Siedziałam tam słuchając, jak oczernia mojego chłopaka i powoli zaczynałam w to wierzyć. Zayn jest zdolny do złych rzeczy, ale co takiego zrobił P?
Moja skóra była brązowa od brudu, a włosy potargane oraz umazane. Było mi cholernie zimno, czułam się taka zgubiona. Wciąż nie wiedziałam, kim do końca jest P.
- Zrozum, że on nie zasługuje na twoją miłość. Jest zwykłym draniem - wychrypiał przybliżając się do mnie.
- Ale co on ci zrobił? - zapytałam nieśmiało, bałam się.
- Zabił moją żonę i rodziców - wybełkotał, a po jego policzkach spłynęły łzy. - Zabił ich, bo chciał żebym cierpiał.
- Czyli, jakoś musiałeś mu podpaść - stwierdziłam masując swoją rękę, miałam na niej siniaka.
- A to nie twoja sprawa, Lucy - burknął podchodząc do krzesła, które stało w rogu.
- Powiedz mi chociaż kim jesteś. Chcę poznać mojego prześladowcę - wymamrotałam przestraszona tą całą sytuacją.
- Zamknij się w końcu - krzyknął podchodząc do mnie i uderzając mnie w twarz.
Mój policzek pulsował, a rozum nie wiedział co się właśnie stało. Czułam, że zemdleję i tak się stało.
Przetarłam swoje, opuchnięte oczy i zobaczyłam przed sobą P. Byłam już w większym, jaśniejszym oraz cieplejszym pomieszczeniu. Leżałam na kocu pod ścianą, były tu duże okna umieszczone wysoko, to po prostu stary magazyn.
- Głupia jesteś, ale masz w sobie coś czego nie mogę rozgryźć - powiedział mrużąc oczy.
- Niby co? - prychnęłam podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Zayn się w tobie zakochał, musisz być inna niż wszystkie. Perrie też była - odparł, co spowodowało mocniejsze bicie serca w moich piersiach. Z-a-y-n -s-i-ę -w-e-m-n-i-e-z-a-k-o-c-h-a-ł.
- Znałeś Perrie? - mruknęłam, bo to było jedyne co mogłam z siebie wydobyć.
- Tak. Miałyście coś wspólnego. Obie lubicie pakować się w kłopoty i robić wszystko same. Perrie była bardziej odważna i niebezpieczna niż ty. Ona w pewnym sensie współpracowała z chłopakami, w końcu stała się niezależna - mówił krążąc po pokoju. - Ty jesteś cenniejsza, każdy wie że Malik zrobi dla ciebie wszystko. Aż trudno uwierzyć, że taka mała cnotka rozkochała w sobie takiego gościa.
Wszystkie jego słowa przyprawiały mnie o dreszcze. Z tego wynika, że Zayn na prawdę mnie kocha lub P po prostu kłamie, bo ma jakiś plan. Nie zmienia to faktu, iż moje serce bije mocniej gdy wypowiada te słowa.
- P, mogę wiedzieć jak się nazywasz? - spytałam odgarniając brudne kosmyki z twarzy.
- I tak zaraz zginiesz, więc możesz to wiedzieć. Alex Frost - rzekł, a ja czułam jak żołądek podchodzi mi do gardła.
- Jak to zginę? - załkałam przerażona.
- Ahhh te baby, wszystko musicie wiedzieć - burknął podchodząc do stolika przy oknie.
Siedząc tam chyba z godzinę dużo myślałam. Czym ja sobie na to zasłużyłam?! Dlaczego tu jestem?! Płakałam, ale Alex bił mnie krzycząc i musiałam tamować łzy. Przez większość czasu siedział przy biurku z laptopem lub w papierach, robił chyba coś ważnego.
- Dobra, już czas - krzyknął zrywając się z krzesła i szedł energicznym krokiem w moim kierunku.
- Na co? - popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Dam ci telefon, zadzwonisz do Zayna i powiesz, że czekasz tu na niego. On cię namierzy, przyjedzie tutaj. Zacznij może płakać to się pośpieszy - instruował podając mi telefon.
- Czemu to ma służyć? - zapytałam niezbyt przekonana do jego planu.
- Dzwoń kurwa - warknął przystawiając mi broń do skroni. Teraz to już widziałam swoją śmierć, jestem pewna, że zginę dzisiaj w tym przebrzydłym magazynie z rąk świra Alexa.
Przyłożyłam telefon do ucha i pociągnęłam nosem, w moich oczach już zbierały się łzy.
- Halo - powiedziałam głosem drżąc z przestraszenia.
- Lucy?? - bardziej stwierdził, niż zapytał.
- Tak. Błagam przyjedź po mnie - załkałam, a Alexa to bawiło.
- Jezus...Skarbie, gdzie ty jesteś?! - krzyczał, słyszałam że się przemieszcza.
- Nie wiem, ale musisz mnie stąd zabrać. On mi grozi - płakałam, natomiast Alex coraz głośniej się śmiał.
- Jaki on? Lucy, co się dzieje? - wręcz wrzeszczał, lecz ja nie mogłam wykrztusić z siebie słowa.
- Kocham cię - rzekłam wiedząc, że to najprawdopodobniej ostatni raz kiedy z nim rozmawiam. A on musi wiedzieć, że się w nim zakochałam. Wtedy właśnie Alex wyrwał mi telefon.
- Przyjedź po swoją zgubę za nim zrobię jej krzywdę - wysyczał, po czym rzucił urządzenie na ziemie i strzelił w nie, przez co rozpadło się na milion kawałków.
Płakałam, jak głupia. Nie wierzę, że to moja ostatnia godzina życia. Nie zobaczę już przyjaciół, Zayna i świata. Mam 18 lat, a przez miłość zostanę zabita. To okropne...
- Jak się rozkleiła - wybuchnął śmiechem idąc w stronę biurka.
Jego głos latał po mojej głowie, czułam się taka zagubiona i zniszczona.
Skuliłam się i okryłam kocem. Moje łzy leciały strumieniami, to mój koniec.
- Zabiłeś Perrie? - zapytałam z wściekłością w oczach.
- Bingo - uśmiechnął się.
- Dlaczego? - krzyknęłam głosem drżącym od płaczu.
- Wiesz, Lucy. Jeśli masz wroga lepiej zmusić go, żeby cierpiał niż go zabić. Dla Zayna większą traumą była śmierć Perrie, niż gdybym go zabił. Życie ze świadomością, że przez jego błędy ona umarła na pewno jest gorsze. Teraz posunę się do straszniejszych czynów, zniszczę go - mówił oschle patrząc mi w oczy.
Odsunęłam się, zasłoniłam twarz. Jednak liny krępowały moje ruchy i wyglądałam, jak paralityk. Podeszwy moich butów na pewno były już starte, a sukienka porwana we wszystkich miejscach. Usłyszałam, jak Alex wstaje z krzesła i idzie w moich kierunku.
- Jest twój kochaś - warknął podciągając mnie do góry.
Poczułam ulgę jeszcze na chwilę zobaczę Zayna. Jednak zginę na jego oczach, więc to o to chodziło Alexowi. To dlatego mnie tu porwał i kazał zwabić Malika. Żeby widział moją śmierć, to takie oczywiste. I genialne - muszę to przyznać.
Nagle ogromne drzwi otworzyły się, a w nich stanęli chłopcy z bronią w ręku. Zauważyłam jednak, że wśród nich nie było Louisa.
- Wiedziałem, że jej sobie nie odpuścisz - warknął Alex przyciągając mnie do siebie, przystawił mi pistolet do głowy i trzymał mocno.
- Frost, puść ją!!! - wrzasnął Harry podchodząc bliżej.
- Przecież ona ci nic nie zrobiła, zabij mnie - powiedział Zayn idąc w jego kierunku.
- Jeszcze krok, a zabiję ją na twoich oczach. Perrie przy tym to nic, prawda? - szydził sobie z niego, a ja widziałam jak po jego policzku spłynęła łza.
- Oboje wiemy, że nie chcesz jej zabić. Chcesz, żebym to ja cierpiał - splunął ukazując męstwo, ale wiedziałam że od środka płakał.
Gdy chłopcy zagadywali Alexa, a ja usłyszałam dziwny szmer. Spojrzałam w górę, Louis zwisał jak ninja z sufitu. Na początku myślałam, że padnę ze śmiechu, ale potem Tommo pokazał mi że mam być cicho. Powoli opuszczał się na linie w dół, nagle wyrwał Alexowi broń i stanął na ziemi. Wymierzył do niego, a mnie pociągnął za siebie. Frost sięgnął do kieszeni, wyjął z niej wisiorek.
- A to pamiętasz? - zapytał w stronę Zayna.
- Oddaj to! - wrzasnął podchodząc do szaleńca.
Wtedy Niall postrzelił go w nogę, wiedziałam że nie chybił. Oni mają jakiś plan. Zayn podbiegł do mnie, złapał mnie za rękę i oddał Niallowi oraz Harremu.
- Idziemy do auta - mruknął Styles wychodząc z budynku.
Dopiero teraz zobaczyłam, że budynek w którym tyle czasu spędziłam był na jakimś pustkowiu. Niall pomógł mi wejść do samochodu Zayna, przykrył mnie kocem i podał wodę, która była w schowku. Okrążył samochód, po czym wsiadł do środka. Harry natomiast stał przed autem.
- Lucy, sam nie wiem co powiedzieć - zaczął niepewnie.
- To był koszmar, ja chcę do domu - z moich oczu poleciały łzy, Horan lekko mnie przytulił.
Nagle usłyszałam huk wystrzałowy, serce prawie wyskoczyło z moich piersi. Nagle zobaczyłam przy drzwiach sylwetkę Liama i Louisa. Poczułam, jak wszystko się we mnie ściska. Mój żołądek wywinął fikołka, a mózg przestał funkcjonować. To było jasne, albo Alex albo Zayn nie żyje...
_______________________________________________________________________________
Witajcie :3 O to i trochę prawdy, ale jeszcze wiele przed wami!!! Mam nadzieję, że choć trochę spodobał się wam ten rozdział :)
Proszę drogie anonimki o podpisywanie się w komentarzach :)
Mam do was prośbę: Moja przyjaciółka właśnie zaczęła pisać bloga, moglibyście kiedyś zajrzeć? http://my-life-as-rose.blogspot.com/
Dziękuje wam, że jesteście ze mną tyle czasu ♥ To już 12 tysięcy wyświetleń!!
10 kom=next
łaaaał rozdział przeczytałam chyba na jednym wdechu ! xd Oczywiście mam nadzieję żę to Zayn postrzelił Alexa a nie na odwrót innej opcji nie przyjmuje ! :D
OdpowiedzUsuńTak poza tym rozdział świetny jak zawsze ! <3
@jaggczaro
OMG w takim momencie przerwać z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) czy P mówiło prawdę, Zayan zakochał się w Lucy?:)
OdpowiedzUsuńJeju zaje *.* wiedzialam ze zdążą na czas, a jak nie zobaczyła lou to wiedzialam ze bedzie taka akcja! Czekam na nexta ;) ♡
OdpowiedzUsuńCo kto Zginie? Dlaczego Dlaczego ? Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńsorki z anonima ale nie ma konta na google a na twittera juz nie wchodzę / Malikowaaa :D
Super akcja z Lou nie ma to jak chłopcy z bronią tylko szkoda że Lucy nie wzięła udziału w w wyścigu .Komentujemy komentujemy na nexta
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Właściwie interesuje mnie teraz tylko kwestia tego wyścigu... Świetny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńejjj no jak w takim momęcie można przerwać coooo ;c świetny roździal czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńPrzysięgam szykuj sobie trumnę! Dlaczego w takim momencie nooo ?! Ja liczyłam że w tym rozdziale wszytsko się wyjaśni a ty mi tu takie rzeczy odstawiasz , no wiesz. W każdym razie czekam niecierpliwie na next :)/Ola_Patola
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny :)
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział!!!!! Nie mogę się doczekać next!!!!! Jeśli będziesz kończyła w takich momentach zabiję cię i dam na pożarcie wilkom!!!!!!
OdpowiedzUsuńGdzie rozdzial?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZayn czy Alex? Szczerze... Zayn. Nie specjalnie go lubię no ale Alex taki zły... aaa.. będzie jaj będzie! Niall bohater aww *.* rozdział czadowy! :D nadrobilam zaległości i przeczytałam właściwy rdz. Wtedy Weszlam w link do rdz 19. Gapa ze mnie.:P przepraszam że tak późno ;( naprawdę fajnie piszesz. :* ♥ masz talent :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Lodo Comello ♥♥♥♥♥♥
Super !!!! Czekam na nn ;* zapraszam również do mnie. Dopiero zaczynam, więc liczę na opinię http://newtorislife.blogspot.com/2014/10/prologue.html?m=1
OdpowiedzUsuń