliśmy do środka, do <a href="http://st.houzz.com/simgs/40d1a527011ab1ce_4-9906/traditional-living-room.jpg" target="_blank">salonu </a>i tam zajęliśmy miejsca przy kominku na podłodze. Pijąc wino, opowiadając sobie historie z dzieciństwa i nie tylko. Czułam się wspaniale będąc z nim na osobności, zwłaszcza po tym, jak martwiłam się o niego, gdy walczył z tymi rajdowcami z Japonii i po naszej kłótni.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
*Lucy*</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
W łóżku przeleżałam, aż do obiadu. Olivia spała praktycznie do 1 pm, pewnie przez zmianę czasu, więc cały ten czas odpoczywałam lub oglądałam telewizję w sypialni Zayna, którego wyjątkowo długo nie było. Pani Mildreth zaglądnęła kilka razy do mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
A gdy zrobiła obiad przyniosła mi go do łóżka, gdzie przyszła też moja siostra i razem zjadłyśmy zapiekankę makaronową. </div>
<div style="text-align: left;">
- Daj talerz, zaniosę na dół, bo pani Mildreth już poszła - oznajmiła Olivia, biorąc moje naczynie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuje - posłałam jej ciepły uśmiech.</div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzałam na zegarek, była 3:40 pm, a Zayna wciąż nie było. Postanowiłam zadzwonić, ale nie odbierał. Chwilę później wróciła Olivia. </div>
<div style="text-align: left;">
- Lucy, zbieraj się, bo zaraz do lekarza - odparła, siadając na łóżku.</div>
<div style="text-align: left;">
Powoli wstałam i ruszyłam w stronę garderoby Malika, gdzie znajdowała się moja walizka. Wyjęłam z niej wygodne ubrania, po czym weszłam do łazienki. Rozczesałam dokładnie włosy i splotłam je w kitkę. Wykonałam delikatny makijaż, spryskałam ciało dezodorantem. Następnie <a href="http://www.ubiore.pl/style/160327/" target="_blank">ubrałam się</a>. Wyszłam z łazienki idąc powoli na dół. W korytarzu stał Zayn i Olivia już w kurtkach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jedziemy? - zapytali równocześnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak - odparłam, biorąc torebkę.</div>
<div style="text-align: left;">
Razem wyszliśmy z domu, Zayn wyjechał swoim Range Roverem z garażu. Ja zajęłam miejsce obok niego, a Olivia z tyłu. Ten samochód jest tak wspaniały i duży. Lubię w nim jeździć.<br />
- Louis jutro wychodzi, odbierzemy go i zawieziemy do domu - oznajmił po chwili Zayn.<br />
- Już nie mogę się doczekać, żeby go zobaczyć - ucieszyłam się, klaszcząc w dłonie.<br />
- A ja, żeby go poznać - dodała Olivia.<br />
- Jest wspaniały, to mój najlepszy przyjaciel - powiedziałam dumna z Lou.<br />
Zatrzymaliśmy się na szpitalnym parkingu, następnie wszyscy udaliśmy się do środka. Najpierw wjechaliśmy windą na piętro 2, uprzednio rejestrując się. Szukaliśmy pokoju 97, przed nim była mała poczekalnia. Usiadłam na krześle, znowu zrobiło mi się strasznie niedobrze. Zayn przyniósł mi wody i pozwolił położyć głowę na jego kolana. Chwilę później zostałam zawołana do gabinetu, lecz wszyscy ruszyli za mną.<br />
- Może wejść tylko jedna osoba - poinformował lekarz, gdy ja wchodziłam do środka.<br />
- Ja wejdę, bo jestem jej siostrą - rzekła stanowczo Olivia.</div>
Zayn został w poczekalni, a my usiadłyśmy na krzesła.<br />
- Dzień dobry, Lucy Collins z siostrą. Dobrze, zaczniemy od prześwietlenia brzucha, połóż się proszę i podnieś bluzkę - wymamrotał lekarz, szykując jakieś urządzenia do badań.<br />
Wykonałam jego polecenie, chwilę później wysmarował mi brzuch dziwną mazią i przyłożył aparat, na ekranie pokazywał się obraz.<br />
- Dobrze, nie widzę żadnych niepokojących sytuacji - odparł, odkładając sprzęt.<br />
Podał mi papier, którym wytarłam krem. Następnie lekarz uciskał delikatnie mój brzuch, sprawdzając czy wszystko dobrze z wątrobą.<br />
- Czy masz jakieś dolegliwości? - spytał wciąż okładając.<br />
- Wymioty i bóle brzucha - powiedziałam, przygryzając wargę.<br />
- Po takich doznaniach to możliwe, że kilka dni będą męczyły wymioty i w szczególności bóle brzucha, więc proszę nie brać tego zbyt poważnie, bo to wkrótce minie - lekarz posłał mi ciepły uśmiech i pozwolił wstać z kozetki.<br />
- Dobrze, leki proszę jeszcze dziś wziąć i się nie przemęczać przez najbliższy tydzień. Wszystko ładnie się goi, nie ma większych obrażeń. To na tyle, dziękuje - odparł, zapisując coś na kartkach.<br />
- Dziękuje bardzo, do widzenia - uśmiechnęłam się i wyszłam z sali, moja siostra zrobiła to samo.<br />
- I jak? - zerwał się Zayn.<br />
- Wszystko dobrze, tylko nie może dźwigać - uprzedziła mnie Olivia.<br />
- Ja będę nosił za ciebie torbę do szkoły i te rzeczy, spokojnie - zadeklarował się Malik, gdy szliśmy w stronę sali Louisa.<br />
Zaśmiałam się pod nosem, zakładając fartuch, aby wejść. Następnie poprosiłam o chwilę prywatności i ruszyłam do środka. Louis leżał wpatrzony w sufit, lecz gdy mnie zobaczył od razu się podniósł i rozpromieniał.<br />
- Hej, księżniczko - zaświergotał, gdy usiadłam obok niego.<br />
- Cześć - ucałowałam jego policzek, łapiąc go za rękę.<br />
- Jak się czujesz? - zapytał z troską w oczach.<br />
- Całkowicie zdrowa, a ty? - powiedziałam z radością, przyjaciel wyglądał tak radośnie.<br />
- Jutro wychodzę, badania są dobre - rzekł widocznie zadowolony.<br />
- Odbierzemy cię z Zaynem - oznajmiłam, czując jak łza spływa mozolnie po moim policzku.<br />
- Dziękuje, mam dosyć tego szpitala - odpowiedział radośnie, po czym przewrócił oczami na myśl o tym potwornym miejscu.<br />
- Potrzebujesz czegoś? I tak za wiele tu nie wzniosę...<br />
- Nie, nie. Kocham cię Lucy, wiesz? Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i chce tylko, abyś tu była - wyszeptał, a ja dałam upust łzom.<br />
<br />
Po wizycie u Louisa wyszłam cała zasmarkana i rozmazana, trudno mi było rozstać się przyjacielem. Miał złamaną rękę i żebra, co nie pozwala mu się ruszać. Będzie uziemiony w domu przez tydzień, lecz potem zdeklarował się, że zmienia tryb życia. Wcześniej ciągle imprezował, a kobiety traktował, jak zabawki na jedną noc.<br />
Wyszliśmy ze szpitala, a pogoda była totalnie paskudna. Padał deszcz i wiał okropny wiatr, natomiast my zajęliśmy miejsca ciepłym samochodzie Zayna.<br />
- Zayn, mógłbyś mnie podwieźć w jedno miejsce? - zapytała Olivia, gdy wyjeżdżaliśmy z parkingu.<br />
- Jasne, gdzie? - powiedział, skręcając w lewo.<br />
- Na ten adres - rzekła, podając mu telefon z adresem. - Mam tam sprawę do załatwienia.<br />
Resztę drogi pokonaliśmy w ciszy, ja oparta głową o szybę. Patrzyłam na krople deszczu monotonnie spływające po szybie. Ludzi z parasolkami biegnących, by schować się przed zmoczeniem. Autobusy zabierające pasażerów. Turystów, którzy zdziwieni tak częstym deszczem robili zdjęcia lub panikowali z braku parasola, płaszcza.<br />
I wtedy zaczęłam rozmyślać nad swoim życiem. Co teraz będzie? Mam mieszkać z Zaynem i udawać, że nic się nie stało? Wciąż mam w pamięci jego oszustwo oraz bagno, w jakie mnie wplątał, ale kocham go, a on mnie i razem się dopełniamy.<br />
Będę chodzić do szkoły, ale jak się utrzymam? Nie chcę pieniędzy Zayna, a te miliony, które wygrałam są brudną kasą. Muszę się zastanowić, czy ją wydać.<br />
- Dziękuje, wrócę metrem. Pa - usłyszałam nagle spokojny głos Olivii.<br />
Pożegnałam się z nią, a Zayn ruszył.<br />
- Gdzie jedziemy? - zapytałam po chwili cichej jazdy.<br />
- Na kolację - posłał mi zadowolony uśmiech.<br />
- Zayn, gdzie są pieniądze, które wygrałam? - odparłam, bo męczyła mnie ta sprawa.<br />
- W sejfie w piwnicy, chcesz je wydać? - oznajmił, a ja prawie podskoczyłam.<br />
- Nie wiem, to fałszywa kasa. Od złych ludzi - mruknęłam, przygryzając wargę.<br />
- Może i tak, ale to miliony. Wydaj je, zasłużyłaś - wymamrotał, co wprowadziło zamęt w mojej głowie.<br />
Zatrzymaliśmy się pod restauracją, która wyglądała wspaniale. Udaliśmy się do środka, gdzie przywitał nas miły kelner, który zaprowadził nas również do stolika. Zajęłam miejsce i spojrzałam w kartę, oczywiście Zayn musiał wybrać cholernie drogą.<br />
- Dzień dobry, na co mają państwo ochotę? - usłyszałam nad głową.<br />
- Ja poproszę Toad in the hole* i herbatę - powiedziałam z uśmiechem.<br />
- Ja natomiast Beef Wellington** oraz szklankę wody - dodał Zayn po chwili namysłu.<br />
- Dobrze, dziękuję.<br />
Kelner odszedł, a ja lustrowałam twarz Zayna. Nie mogłam uwierzyć, że jest mój.<br />
- Coś się stało? Dlaczego tak patrzysz? - zapytał Zayn z lekkim uśmiechem.<br />
- Bo cię kocham Zayn - wyszeptałam, patrząc w jego oczy.<br />
Najpierw wykazały zdziwienie, ale potem miałam wrażenie, że wzruszenie. Chyba pierwszy raz mu to powiedziałam.<br />
- Ja ciebie też kocham, Lucy - powiedział drżącym głosem.<br />
<a href="http://38.media.tumblr.com/e9310d97462fe2594dcfbdba5884fc60/tumblr_nfkajcCHna1tejmffo1_r3_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://38.media.tumblr.com/e9310d97462fe2594dcfbdba5884fc60/tumblr_nfkajcCHna1tejmffo1_r3_500.gif" height="200" width="200" /></a>Niestety, tę piękną chwilę przerwał nam kelner, który przyniósł napoje i przystawkę w postaci Cornish Pasty***.<br />
Zajęliśmy się jedzeniem i popijaniem bez ani jednego słowa. Chwilę później dostaliśmy nasze główne dania, które mi smakowały niesamowicie.<br />
Gdy skończyłam wzięłam łyk herbaty i spojrzałam na Zayna. Uwielbiam lustrować jego miodowe oczy oraz malinowe usta. Jest perfekcyjny.<br />
- Jesteś taki przystojny - mruknęłam pod nosem, ale nie miałam w planach wypowiedzieć to na głos.<br />
Zayn zaśmiał się zadziornie poprawiając włosy.<br />
- A ty jesteś najpiękniejszą księżniczką na świecie - wychrypiał, powodując moje wzruszenie i rumieńce.<br />
- Co teraz będzie, Zayn? - spytałam, łącząc nasze ręce na stole.<br />
- Właśnie chciałbym z tobą o czymś porozmawiać - zaczął niepewnie. - Myślę, że najprościej i najlepiej będzie, jeśli po prostu ci to dam.<br />
I chwilę później wyciągnął ze swojej skórzanej kurtki czarne małe pudełeczko. A ja zamarłam, co on chciał zrobić? Wzięłam je do ręki i otworzyłam wieczko. Zamarłam widząc, co jest w środku.<br />
<br />
*Toad in the hole – kiełbaski zapiekane w cieście.<br />
**Beef Wellington – polędwica wołowa z dodatkiem grzybów i pasztetu zapiekana w cieście francuskim.<br />
***Cornish pasty – zapiekany pieróg nadziewany wołowiną, ziemniakami, cebulą i brukwią.<br />
(Wszystkie to jedne z tradycyjnych brytyjskich potraw)<br />
____________________________________________________________________________<br />
<b>Witam was :) Znowu poślizg, ale staram się, by rozdział na Life'a były dopracowane i według moich planów, więc gdy nie mam weny nie staram się napisać byle czego tylko czekam, aż najdzie mnie pomysł na ujęcie w słowa mojej koncepcji. </b><br />
<b>Jak myślicie, co jest w pudełku od Zayna? ;)</b><br />
<b>Pamiętajcie, że nadal możecie być informowani! Piszcie swoje usery do tt w odpowiedniej zakładce.</b><br />
<b>Ostatnio śniło mi się, że wydałam książkę Life'a. To nawet ciekawy pomysł, ale chyba jeszcze nie teraz.</b><br />
<span style="color: #cc0000;"><i>Myślę też nad tą niespodzianką dla was, ale sądząc po komentarzach jest za mało czytelników na nią ;c</i></span><br />
<b><span style="color: #ea9999;">Wolicie, abym zrobiła jedną długą część Life'a czy podzieliła ją na dwie?</span></b></div>
Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-91846394298832180162015-05-09T02:26:00.000-07:002015-05-09T02:26:02.841-07:00~.35.~- Joel, naprawdę nie musisz przyjeżdżać. Jestem pod dobrą opieką - mówiłam po raz kolejny, patrząc w ekran komputera, na którym widniał mój brat.<br />
- Dlaczego zawsze dowiaduję się ostatni?! - wrzasnął. - Pod jednym warunkiem nie przyjadę, będziesz codziennie do mnie dzwonić i mówić, jak się czujesz.<br />
- Dobrze bracie, nie gorączkuj się tak - posłałam mu dumny uśmiech.<br />
- Będę, bo się o ciebie martwię - odparł, a ja poczułam dziwne uczucie ciepła w sercu.<br />
Już od 30 minut rozmawiałam z bratem przez skype. Siedziałam wygodnie na kanapie, okryta kocem i z kawą w ręku. Dziś tak naprawdę powinnam iść do szkoły, bo jest poniedziałek, ale mój stan zdrowia na to nie pozwala.<br />
Olivia zajęła miejsce obok mnie, a Zayn robił coś w ogrodzie. Melissa miała przyjść po 3pm, aby dać mi lekcje. Sarah wpadła dziś rano ze świeżymi bułkami i kawą. Wszyscy chcą mnie odwiedzać, ale ja odsyłam ich do Louisa. Z tego, co wiem to Liam z Niallem właśnie do niego jadą.<br />
- Dobra, ja kończę, bo muszę iść spać. Dobranoc, siostrzyczki - pożegnał się Joel.<br />
- Pa - odpowiedziałyśmy razem z Olivią.<br />
Odłożyłam komputer, po czym wzięłam łyk pysznej kawy. Chwilę później usłyszałam trzask zamykanych drzwi. A w pomieszczeniu pojawił się Zayn.<br />
- Co robiłeś? - zapytałam, gdy podszedł do mnie i oparł się o oparcie kanapy.<br />
- Przykrywałem <a href="http://www.trendir.com/house-design/assets_c/2014/03/house-with-multilevel-decks-surrounded-by-gardens-2-pool-patio-thumb-970xauto-36707.jpg" target="_blank">basen</a>, w końcu idzie zima - odparł, patrząc na mnie.<br />
- Który dzisiaj jest? - spytałam.<br />
- 4 października, a co? - odpowiedział, nieco zdziwiony.<br />
- Straciłam poczucie czasu. Zayn, kiedy będę mogła wyjść z domu? - mówiłam, poprawiając się.<br />
- Dean mówił, że do jutro na pewno nie możesz się ruszać z kanapy. Pójdziemy na badania kontrolne to się wszystkiego dowiemy - uśmiechnął się, łapiąc mnie za rękę.<br />
I nagle po domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, Malik poszedł otworzyć. A chwilę potem pojawił się z Rachel, która miała w rękach pluszowego misia i torebkę z jedzeniem.<br />
- Hej, Lucy. Jak się czujesz? - odrzekła, podchodząc bliżej.<br />
- Cześć, lepiej już - posłałam jej wdzięczy uśmiech za to, że przyszła.<br />
- Wyrwałam się z pracy, by cię odwiedzić, a i tak mam tylko 20 minut - poinformowała, stawiając jedzenie na stole i podając mi przytulankę. - To dla ciebie.<br />
- Dziękuje, a gdzie ty właściwie pracujesz? - wzięłam prezent, patrząc na nią.<br />
- W ciągu dnia w przedszkolu, jako pomoc. A wieczorami w fastfoodzie - oznajmiła, przygryzając wargę.<br />
- Czemu, aż tyle?<br />
- Z tym się wiążę długa historia - wyszeptała, spuszczając głowę.<br />
- Chętnie posłucham, jeśli ty tego chcesz - odparłam pociesznie.<br />
- Mój tata przyjechał tu 5 lat przed poznaniem mamy, ale tylko do pracy na budowie. Potem poznał mamę, która nie miała zbyt dużego wykształcenia, mimo to zakochali się. Zamieszkali razem w malutkim mieszkanku, w którym żyjemy do dziś. Na świat przyszłam ja, mama musiała zrezygnować z pracy w biurowcu. Cały czas żyliśmy za pensję taty, która i tak nie wystarczała, więc mama musiała wrócić do biura. I urodził się mój brat, a mama zachorowała. Na jej leczenie idą wielkie pieniądze. Teraz ja, tata oraz brat staramy się pomagać. Chris ma 17 lat, a już tyra na budowie, by mama miała zapewnioną opiekę. A ja muszę dodatkowo płacić za swoje studia - opowiadała.<br />
- Matko...To ciężkie, tak mi przykro - wyszeptałam zszokowana.<br />
Rachel nie wyglądała źle, miała ubrania dobrych marek, telefon. Nie sądziłam, że tak ciężko na to pracuje.<br />
- Liam wie?<br />
- Nie do końca, nie wie o chorobie mamy.<br />
- Dość o mnie, mów co u ciebie - rozweseliła się.<br />
- Nic nowego, samochód nieźle mnie załatwił - prychnęłam, po czym zaśmiałam się cicho.<br />
- Liam mi powiedział prawdę - rzekła z jednoznacznym spojrzeniem.<br />
- Taaa, chyba wtedy za dużo wypiłam - zmieszałam się, patrząc na siostrę, która robiła coś na telefonie w fotelu obok.<br />
Rachel zrozumiała, o co chodzi i nie drążyła tego tematu. Rozpakowała jedzenie, aby następnie podać mi makaron z sosem, oczywiście włoskie. Ona je kocha.<br />
- Mój ulubiony - odparła zajadając się swoją porcją.<br />
- Faktycznie pyszny - przyznałam jej rację.<br />
- Chcesz też? - zapytała Rachel, patrząc na moją siostrę, która pokiwała głową i wróciła do komórki.<br />
- Co ty tak piszesz? - mruknęłam z pełną buzią.<br />
- Praca, muszę odwołać kilka spotkań, bo moja asystentka nadrabia inne rzeczy - poinformowała, przewracają oczami.<br />
- Kim jesteś z zawodu? - wtrąciła Rachel.<br />
- Tak właściwie to pracuję w firmie kosmetycznej jako doradca, wybieram kosmetyki i zarządzam wszystkim. Jednak dopiero od niedawna, bo w czerwcu skończyłam studia, ale od 2 lat jestem w tej firmie i poprzednia właścicielka odchodziła na emeryturę, a mi oddała swoje biuro - opowiadała, a ja uważnie słuchałam.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://33.media.tumblr.com/25cd10d95ace39ad24abc04f871a2db9/tumblr_mj736gdsfS1rnqqlho1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://33.media.tumblr.com/25cd10d95ace39ad24abc04f871a2db9/tumblr_mj736gdsfS1rnqqlho1_500.gif" width="320" /></a></div>
- To super sprawa! Czekaj, ty jesteś właścicielką The Lime*? - Rachel klasnęła w dłonie uradowana.<br />
- Tak.<br />
- Naprawdę? To ty? Kocham twoje kosmetyki, dziś niestety nie mam nic z The Lime, ale prawie codziennie się maluje pomadką z serii Glam Lam, odcień 16 - mówiła, jak nakręcona.<br />
- Wymyśliłam tę kampanię, to świetnie - posłała nam dumny z siebie uśmiech.<br />
- Nie wiedziałam, że mam tak sławną siostrę - zachichotałam, odkładając puste pudełko na stół.<br />
- A tam sławną, po prostu The Lime sprzedają w każdym sklepie z kosmetykami - machnęła ręką, ale widziałam ten błysk w jej oczach.<br />
Tak się rozgadałyśmy, że nie zauważyłam nawet zniknięcia Zayna. Ciekawiło mnie, gdzie jest, ale wtedy Rachel oznajmiła, iż musi już iść, więc pożegnałyśmy się.<br />
- Potrzebujesz czegoś? - usłyszałam po chwili głos Olivii, która szła do kuchni.<br />
- Nalej mi proszę soku - odpowiedziałam, biorąc telefon.<br />
<br />
<b>Fabio</b><br />
<b>2.10.2014 8:45 pm</b><br />
<b>>Mam dosyć tej ciszy<</b><br />
<b><br /></b>
<b>Fabio </b><br />
<b>2.10.2014 9:11 pm</b><br />
<b>>Co się dzieje, Lucy?<</b><br />
<b><br /></b>
<b>Fabio</b><br />
<b>2.10.2014 10:01 pm</b><br />
<b>>Odpisz mi, bo odchodzę od zmysłów<</b><br />
<b><br /></b>
<b>Fabio</b><br />
<b>3.10.2014 5:23 am</b><br />
<b>>Martwię się ;c<</b><br />
<b><br /></b>
<b>Lucy</b><br />
<b>4.10.2014 1:34 pm </b><br />
<b>>Przepraszam, byłam zajęta szkołą. Opuściłam się w nauce i zawaliłam kilka rzeczy, ale już jest dobrze<</b><br />
<b><br /></b>
<b>Fabio</b><br />
<b>4.10.2014 1:37 pm</b><br />
<b>>Matko, w końcu odpowiedziałaś! Martwiłem się, mogę zadzwonić?<</b><br />
<b><br /></b>
<b>Lucy </b><br />
<b>4.10.2014 1:40 pm</b><br />
<b>>Nie teraz, ale gwarantuję ci, że wszystko dobrze :) Opowiadaj, co u ciebie!<</b><br />
<b><br /></b>
<b>Fabio </b><br />
<b>4.10.2014 1:41 pm</b><br />
<b>>Padam z nóg, pomagałem siostrze Daniele'a w klubie, w którym byliśmy. Idę spać, dobranoc ♥<</b><br />
<b><br /></b>
Odłożyłam telefon nie do końca zadowolona, że okłamałam Fabio, ale nie miałam wyboru. Muszę chronić Zayna i nie rozgadywać nikomu, iż to przez wyścigi mnie porwano.<br />
I nagle, jakby na zawołanie zjawił się Malik. Kucnął obok kanapy i złapał za rękę.<br />
- Kochanie, jutro rano przyjdzie Mildreth posprzątać, ale ja pojadę do Louisa. Dobrze? - mówił, patrząc mi w oczy i gładząc kciukiem wierz mojej dłoni.<br />
- Oczywiście, powiedz mu, że tęsknię. A co dziś cały dzień robisz? - odparłam, podpierając się.<br />
- Przykrywałem basen, szukałem paru dokumentów - objaśnił obojętnie.<br />
- Pocałuj mnie - wyszeptałam, przygryzając wargę.<br />
A chwilę potem Malik objął moją twarz dłońmi i wpił się w moje usta. Ja wplotłam swoje ręce w jego włosy. Rozpoczął walkę naszych języków, czułam się niesamowicie. Całował delikatnie moją szyję, a ja cicho jęknęłam z rozkoszy. Tak dawno nie pożądałam go w ten sposób. Zayn błądził dłońmi po moim ciele, nawet wkładał palce pod bluzkę. Modliłam się, by Olivia tego nie widziała.<br />
Gdy usłyszałam kroki, oderwałam się od Mulata. Mój oddech był przyśpieszony, a serce waliło, jak oszalałe.<br />
- Kocham cię - wyszeptał, poprawiając kosmyk moich włosów.<br />
I wtedy do pomieszczenia weszła Olivia z sokiem dla mnie oraz kanapką dla siebie. Podziękowałam jej, biorąc łyk zimnej cieczy.<br />
<br />
Później przyszła Melissa, z którą zrobiłam lekcje. Zayn w tym czasie był na dworze i palił, po czym wrócił i jadł zapiekankę. Olivia czytała książkę, a ja grzecznie zapisywałam wszystko.<br />
- Czy ty masz jeszcze kontakt z Danielem? - spytałam, gdy przepisywałam matematykę.<br />
- Tak, rozmawiamy prawie codziennie - zarumieniła się wyraźnie.<br />
- To wspaniale! Jesteście już razem? - ucieszyłam się, klaszcząc w dłonie.<br />
- Nie, ale zachowujemy się jak para. Gdy gadamy na skype ciągle mówi, że jestem piękna. Pisze, że mnie kocha, ja tak samo. Oficjalnie jednak nie jesteśmy parą - rzekła cała rozemocjonowana.<br />
- Jak słodko - uśmiechnęłam się. - Chce cię odwiedzić?<br />
- Tak, ale dopiero na wakacje może, a to prawie rok - posmutniała, opierając się na łokciu.<br />
- Szkoda, to długo - wymamrotałam ze skwaszoną miną, odkładając długopis.<br />
- Niestety.<br />
<br />
Do 6pm oglądaliśmy w czwórkę filmy, ale potem Mel poszła do domu, a Olivia chciała spotkać się z dawną koleżanką i zostałam sama z Zaynem.<br />
- Musimy wykorzystać ten czas, gdy jesteśmy sami - powiedział Zayn, gwałtownie wstając z fotela i biorąc mnie na ręce przez co pisnęłam.<br />
- Zayn, ja mogę już sama wejść po schodach - przypomniałam mu.<br />
- Ale ja chcę cię wnieść - posłał mi zawadiacki uśmiech i wbiegł na górę.<br />
Otworzył drzwi od sypialni, a ja poczułam przypływ nerwów oraz gorąca. Czy on chce się ze mną pieprzyć? Ja...nie jestem na to gotowa. Nie dziś...<br />
Położył mnie delikatnie na łóżku, dając mi buziaka w nos i poszedł do garderoby. Denerwowałam się, jak cholera. Ręce mi się trzęsły, a serce prawie eksplodowało. Nie mogłam się opanować.<br />
Wtedy Zayn pojawił się z powrotem z jakąś wstążką w ręce.<br />
- Zabawimy się trochę - wychrypiał seksownie, ściągając ze mnie bluzkę.<br />
Z przyzwyczajenia zakryłam się rękoma, ale Malik zabrał je i zaczął przywiązywać do łóżka. Kurwa, on chciał seksu. Nie mogłam w to uwierzyć.<br />
- Nie kochanie, twoje ciało jest zbyt piękne, by je zakrywać - odparł związując mnie.<br />
- Co ty chcesz zrobić? - zapytałam nieśmiało, unikając kontaktu wzrokowego.<br />
- Pokazać ci, że mnie pragniesz - wyszeptał do mojego ucha, po czym zagryzł delikatnie jego płatek.<br />
To się nie działo...To niemożliwe...Za chwilę albo stracę dziewictwo, albo stchórzę i ucieknę.<br />
Zayn przejechał ręką po moim brzuchu. Następnie uwodzicielsko ściągał koszulkę, a ja byłam rozpalona. Przygryzałam wargę, próbowałam odwiązać ręce, by dotknąć idealnego torsu chłopaka ozdobionego masą tatuaży.<br />
- Chcesz więcej? - zapytał, a ja pokiwałam głową.<br />
Zayn zaczął rozpinać moje spodnie, a ja wciąż walczyłam z rękoma. Powoli ściągał leginsy z moich nóg, odsłaniając tym samym czarne, koronkowe majtki, które miałam na sobie.<br />
Jeździł dłonią po moim udzie, a ja gotowałam się z podniecenia. Śmiał się z tego, widząc jak na mnie działa.<br />
Zaczął składać delikatne pocałunki na moim udzie. Szedł coraz wyżej, lecz po chwili odsunął się, a ja miałam ochotę go zabić. Co on wyprawia? Czemu przestaje?<br />
Rozpiął swoje spodnie, a ja po prostu nie wytrzymałam i wstążka, którą miałam związane ręce zerwała się. Natychmiast rzuciłam się na Zayna, rozpoczęłam walkę naszych języków. Błądziłam dłońmi po jego torsie, ale on nagle odsunął się.<br />
- To jest moja gra, skarbie - mrugnął, wstając z łóżka.<br />
Wszedł ponownie do garderoby, po czym wrócił z kajdankami. Prychnęłam pod nosem, a on usiadł na mnie okrakiem i zapiął do łóżka. Czułam wypukłość w jego spodniach, gdy ocierał się o mnie.<br />
Składał pocałunki na mojej szyi, zniżając się od piersi do brzucha. Splótł nasze dłonie, pieszcząc ustami każdą część mojej klaty piersiowej.<br />
Czułam, że jestem cholernie rozpalona, ale on nagle odsunął się i zszedł z łóżka.<br />
- Mówiłem, że mnie pragniesz - odparł zadowolony, wkładając koszulkę.<br />
- Co ty kurwa robisz? - sarknęłam wnerwiona.<br />
- Koniec zabawy - poinformował z cwanym uśmieszkiem, zapinając spodnie.<br />
- Chyba sobie żarty robisz - prychnęłam szarpiąc rękoma.<br />
- Nie, leż tu sobie. Pa - odrzekł, wychodząc z sypialni.<br />
Co to miało być? Ja pierdole, nienawidzę go. Zaczęłam krzyczeć, ale miał mnie gdzieś. Łzy spływały po mojej twarzy, czułam się poniżona.<br />
Nagle drzwi od sypialni otworzyły się, a w nich stanął Zayn z tacą w rękach. Paliły się na niej świeczki, widziałam też jedzenie.<br />
- Mała rekompensata - odparł, stawiając tackę obok mnie. - Przepraszam.<br />
- To urocze, ale i tak mam ochotę cię zabić - warknęłam, przypominając o tym, że wciąż jestem skuta.<br />
Zayn chwilę później odpiął mnie, a na osłodę pocałował w policzek. Usiedliśmy wygodnie, a ja spojrzałam na przysmaki. Babeczki z lukrem, mrożona czekolada i gruszki.<br />
Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i karmiliśmy do końca wieczora. Opowiadaliśmy sobie przygody z przeszłości, to była wspaniała końcówka dnia. A oczywiście skończyło się tak, że zasnęłam wtulona w ciepłe ramiona Malika w jego łóżku.<br />
<br />
*Wymyśliłam The Lime, idk czy jest coś takiego xD<br />
________________________________________________________<br />
Witajcie :) Jak wam się podoba rozdział? Bo mnie wydaje się, że jest słaby ;c Chyba nie wyszedł taki, jaki miał wyjść. Zayn jest wredny, tak potraktować Lucy hahaha ;p<br />
Pamiętajcie, że wciąż możecie być informowani o rozdziałach na tt. Wystarczy wejść w odpowiednią zakładkę.<br />
<span style="font-size: large;">Zapraszam wszystkich na moje ff z Jaiem Brooksem z Janoskians :) - <a href="http://www.wattpad.com/story/34447564" target="_blank">KLIK</a> </span><br />
<span style="font-size: large;">Kocham was i dziękuje za ponad 37 tysięcy wyświetleń! </span>Nigdy nie spodziewałam się, że dobijecie aż tylu. Jestem wam cholernie wdzięczna, to wspaniałe ♥<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
-Komentarze karmią wenę.</div>
<div style="text-align: right;">
~.Miley ♥</div>
<br />
<br />
<br />
<b><br /></b>
<br />
<br />Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-73077565711379323552015-05-02T15:44:00.002-07:002016-05-25T07:22:02.238-07:00~.34.~<br />
Ważna notka pod rozdziałem!!!<br />
<br />
Olivia i Sarah wparowały do mojej sali przestraszone. Byłam szczęśliwa, że mogłam je zobaczyć. A zwłaszcza siostrę, której nie przytuliłam od miesiąca.<br />
Wciąż czułam niesamowity ból w brzuchu i głowie, byłam słaba, zmęczona. Jednak musiałam z kimś w końcu porozmawiać.<br />
- Jak się czujesz? - zapytała siostra, łapiąc mnie za rękę.<br />
- Jak gówno - sarknęłam, na co ta zaśmiała się pod nosem.<br />
- Kochanie, tak się martwiłam. Zayn zadzwonił do mnie, przyleciałam najszybciej, jak się dało. Co się właściwie stało? - mówiła zmartwiona Olivia, lustrując moją twarz.<br />
Nie mogłam wydać Zayna, ufałam siostrze, ale to była zbyt ważna sprawa. Zamknęliby go za zabójstwo, a tego bym nie zniosła.<br />
- Miałam wypadek. Wypiłam trochę po imprezie i wsiadłam do samochodu - skłamałam.<br />
- Lucy, ile się o tym mówi - wymamrotała brunetka.<br />
- Wiem, wiem - wyszeptałam, przygryzając wargę.<br />
Sarah stała przy Louisie, który cały czas spał. Tak bardzo chciałabym do niego podejść, ale nie mogę się ruszyć. Mój przyjaciel cierpi...<br />
- Co u was? - zapytałam z lekkim uśmiechem.<br />
- Diana rośnie, jak na drożdżach. Jest taka śliczna, ostatnio częściej spotykam się z Devonne i Joelem, pomagam przy małej. Tęsknimy za tobą - opowiadała, głaszcząc mój policzek.<br />
- Ja za wami też - mruknęłam.<br />
- Wróć ze mną do Stanów, zamieszkasz u mnie lub Joela - zaproponowała siostra.<br />
- Nie, muszę skończyć szkołę. I tak opuściłam już trochę - odparłam słabo.<br />
Wtedy do sali wszedł lekarz, którego poznałam kiedyś. Dean.<br />
- Olivia, przykro mi, ale musisz wyjść. Bierzemy ją na badania kontrolne - oznajmił, po czym spojrzał na mnie.<br />
<br />
<br />
Po badaniach odwieźli mnie z powrotem na salę, gdzie siedziała już Melissa. Cieszyłam się z jej wizyty.<br />
- Cześć, tak się denerwowałam - rzekła, patrząc na mnie.<br />
- Taa, trochę się narobiło - skwitowałam.<br />
- Powiedzieli mi dopiero rano, a Zayn z Melissą byli tu całą noc. Chłopaki wrócili o 3, a Harry nawet nie zadzwonił. Nieważne, jak się czujesz? - powiedziała Sarah.<br />
- Lepiej, chcę już do domu - wymamrotałam, przewracając oczami.<br />
- Ale to niestety, dopiero za przynajmniej jeden dzień - usłyszałam głos Dean'a, który właśnie wszedł do sali.<br />
Przywieźli Louisa, pielęgniarki zaczęły go przypinać do tych urządzeń, a lekarz zapisał coś na jego karcie.<br />
- Co z nim? - zapytałam, przygryzając wargę.<br />
- Jest poprawa, powinien wybudzić się za kilka godzin. Wątroba i śledziona działają prawidłowo, ale posiedzi tu dłużej niż ty - poinformował, czytając wyniki badań.<br />
<br />
Po wizycie Sarah zostałam sama, nie licząc reszty pacjentów w sali. Jednak nie na długo, bo chwilę później w szybie od drzwi zobaczyłam Nialla i Liama. Chłopcy weszli do sali, po czym stanęli obok mego łóżka.<br />
- Hej, mamy coś dla ciebie - powiedzieli, stawiając na mojej szafce małą porcelanową tancerkę.<br />
- Kwiatów nie można wnieść - oznajmił Niall, siadając na krześle.<br />
- Spoko - posłałam mi uśmiech, co odwzajemnili.<br />
<a href="http://38.media.tumblr.com/88bcdcdacdfbbf8a9edd0e1723d6ce87/tumblr_mmtin8ws5F1rk0k2jo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://38.media.tumblr.com/88bcdcdacdfbbf8a9edd0e1723d6ce87/tumblr_mmtin8ws5F1rk0k2jo1_500.gif" height="190" width="320" /></a>- Zayn powinien tu być za kilka minut, siedział całą noc i rano pojechał się zdrzemnąć - odrzekł Liam, co przyśpieszyło bicie mojego serca.<br />
Rozmawialiśmy jakieś 10 minut, po czym zauważyłam w drzwiach Zayna. Horan i Payne pożegnali się, opuszczając pomieszczenie, a do mojego łóżka zbliżył się Malik.<br />
- Cześć, księżniczko - przywitał się, łapiąc moją dłoń.<br />
- Hej.<br />
- Przywiozłem kilka ubrań, twoje kosmetyki, telefon, ale nie mogę tego tu wnieść. Pozwolili jedynie na to - odparł, po czym wyciągnął z kieszeni kurtki małego misia.<br />
Wzięłam go do ręki, był taki słodki. Cieszyłam się, że o tym pomyślał.<br />
<br />
Wizyta Zayna była krótka, bo przywieźli nowego pacjenta i Malik musiał wyjść. Zostałam sama, ale potrzebowałam tego. Chwila odpoczynku i przemyślenia wszystkiego.<br />
Teraz widzę, komu na mnie zależy. Chyba jestem w stanie wybaczyć chłopakom i Sarah, bo widzę, że troszczą się i dbają, bym była bezpieczna. Bo choć ten skurwiel mnie porwał to oni byli tu ze mną, a Zayn dopuścił się najgorszego, ale w mojej obronie. Naraził siebie, aby uwolnić nas z rąk tych zwyrodnialców.<br />
I wtedy usłyszałam głośne pikanie, Louis się obudził. Szybko spojrzałam w jego stronę, jego klatka piersiowa poruszała się w bardzo szybkim tempie. Miał otwarte oczy, już chwilę później zbiegli się lekarze.<br />
- Louis, jestem tutaj - mówiłam, ale on nie wykazałam żadnej reakcji.<br />
Pielęgniarki oraz Dean wstrzykiwali mu coś, poprawiali kroplówkę i inne te rzeczy. W oczach zaczęły zbierać się łzy, gdy widziałam, co dzieje się z moim przyjacielem. Ciągle powtarzałam, że jestem tutaj. Mówiłam jego imię, ale nie reagował.<br />
Dean kazał mi się zamknąć, bo go to denerwuje i nie może się skupić, ale miałam to w dupie. Liczyło się to, by Lou wykazał jakąkolwiek reakcję.<br />
Wyciągałam do niego rękę, nawet podniosłam się to pozycji siedzącej. Łzy spływały po mnie strumieniami, aparaty okropnie pikały, głowa bolała niemiłosiernie. I wtedy stał się cud, Louis wystawił rękę, po czym złączył ją z moją.<br />
Wszyscy momentalnie popatrzyli się w moją stronę. A ja nie mogłam w to uwierzyć, teraz płakałam ze szczęścia. Louis był świadomy, pamiętał mnie.<br />
- Jestem tutaj, jestem z tobą - wyszeptałam, ocierając słony płyn z moich oczu.<br />
Słyszałam tylko jego oddech, który wspomagany był maską. Lekarze odsunęli się z uśmiechami na twarzy.<br />
- Wszystko jest dobrze, ale musi teraz dużo odpoczywać. Nikt nie może tutaj wejść przez najbliższe kilka godzin - odrzekł Dean, po czym opuścił salę.<br />
- Louis, jeśli mnie słyszysz ściśnij mocniej moją rękę - odparłam nieco głośniej.<br />
I już po chwili poczułam, jak jego dłoń zaciska się na mojej. Byłam taka uradowana, on słyszał, widział, miał świadomość.<br />
- Kocham cię, rozumiesz? Nigdy już nie pozwolę, by ktoś się tak skrzywdził - mówiłam do niego, lecz nie oczekiwałam odpowiedzi. Był na to za słaby.<br />
Do końca wieczora mówiłam do Louisa, ale on jedynie ściskał mocniej moją rękę lub próbował spojrzeć w moją stronę. Śmiałam się dużo, opowiadałam mu historie z mojego życia. Potem on zasnął, a ja długo myślałam o mojej relacji z Zaynem.<br />
<br />
Rano obudziłam się około 10 am, byłam wypoczęta i czułam się znacznie lepiej. Ból głowy ustał, nabrałam energii. Pielęgniarka przywiozła mi ciepłe śniadanie oraz herbatę. Leżałam bezczynnie jakieś 15 minut, patrzyłam w okno, które zalał londyński deszcz. Nie mogę się doczekać, kiedy opuszczę ten cholerny szpital i odetchnę prawdziwym powietrzem. Mam serdecznie dosyć zapachu pacjentów, płynów oraz pikających aparatów.<br />
I nagle usłyszałam, jak Louis się budzi. Był w stanie przekręcić głowę w moją stronę, następnie ruszył ręką, którą zdjął maskę.<br />
- Cześć Louis - uśmiechnęłam się do niego.<br />
- Kocham cię, księżniczko - wychrypiał ostatnimi siłami, a ja popłakałam się, jak małe dziecko.<br />
Chwyciłam jego rękę, gdy do sali wszedł lekarz z pielęgniarkami.<br />
<br />
Po dwóch dniach dostałam upragniony wypis, więc od rana czekałam, kiedy Zayn mnie stąd zabierze. Wczoraj wszyscy przyszli do nas, rozmawiali z Lou, który robił się coraz silniejszy. Olivia powiedziała, że ten chłopak cudem z tego wyszedł.<br />
Zayn przyjechał z samego rana z moimi rzeczami, pielęgniarka pomogła mi się <a href="http://www.ubiore.pl/style/159408/" target="_blank">ubrać</a>. Rozczesała mi brudne już włosy. Czułam się lepiej, ale i tak wywieziono mnie na wózku. Olivia z Zaynem od razu zaczęli mnie ściskać, ale ja kazałam im jechać już do domu.<br />
Zapakowali mnie do auta, razem z Olivią z tyłu.<br />
- Teraz nie opuszczę cię przez najbliższy rok! - powiedziałam siostra z groźnym spojrzeniem.<br />
- Boże, za co? - zaśmiałam się.<br />
- Ej!<br />
- Olivia zamieszka z nami przez najbliższy czas - poinformował Zayn, a ja przygryzłam wargę.<br />
Patrzyłam na niego przez chwilę, ale potem Olivia zaczęła mi opowiadać, że nie pozwoli mi wsiąść za kółko do śmierci. Aż w końcu dojechaliśmy do domu, ale ja nie byłam w stanie sama przejść.<br />
- Ja ją wezmę, a ty zabierz rzeczy - Malik zwrócił się do mojej siostry, która od razu chwyciła moją torbę.<br />
- Uważaj - wyszeptał Mulat, delikatnie wsuwając swoje ręce pode mnie.<br />
Czułam się tak wyjątkowo, gdy trzymał mnie, jak pannę młodą. Moje serce biło, jak oszalałe. Zrobiło mi się cholernie gorąco, patrzyłam w jego piękne oczy i rozpływałam się. On również lustrował moją twarz. Niestety, przerwałam nam Olivia mówiąc, że mamy się pospieszyć, bo się przeziębię.<br />
Zayn wszedł do domu i położył mnie na sofę, okrywając szczelnie kocem. Następnie wrócił zamknąć auto oraz drzwi.<br />
- Przyniosę ci więcej poduszek - oznajmiła siostra, znikając na schodach.<br />
- Zayn, zanieś mnie do łazienki. Chcę się umyć - rzekłam, gdy ten uklęknął przy kanapie.<br />
- Jasne - wyszeptał, biorąc na ręce moje okropne ciało.<br />
Delikatnie pokonywał każdy stopień, obchodził ze mną, jak ze szkłem, porcelaną. Oczywiście wszedł do łazienki w swoim pokoju, co w sumie było dobre.<br />
- Pomogę ci, jeśli nie masz nic przeciwko - odparł, sadzając mnie na blacie obok umywalki.<br />
- Ja jej pomogę, ty zrób herbatę - usłyszeliśmy głos siostry, która stała w drzwiach z rękoma pod biustem i dziwną miną.<br />
Malik spojrzał w moje oczy, pozwoliłam mu odejść, bo zrobił bez słowa.<br />
- Chodź tu, umyjemy cię malutka - wymamrotała, powoli ściągając moja bluzkę.<br />
Zajęło nam to około 45 minut, bo przy większym ruchu brzuch niemiłosiernie przypominał o sobie. Momentami płakałam z bólu, ale w końcu Olivia pomogła mi się umyć i z powrotem ubrać, Nawet włosy wyszorowała, zęby również. Byłam jej wdzięczna, ponieważ nieźle się na tym namęczyła. To nie lada wyzwanie, bo wystarczy jeden ruch i mój brzuch wywoła taki ból, że tego nie wytrzymam.<br />
Gdy byłam gotowa, zawołałyśmy Zayna, który wziął mnie na ręce, po czym zniósł na dół. Leżałam wygodnie na kanapie, okryta kocem z herbatą w ręku.<br />
- Olivia, przyniesiesz mi proszę torebkę? - mruknęłam, biorąc łyk ciepłego napoju.<br />
Brunetka natychmiast wstała z fotela, ruszyła do przedpokoju.<br />
- Wszystko dobrze? - zapytał chłopak z troską w oczach.<br />
- Tak, jeśli jesteś obok - wyszeptałam, patrząc na niego. Miałam wrażenie, że wzruszył się na moje słowa.<br />
- Trzymaj, ja idę po książkę - siostra podała mi torebkę, a następnie wbiegła na górę.<br />
Wyciągnęłam z niej misia od Zayna, co wywołało uśmiech na jego twarzy. Odwzajemniłam go, ale Malik poszedł gdzieś.<br />
- Wiem, że to nie wynagrodzi ci tego, co przeze mnie przeszłaś. Jednak bardzo cię kocham i nie pozwolę już, by ktoś zrobił ci krzywdę. Cały czas będę przy tobie, jesteś moim oczkiem w głowie, proszę to dla ciebie - mówił, ściskając moją rękę.<br />
Podał mi małe pudełko, a ja już płakałam, jak bóbr. Otworzyłam prezent, byłam w szoku. <a href="http://www.swarovski.com/is-bin/intershop.static/WFS/SCO-Media-Site/-/-/publicimages/CG/B2C/PROD/GALLERY_IMAGE/600x500/5113904_gi1_20141223.jpg" target="_blank">Piękna bransoletka.</a> Nie mogłam uwierzyć, do tego gdy ją wyjęłam, zauważyłam napis z tyłu serduszka. A właściwie literki. ZL.<br />
Zamiast odpowiedzieć, namiętnie pocałowałam chłopaka. Już zapomniałam smak jego ust, a był taki wspaniały. Tęskniłam za tym. Całowaliśmy się dobre 3 minuty, byłam w 7 niebie.<br />
- Też cię kocham.<br />
- Podoba ci się? - zapytał, zakładając bransoletkę na moją prawą rękę.<br />
- Jest piękna - uśmiechnęłam się, oglądając ją.<br />
- Ale musisz mi coś obiecać - odparł, patrząc mi w oczy. - Nigdy więcej nie zrobisz sobie krzywdy. Pomyśl, że gdy okaleczasz siebie to tak, jak gdybyś okaleczała mnie.<br />
- Obiecuję - wyszeptałam, przygryzając wargę.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/45/60/ee/4560ee8432d1ecd0b2eb6b67f99d5963.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/45/60/ee/4560ee8432d1ecd0b2eb6b67f99d5963.jpg" width="213" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
_________________________________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Witam was po długiej przerwie :) Przepraszam, że tyle musieliście czekać, ale szkoła i brak weny robi swoje ;c Ale już wracam, chociaż nie jestem do końca zadowolona z tego rozdziału. Pewnie jest dużo błędów. Może jutro je poprawię. </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Ale co najważniejsze: </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Zdejmuję limit komentarzy, ale nie oznacza to, że macie przestać komentować. Bardzo was proszę o taką opinię, bo to szansa na szybszy rozdział. Chciałabym, żeby chociaż 3 komentarze były pod rozdziałem :) Mimo to rozdziały będą się pojawiać bez względu na liczbę komentarzy.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Chciałabym wam serdecznie podziękować za prawie 37 tysięcy wyświetleń!! Zakładając Life'a nigdy nie myślałam, że uda mi się dobić to tylu ;c Kocham was bardzo i szykuję pewną niespodziankę dla moich czytelników ;)</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Zaszły małe zmiany w bohaterach i czytam&polecam :)</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Podobał wam się rozdział? Louis się obudził, Lucy wyszła ze szpitala i pogodziła się z Zaynem :) Jak myślicie, co wydarzy się dalej?</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>See ya soon :*</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Clauduśka Duśka xx.</i></div>
<br />
<div style="text-align: right;">
-Komentarze karmią wenę.</div>
<div style="text-align: right;">
~. Miley ♥</div>
<br />
<br />Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-16486568221382551482015-04-02T15:37:00.001-07:002015-04-02T15:37:46.533-07:00~.33.~Lucy od godziny ma operację, Louis tak samo. Harremu opatrzyli rękę, a ja nie jestem w stanie się uspokoić. Przez swoje fochy pozwoliłem, by ten skurwiel zrobił jej krzywdę. Zamiast się nią opiekować po prostu sobie wychodziłem. Teraz siedząc na poczekalni o 1 w nocy przeklinałem na siebie. Liam ciągle powtarzał, że będzie dobrze. Niall siedział zdenerwowany, a Harry nic nie powiedział od 15 minut, kiedy opatrzyli mu ranę.<br />
Nie wytrzymałem i udałem się na dwór, by zapalić. Zaciągnąłem się dymem, po czym poczułem wibracje w kieszeni spodni. Wyjąłem telefon, odebrałem.<br />
- Zayn?<br />
- Tak, kto mówi?<br />
- Melissa, kurwa co się dzieje? Gdzie jest Lucy?<br />
- Ona...miała wypadek. Jesteśmy w szpitalu.<br />
- Już tam jadę!<br />
Rozłączyłem się, schowałem urządzenie z powrotem do kieszeni. Rzuciłem niedopałek na ziemię, przydeptując go butem. Wracając na oddział podszedłem do automatu, wrzuciłem kilka drobniaków i kupiłem cztery kawy dla siebie, Harrego, Nialla oraz Liama.<br />
Podałem kubki chłopakom, aby następnie usiąść na plastikowym krzesełku.<br />
Strasznie się denerwowałem, chciałem wiedzieć, co z nimi. Aż nagle na oddział wpadła Melissa.<br />
- Zayn! Co się dzieje? - pytała podbiegając do mnie.<br />
- Lucy miała wypadek, operują ją i Louisa - lekko nagiąłem prawdę.<br />
- Kurwa - mruknęła, siadając obok Liama. - Melissa jestem.<br />
- Liam.<br />
- Harry.<br />
- Niall.<br />
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, aż w końcu drzwi otworzyły się, a dwie pielęgniarki wyszły z pomieszczenia. Zaraz za nimi Dean z innym lekarzem.<br />
- I co? - zapytałem, a wszyscy zebrali się w okół nas.<br />
- Jej stan jest stabilny, operacja się udała. Przewozimy ją teraz na intensywną terapię - powiedział, a ja poczułem ulgę. Uśmiech sam zagościł na mojej twarzy.<br />
Reszta trochę się oddaliła i cieszyła w swoim gronie, ale ja z Deanem cofnęliśmy się, by pogadać na osobności.<br />
- Słuchaj, nie będę się mieszał w twoje sprawy, Malik. Jednak, to co podano tej dziewczynie mogło ją zabić. Dawka tego była tak silna, że gdybyś przyjechał kilka minut później ona byłaby martwa. To nie są żarty - wyszeptał poważnym tonem, patrząc na mnie.<br />
- Dziękuje, Dean. Wiem, wiem. Zaopiekuję się nią - poklepałem go po ramieniu, obdarzając wdzięcznym spojrzeniem.<br />
- Spoko, a jeśli chodzi o Louisa to jeszcze nic nie wiem - rzekł na odchodne.<br />
Zobaczyłem, jak z sali wywożą nieprzytomną Lucy. Podbiegłem do niej z Melissą. Była taka blada.<br />
- Boże, kto ci to zrobił? - usłyszałem szept blondynki, której leciały łzy.<br />
- Hej, spokojnie - objąłem ją ramieniem, na co lekko się uśmiechnęła.<br />
- Przykro mi, ale musimy ją podłączyć i nie mogą państwo wejść - odparła pielęgniarka, gdy wchodziły na oddział IT.<br />
Ja i Melissa zostaliśmy przed drzwiami.<br />
- Od kiedy wy właściwie jesteście razem? - zapytała, opierając się o ścianę.<br />
- Teoretycznie nie jesteśmy w ogóle - mruknąłem, przeczesując dłonią włosy.<br />
- My od jakiegoś czasu straciłyśmy kontakt, nie odpisywała mi, nie odbierała. W szkole unikała.<br />
- Tak, to trochę trudne do wyjaśnienia - wychrypiałem, drapiąc się po szyi.<br />
Melissa kiedyś sprawiała wrażenie tajemniczej, ale teraz widzę w niej dobrą dziewczynę. Kocha Lucy, jak siostrę.<br />
- Kochasz ją, co? - rzekła po chwili, na co nerwowo przełknąłem ślinę.<br />
- Tak.<br />
<br />
Po około 45 minutach skończyli operować Louisa, którego przewieźli tuż obok Lucy. Od razu pobiegłem do lekarza, aby wypytać o wszystko.<br />
- Stan pacjenta jest stabilny. Ma połamane żebra, rękę oraz uraz śledziony. Substancje, które mu podano są silnymi narkotykami i to cud, że żyje - poinformował, na co podziękowałem,<br />
Zauważyłem Dean'a, kręcącego się na oddziale, więc pognałem w jego stronę.<br />
- Mogę do nich wejść? - spytałem z nadzieją.<br />
- Teoretycznie nie - odpowiedział nieco ciszej.<br />
- Dean, błagam - wyszeptałem z łzami w oczach. - Muszę ją zobaczyć.<br />
- Jest po 1 am, więc nie ma wielu pielęgniarek. Możesz wejść, ale na chwilkę i sam - powiedział przez co, miałem ochotę skakać ze szczęścia.<br />
Dean kazał mi ubrać specjalny fartuch, po czym zaprowadził mnie na salę. Gdy zobaczyłem ją podłączoną do tysiąca kabelków, przykrytą białą kołdrą. Spała, ale najważniejsze, że oddychała.<br />
- Masz 3 minuty - mruknął Dean, wychodząc z sali.<br />
Podszedłem do łóżka i złapałem za jej malutką rączkę. Moje łzy kapały na pościel, a odgłosy pikania doprowadzały mnie do szału.<br />
- Lucy, tak bardzo cię przepraszam. Zniszczyłem wszystko, ale ja po prostu nie umiem się odnaleźć w tym. Po raz pierwszy od wielu lat naprawdę się zakochałem, a ty jesteś wrażliwa. Widzę twoje blizny i jestem zły na siebie, że kilka z nich spowodowałem. Nie pozwolę, by ktokolwiek cię skrzywdził, bo kocham cię całym sercem - szeptałem, patrząc na jej twarz. Łzy spływały po moich policzkach.<br />
Przejechałem delikatnie dłonią po jej włosach, aż poczułem ruch jej palca od dłoni, którą trzymałem.<br />
Uradowany ucałowałem jej policzek, lecz potem zostałem wygoniony z sali. Posłałem Dean'owi wdzięczne spojrzenie, po czym wyszedłem do przyjaciół.<br />
- Byłeś u niej? - zaatakowała mnie Melissa.<br />
- Tak, ruszyła ręką - posłałem jej lekki uśmiech, ocierając łzę. Ta widząc moje zachowanie mocno mnie przytuliła.<br />
- Czyli wszystko z nią dobrze? - usłyszałem głos Nialla.<br />
- Raczej tak.<br />
Widziałem ulgę na ich twarzach.<br />
- Idźcie do domu, ja przy niej będę.<br />
- Nie, chcę tu być, gdy się wybudzi - zaprotestowała blondynka.<br />
- Wybaczcie, ale ja pojadę. Jestem zmęczony i ręka mnie boli - odparł Harry, wstając z krzesełka.<br />
- Dobrze, pa - odpowiedziałem, gdy wychodził z oddziału.<br />
- My też pojedziemy, ogarniemy się i prześpimy. Rano przyjedziemy - rzekł Liam za siebie i Nialla.<br />
Gdy zostałem sam z Melissą, usiedliśmy na ławce.<br />
- Chcesz dropsa? - podała mi opakowanie z cukierkami, wziąłem jednego i wpakowałem do buzi.<br />
- Jestem cholernie zmęczony, idę po kawę. Jaką chcesz? - rzekłem, wstając.<br />
- Espresso.<br />
Podszedłem do automatu, wrzuciłem monety, a po chwili miałem w rękach dwa kubki z kawą. Wróciłem do Melissy, dając jej jeden.<br />
- Ile masz lat? - zapytała po chwili, gdy ja brałem łyk gorącego napoju.<br />
- 21, a ty? - mruknąłem, wyciągając telefon.<br />
- 18, jestem z Lucy w klasie - odpowiedziała spokojnie.<br />
- Mówiła ci kim jestem?<br />
- Nie do końca. Ona nie opowiadała dużo o tobie, ale wiem, że zakochała się - mówiła, a moje serce zaczęło mocniej bić na jej ostatnie słowa.<br />
- Powiem ci, że nie jestem kimś o kim się opowiada - powiedziałem mrużąc oczy.<br />
- Ja też nie, Lucy nie wie o mnie kilku rzeczy - wyszeptała, wbijając wzrok w podłogę.<br />
- Na przykład?<br />
- Uważasz, że tobie powiem? - spojrzała na mnie zdziwiona.<br />
- Nie, ale zawsze warto spróbować - wymamrotałem pod nosem,<br />
- Dzwoniłeś do jej rodziny? - odparła, wyciągając swojego iphone'a.<br />
- Nie, nie jestem pewien, czy ich powiadomić - rzekłem dosyć niepewnie.<br />
- Powinni wiedzieć, to jej jedyna rodzina - próbowała mnie przekonać.<br />
Postanowiłem zadzwonić do kogoś, ale nie miałem numeru, więc zapytałem o to Melissę. Ona podała wpisała mi do Joela, ale nie odbierał. Niestety, przyjaciółka Lucy nie miała telefonu do nikogo innego. Wtedy przypomniało mi się, że w aucie mam torebkę brunetki, a w niej na pewno jest jej iphone z numerem do Olivii.<br />
<br />
- Olivia? Tutaj Zayn.<br />
- Coś się stało?<br />
- Tak, tylko spokojnie. Lucy miała...wypadek. Jesteśmy w szpitalu. Miała operację, jest wszystko dobrze.<br />
- Co? Jezus...Jak ona się czuje?<br />
- Teraz śpi, ale już ruszała ręką. Jej stan jest stabilny.<br />
- Już bukuję lot, kurwa, Moja siostrzyczka, powiedz mi wszystko, co wiesz Malik.<br />
- Lucy jest po operacji i śpi. Mówiłem już.<br />
- Cholernie się denerwuję, a najbliższy lot jest za godzinę.<br />
- Olivia, spokojnie. Zaopiekujemy się nią. Jest w najlepszych rękach.<br />
- I tak przylecę, nie ufam ci.<br />
- Dlaczego?<br />
- Myślę, że wiesz i to nie jest rozmowa na telefon. Cześć.<br />
- Pa.<br />
<br />
Schowałem telefon do kieszeni, oszołomiony rozmową z siostrą Collins.<br />
<br />
<br />
- Zayn, stary. Wstawajcie, bo ludzie się patrzą - usłyszałem, gdy ktoś wybudzał mnie z mojego snu.<br />
Ujrzałem Deana tuż nad sobą, leżałem na podłodze pod ścianą, a na mnie Melissa.<br />
- Która godzina? - zapytałem, przecierając oczy.<br />
- 6 rano, wstawaj. I oboje chodźcie ze mną - powiedział nieco ciszej, a blondynka podniosła się z moich kolan, po czym spojrzała na Dean'a.<br />
Podniosłem się i przeciągnąłem, a następnie podążałem za przyjacielem. Weszliśmy do jego gabinetu.<br />
- Tam macie jakieś przybory, odświeżcie się proszę, bo inaczej nie wpuszczę was do nich - rzekł wskazując na duża szafkę w kącie, po czym wyszedł z pokoju.<br />
- Są szczotki i pasty, weź jedną - podałem Mel kubek z przedmiotami.<br />
Umyliśmy zęby oraz ręce, aby następnie ruszyć w stronę sali Lucy i Louisa.<br />
- Wchodzicie pojedynczo - oznajmił Dean, dając mi fartuch.<br />
- Idź - Melissa posłała mi piękny uśmiech, na co jej podziękowałem.<br />
Po cichu wszedłem do sali i zobaczyłem przytomną Lucy, ale pełno kabelków i tak było do niej podłączone. Zbliżyłem się do jej łóżka uprzednio patrząc na Louisa, który spał mając na twarzy maseczkę wspomagającą oddychanie.<br />
- Cześć, Lucy - złapałem jej zimną, bladą rękę przez spojrzała na mnie z łzami w oczach.<br />
- Hej - wyszeptała bardzo słabym głosem, jej oczy obserwowały każdy mój ruch.<br />
- Tak bardzo się martwiłem, ale już jesteś bezpieczna - przejechałem dłonią po jej policzku.<br />
- Zayn...<br />
- Cichutko, jestem tu. Zawsze będę - szeptałem, powstrzymując się od łez.<br />
Myśl, że mogłem ją stracić zabijała mnie. Nie wytrzymałbym bez tej małej wredoty.<br />
- Gdzie Louis? Gdzie on jest? - zdenerwowała się, błądziła wzrokiem po sali.<br />
- Tam jest - wskazałem na łóżko przyjaciela, który wciąż spał.<br />
- Co z nim?<br />
- Ma złamane żebra, rękę i uraz śledziony, ale jest już dobrze - oznajmiłem z lekkim uśmiechem.<br />
Nagle usłyszałem pukanie, a drzwiach stała Melissa. Lucy również ją zauważyła.<br />
- Zayn, Olivia przyleciała. Jadę odebrać ją z lotniska i przyjedziemy - odparła do mnie. - Hej kochanie, zaraz do ciebie przyjdę.<br />
Lucy pokiwała głową, po czym znów zostaliśmy sami nie licząc innych pacjentów.<br />
- Pamiętasz coś? - spytałem, odgarniając kosmyk jej włosów za ucho.<br />
- Jakby przez mgłę, Keijirō mnie porwał. Dał coś dziwnego i wywiózł, potem widziałam ciebie - wychrypiała, ściskając lekko moją rękę.<br />
- Już go nie ma, Lucy tak bardzo cię ko...<br />
- Byłeś tu całą noc? - przerwała szybko, jakby nie chciała usłyszeć końca.<br />
- Tak. Do 3 razem z Liamem, Harrym, Niallem i Melissą, potem chłopcy poszli - powiedziałem,<br />
ciągle lustrując jej twarz.<br />
- Jedź do domu, zdrzemnij się.<br />
I wtedy do środka wszedł Dean, mówiąc że mój czas się skończył. Ucałowałem Lucy w wierzch dłoni, aby następnie wyjść z sali. Na korytarzu spotkałem Melissą z, jak się domyślam, Olivią.<br />
Była taka podobna do Lucy, ale wyższa. Ubrana w elegancką, ołówkową spódnicę i białą koszulę Burberry spanikowana podeszła do mnie.<br />
- Gdzie ona jest? - warknęła, miażdżąc mnie wzrokiem.<br />
<a href="http://phoebetonkinsexy.com/wp-content/uploads/2014/11/Phoebe-Tonkin-Gifs-photos-17.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://phoebetonkinsexy.com/wp-content/uploads/2014/11/Phoebe-Tonkin-Gifs-photos-17.gif" height="179" width="320" /></a>- W sali numer 45, ale chyba tam nie wejdziesz. Najpierw porozmawiajmy - odparłem z małą chrypką.<br />
- Okej, Olivia - podała mi rękę, którą uścisnąłem.<br />
- Zayn, miło cię poznać - rzekłem niesamowicie się denerwując.<br />
- Yhm, wiem w jakie gówno ją wpakowałeś, więc nie udawaj - sarknęła nieco ciszej, po czym wyminęła mnie i weszła do sali.<br />
Stałem tam, jak wryty. Nie spodziewałem się tego. Nie po Olivii.<br />
<br />
- Zayn, jedź do domu. Weź jej rzeczy, odśwież się i wróć. My z nią będziemy, ty musisz chwilę odpocząć - uśmiechnęła się przyjaźnie Melissa, którą przytuliłem i ruszyłem w stronę wyjścia.<br />
Nie byłem pewny tego, żeby zostawić Lucy z Olivią. Jednak musiałem się odświeżyć, to dziwne, że nikt nie zauważył tej krwi Japońców na mojej kurtce.<br />
Wsiadłem do auta, aby następnie pojechać do domu. Zajęło mi to 20 minut, przemierzając ulice Londynu dostałem sms od Sarah, iż mnie zabije za to, że nikt jej nie powiedział i właśnie teraz jedzie do szpitala.<br />
<br />
____________________________________________________________________<br />
Witajcie :) Na początek chciałam powiedzieć, że dodaję rozdział mimo, iż nie ma 23 komentarzy. Tylko dlatego, że raczej nieprędko dodam następny. Niesamowicie trudno pisało mi się ten, ponieważ chyba wszyscy wiedzą już o Zaynie, a właśnie on występuje tu jako główny bohater i płakałam pisząc sceny z nim. Nie będę tutaj mówić, co o tym myślę, więc przejdźmy do następnej części.<br />
To chyba najdłuższy rozdział Life'a w całej jego historii!<br />
<b><i><u>I chyba teraz najważniejsze, zastanawiam się, czy założyć twittera Life'a :) Informowałabym was z tego konta i dodawała spojlery, zdjęcia. Moglibyście zadawać mi pytania, głosujcie w ankiecie po prawej!!</u></i></b><br />
Proszę komentujcie, bo to mega motywacja i szansa na szybszy rozdział ♥♥<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;">20 kom=next</span><br />
<br />Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4425342049943691000.post-84917664293795149922015-03-07T16:57:00.000-08:002016-05-05T15:24:36.312-07:00~.32.~<span style="-webkit-text-size-adjust: auto; background-color: rgba(255, 255, 255, 0);">Wytrwałam prawie tydzień.<br />Dokładnie 5 dni w domu Zayna. Właściwie to go nie widywałam, rano zawoził mnie Louis. Po szkole starałam się wracać później, ale nie mogłam nawet udać się nigdzie z przyjaciółmi. Muszę być odizolowana od ludzi. Natomiast, gdy już wracałam do domu Zayn gdzieś wybywał i przychodził wieczorami. Ja odrabiałam lekcje, starałam się uczyć. Louis mi dużo pomagał, choć czasem nie rozumiał prostych zadań, więc nieźle się uśmialiśmy.<br />Dziś jest piątek, a Keijirō wciąż nie zaatakował. Skończyłam lekcje o 3:15 pm i mogę udać się do domu. Wyszłam ze szkoły, ale nigdzie nie widziałam auta Lou. Rozglądałam się, niestety, nie było go. Już chciałam do niego dzwonić, ale poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę i wbija coś w plecy. Odwróciłam się, był tam człowiek Keijirō. Moje serce momentalnie zaczęło bić mocniej.<br />- Teraz ładnie pójdziesz ze mną do samochodu, albo strzelę - wysyczał mi do ucha, lekko pchając mnie do przodu.<br />Wiedziałam, że nie ma drogi ucieczki. Jednak, nie mogłam pozwolić się tam zaciągnąć. Chciałam czekać, aż Louis przyjedzie i wtedy go jakoś powstrzyma, ale...<br />- Twój przyjaciel po ciebie nie przyjedzie, już dawno go zgarnęliśmy - poinformował, gdy zaczęłam się chaotycznie rozglądać.<br />Postanowiłam się poddać, sama nie byłam w stanie nic zrobić. Szłam powoli, aż zobaczyłam wystający z ziemi kij. Szybko go wyrwałam i mocno uderzyłam mężczyzną, co spowodowało, że ten upadł na chodnik. Biegłam do szkoły, ale nie zdążyłam. Złapał mnie w tali i przerzucił przez ramię, wyrywałam się, ale na marne. Chwilę później zostałam brutalnie wrzucona do bagażnika. Ktoś próbował zawiązać mi oczy, ale się wyrywałam. Krzyczałam, robiłam wszystko, by się wydostać. I wtedy poczułam ukłucie, a coś momentalnie rozlało się po moim ciele. Zrobiłam się senna i wszystko zniknęło.<br /><br />Ból, ciemność, zmęczenie.<br />To właśnie czułam, odzyskując przytomność. Najbardziej bolała mnie głowa i przedramię, rozejrzałam się. Okropne, mokre pomieszczenie, kraty. Byłam przywiązana łańcuchami to ściany. Leżałam na brudnym kocu, a wokół mnie nie było nic więcej. Szarpnęłam z całej siły ręką, ale łańcuch był strasznie ciężki. Nieźle to wymyślił...<br />I nagle pojawił się, Keijirō wraz z swoją ochroną podszedł do krat. Spojrzał na mnie, po czym wybuchnął śmiechem.<br />- Co księżniczko? Nie tak łatwo - szydził ze mnie.<br />- Czego ty chcesz? - krzyknęłam, szarpiąc za łańcuchy.<br />- Wygrałaś ze mną, nikomu się to wcześniej nie udało. Muszę wiedzieć, w jaki sposób oszukiwałaś - powiedział, pocierając podbródek.<br />- Nie oszukiwałam, nie moja wina, że jesteś cienki - prychnęłam, przewracając oczami.<br />- Dziwko, myślisz że to zabawa? - wrzasnął, łapiąc za kraty i próbując nimi potrząsać.<br />- Nie, ja wiem, że to zabawa, którą wygram - rzekłam odważnie, lecz w środku trzęsłam się ze strachu.<br />- Myślisz, że jesteś taka wygadana? - mruknął Keijirō - Weźcie ją.<br />Wtedy dwaj mężczyźni weszli do mojej celi, odpięli mnie od łańcuchów i mocno złapali za ręce. Popchnęli mnie do przodu, abym szła przed siebie. Ruszyłam za Keijirō, który krążył brudnymi korytarzami. W końcu zatrzymał się naprzeciwko jednej z cel, była za metalowymi drzwiami, które otworzył, gdy podeszłam. Ujrzałam ciemny pokój, a w nim jedno krzesło. I ktoś na nim. Odwrócił głowę, a ja zamarłam. Krzyknęłam głośno, przykładając ręce do buzi. Łzy lały się po mojej twarzy, nogi zrobiły się, jak z waty. Moje serce biło cholernie mocno, gdy zobaczyłam zmasakrowanego Louisa. Jego twarz była cała we krwi i brudzie, miał podbite oko. Jego ręce przywiązane były do krótkich lin, więc jego ręce wisiały. Ubranie przyjaciela porwane, brudne...<br />Chciałam do niego podbiec, ale Keijirō mnie zatrzymał.<br />- Nie tak szybko - wysyczał, zaciskając dłoń na moim ramieniu - Zamknij.<br />- Co jest? Chcę go zobaczyć! - krzyknęłam, wyrywając się.<br />- Możesz go uratować, wypuszczę go, ale oddasz mi siebie - rzekł ostro, patrząc na mnie.<br />- Co to znaczy?<br />- Będziesz robiła, co ci karzę. Wszystko, co ci karzę. W zamian puszczę go wolno, ale ostrzegam, jak się nie zgodzisz on zginie. Ma podłączone do klatki piersiowej dwa akumulatorki, jak je włączę to porazi go prąd i umrze - mówił, lustrując moją twarz.<br />Mam mu służyć? A więc tego chce? To chyba najgorsze, co może mnie teraz spotkać, ale muszę uratować Louisa.<br />- Nie pozwolę na jego śmierć, zgadzam się. Tylko pozwól mi z nim porozmawiać - wyszeptałam po dłuższej chwili, a z moich oczu wypływały gorzkie łzy.<br />- Idź, masz 5 minut - warknął, pchając mnie do środka.<br />Podbiegłam do niego, kucnęłam naprzeciwko i ujęłam jego twarz w dłonie.<br />- Louis, słyszysz mnie? - pytałam zaniepokojona.<br />- Mhm, Lucy - mruknął, po czym próbował mnie przytulić.<br />- Słuchaj, bardzo cię kocham. Jesteś najważniejszy i nieważne, co się stanie zapamiętaj, jaka byłam. Obiecaj mi, że nie będziesz się mieszał w nielegalne sprawy, obiecaj - mówiłam dosyć chaotycznie, patrząc w jego oczy.<br />- O czym ty mówisz? - wybełkotał, był widocznie osłabiony.<br />- Obiecaj - nakazałam, wciąż na niego patrząc.<br />- Obiecuję, Lucy.<br />- Kocham cię, Louis - przytuliłam go mocno, ucałowałam w policzek.<br />- Wyłaź kurwo - usłyszałam głos Keijirō, wiedziałam, że to ostatni raz widzę Lou.<br />Jeszcze raz go przytuliłam, po czym podeszłam do tego skurwiela.<br />- Idziemy, moi koledzy go odwiozą - odparł chamsko, aby następnie pociągnąć mnie za rękę.<br />Szliśmy tym ohydnym korytarzem, ale ja ciągle odwracałam się do tyłu, lecz zdziwiłam się, gdy pracownicy Keijirō zamiast wypuścić Lou po prostu zamknęli drzwi, zostawiając go w środku.<br />- Dlaczego oni go nie wypuścili? - spytałam chaotycznie , wciąż oglądając się do tyłu. </span><br />
<div>
<span style="-webkit-text-size-adjust: auto; background-color: rgba(255, 255, 255, 0);">Keijirō milczał, ale ja nie mogłam tak tego zostawić. </span></div>
<div>
<span style="-webkit-text-size-adjust: auto; background-color: rgba(255, 255, 255, 0);">- Keijirō! Dlaczego Louis tam został? - krzyknęłam, zatrzymując się.</span></div>
<div>
<span style="-webkit-text-size-adjust: auto; background-color: rgba(255, 255, 255, 0);">- Mała kurwo! Myślałaś, że go wypuszczę? Jesteś taka naiwna - prychnął, a następnie przerzucił mnie przez ramię i szedł coraz szybciej, nie zważając na moje krzyki oraz uderzenia piąstkami o jego plecy. </span></div>
<div>
<span style="-webkit-text-size-adjust: auto; background-color: rgba(255, 255, 255, 0);">Weszliśmy do jakiegoś pokoju, siedziało tam trzech mężczyzn w czarnych ubraniach. Był też duży stół, a na nim kilka walizek. </span></div>
<div>
<span style="-webkit-text-size-adjust: auto; background-color: rgba(255, 255, 255, 0);">Keijirō powiedział coś po japońsku, a jeden z facetów podszedł do mnie i związał mi ręce. Zakleił też buzię, więc nie mogłam się odezwać. Drugi poszedł do mnie ze strzykawką, zaczęłam się szarpać. Niestety, chwilę później poczułam okropny ból. A mój świat był niewyraźny.</span></div>
<div>
<span style="-webkit-text-size-adjust: auto;">- Czemu nie padła? - jakby przez mgłę usłyszałam głos </span><span style="-webkit-text-size-adjust: auto; background-color: rgba(255, 255, 255, 0);">Keijirō. </span></div>
<div>
<span style="-webkit-text-size-adjust: auto; background-color: rgba(255, 255, 255, 0);">Wszystko było takie mozolne i zamazane, nie czułam nóg oraz rąk. Moje myśli latały w rożnych kierunkach.</span></div>
<div>
<span style="-webkit-text-size-adjust: auto; background-color: rgba(255, 255, 255, 0);">- Podałem jej środek, który wszystko jej z powolni. Nie ma na nic siły, ciało nie jest w stanie poruszać się bez pomocy - oznajmił mężczyzna, który wstrzyknął mi to cholerstwo. Był Brytyjczykiem, jego akcent go zdradził. </span></div>
<div>
<span style="-webkit-text-size-adjust: auto; background-color: rgba(255, 255, 255, 0);">Prowadzili mnie w nieznaną mi stronę. Dwaj faceci podtrzymywali mnie, a ja z trudem pokonywałam odległości. </span></div>
<div>
<span style="-webkit-text-size-adjust: auto; background-color: rgba(255, 255, 255, 0);">Czułam się okropnie, wycieńczona, śpiąca. Wszyscy rozmawiali po japońsku, więc nic nie rozumiałam. Wyszliśmy na dwór, gdzie stały trzy czarne vany. Dopiero teraz zauważyłam, że znajdowałam się w piwnicach wielkiego domu. Nie wyglądał on strasznie, ale za to zauważyłam, że nie tylko mnie z niego wyprowadzili. Louis. Wyglądał makabrycznie, jego ubrania były upaprane krwią i brudem. A twarz w siniakach. Ledwo trzymał się na nogach. Keijirō wepchnął mnie do samochodu, który po kilku minutach ruszył. Byłam taka senna i zdezorientowana. </span></div>
<div>
<span style="-webkit-text-size-adjust: auto;">Jechaliśmy dosyć długo, nie miałam pojęcia dokąd. Zaczęłam robić się coraz bardziej senna. </span></div>
<div>
Nagle samochód zatrzymał się, trochę się podniosłam i wyjrzałam przez okno. Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, ale nie znajdowała się ona w Londynie. Czułam się taka słaba, ale nie mogłam zasnąć.<br />
Usłyszałam pisk opon, a chwilę potem strzał. Cały samochód się zatrząsł, a mężczyzna który siedział na miejscu pasażera szybko wysiadł. Niesamowity ból przejął moją głowę. Keijirō otworzył drzwi, wyjął coś spod siedzenia i odszedł.<br />
Nie wiem, ile minęło, gdy poczułam, jak ktoś bierze mnie w swoje ramiona. Niestety, nie byłam w stanie otworzyć oczu. Wszystko kurewsko mnie bolało, byłam taka senna i wyczerpana.<br />
- Już spokojnie, zabiorę cię stąd - usłyszałam delikatny, męski głos. Liam.<br />
Byliśmy na dworze, bo poczułam wiatr. Słyszałam strzały oraz krzyki, próbowałam otworzyć oczy. I udało mi się to dopiero, gdy leżałam już w innym samochodzie. Pierwsze co zobaczyłam to Zayn. Potem totalnie odpłynęłam.<br />
<br />
<i>Siedziałem w domu, bezsensownie leżąc na swoim łóżku. Było po 7, a Lucy i Louis jeszcze nie wrócili. Pewnie znowu pojechali na jakieś zakupy. Ta dziewczyna mnie wyniszcza, zakochałem się w niej. Po Perrie myślałem, że uda mi się pokochać go w ten sam sposób. Kobiety były dla mnie, jak zabawki. Pieprzyłem się z nimi i rzucałem. Były jednorazową przygodą, ale odkąd poznałem bliżej Lucy moje życie się zmieniło. Ona wtargnęła do niego, jak burza. Przy niej czuję się zupełnie inaczej. Dlatego poczułem się, jak nic niewarte gówno, gdy powiedziała mi co o mnie myśli. </i><br />
<i>Nagle do mojego pokoju wbiegł przestraszony Niall wraz z Liamem.</i><br />
<i>- Zayn! Keijirō ma Lucy i Louisa! - wrzasnął chaotycznie blondyn.</i><br />
<i>- Co kurwa? - wymamrotałem przerażony, zrywając się z łóżka.</i><br />
<i>Szybko zbiegliśmy na dół, gdzie przyjaciele wyjaśnili mi, co dokładnie się stało. Byłem wkurwiony, moja Lucy i najlepszy przyjaciel byli w łapach tego skurwiela. </i></div>
<div>
<i>Już 15 minut później Liam, jako nasz operator wyszukał, gdzie obecnie znajduje się miłość mojego życia.</i></div>
<div>
<i>Tak cholernie się bałem. </i></div>
<div>
<i>Podczas jazdy do domku w środku lasu mój telefon zapikał, że Lucy się przemieszcza. Niestety, na chwilę straciliśmy sygnał. Liam robił, co w jego mocy. A Harry, którego zabraliśmy po drodze przygotowywał broń. Po około 20 minutach sygnał wrócił, a my od razu ruszyliśmy za nimi. Chwila zajęła za nim znaleźliśmy ich na stacji benzynowej za Londynem. Postawiłem auto w bezpiecznej odległości, po czym obserwowałem, co się dzieje. Dwóch mężczyzn wyszło, zostawiając w pojeździe Lucy. Otworzyłem okno, wycelowałem i strzeliłem w opony, aby nie mogli wyjechać. </i><i>Keijirō od razu ruszył w stronę swojego samochodu., aby później zacząć ostrzał. Harry z Niallem wysiedli z auta strzelać z zewnątrz. Ja zostałem w środku, chciałem odciągnąć </i><i>Keijirō, by Liam mógł wyciągnąć Lucy oraz Louisa. Pociągałem za spust tyle razy, że udało mi się zabić dwóch ludzi mojego wroga. Harry również wycelował w jednego. Został tylko przywódca i trzech gońców. </i><br />
<i>Nagle tylne drzwi się otworzyły, a przeze Liam włożył ledwo przytomną, brudną, zakrwawioną Lucy. Moje serce zamarło, wyglądała strasznie. To zmotywowało mnie do większej walki. Strzelałem z zimną krwią, ale </i><i>Keijirō był sprytny. Postrzelił Harrego w rękę, więc ten wrócił do samochodu. Niall wycelował w dwóch służących, zabił ich. Ja zrobiłem to samo z kolejnym. Został sam. Wsiadł do swojego vana, próbował odjechać. Niestety, lub też na szczęście dla mnie jego koła były przebite, więc nie miał takiej możliwości. Oddałem strzał w beczki z benzyną, a stacja momentalnie stanęła w płomieniach uniemożliwiając </i><i>Keijirō ucieczkę. Podjechałem tylko do Liama i Nialla, którzy załadowali skatowanego Louisa do środka. On oraz Lucy wyglądali tak okropnie, wymęczeni, brudni, poszarpani. Ona już odpłynęła, on prawie też. Pędziłem do Londynu, do szpitala, w którym pracuje Dean - mój przyjaciel, lekarz. </i><br />
<i>- Jak ona się czuje? - zapytałem Liama, który siedział z nią na kolanach.</i><br />
<i>- Jest nieprzytomna, ale oddycha. Radzę ci się pospieszyć, żeby nie było za późno - odrzekł chaotycznie Liam, co przyprawiło mnie o dreszcze na samą myśl o odejściu Lucy.</i><br />
<i>Podjechaliśmy na tyły szpitala, gdzie czekał na mnie Dean z kilkoma kolegami i noszami. </i><br />
<i>- Lepiej, żeby to było ważne, bo mogę stracić pracę - wymamrotał, gdy do niego podszedłem.</i><br />
<i>- Jest cholernie ważne - odparłem, patrząc na Lucy, którą właśnie układali na noszach.</i><br />
<i>Szliśmy na salę, a ja cały czas ściskałem małą rękę brunetki. </i><br />
<i>- Zayn, dalej nie możesz wejść. Zabierzemy ich na badania, wszystko będzie dobrze - powiedział Dean zostawiając mnie przed wielkimi drzwiami do sali badań. </i><br />
<i>Usiadłem razem z Niallem, Liamem i Harrym na plastikowych krzesełkach. Teraz zostało tylko czekać...</i><br />
<i>___________________________________________________</i><br />
<i>Witam was po 32 rozdziale, który jest dosyć smutny. Nie wiem, czy wam się spodobał...Przepraszam, że znowu tak późno, ale mam pewne problemy nie tylko z nauką. Nie wiem, jak to teraz będzie. </i><br />
<i><br /></i>
<i>Założyłam nowe ff pt. "<a href="http://www.wattpad.com/story/34447564" target="_blank">My Manager's Son</a>" z Jai'em Brooksem. Mam nadzieję, że ktoś z was wpadnie zobaczyć :) </i><br />
<i>Kocham was ♥♥</i><br />
<i><span style="color: #f6b26b; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: large;"><b>23 kom=next</b></span></i></div>
<div>
<span style="-webkit-text-size-adjust: auto; background-color: rgba(255, 255, 255, 0);"><br /></span></div>
Claduśka Duśkahttp://www.blogger.com/profile/02139098164359769425noreply@blogger.com13