Specjalnie nastawiłam budzik w telefonie, abym zdążyła się wyszykować na 10:00. Ospale zwlekłam się z łóżka, założyłam kapcie i pognałam do łazienki. Umyłam zęby, rozczesałam włosy. Następnie wróciłam do pokoju, ubrałam dość wygodny zestaw jak do nauki jazdy. Poszłam do kuchni, gdzie zjadłam szybkie śniadanie. Postanowiłam sprawdzić co u Sarah, po wczorajszym na pewno nie mogła zasnąć. Jednak po wejściu do jej pokoju zobaczyłam, że śpi jak zabita. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał, że mam tylko 2 minuty do przyjazdu Liama. Zbiegłam na dół i czekałam na niego. Po chwili przede mną stanęła czarna Kia. W niej siedział Payne oraz machał do mnie, abym weszła do środka. Zajęłam, więc miejsce pasażera.
- Cześć, fajnie cię widzieć wreszcie - odparłam wesoło, zapinając pas.
- Ciebie również - rzekł odjeżdżając. - Wiesz może, co ze Stylesem? Nie odbiera ode mnie telefonu.
- Ahhh no wiem - wzięłam głęboki oddech. - Upił się i poszedł na dziwki przed wczoraj. Zadzwonił do Sarah w nocy i kazał jej po siebie przyjechać. Zasnął na kanapie, a ona i ja poszłyśmy na zakupy za jego kasę. Gdy się dowiedział, uderzył Sarah. Rozmawiałam z nim, ma zgłosić się na terapię przeciwko agresji.
- Boże... - wymamrotał zdziwiony. - A jak z nią?
- Śpi - oznajmiłam, wkładając gumę do buzi.
- On jest pojebany. A właśnie słyszałem, że masz telefon - powiedział spoglądając na mnie.
- Mam. Daj zapiszę ci mój numer - potwierdziłam wyciągając rękę.
Liam wyjął komórkę z kieszeni i podał mi ją. Kurde czy wszyscy mają iphone'y? No tak, to Londyn każdy tutaj ma ten telefon. Payne akurat posiada 5c zielonego. Z tego co wiem Sar ma czarnego 4s, Zayn 5s czarnego, Niall niebieskiego 5c, Harry czarny 5s, no i ja biały 5s.
Wpisałam w niego swój numer, po czym puściłam "strzałkę", abym ja miała jego. Zatrzymaliśmy się pod magazynem, wysiadłam z auta i pognałam do garażu. Louis zostawił mi klucze do niego oraz samochodu do ćwiczeń, ale pod warunkiem, że nie powiem Zaynowi. Szczerze to nie widziałam go od kiedy zostawił mnie z Louisem na torze. Podobno gdzieś wyjechał, ale to nie moja sprawa.
Odpaliłam silnik i wyjechałam z garażu, Liam dosiadł się na dworze.
- Jak wszystko pójdzie dobrze to na koniec się po ścigamy - uśmiechnął się, zapinając pas.
Tak cholernie tego chciałam! To będą moje pierwsze wyścigi, do tej pory jeździłam sama.
Po 5 godzinach jazdy przyszedł czas coś zjeść, więc Liam pojechał do najbliższego Mc'donalda. Niestety, zabrał mi kluczyki od auta, abym nie zrobiła nic głupiego. Ja udałam się do garażu, włączyłam muzykę i poczułam to samo, co wtedy. Moje ciało zaczęło poruszać się do rytmu. On przeze mnie przemawiał, nie mogłam się powstrzymać. Ja po prostu tańczyłam, ale tylko chwilę, bo muzyka się skończyła. Na szczęście zaczęła się nowa, ale wolałam czekać na zewnątrz, bo Payne może wrócić w każdej chwili.
W końcu postanowiłam zadzwonić do Sarah.
"Hej, jak się czujesz?"
"Już lepiej, oglądam film."
"To dobrze, byłam u ciebie rano, ale spałaś."
"Tak, dziś obudziłam się dopiero o 12:00."
"Ale na pewno wszystko dobrze?"
"Tak, na 100%. Ale ty się ucz. Paa"
Rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni. Nie byłam pewna, czy mówi prawdę, ale wolałam w to na razie nie wnikać. Liam wrócił z jedzeniem, po czym usiadł obok mnie. Zajadałam się swoimi kurczaczkami oraz frytkami popijając colą. Będę musiała to jakoś spalić, bo obrastam w tłuszcz.
- Lucy, mogę ci zaufać? - wyszeptał poważnym tonem Liam. - Muszę się kogoś poradzić.
- Oczywiście, że tak - odparłam, odkładając kubełek.
- Tylko błagam nie mów nikomu - rzekł lekko zawstydzony. - Bo ja...no poznałem kogoś.
Uśmiechnęłam się przechylając głowę w bok. Wiedziałam do czego on zmierza.
- Niby obowiązuje ta nasza zasada, ale w końcu Harry jest z Sarah, Zayn z tobą, więc ja też chyba mógłbym prawda? - powiedział niepewnie, lustrując moją twarz.
- Po pierwsze nie jestem z Zaynem, po drugie oczywiście, że tak. Każdy ma prawo do miłości i ta zasada jest beznadziejna. Życie na łatwych panienkach nie zrobi z ciebie szczęśliwca i twardziela - mówiłam zgodnie z prawdą.
- Chciałbym się kiedyś ustatkować, mieć dzieci. Dom, ale chłopcy mnie wyśmieją - wymamrotał, biorąc łyk coli.
- Słuchaj Liam, olej ich. Masz 20 lat, nie długo 21. Nie możesz całe życie podporządkować pod debili, dla których liczy się tylko seks i kasa. Jesteś mądrym chłopakiem, masz ambicje. Zasługujesz na coś lepszego. Rób to, co ty chcesz, a nie inni - przekonywałam, patrząc mu w oczy.
Zauważyłam, że bierze do serca to co mówię. Najwidoczniej jestem jedyną osobą w tym towarzystwie, która potrafi normalnie kogoś wesprzeć. Chłopcy faktycznie by go wyśmiali, a ja chociaż trochę mu pomogłam.
- Dziękuje, Lucy. Jesteś wspaniała - przytulił mnie z uśmiechem na twarzy.
- Nie ma za co, ale jak ona ma na imię? - rzekłam z chytrym uśmieszkiem.
- Rachel Bennett, ma 19 lat. Jest stąd, nie długo zaczyna studia - odpowiedział, pakując frytkę do ust.
- Jak się poznaliście? - zapytałam nie ukrywając zainteresowania.
- Ahh nie powiem ci, bo wyjawię mój kolejny sekret - wymamrotał lekko speszony.
- Liam obiecuje, że nikomu nie powiem. Możesz mi ufać - odparłam łapiąc jego dłonie.
- Bo ja...No ja studiuje od roku prawo i ona była na dniach otwartych. Wypadł jej telefon, znalazłem go i oddałem, potem jakoś zaczęliśmy gadać - mówił niepewnie, unikając kontaktu wzrokowego.
- Liam proszę zaufaj mi. Widzę, że się boisz. Ja nikomu nie powiem, dla mnie ten wasz układ jest chory. Cieszę się, że studiujesz i nie zmarnujesz sobie życia przez tych tępaków - uśmiechnęłam się, kładąc rękę na jego ramieniu.
- Ufam ci. Tylko jest sprawa, bo nie wiem czy powiedzieć Rachel o tym kim jestem - rzekł drapiąc się po szyi.
Sama nie wiedziałam, co mu doradzić, bo jeśli ta dziewczyna komuś wygada i zamkną wszystkich. Nie wytrzymałabym bez mieszkania z Sarah, bez żartów z Louisem, bez jedzenia z Niallem, bez rozmów z Liamem.
- Od kiedy się znacie? - palnęłam na poczekaniu.
- To będą już 4 miesiące - odpowiedział po krótkim namyśle.
- W tym ci nie mogę pomóc, bo nie znam Rachel. Musisz wiedzieć w jakim stopniu jej ufasz -widziałam, jak analizuje każde moje słowo.
Wyrzuciliśmy pudełka po jedzeniu do kosza i wróciliśmy do nauki. Liam powiedział, że skończymy wcześniej, bo dobrze mnie idzie oraz Zayn sobie tego życzy. Udało mi się po ścigać z Paynem dwa razy, ale zawsze on wygrywał. Jeszcze się podszkolę, a go wyminę. Wjeżdżając do garażu poczułam głód, obecnie jest 19:35. Zapakowałam się wraz z Liamem do jego wozu poprosiłam, aby podwiózł mnie do Burger Kinga, ale on mówił, że Zayn na mnie czeka. Byłam zmęczona i nie miałam ochoty na jego ciągle zmieniające się humorki. Niestety, to już nie ode mnie zależy.
Podjechaliśmy pod ogromny dom, pełno świateł i muzyka. Nie przekraczał on jednak wielkości willi Zayna.
- Co to ma być? - warknęłam odpinając wolno pas.
- Malik kazał mi cie tu przywieźć - odparł Liam nie do końca przekonany, że jest to miejsce odpowiednie dla mnie.
Na trawniku stały krzywo "zaparkowane" samochody, tuż przy wejściu ludzie pochłaniali się ustami. Ktoś latał goły, a kubki po drinkach były prawie wszędzie. Z okna zwisał papier toaletowy, natomiast obok domu stała czerwona budka telefoniczna.
- Pamiętaj o czym ci mówiłam - przytuliłam go na pożegnanie. - To pa.
Wysiadłam z samochodu i zmierzałam do wejścia. Omijając tańczących upitych ludzi z plastikowymi kubkami szukałam Zayna, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Nagle zza jakiś drzwi wyskoczył naćpany chłopak machający głową z otwartymi ustami, odskoczyłam i
poczułam jak ktoś łapie za moje ramię. Momentalnie stanęłam na przeciwko Malika.
- Jesteś wreszcie - mruknął odgarniając niesforny kosmyk moich włosów.
- Po co kazałeś mi tu przyjechać? - zapytałam nieśmiało.
- Chciałem cię wreszcie zobaczyć, nie widzieliśmy się trochę - ujął mój podbródek i podniósł moja głowę tak, abym patrzyła mu w oczy.
- Kilka dni - wymamrotałam, zakładając ręce pod biustem.
Poczułam jak jego dłonie wędrują do mojej tali, przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował.
- Zayn, co to za impreza? - spytałam, gdy oderwaliśmy się od siebie.
- Mojego kumpla Devona - odpowiedział beznamiętnie.
- Czy ja muszę tu być? - rzekłam niecierpliwiąc się, by wrócić do domu.
- Nie, właściwie chciałem, żebyś mnie odwiozła i u mnie została - wyszczerzył się. I wtedy poczułam od niego zapach alkoholu.
Może dopiero wtedy, bo te pomieszczenie całe przeszyte jest tym zapachem. No cóż znowu będę musiała dziś jeździć. Malik odnalazł moją dłoń i złączył ją ze swoją, poszliśmy w kierunku jego BMW, które na szczęście nie stało prawie, że w domu. Zayn co chwilę mówił komuś "cześć".
- Gdzie masz kluczyki? - odparłam patrząc na niego.
- W kieszeni spodni, wyciągnij je - posłał mi parszywy uśmieszek.
- Chyba cię coś pojebało - prychnęłam krzyżując ręce na piersi.
- Chcesz wrócić? Czy wolisz się ze mną jeszcze kłócić? - mruknął rozkładając ręce, abym miałam większy dostęp do niego.
Przewróciłam oczami, po czym wyjęłam te klucze. ,Nie wiem co to miało znaczyć dla tego pijaka, ale byłam zmęczona i nawet jeśli taka jest cena dostania się do łóżka to mogę się poświęcić. Odpaliłam silnik, wyjechałam z tej przeklętej ulicy. Denerwowałam się, w końcu nie mam prawa jazdy. Chłopcy uczą mnie nielegalnie, ale u nich to norma.
Zayn prawie spał na siedzeniu, a ja przeżywałam koszmar. Nie chcę nawet wiedzieć jakie konsekwencje miałabym, gdyby zatrzymała nas policja. Wjeżdżając na podjazd domu Malika czułam ulgę. Razem udaliśmy się do środka, rzuciłam kluczyki na szafkę i pobiegłam za Zaynem na górę.
- Myję się pierwsza - zarządziłam, otwierając drzwi od sypialni.
- A mogę z tobą? - zapytał pewny siebie.
- Nie, poczekaj na mnie - zmroziłam go wzrokiem. - Dasz mi coś do spania proszę?
- Weź sobie - wymamrotał, kładąc się na łóżko.
Weszłam do jego garderoby, w której już kiedyś byłam. Chwyciłam za białą koszulkę z jakimś napisem, po czym udałam się do łazienki. Zęby umyłam palcem, a makijaż musiałam zmyć wodą. Wzięłam szybki prysznic, wytarłam się i założyłam bluzkę Zayna. On leżał na łóżku w samych bokserkach, popatrzył na mnie oblizując usta. No tak nie miałam majtek, więc dla niego to coś wspaniałego. Chociaż naoglądał się już gołych tyłków. Na szczęście mój nie jest tak bardzo odkryty.
- Idź się myć, bo śmierdzisz wódką i papierosami - warknęłam kładąc się z drugiej strony.
Malik poszedł do łazienki, a ja okryłam się kołdrą i próbowałam zasnąć. Dzisiejszy dzień był bardzo męczący, a zwłaszcza nauka. Liam jest bardzo przykładny, surowy.
Prawie zasnęłam, ale Zayn uwalił się przy mnie i objął ręką moją talię. Pocałował tył mojej głowy, po czym przygotował się do spania mówiąc mi ''dobranoc". Odpowiedziałam mu tym samym. Czekałam tylko, aż otulona silnymi rękami Malika znajdę się w Krainie Morfeusza.
fajny:)
OdpowiedzUsuńFajnie,że Liaś kogoś poznał :D
Jeej jak słodko!!! I fakt, że specjalnie po nią zadzwonił, bo tylko jej z tego co zauważyłam, pozwala prowadzić swoje auto jest aicuhbuebwu.... czekam na next i po prostu uwiebiam twoje opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńfajny:)
OdpowiedzUsuńŚwietny nie mogę doczekać się kolejnego:D
OdpowiedzUsuńAle fajny rozdział! Niby prawie nic się nie wydarzyło, ale jednak wciągnęło mnie nieco. Uprzedzam, że znikam na dwa tygodnie, więc troszkę rozdziałów mnie ominie. :(
OdpowiedzUsuńLiam jest taki słodki <3333 Aww, uwielbiam go!
OdpowiedzUsuńLucy to dobra przyjaciółka!
Czekam niecierpliwie na więcej naszej ulubionej pary :D
Ja już nie wiem czy oni są w końcu razem czy nie xD
Mam nadzieję, że się dowiem xD
Pozdrawiam :***
xoxox
CLAUDIA CO TO ZA PORNO CZEMU TA DZIEWECZKA NIE MA MAJTEK CO TY MASZ W TEJ GLOWIE IDZ SIE LEPIEJ PRZYRODY UCZ A NIE W OGOLE CO TA MLODZIEZ MA W GLOWIE
OdpowiedzUsuń