- Dlaczego zawsze dowiaduję się ostatni?! - wrzasnął. - Pod jednym warunkiem nie przyjadę, będziesz codziennie do mnie dzwonić i mówić, jak się czujesz.
- Dobrze bracie, nie gorączkuj się tak - posłałam mu dumny uśmiech.
- Będę, bo się o ciebie martwię - odparł, a ja poczułam dziwne uczucie ciepła w sercu.
Już od 30 minut rozmawiałam z bratem przez skype. Siedziałam wygodnie na kanapie, okryta kocem i z kawą w ręku. Dziś tak naprawdę powinnam iść do szkoły, bo jest poniedziałek, ale mój stan zdrowia na to nie pozwala.
Olivia zajęła miejsce obok mnie, a Zayn robił coś w ogrodzie. Melissa miała przyjść po 3pm, aby dać mi lekcje. Sarah wpadła dziś rano ze świeżymi bułkami i kawą. Wszyscy chcą mnie odwiedzać, ale ja odsyłam ich do Louisa. Z tego, co wiem to Liam z Niallem właśnie do niego jadą.
- Dobra, ja kończę, bo muszę iść spać. Dobranoc, siostrzyczki - pożegnał się Joel.
- Pa - odpowiedziałyśmy razem z Olivią.
Odłożyłam komputer, po czym wzięłam łyk pysznej kawy. Chwilę później usłyszałam trzask zamykanych drzwi. A w pomieszczeniu pojawił się Zayn.
- Co robiłeś? - zapytałam, gdy podszedł do mnie i oparł się o oparcie kanapy.
- Przykrywałem basen, w końcu idzie zima - odparł, patrząc na mnie.
- Który dzisiaj jest? - spytałam.
- 4 października, a co? - odpowiedział, nieco zdziwiony.
- Straciłam poczucie czasu. Zayn, kiedy będę mogła wyjść z domu? - mówiłam, poprawiając się.
- Dean mówił, że do jutro na pewno nie możesz się ruszać z kanapy. Pójdziemy na badania kontrolne to się wszystkiego dowiemy - uśmiechnął się, łapiąc mnie za rękę.
I nagle po domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, Malik poszedł otworzyć. A chwilę potem pojawił się z Rachel, która miała w rękach pluszowego misia i torebkę z jedzeniem.
- Hej, Lucy. Jak się czujesz? - odrzekła, podchodząc bliżej.
- Cześć, lepiej już - posłałam jej wdzięczy uśmiech za to, że przyszła.
- Wyrwałam się z pracy, by cię odwiedzić, a i tak mam tylko 20 minut - poinformowała, stawiając jedzenie na stole i podając mi przytulankę. - To dla ciebie.
- Dziękuje, a gdzie ty właściwie pracujesz? - wzięłam prezent, patrząc na nią.
- W ciągu dnia w przedszkolu, jako pomoc. A wieczorami w fastfoodzie - oznajmiła, przygryzając wargę.
- Czemu, aż tyle?
- Z tym się wiążę długa historia - wyszeptała, spuszczając głowę.
- Chętnie posłucham, jeśli ty tego chcesz - odparłam pociesznie.
- Mój tata przyjechał tu 5 lat przed poznaniem mamy, ale tylko do pracy na budowie. Potem poznał mamę, która nie miała zbyt dużego wykształcenia, mimo to zakochali się. Zamieszkali razem w malutkim mieszkanku, w którym żyjemy do dziś. Na świat przyszłam ja, mama musiała zrezygnować z pracy w biurowcu. Cały czas żyliśmy za pensję taty, która i tak nie wystarczała, więc mama musiała wrócić do biura. I urodził się mój brat, a mama zachorowała. Na jej leczenie idą wielkie pieniądze. Teraz ja, tata oraz brat staramy się pomagać. Chris ma 17 lat, a już tyra na budowie, by mama miała zapewnioną opiekę. A ja muszę dodatkowo płacić za swoje studia - opowiadała.
- Matko...To ciężkie, tak mi przykro - wyszeptałam zszokowana.
Rachel nie wyglądała źle, miała ubrania dobrych marek, telefon. Nie sądziłam, że tak ciężko na to pracuje.
- Liam wie?
- Nie do końca, nie wie o chorobie mamy.
- Dość o mnie, mów co u ciebie - rozweseliła się.
- Nic nowego, samochód nieźle mnie załatwił - prychnęłam, po czym zaśmiałam się cicho.
- Liam mi powiedział prawdę - rzekła z jednoznacznym spojrzeniem.
- Taaa, chyba wtedy za dużo wypiłam - zmieszałam się, patrząc na siostrę, która robiła coś na telefonie w fotelu obok.
Rachel zrozumiała, o co chodzi i nie drążyła tego tematu. Rozpakowała jedzenie, aby następnie podać mi makaron z sosem, oczywiście włoskie. Ona je kocha.
- Mój ulubiony - odparła zajadając się swoją porcją.
- Faktycznie pyszny - przyznałam jej rację.
- Chcesz też? - zapytała Rachel, patrząc na moją siostrę, która pokiwała głową i wróciła do komórki.
- Co ty tak piszesz? - mruknęłam z pełną buzią.
- Praca, muszę odwołać kilka spotkań, bo moja asystentka nadrabia inne rzeczy - poinformowała, przewracają oczami.
- Kim jesteś z zawodu? - wtrąciła Rachel.
- Tak właściwie to pracuję w firmie kosmetycznej jako doradca, wybieram kosmetyki i zarządzam wszystkim. Jednak dopiero od niedawna, bo w czerwcu skończyłam studia, ale od 2 lat jestem w tej firmie i poprzednia właścicielka odchodziła na emeryturę, a mi oddała swoje biuro - opowiadała, a ja uważnie słuchałam.
- To super sprawa! Czekaj, ty jesteś właścicielką The Lime*? - Rachel klasnęła w dłonie uradowana.
- Tak.
- Naprawdę? To ty? Kocham twoje kosmetyki, dziś niestety nie mam nic z The Lime, ale prawie codziennie się maluje pomadką z serii Glam Lam, odcień 16 - mówiła, jak nakręcona.
- Wymyśliłam tę kampanię, to świetnie - posłała nam dumny z siebie uśmiech.
- Nie wiedziałam, że mam tak sławną siostrę - zachichotałam, odkładając puste pudełko na stół.
- A tam sławną, po prostu The Lime sprzedają w każdym sklepie z kosmetykami - machnęła ręką, ale widziałam ten błysk w jej oczach.
Tak się rozgadałyśmy, że nie zauważyłam nawet zniknięcia Zayna. Ciekawiło mnie, gdzie jest, ale wtedy Rachel oznajmiła, iż musi już iść, więc pożegnałyśmy się.
- Potrzebujesz czegoś? - usłyszałam po chwili głos Olivii, która szła do kuchni.
- Nalej mi proszę soku - odpowiedziałam, biorąc telefon.
Fabio
2.10.2014 8:45 pm
>Mam dosyć tej ciszy<
Fabio
2.10.2014 9:11 pm
>Co się dzieje, Lucy?<
Fabio
2.10.2014 10:01 pm
>Odpisz mi, bo odchodzę od zmysłów<
Fabio
3.10.2014 5:23 am
>Martwię się ;c<
Lucy
4.10.2014 1:34 pm
>Przepraszam, byłam zajęta szkołą. Opuściłam się w nauce i zawaliłam kilka rzeczy, ale już jest dobrze<
Fabio
4.10.2014 1:37 pm
>Matko, w końcu odpowiedziałaś! Martwiłem się, mogę zadzwonić?<
Lucy
4.10.2014 1:40 pm
>Nie teraz, ale gwarantuję ci, że wszystko dobrze :) Opowiadaj, co u ciebie!<
Fabio
4.10.2014 1:41 pm
>Padam z nóg, pomagałem siostrze Daniele'a w klubie, w którym byliśmy. Idę spać, dobranoc ♥<
Odłożyłam telefon nie do końca zadowolona, że okłamałam Fabio, ale nie miałam wyboru. Muszę chronić Zayna i nie rozgadywać nikomu, iż to przez wyścigi mnie porwano.
I nagle, jakby na zawołanie zjawił się Malik. Kucnął obok kanapy i złapał za rękę.
- Kochanie, jutro rano przyjdzie Mildreth posprzątać, ale ja pojadę do Louisa. Dobrze? - mówił, patrząc mi w oczy i gładząc kciukiem wierz mojej dłoni.
- Oczywiście, powiedz mu, że tęsknię. A co dziś cały dzień robisz? - odparłam, podpierając się.
- Przykrywałem basen, szukałem paru dokumentów - objaśnił obojętnie.
- Pocałuj mnie - wyszeptałam, przygryzając wargę.
A chwilę potem Malik objął moją twarz dłońmi i wpił się w moje usta. Ja wplotłam swoje ręce w jego włosy. Rozpoczął walkę naszych języków, czułam się niesamowicie. Całował delikatnie moją szyję, a ja cicho jęknęłam z rozkoszy. Tak dawno nie pożądałam go w ten sposób. Zayn błądził dłońmi po moim ciele, nawet wkładał palce pod bluzkę. Modliłam się, by Olivia tego nie widziała.
Gdy usłyszałam kroki, oderwałam się od Mulata. Mój oddech był przyśpieszony, a serce waliło, jak oszalałe.
- Kocham cię - wyszeptał, poprawiając kosmyk moich włosów.
I wtedy do pomieszczenia weszła Olivia z sokiem dla mnie oraz kanapką dla siebie. Podziękowałam jej, biorąc łyk zimnej cieczy.
Później przyszła Melissa, z którą zrobiłam lekcje. Zayn w tym czasie był na dworze i palił, po czym wrócił i jadł zapiekankę. Olivia czytała książkę, a ja grzecznie zapisywałam wszystko.
- Czy ty masz jeszcze kontakt z Danielem? - spytałam, gdy przepisywałam matematykę.
- Tak, rozmawiamy prawie codziennie - zarumieniła się wyraźnie.
- To wspaniale! Jesteście już razem? - ucieszyłam się, klaszcząc w dłonie.
- Nie, ale zachowujemy się jak para. Gdy gadamy na skype ciągle mówi, że jestem piękna. Pisze, że mnie kocha, ja tak samo. Oficjalnie jednak nie jesteśmy parą - rzekła cała rozemocjonowana.
- Jak słodko - uśmiechnęłam się. - Chce cię odwiedzić?
- Tak, ale dopiero na wakacje może, a to prawie rok - posmutniała, opierając się na łokciu.
- Szkoda, to długo - wymamrotałam ze skwaszoną miną, odkładając długopis.
- Niestety.
Do 6pm oglądaliśmy w czwórkę filmy, ale potem Mel poszła do domu, a Olivia chciała spotkać się z dawną koleżanką i zostałam sama z Zaynem.
- Musimy wykorzystać ten czas, gdy jesteśmy sami - powiedział Zayn, gwałtownie wstając z fotela i biorąc mnie na ręce przez co pisnęłam.
- Zayn, ja mogę już sama wejść po schodach - przypomniałam mu.
- Ale ja chcę cię wnieść - posłał mi zawadiacki uśmiech i wbiegł na górę.
Otworzył drzwi od sypialni, a ja poczułam przypływ nerwów oraz gorąca. Czy on chce się ze mną pieprzyć? Ja...nie jestem na to gotowa. Nie dziś...
Położył mnie delikatnie na łóżku, dając mi buziaka w nos i poszedł do garderoby. Denerwowałam się, jak cholera. Ręce mi się trzęsły, a serce prawie eksplodowało. Nie mogłam się opanować.
Wtedy Zayn pojawił się z powrotem z jakąś wstążką w ręce.
- Zabawimy się trochę - wychrypiał seksownie, ściągając ze mnie bluzkę.
Z przyzwyczajenia zakryłam się rękoma, ale Malik zabrał je i zaczął przywiązywać do łóżka. Kurwa, on chciał seksu. Nie mogłam w to uwierzyć.
- Nie kochanie, twoje ciało jest zbyt piękne, by je zakrywać - odparł związując mnie.
- Co ty chcesz zrobić? - zapytałam nieśmiało, unikając kontaktu wzrokowego.
- Pokazać ci, że mnie pragniesz - wyszeptał do mojego ucha, po czym zagryzł delikatnie jego płatek.
To się nie działo...To niemożliwe...Za chwilę albo stracę dziewictwo, albo stchórzę i ucieknę.
Zayn przejechał ręką po moim brzuchu. Następnie uwodzicielsko ściągał koszulkę, a ja byłam rozpalona. Przygryzałam wargę, próbowałam odwiązać ręce, by dotknąć idealnego torsu chłopaka ozdobionego masą tatuaży.
- Chcesz więcej? - zapytał, a ja pokiwałam głową.
Zayn zaczął rozpinać moje spodnie, a ja wciąż walczyłam z rękoma. Powoli ściągał leginsy z moich nóg, odsłaniając tym samym czarne, koronkowe majtki, które miałam na sobie.
Jeździł dłonią po moim udzie, a ja gotowałam się z podniecenia. Śmiał się z tego, widząc jak na mnie działa.
Zaczął składać delikatne pocałunki na moim udzie. Szedł coraz wyżej, lecz po chwili odsunął się, a ja miałam ochotę go zabić. Co on wyprawia? Czemu przestaje?
Rozpiął swoje spodnie, a ja po prostu nie wytrzymałam i wstążka, którą miałam związane ręce zerwała się. Natychmiast rzuciłam się na Zayna, rozpoczęłam walkę naszych języków. Błądziłam dłońmi po jego torsie, ale on nagle odsunął się.
- To jest moja gra, skarbie - mrugnął, wstając z łóżka.
Wszedł ponownie do garderoby, po czym wrócił z kajdankami. Prychnęłam pod nosem, a on usiadł na mnie okrakiem i zapiął do łóżka. Czułam wypukłość w jego spodniach, gdy ocierał się o mnie.
Składał pocałunki na mojej szyi, zniżając się od piersi do brzucha. Splótł nasze dłonie, pieszcząc ustami każdą część mojej klaty piersiowej.
Czułam, że jestem cholernie rozpalona, ale on nagle odsunął się i zszedł z łóżka.
- Mówiłem, że mnie pragniesz - odparł zadowolony, wkładając koszulkę.
- Co ty kurwa robisz? - sarknęłam wnerwiona.
- Koniec zabawy - poinformował z cwanym uśmieszkiem, zapinając spodnie.
- Chyba sobie żarty robisz - prychnęłam szarpiąc rękoma.
- Nie, leż tu sobie. Pa - odrzekł, wychodząc z sypialni.
Co to miało być? Ja pierdole, nienawidzę go. Zaczęłam krzyczeć, ale miał mnie gdzieś. Łzy spływały po mojej twarzy, czułam się poniżona.
Nagle drzwi od sypialni otworzyły się, a w nich stanął Zayn z tacą w rękach. Paliły się na niej świeczki, widziałam też jedzenie.
- Mała rekompensata - odparł, stawiając tackę obok mnie. - Przepraszam.
- To urocze, ale i tak mam ochotę cię zabić - warknęłam, przypominając o tym, że wciąż jestem skuta.
Zayn chwilę później odpiął mnie, a na osłodę pocałował w policzek. Usiedliśmy wygodnie, a ja spojrzałam na przysmaki. Babeczki z lukrem, mrożona czekolada i gruszki.
Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i karmiliśmy do końca wieczora. Opowiadaliśmy sobie przygody z przeszłości, to była wspaniała końcówka dnia. A oczywiście skończyło się tak, że zasnęłam wtulona w ciepłe ramiona Malika w jego łóżku.
*Wymyśliłam The Lime, idk czy jest coś takiego xD
________________________________________________________
Witajcie :) Jak wam się podoba rozdział? Bo mnie wydaje się, że jest słaby ;c Chyba nie wyszedł taki, jaki miał wyjść. Zayn jest wredny, tak potraktować Lucy hahaha ;p
Pamiętajcie, że wciąż możecie być informowani o rozdziałach na tt. Wystarczy wejść w odpowiednią zakładkę.
Zapraszam wszystkich na moje ff z Jaiem Brooksem z Janoskians :) - KLIK
Kocham was i dziękuje za ponad 37 tysięcy wyświetleń! Nigdy nie spodziewałam się, że dobijecie aż tylu. Jestem wam cholernie wdzięczna, to wspaniałe ♥
-Komentarze karmią wenę.
~.Miley ♥
Szkoda mi Lucy ://
OdpowiedzUsuńA rozdział nie jest słaby,bredzisz!
Jest cudowny:*
Czekam z niecierpliwością na nexta!
Genialny rozdział xD
OdpowiedzUsuńHahha jezu w ogóle ja chyba nigdy nie przełamie się do napisania takiego rozdziału xd Nie no oczywiście kiedyś będzie trzeba ale na razie trochę do poczeka. Jeju nie mogę doczekać się już kiedy okaże się czy Melissa jest suką czy nie ,bo ja tam wyjątkowo jej nie lubię ;) No to pozostało napisać:
OdpowiedzUsuńCzekam na następny !
rozdział całkiem fajny, ale nie jestem przekonana do tego wątku erotycznego od którego zajechało 50 Shades Of Grey. Sam film jest ok, ale czy na prawdę w co drugim fan fiction musi być wątek z niego? Bardzo lubię czytać twojego bloga, jednak uważam, że takie rozdziały jak zawsze dodawałaś, trochę bardziej "w twoim stylu" były lepsze. Nie mówię, że jestem jakąś świętoszką czy coś w ten deseń, wątki erotyczne jak najbardziej ok, ale proszę bez kajdanek i tego typu bo to już się robi mdłe. Zrobisz jak będziesz uważała, ja tak czy siak będę czytała tego bloga, to tylko moja opinia. :) pozdrawiam i czekam na następny!
OdpowiedzUsuńNowy rozdział! Super, niezła robota. Tak trzymaj! :)
OdpowiedzUsuń