sobota, 24 stycznia 2015
~.30.~
- Więc naprawdę poznałeś swoją żonę u fryzjera? - wybuchnęłam śmiechem, biorąc kolejnego łyka kawy.
- Tak, oboje czytaliśmy komiks siedząc na fotelu - powiedział Andrew, po czym ugryzł kawałek ciastka.
Już od godziny siedzę z Andrew w kawiarni i rozmawiamy o wszystkim możliwym. Dowiedziałam się, że mój kolega od 3 lat ma żonę, pracuje w szpitalu jako pediatra i mieszka na Stanwell. Miło spędza się z nim czas, myślę że odnowimy naszą relację.
- Dobra kochana, ja uciekam. Miło było cię znów spotkać, pa - rzekł po chwili, wstając i zakładając kurtkę.
Pożegnałam się z nim, po czym sama opuściłam kawiarnię. Szłam wzdłuż chodnika zastanawiając się, co mogę ze sobą zrobić. Jest sobota, od rozpoczęcia roku minęły trzy tygodnie, a ja już mam napisać referat na historię. Nie mam w ogóle pomysłu, jak go zacząć, więc po prostu staram się najdłużej spędzić czas w mieście, jakby to miało mi pomóc.
Nagle usłyszałam czyjeś nawoływanie, odwróciłam się i ujrzałam Louisa. Biegł w moją stronę, w ręce trzymał jakąś teczkę. Czekałam, aż wreszcie znajdzie się blisko mnie.
- Lucy, błagam musisz nam pomóc! - odparł zdyszany, podpierając się dłońmi o kolana.
- Ciebie też miło widzieć, co chcesz? - mruknęłam niezadowolona, dziś był dzień rozpoczynający pewien czas w miesiącu, że mój humor się często zmieniał.
Louis rozejrzał się, po czym pociągnął mnie w stronę jakiejś ślepej uliczki. Gdy znaleźliśmy się w dość pustym miejscu, mój przyjaciel zaczął mówić.
- Szukałem cię w całym mieście, odbieraj ten jebany telefon małpo! - wymamrotał lekko wnerwiony, po czym wybuchł śmiechem.
- Louis do rzeczy - warknęłam, teatralnie przewracając oczami.
- Mamy kłopoty, Keijirō domaga się powtórki walki inaczej będą konsekwencje. On płacił za te wyścigi wielkie pieniądze i albo ktoś od nas wystartuje, albo nas zabiją - mówił przejęty, patrząc mi w oczy.
- To pojedźcie w tym wyścigu i tyle - burknęłam, zakładając ręce pod biustem. Nie rozumiałam ich problemu.
- Właśnie chodzi o to, że do każdego etapu jest przypisana jedna osoba, która może pojechać. W finałowym jesteś ty, dlatego jeśli choć trochę mnie lubisz to zgódź się. Wiem, że proszę o dużo, ale staram się chronić nas wszystkich - wyszeptał, łapiąc mnie za rękę.
- Robię to tylko dla ciebie...
Siedziałam w aucie, ubrana w czarne rurki, bokserkę w tym samym kolorze i skórę oraz buty, które cholernie mi się podobały. W okół zbierali się ludzie, Keijirō był w samochodzie tuż obok mnie. Cholernie się stresowałam, bo jeśli nie wygram to chłopcy będę musieli im dać 20 milionów funtów!
Byli tu prawie wszyscy; Sarah, Louis, Harry, Rachel, Liam i Niall...Wspierali mnie, dodawali otuchy. Louis nie był zachwycony pomysłem narażania mnie, ale inaczej zabili by go i całą tę chorą bandę. Co prawda on gotowy był zginąć za mnie, ale reszta woli troszczyć się tylko o swoją dupę. Jednak postanowiłam zrobić to dla Louisa, trochę dla Liama. Nikogo więcej!
I siedząc w aucie, które należało do Zayna - zdałam sobie sprawę, że to jego brakuje mi najbardziej. Jako jedyny nie zjawił się na wyścigu...Tak bardzo chciałabym go chociaż zobaczyć przed tą masakrą, niestety, nie uda mi się to.
Podszedł do mnie Louis, który oparł się o samochód i pił wodę, która należała do mnie.
- Może byś mi dał tę wodę, a nie sam wytrąbił całą butelkę? - powiedziałam, chcąc dokopać przyjacielowi. Oczywiście żartowałam...
- Nie, bo jeszcze się opijesz i ci się siku zachce, a znając baby stanęłabyś nawet na środku toru, by załatwić potrzebę - wystawił mi język, po czym wziął kolejnego łyka.
Prychnęłam pod nosem jakieś niezrozumiałe obelgi wobec Lou, a następnie wzięłam głębokie oddechy.
- Kochanie, zaraz zaczynasz. Wierzę w ciebie, nieważne co się stanie będę z ciebie dumny. Znasz wszystkie chwyty, więc poradzisz sobie. Dla mnie i tak to chuj znaczy, ale pamiętaj, że dzięki temu nas uratujesz - mówił przejęty, po czym obdarował mnie pocałunkiem w policzek.
Wzięłam głęboki oddech i skupiłam się na jeździe. Spojrzałam w stronę Keijirō, który obwieszony kobietami palił skręta.
- Powodzenia, mała - mruknął z kpiną i wyższością w głosie, wypuszczając kłąb dymu z ust.
W tym momencie zapaliło się zielone światło, a ja ruszyłam z piskiem opon. Musiałam wygrać dla Louisa...i Zayna. Mimo, iż raczył pojawić się tutaj, by widzieć, jak ratuję mu dupę.
Obrałam pierwszy zakręt, ale Keijirō wciąż prowadził. Starałam się, jak mogłam. Zaciskałam zęby, przyciskałam pedał gazu i wymijałam różne przeszkody. Licznik wybijał niebotycznie wielkie liczby, co oznaczało, że poruszam się z niebywałą prędkością. I gdy w koń
cu udało mi się objąć prowadzenie, robiłam wszystko, by go nie stracić. Czułam w sobie coś dziwnego, jakby zastrzyk energii, adrenaliny. Wiedziałam, że muszę to wygrać. I mimo komplikacji, które powodował Keijirō dojechałam do mety, jako pierwsza. Sama nie mogłam w to uwierzyć, siedziałam chwilę w aucie próbując oswoić się z myślą, że właśnie wygrałam wyścig z najlepszym na świecie. Ja, zwykły szaraczek...
Wysiadłam z auta, od razu padając w ramiona przyjaciół. Wszyscy mi gratulowali, ale ja nie mogłam myśleć o niczym innym, niż to, że zrobiłam rzecz prawie niemożliwą. Usłyszałam głośny, męski krzyk, a już chwilę później Keijirō stał tuż przede mną.
- Mała suko! To jest niemożliwe, zabiję cię! To jeszcze nie koniec - wrzeszczał, stojąc tak blisko mnie, że czułam na sobie jego drżący głos.
Opierałam się o samochód, a z braku przestrzeni nie miałam, jak się ruszyć. Keijirō krzyczał na mnie, wyzywał, ale nie obchodziło mnie jego zdanie. Do momentu, gdy wyciągnął pistolet. Pisnęłam z przerażenia, wycelował go prosto we mnie. I wtedy pojawił się Zayn, przystawił Keijirō broń do głowy, stał dokładnie za nim.
- Strzel w nią, to ja strzelę w ciebie - warknął Malik, przeładowując magazynek.
- Teraz tak pogrywasz Malik - prychnął, oblizując usta. Schował pistolet, po czym odwrócił się do Zayna. - Dobrze, ale to jeszcze nie koniec.
Splunął na ziemię, a następnie odszedł. Wzięłam głęboki oddech, rzucając się na Zayna. Tak dobrze czułam się w jego uścisku, ale potrzebowałam zostać z nim sama. Bez nikogo innego, tylko on i ja...
- Tak bardzo mi ciebie brakuje - wyszeptałam, a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
- Kocham cię.
Wystarczyły te dwa słowa, abym całkowicie się popłakała. Chciałam go pocałować, ale nie przy wszystkich. Musimy się stąd wydostać! I nagle zostałam odciągnięta od Mulata, aby stanąć na podium, gdzie wręczono mi puchar, z którego miałam się tylko napić. Zrobiłam to, aby następnie zejść z podestu i udać się z przyjaciółmi na parking. Tam wysłannik mojego przeciwnika podał mi torbę z pieniędzmi. Zdecydowaliśmy, że imprezę zrobimy jutro, a dziś pojadę do domu odpocząć. Wsiadłam do nowego Range Rovera mojego...Zayna i ruszyliśmy.
- Ten jest lepszy - rzekłam po chwili.
- Słucham?
- Range Rover jest lepszy od BMW - wyjaśniłam cicho.
- Też tak uważam - mruknął, przygryzając wargę.
- Zayn, mogę dziś spać u ciebie? - spytałam niepewnie, bawiąc się palcami.
- Jasne, napisz tylko do Louisa - powiedział, a ja wyjęłam telefon z torebki.
Wysłałam mu sms, że jadę do Zayna, na co odpowiedział, że mam uważać i bawić się dobrze. Schowałam urządzenie ponownie do torby, po czym skupiłam się na drodze.
- Byłeś tam cały czas? - zapytałam po chwili, aby przerwać ciszę panującą między nami.
- Na wyścigu? Tak, stałem w takim miejscu, że byś mnie nie zauważyła, ale widziałem wszystko - odparł odchrząkując.
Nie odezwałam się więcej, myślałam o tej sytuacji między nami. Oboje wiemy, że czujemy coś do siebie, ale nie potrafimy sobie tego okazać. Owszem, Zayn wyznał mi swoje uczucia i widzę, że naprawdę mu na mnie zależy, ale to nie zmienia faktu, że zrobił coś okropnego - wykorzystał mnie.
Zatrzymaliśmy się w garażu, wysiadłam ostrożnie i ruszyłam do wejścia. Drzwi w garażu otworzył mi Zayn, udałam się do kuchni. Wyciągnęłam butelkę wina z lodówki, a z szafki dwa kieliszki. Malik otworzył napój, po czym nalał go do naczyń.
- To za moje zwycięstwo - powiedziałam, stukając swoim kieliszkiem o kieliszek Zayna.
Oboje wzięliśmy dosyć spory łyk, po czym Zayn złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie i namiętnie pocałował. Tak bardzo mi tego brakowało, to uczucie, gdy nasze języki toczą ze sobą walkę. Jego dotyk...
Jego ręce błądziły po moich ciele, aż dotarły do bioder. Zayn posadził mnie na blacie, całował coraz zachłanniej. Czułam ten przyjemny prąd w swoim ciele. Zaczęliśmy przemieszczać się w kierunku sypialni, dłonie chłopaka delikatnie wsunęły się pod moją bluzkę, przez co zadrżałam. Powodując tym samym zadziorny uśmiech na twarzy Zayna, który chwilę później wziął w zęby moją wargę i lekko ja pociągnął. Kilka razy się potknęliśmy, ale w końcu udało nam się dotrzeć do sypialni. Zayn kopnął w drzwi, po czym razem opadliśmy na łóżko. Mulat zdjął moją kurtkę, rzucając ją na ziemię. Ja nie byłam mu dłużna, więc szybko zrzuciłam z niego koszulkę. Błądziłam dłońmi po idealnym ciele chłopaka, jednocześnie rozpływając się pod jego dotykiem. Zayn zaczął odpinać moje spodnie, gdy poczułam pewną blokadę. Gdy natomiast znalazły się one na podłodze, zacisnęłam nogi nie pozwalając mu działać.
- Wszystko w porządku? - zapytał ochrypłym głosem, patrząc mi prosto w oczy.
- Ja...Myślę, że to za szybko - wyszeptałam, unikając z nim kontaktu wzrokowego.
- Dobrze, rozumiem - założył kosmyk włosów za moje ucho. - Idź się umyć, możesz wziąć moją koszulkę do spania.
Posłałam mu słaby uśmiech, po czym ruszyłam do garderoby po za duży, biały tshirt Malika. Weszłam do łazienki, gdzie z szafki wyjęłam czystą szczoteczkę jednorazową i umyłam nią zęby. Następnie wzięłam odprężający prysznic, który zmył ze mnie cały brud. Otarłam się ręcznikiem i przebrałam w tymczasową piżamę. Wróciłam do łóżka, a tymczasem to Zayn poszedł się umyć. Zasypiałam, myśląc o naszej relacji. To chyba najbardziej skomplikowany związek na świecie, z resztą nie wiem, czy można to nazwać "związkiem". Raz na siebie krzyczy, potem całujemy...A teraz Zayn położył się obok, obejmując mnie ręką w talii.
Przebudziłam się w środku nocy przez czyiś głos. Przetarłam oczy i zobaczyłam, że Zayn zamiast spać rozmawia przez telefon na korytarzu. Wstałam z łóżka, słysząc rozmowę.
- Zbyt łatwo dali tę kasę, coś mi tu nie gra. Keijirō się nie poddaje, on coś planuje.
- Wiem, Louis. Też tak uważam.
Oparłam się o futrynę drzwi i przysłuchiwałam się.
- Zayn, myślałam że to wszystko się już skończyło - powiedziałam w końcu.
- Nie, Lucy. To się dopiero zaczęło...
_____________________________________________________________
Przepraszam, przepraszam, przepraszam...Zawaliłam sprawę ;c Dodaję rozdział po ponad dwóch tygodniach O.o Ale, niestety, szkoła robi swoje i w poprzednie weekendy musiałam zakuwać całe dnie :( Na szczęście (lub też niestety) jestem chora i zamiast jechać dziś z rodzicami na narty - siedzę w domu i piszę dla was rozdziały :)
Sprawa do anonimków - błagam podpisujcie się!!
20 kom=next
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tak wiedziałam, że wygra :D Dobrze, że nie przespala się z Malikiem - to by było za szybko.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział x
@Majkeens
Uwielbiam tego bloga i nie mogę doczekać się następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńWreszcie!!!!
OdpowiedzUsuńŁaaał <333 Świetny rozdział ! Nie przepraszaj tyle, rozumiemy :) przecież my też chodzimy do szkoły, więc zdajemy sobie sprawę, że ciężko ci pogodzić obie sprawy. Myślę, że nie tylko ja tak myślę. :D Trzymaj się :) Do następnego :*
OdpowiedzUsuń@jaggczaro
Super.. Next... :3
OdpowiedzUsuńHu hu ,ale się dzieje. Mała Lucy wygrała wyścigi :) Ogólnie rozdział bardzo fajny ,tylko jak dla mnie trochę za szybko wszystko się dzieję ,czyli ,że Tommo do niej podszedł ,a kilka zdań później ktoś przykładał jej pistolet do głowy. Ale ogólnie naprawdę fajny i czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńA w międzyczasie zapraszam do mnie na ósmy rozdział ,który właśnie się pojawił :without-you-i-can-not-survive.blogspot.com
Wspaniały, czekam na kolejny:-D
OdpowiedzUsuńWspaniały, czekam na kolejny:-D
OdpowiedzUsuńJak najbardziej rozumiem Twój brak czasu. Mam to samo. Rozdział bardzo interesujący i fajny. Czekamy na następny. :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńBoski ^ Dodaj następny błaagam ;c /Natala
OdpowiedzUsuńDopiero zaczęłam, ale już KOCHAM. I życzę zdrowia i weny.
OdpowiedzUsuń//Magda.
komentować !! zajebiście jak zawsze !
OdpowiedzUsuńrozdział świetny jak zawsze xoxo
OdpowiedzUsuńSzkoda ze do niczego nie doszlo... coz trzeba poczekac :D
OdpowiedzUsuńczekamy na następny :) Zayn *.*
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział! Uważam jednak, że Lucy jest na tyle dojrzałą dziewczyną, że jest już gotowa na TO. ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWika
Zayn i Lucy *.* nie mogę się doczekać następnego *.*
OdpowiedzUsuńJeszcze♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńDalej...
OdpowiedzUsuńKocham 💜
OdpowiedzUsuńczy tylko ja jestem zawiedziona, jak łatwo Lucy poddała się Zayn'owi? :(
OdpowiedzUsuńNo nic tylko czekać... Wspaniały rozdział ( jak zawsze ) I ten wątek, że dopiero się zaczęło no po prostu WOW. Czekam na kolejny i życzę dużoo weny :*
OdpowiedzUsuń