Tym razem obudziłam się wypoczęta, bo spałam do 13:25. To dużo jak na mnie, zwykle nie przekraczam 12:00. Przeciągnęłam się wkładając stopy w ciepłe kapcie. Wstałam i otworzyłam okno w pokoju, aby się wywietrzyło. Następnie cichaczem pognałam do łazienki, gdzie umyłam zęby. Rozejrzałam się, po czym ruszyłam do kuchni. Gdy spojrzałam na kanapę w salonie, co było nieuniknione zobaczyłam Harrego leżącego w dość dziwnej pozycji. Nie mniej jednak w kuchni zrobiłam sobie tosty oraz herbatę i usiadłam przy stole. Spałaszowałam chociażby najmniejszy okruszek, gdy usłyszałam jak ktoś wchodzi do kuchni.
- Cześć, co tam? - wymamrotała Sarah, otwierając lodówkę.
- Hej, słyszałam, że kłóciliście się z Harrym - zaczęłam trochę nieśmiało .- Coś się stało?
- Upił się z jakąś dziwką i kazał mi po siebie przyjechać - parsknęła patrząc na chłopaka.
Nie wiedziałam co mam jej powiedzieć, bo Hazza właśnie pokazał jakim jest dupkiem. Mając cudowną i kochaną dziewczynę uchlał się z prostytutkami. Nie będę go bronić, ponieważ na to nie zasługuje, ale chce z nim pogadać, bo wiem, że to nie pierwszy raz.
Wróciłam do swojego pokoju, wybierałam akurat ubrania, gdy usłyszałam kolejny raz dzisiaj głośne krzyki. Wparowałam do pokoju, Sarah kazała Harremu wstać, ale ten był nieprzytomny.
- Mam go dosyć - wyszeptała, wypuszczając powietrze z nerwów.
- Spokojnie, Sar nie denerwuj się - mówiłam widząc, jak bardzo jest zestresowana i przemęczona zachowaniem chłopaka.
W jej oczach zauważyłam bezradność, najwidoczniej nie miała już sił oraz nerwów na Stylesa.
- Wiesz co? Mam pomysł - powiedziała podchodząc do śpiącego loczka.
Wyciągnęła jego portfel z kieszeni i odwróciła się w moją stronę - Idziemy na zakupy.
Zaśmiałam się głośno, po czym pognałam do pokoju się przygotować.Wzięłam ciuchy oraz telefon, ruszyłam do łazienki. Ubrałam się, wykonałam dość lekki makijaż, a następnie uczesałam włosy w koka. Wyszłyśmy z Sarah dość szybkim krokiem, bo z tego co wyczytałyśmy autobus do Westfield przyjeżdżał za 4 minuty. Pewnie Harry wścieknie się, że Sar zabrała jego kartę i pewnie ją trochę wyczyści, ale dla niej się to nie liczyło. Mam zamiar porozmawiać dziś z nią oraz z nim.
Będąc już w galerii moja współlokatorka zadecydowała, że pójdziemy kupić coś do tych droższych sklepów, ale nie za dużo, bo i tak już ma przerąbane u swojego chłopaka. Wybrałyśmy Pradę.
- Ta jest śliczna - odparła Sarah patrząc na jedną z torebek.
- No, fajna jest - przyznałam jej rację. - Ale strasznie droga.
- To co? Harry płaci - uśmiechnęła się.
W końcu ja upolowałam dla siebie niebieską torebkę, natomiast Sarah czarną. Niezbyt podobał mi się pomysł kupowania tak drogich rzeczy nie za swoje pieniądze, ale z Sar nie da się gadać. Ona się uparła, że skoro Harry zrobił jej przykrość to ona go wkurzy. Wiadomo, że żaden facet nie lubi jak jego dziewczyna płaci jego kasą przez pozwolenia, a zwłaszcza za ubrania.
- Weź sobie coś jeszcze, bo ta torebka kosztuje więcej od twojej - rzekła stojąc już w kasie.
- Nie, to ty masz się na nim zemścić, a nie ja - wymamrotałam niepewna.
- Ale to będzie część mojej zemsty - mrugnęła, pchając mnie, abym wybrała jeszcze jedną rzecz.
Wzięłam okulary. Zapłaciłyśmy 3430 funtów w pierwszym sklepie! Dla mnie to ogromna suma, jednak Sarah się nie wzruszyła. Pognałyśmy do kilku innych, gdzie wydałyśmy mniej, ale sumując i tak konto Hazzy będzie trochę puściejsze. Sarah fundnęła mi nawet etui na Iphone'a. Po zakupach usiadłyśmy w Nando's.
- Ile razy Harry tak zrobił? - zapytałam nieśmiało.
- To będzie 7 odkąd jesteśmy razem - wyszeptała zawstydzona.
- Matko...Ale jak ty z nim wytrzymujesz? Jeśli chcesz proszę opowiedz mi o tym - rzekłam patrząc jej w oczy.
- Chcę. Wiesz, powiem ci wszystko od początku, całą moją historię, chyba, że się zanudzisz. Wtedy powiedz, żebym przestała - uśmiechnęła się. - Zaczęło się od tego, że w dniu 18 urodzin uciekłam od rodziców. Oni są jakby to powiedzieć...surowi. Nie pozwalali mi na nic! Mama codziennie wybierała mi ohydne ubrania do szkoły, nie mogłam przeklinać ,nie mogłam spotykać się z chłopakami. Trzymali mnie, jak na smyczy. Wszystko robiłam po kryjomu, ale w końcu nie wytrzymałam. Uciekłam zostawiając kartkę, że nie chcę mieć z nimi kontaktu i zakazałam im mnie szukać. Miałam swoje oszczędności, za które wynajęłam malutką kawalerkę. Zaczęłam pracować najpierw w Tesco, potem w River Island. W między czasie kończyłam liceum, ale pieniądze się kończyły. Harrego poznałam w klubie, gdzie dorabiałam jako tancerka. Miał wtedy 19 urodziny, a chłopcy mnie dla niego wynajęli. Szczerze mówiąc to był tylko taniec, ale skończyło się na tym, że opowiedziałam mu o sobie i postanowił, że załatwi mi pracę o wiele lepiej płatną jako tancerka na wyścigach. On mnie w to wciągnął, ale wszystko pod warunkiem, że nikomu nie wyśpiewam co tam się dzieje. W ogóle na początku nie było jeszcze Nialla. On jest z nami od 7 miesięcy. Później przy wielu spotkaniach zostaliśmy parą, tak po prostu. Mimo umowy chłopców, że żaden z nich nie zwiąże się z dziewczyną na dłużej Harry zakochał się we mnie, a ja w nim. Wtedy powiedział, że może kupić mi mieszkanie, no i je kupił.Z mojej pensji jako tancerka mam 3000 funtów, co idzie na zakupy spożywcze oraz część opłat. Wcześniej Harry spędzał więcej czasu ze mną, jednak teraz wszystko się zmieniło. Zastanawiam się, czy po prostu odejść...
Każdego słowa słuchałam z wielkim zaciekawieniem, specjalnie się nie odzywałam, bo chciałam wiedzieć wszystko bez przerw. Szczerze mówiąc jej historia jest zupełnie inna, niż sobie myślałam. Sarah przeżyła w życiu wiele trudnych chwil.
- Chcesz odejść? - prawie wrzasnęłam, zwracając na siebie uwagę ludzi.
- Tak Lucy. On się zmienił, jego praca go zmieniła. Stał się agresywny, chamski. Lubi mną pomiatać przy kolegach, wkurza mnie takie coś - mówiła, a pierwsze łzy zaczęły napływać do jej oczu.
- Spokojnie, nie płacz. Nie warto, musicie porozmawiać - pocieszałam ją.
- Spróbuje, ale wątpię, że mnie posłucha - wymamrotała zajadając swoje danie.
Po obiedzie wróciłyśmy do domu, Sarah przygotowana była na dość mocne krzyki i pretensje Harrego. Przez drogę tłumaczyłam jej, że musi powiedzieć mu jak bardzo się zmienił. Otworzyłam drzwi od mieszkania, po czym mrugnęłam jednoznacznie do Sar. Wzięłam swoje torby i zamknęłam się w pokoju. Oglądałam ubrania, wkładałam je do szafy. Owszem słyszałam, jak kłócą się, ale wiadomo, że Harry jest zły. Jednak, gdy usłyszałam głośny krzyk, ale był on przeraźliwy. Wybiegłam z pokoju, Sarah leżała na podłodze zwijając się z bólu, a Styles stał z przerażoną miną.
- Co tu się kurwa stało? - wrzasnęłam wściekła.
- Ja ją tylko lekko uderzyłem - jego głos drżał, był w szoku.
- Pojebało cię do reszty? - mówiłam wymachując rękoma.
Kucnęłam przy Sarah, na szczęście oddychała i miała otwarte oczy. Trzymała ręce mocno zaciśnięte na brzuchu.
- Jak bardzo cię boli, dasz radę wstać? - pytałam.
- Tak, ale pomóż mi - wyszeptała, podnosząc się.
Usadowiłam ją na kanapie i wypytywałam o jej stan. Wiem, że ból powoli mijał, ale musi chwilę poleżeć.
- Wypierdalaj! - krzyknęłam do Harrego pokazując palcem na drzwi.
- Ale Lucy...Ja nie...Sarah przepraszam - wybełkotał.
Najwidoczniej Hazz był w szoku, nie mógł otrząsnąć się z tym co zrobił. Jednak to go nie usprawiedliwia, jak mógł uderzyć Sarah?!?
- Błagam Sarah, przepraszam cię - próbował podejść do dziewczyny.
Zatarasowałam mu drogę i patrzyłam na niego z miną "Co to chcesz?". Nie mógł się teraz zbliżyć do Sarah, nie pozwolę na to.
- Ona nie chce z tobą rozmawiać - rzekłam po chwili.
- Tobie gówno do tego - wymamrotał próbując przejść.
- Nie odzywaj się tak do niej - prychnęła Sar.
- Porozmawiaj ze mną, proszę! - odparł prawie mnie przestawiając, by ujrzeć dziewczynę.
- Lucy, pomóż mi przejść do sypialni - wykrztusiła ochrypłym głosem.
Wzięłam ją pod rękę i próbowałam z nią dojść do jej sypialni. Styles oczywiście wkładał swoje łapska, ale go odepchnęłam. Ułożyłam Sarah wygodnie i wróciłam do loczka.
- Chociaż ty ze mną porozmawiaj, proszę cię Lucy - popatrzył mi w oczy, kładąc rękę na moim ramieniu.
- Dobrze - wymamrotałam siadając na kanapie.
- Dziękuje - uśmiechnął się. - Wiem, że pewnie masz mnie za śmiecia i wiem, że nim jestem. Ja nie wiem, jak to zrobiłem, furia we mnie wstąpiła i moja pięść...
Harry płakał! Nie mogłam w to uwierzyć, a jednak.
- Rozmawiałam dziś z Sarah, ona chce od ciebie odjeść Harry. Jeśli ją kochasz, musisz iść na jakąś terapię przeciwko agresji i ogarnąć się - mówiłam.
- Wiem o tym. Zapiszę się jeszcze dziś, kocham ją rozumiesz? Nie mam nikogo prócz niej, moja rodzina i ja nie widzieliśmy się od 2 lat. Przez rajdy zmieniłem się, ale to też przez tę umowę z chłopakami. Chcę im pokazać, że tak jakby jej dotrzymuje - wybełkotał.
- Harry, jedyne co możesz zrobić to iść dziś do domu, zgłosić się na terapię, a potem walczyć o Sarah - odrzekłam wstając.
- Dzięki - przytulił mnie po przyjacielsku, czułam dystans jaki utrzymuje.
- Nie bój się mnie - zaśmiałam się.
- Wiesz jesteś dziewczyną mojego przyjaciela, a ja kocham Sarah...
- Jakiego przyjaciela? - przerwałam zdziwiona.
- No Zayna - odparł jakby to było oczywiste.
- Jestem bardziej jego niewolnicą - oznajmiłam, krzyżując ręce pod biustem.
- Jeśli tak uważasz... - wymamrotał wychodząc.
To było dziwne, ale wolałam z nim o tym nie dyskutować. Zamknęłam drzwi i poszłam do Sarah.
- Jak się czujesz? - zapytałam podchodząc do niej.
- Lepiej, ale wybacz. Chcę pobyć sama - wyszeptała.
- Jasne,a chcesz coś do picia czy jedzenia? - rzekłam z troską.
-Nie trzeba.
Postanowiłam zadzwonić do Louisa podczas robienia sobie zupki chińskiej.
- Cześć, co tam księżniczko?
- Jakoś leci, a co u ciebie?
- Ćwiczę na torze, ale nudno mi bez ciebie.
- Wiem, ale życie jest brutalne.
- Nie żartuj sobie ze mnie.
- Dobra, dobra.
- Słuchaj Zayn wyjechał i prosił Liama, żeby jutro cię uczył.
- Ahh no ok, a przyjedzie po mnie proszę?
- Pytałem już, będzie o 10:00.
Odłożyłam telefon i włączyłam telewizję. Leciał jakiś durny serial, ale nie chciało mi się przełączać. Ten dzień dał mi dużo emocji, jestem padnięta. Jedząc swoją zupkę rozmyślałam o życiu. Całe te towarzystwo sprawiło, że się zmieniłam. Przebywanie z nimi dodało mi odwagi, ale stara Lucy wciąż we mnie drzemie.
Poczułam coś dziwnego, dzień bez Zayna to taka jakby ulga. Nie muszę się bać, ale jednak mi go brakuje. Nie oszukujmy się - to mistrz całowania.
Widząc jak czas szybko upływa poszłam do łazienki. Zmyłam makijaż, wyszczotkowałam zęby, po czym weszłam do wanny. Umyłam włosy szamponem o zapachu tropikalnym, wytarłam się ręcznikiem. Ubrałam piżamę, a następnie rozczesałam i wysuszyłam swoje czarne pukle. Położyłam się do łóżka, w telefonie sprawdziłam kilka rzeczy. W końcu zasnęłam.
_______________________________________________________________________
Wiem, że ten rozdział jest okropny i beznadziejny, ale tak mi wyszedł. Nie wiem jak to zmienić, bo akcja z pobiciem musi być. No cóż...Przepraszam. Poza tym dziękuje za tyle komentarzy pod ostatnim postem <3 Mam nadzieję, że pod tym będzie tyle samo, a nawet więcej ;) Dacie radę?? Pamiętajcie też o akcji #LifeFF na Twitterze, możecie pisać coś na temat bloga z tym właśnie hashtagiem.
-Komentarze karmią wenę.
~.Miley Cyrus.
Cudownyyy prosimy o next i wiecej z Zayanem:D
OdpowiedzUsuńNext *.* Proszę: )
OdpowiedzUsuńcudny..
OdpowiedzUsuńjak Harry mógł ją uderzyć..ehh niech się ogarnie bo w końcu może stracić swój skarb
czekam na nn kochana :D
Osz ten szczur niemyty! Jak on mógł uderzyć swoją dziewczynę?! O_O
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że wykazał skruchę i chce się zmienić.
Uhhh ten Styles!
Lucy jest dobrą przyjaciółką :) Dobrze, że pogadała z Harry'm :)
Wiem, że czuje się dziwnie w związku z Zayn'em ( ymmm... jako jego dziewczyna??? , ale mam nadzieję na rozwój romansu między nimi ^^
Pozdrawiam
xoxox
super
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuń