piątek, 21 listopada 2014

~.24.~

Poranek w hotelu był dziwny, obudziłyśmy się przez stukanie do drzwi. Okazało się, że ktoś przysłał mi kwiaty, ale się nie podpisał. Nie znalazłam też żadnej karteczki.
- Może to jakiś gość? Spodobałaś się mu i ... - odparła Melissa po długim namyśle.
- Wątpię, nikt nas tu nie widział. Pewnie Lou robi sobie żarty - mruknęłam stawiając bukiet na szafce.
- Dobra, to co dziś robimy? - zapytała Mel otwierając szafę.
- Mamy dzień na zwiedzanie do 4, potem jedziemy do Joela - oznajmiłam wchodząc do łazienki.
Umyłam zęby, rozczesałam włosy i poszłam do pokoju po ubrania. W tym czasie Melissa zajęła toaletę. Ubrałam się, spakowałam do torebki telefon, portfel, dokumenty, aparat, błyszczyk, adresy rodzeństwa. Następnie przy lusterku nad toaletką wykonałam makijaż. Pomalowałam paznokcie i wreszcie, razem z Mel wyszłyśmy z hotelu.
- To gdzie idziemy? - zapytała blondynka rozglądając się.
- National Museum of American Indian, tam gdzie nagrywali "Noc w Muzem". Są super wystawy - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Wybrałyśmy metro, jako dojazd, więc trochę się bałam. W Londynie też jeżdżę tym środkiem transportu, ale tutaj kręci się dużo podejrzanych typów. Z tego, co wiem często zdarzają się tu porwania i kradzieże. Na szczęście poruszanie się po NYC nie jest takie trudne, więc szybko dotarłyśmy na miejsce. Strasznie trudno było mi się przyzwyczaić do zmiany ruchu, wydawało mi się, że samochody na nas jadą, a w rzeczywistości kursowały po innym pasie.
Robiłyśmy dużo zdjęć, a samo muzeum było wspaniałe. Jednak kolejki okropnie się ciągnęły. W czasie czekania szybko pobiegłam do najbliższego Starbucksa. Kupiłam karmelowe Latte dla Melissy oraz czekoladowe frappuccino dla siebie. Zapłaciłam odpowiednią kwotę, po czym udałam się do wyjścia. Wtedy zaczepiła mnie jakaś młoda kobieta, ciemne włosy i oczy, wyższa ode mnie. Kogoś mi przypominała, ale nie mogła odgadnąć kogo.
- Lucy Collins? - zapytała mierząc mnie wzrokiem.
- Tak, czy my się znamy? - zdziwiłam się, było mi też niezręcznie.
- Nie, właściwie to nie - wymamrotała przyglądając mi się. - Faktycznie jesteś taka ładna - mruknęła.
- Ee dziękuje, ja już muszę iść - odparłam zdziwiona wyrywając się i idąc w stronę drzwi.
To była naprawdę dziwna sytuacja, ta kobieta tak mi się przypatrywała. Zachowywała się dziwnie, jakbym była kimś bliskim dla niej. I to "Faktycznie jesteś taka piękna". Cholera, kim ona jest?! Wróciłam do Melissy, kolejka trochę się przesunęła i byłyśmy bliżej kas. Dałam blondynce jej kawę, po czym wzięłam łyk swojej. Opowiedziałam jej o dziwnej sytuacji w Starbucksie, była zdezorientowana, tak samo jak ja i próbowała odgadnąć, kim jest ta kobieta. Wtedy udało nam się dojść do kasy, kupiłyśmy bilety wstępu i udałyśmy się do środka muzeum. Było cudownie, pełno ciekawych eksponatów. Szczególnie spodobały mi się kolorowe maski i spędziłyśmy tam 4 godziny. Robiłam zdjęcia, jedno wysłałam Louisowi. Odpisał, że jest na ważnym spotkaniu, ale ślicznie wyglądam i przeraża go ten "stwór" za mną, a w rzeczywistości był to posąg indiańskiego wodza. Gdy wyszłyśmy byłam trochę zmęczona i głodna, więc kupiłyśmy sobie amerykańskiego hot doga. Zorientowałyśmy się, że niedaleko jest Broadway, przeszłyśmy się kawałek. Kupiłam wisiorek z napisem tej ulicy, ozdobiony był diamencikami oraz złotem. Nie kosztował dużo, więc Melissa również go nabyła i stwierdziłyśmy, że to nasz znak przyjaźni. Jestem wdzięczna rodzicom przyjaciółki, że pozwolili jej jechać ze mną. Bez niej nie dałabym sobie rady.
Podczas spaceru jedną z najpiękniejszych ulic Nowego Yorku zadzwonił mój telefon, to Olivia. Mówiła, że Joel przyjedzie po mnie za 25 minut, podałam dokładne miejsce, w którym się znajdujemy i czekałyśmy tylko na mojego brata. Byłam strasznie zdenerwowana, nie wiedziałam jak mam się zachować w jego towarzystwie. Nie mam nawet pojęcia, jak wygląda. Z nerwów upuściłam telefon, jakiś mężczyzna mi podał i odszedł. Na szczęście się nie zbił, to dobrze Iphone 5 są niezniszczalne. Oglądnęłyśmy zdjęcia, które zrobiłyśmy dziś i nagle podszedł do nas przystojny mężczyzna w eleganckim garniturze. Lekki zarost nadawał mu zadziorności,
- Lucy, nie wierzę - odparł biorąc mnie w swoje silne ramiona.
- Joel? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Tak, to ja Luciu. Tak bardzo cię kocham, nie wierzę... - mówił, a z jego oczu wypłynęły łzy. - Jesteś taka piękna - dodał okręcając mnie wokół mojej osi.
- Dziękuje, nie myślałam, że mój brat będzie taki przystojny - uśmiechnęłam się, na co on przygryzł wargę. Tak samo, jak Zayn...
- A to jest Melissa, moja przyjaciółka - przedstawiłam blondynkę, która podała mojemu bratu dłoń, a on ją uścisnął.
- Tyle lat się o ciebie starałem, walczyłem z tym bidulem mając 14 lat. Robiłem wszystko, co mogłem...ale nie dałem rady - odrzekł zasmucony, więc go przytuliłam.
- Chodźmy już stąd - poprosiłam dyskretnie.
Udałyśmy się za Joelem w stronę jego samochodu. Było to audi, które wyglądało niesamowicie. Zajęłam miejsce pasażera, to było takie dziwne. Ta zmiana miesza mi w głowie. Jechaliśmy wzdłuż ulic NYC, patrzyłam na wszystkie te sklepy i atrakcje. To było takie nierealne.
- Podoba się? - zapytał Joel z uśmiechem na twarzy.
- Nawet bardzo - powiedziałam obserwując ruch na amerykańskich ulicach.
- A tobie, Mel? - dodał po chwili patrząc na blondynkę w lusterku.
- Cudo - wyszeptała przygryzając wargę.
- Gdzie mieszkasz? - rzekłam widząc. że okolica wydaje się naprawdę bogata.
- Tu - odparł podjeżdżając pod ogromny dom z pięknym trawnikiem.
Oświetlony, nowoczesny budynek, w którym mieszka mój brat. Marzenie...czy tylko ja z rodzeństwa musiałam żyć w okropnych warunkach?!
Joel zaprowadził nas do wejścia, otworzył drzwi kluczem i weszliśmy do środka. Duży przedpokój utrzymany był w kolorach jasnych, dużo lamp oraz ozdób. Nagle zobaczyłam niewysoką postać o blond włosach i zaokrąglonym brzuszku, czyżby mój brat ma zostać ojcem?!
- Lucy, Melissa poznajcie moją żonę Devonne, skarbie poznaj moją siostrę i jej przyjaciółkę - przedstawił nas sobie Joel.
- Cześć, kochanie - Devonne wzięła mnie w swoje objęcia, po czym zrobiła to samo z Mel.
- A tu jest Nathan - odparł Joel kładąc rękę na brzuchu Devonne wywołując uśmiech na twarzach wszystkich obecnych, następnie pocałował swoją żonę.
- O mój Boże! - krzyknęłam rzucając się na brata - Gratuluję, będziesz ojcem! To cudowna sprawa!
- A ty skąd wiesz? - zaśmiał się mrugając do mnie.
- Zamknij się - powiedziałam pół żartem.
- Chodźcie - Devonne zaprosiła nas do środka.
Usiedliśmy na kanapie w salonie i przyszedł czas na poważną rozmowę. Mam tylko nadzieję, że Melissa mnie nie zostawi.
- A więc minęło 13 lat...Było tyle czasu, byście mogli mnie znaleźć... - zaczęłam niepewnie.
- Mówiłem ci, że ten dom dziecka jest chory. Walczyłem bez przerwy, ale w końcu zagrozili policją i nic nie mogłem zrobić. Moi adopcyjni rodzice starali się o ciebie, niestety nie mogli już adoptować 3 dziecka - tłumaczył ze smutkiem w oczach.
- Przez tyle lat żyłam w kłamstwie...to boli - łzy spływały po mojej twarzy.
- Kochanie, nie płacz - wyszeptała Dev obejmując mnie.
- Wszystko się wali - wybełkotałam ocierając kropelki wypływające z moich oczu.
Wtedy musiałam streścić im prawie całe życie, również wliczając Zayna i ten jego cholerny świat. Joel był wściekły, gdy to usłyszał.
- Zabiję go! - wrzasnął uderzając ręką w kanapę.
- Przestań! Było minęło - okłamywałam samą siebie.
- Wykorzystał ciebie, bo jesteś córką rajdowca! Chciał wygrać na tobie miliony! A potem spławić, nie mów tylko, że cię rozdziewiczył, bo mnie kurwica trafi - krzyczał Joel chodząc po pokoju, jak opętany.
- Joel, język! - wtrąciła Devonne.
- Przepraszam, ale ten Malik to dupek i tyle - Joel opanował się i usiadł z powrotem na kanapie.
Później brat opowiedział mi w skrócie, co działo się w jego życiu. Dowiedziałam się, że skończył prawo i jest jednym z najlepszych w tym zawodzie. Co wyjaśnia dom, samochód. Dev powiedziała mi, jak się poznali. Że Joel chciał ją poderwać na lipne teksty z internetu i wysportowaną sylwetkę, to muszę przyznać. Mój brat jest przystojny, dobrze zbudowany. Czas, tak szybko mijał. W końcu zdecydowaliśmy, że zamieszkam u Joela, bo ma większy dom i Devonne jest cały czas w domu. Co prawda jej termin jest za dwa tygodnie, co brat uznał za wspaniałe, ponieważ żona daje mu nieźle popalić. Pokazali mi też pokoik dla dziecka, który zaprojektowali razem. Oni są taką uroczą parą. Wieczorem pojechaliśmy do motelu po nasze rzeczy i wróciliśmy do posiadłości mojego brata. Dostałam pokój z Melissą, osobną łazienkę. Przygotowaliśmy razem kolację, czułam się cudownie. Myślałam, że potraktują mnie jak obcą. A to tacy niesamowici ludzie.
Umyłam się, ubrałam w piżamę i położyłam do łóżka. W tym czasie zadzwonił Louis, odebrałam połączenie.
- Cześć, co tam?
- Wspaniale, poznałam Joela. Jego żona Devonne jest w ciąży!
- Ale, jak cię traktowali?
- Dobrze, rozmawialiśmy dużo.
- Księżniczko kończę, bo muszę jechać do mamy. Baw się dobrze, masz pozdrowienia od wszystkich...to znaczy...no od wszystkich. Pa
Ta rozmowa była dziwna, podejrzewam, że Louis ukrył, kto mnie nie pozdrawia i stawiam na Hazzę oraz Zayna. No cóż...

20 kom=next
Sprawdzajcie zakładkę "bohaterowie" :) Wybaczcie opóźnienie :( Przepraszam!

25 komentarzy:

  1. Świetny!
    Czekam na następny ! <3
    @jaggczaro

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG!! Super!! :3 czekam na następny xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak wspaniale opisałaś Nowy Jork! *.* w ogóle masz bardziej dobry styl pisania. Wprost nie znoszę gdy ktoś pisze "zrób SE kanapkę". Chodzi mi o podkreślone słowo. U Cb tego nie ma :) styl masz luźny a zarazem poprawny. Podoba mi się :* rozdział świetny *.* kocyanego ma brata. :) ja czekam na next więc pisz pisz, bo wierzę w Cb :) :* zapraszam Cię również na nowe rozdziały Underneath it all - brakuje mi Twoich komentarzy :c
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  6. O jacie cudny! Ciekawe kim jest ta kobieta co do niej zagadala..

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział nie moge się doczekać nexta

    OdpowiedzUsuń
  8. Co do rozdziału ,jak zwykle świetny

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG! *.* New York :D <3 <3 <3 Kocham, ale to kocham to miasto! *.* Extra rozdział

    OdpowiedzUsuń
  10. W koncu :)
    B. Fajny a teraz czekam na nastepny.
    A czy Lucy wroci tam do nich czy zostanie na zawsze u Joela? Jeju nie mg sie doczekac!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny ! Czekam na nexta :) / Veronica

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeju jeju ale fajnee czekam na cd ♡

    OdpowiedzUsuń
  13. Wciągający! ;p Dużoo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Jedno z lepszych opowiadań!!! Serio xd Podoba mi sie <3 /A.

    OdpowiedzUsuń
  15. Aaa next next next!!!! *_*

    OdpowiedzUsuń
  16. NYC ;o <333 Ciekawa jestem co to za babka >< Czekam nn. ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zagapiłam się! Ale już jestem. Bardzo miły w lekturze rozdział. No i oczywiście czekam na nexxta! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudowny rozdział jak wszystkie zresztą!! ;) Co to za babka!! Kiedy dowiemy się czegoś o Zaynie? Czekam na next

      Usuń
  18. Kiedy dodasz bo cos dlugo czekamy w niecierpliwosci :(

    OdpowiedzUsuń
  19. Naprawdę kocham twojego bloga, piszesz perfekcyjnie nie mam nic do zarzucenia <3 czekam (z niecierpliwością) na następny <3
    _______________________________
    Zapraszam też do mnie, dopiero co zaczęłam i jeśli będziesz miała chęci i minutkę serdecznie zapraszam twoja opinia była by dla mnie bezcenna :)

    http://somethingbadhappend.blogspot.com/2014/12/blog-post.html

    Pozdrawiam, wierna czytelniczka <3

    OdpowiedzUsuń